Bliskie spotkanie na drodze
Autor ma żal do kierowcy (pojazd widoczny na początku nagrania), który jechał w jego kierunku.
Napisał:
“nieuprzejmość kierowcy z naprzeciwka, mógł mnie uprzedzić np. miganiem długimi”
Autor ma żal do kierowcy (pojazd widoczny na początku nagrania), który jechał w jego kierunku.
Napisał:
“nieuprzejmość kierowcy z naprzeciwka, mógł mnie uprzedzić np. miganiem długimi”
32 komentarze do "Bliskie spotkanie na drodze"
Równie dobrze mógł tam leżeć potrącony pieszy w czarnym ubraniu bez odblasków… Byłby debilem, idąc poboczem takiej drogi bez zaznaczenia swojej obecności? O tak, ale to nie znaczy, że można go w ten sposób zabić.
Nagrywający powinien stanowczo zwolnić, a nawet się zatrzymać, by sprawdzić, czy nikt nie potrzebuje pomocy, no i wcześniej doświetlić sytuację, a nie patrzeć na innych. Wielokrotnie na tej stronie było pokazane, jak się kończy nadmierne zaufanie innym użytkownikom drogi.
Z 10 lat temu najechałem tak dzika na DW719. Tyle, że w moim przypadku zdjąć go musiał chyba jakiś TIR, bo nie było żadnego uszkodzonego auta w okolicy. O dziwo “wzięte” między kołami martwe zwierzę zostawiło jedynie mnóstwo krwi i sierści na podwoziu mojej Skody Superb. Noo- wsporniki osłon nieco się pogięły, ale wciąż spełniały swoją rolę bez prostowania czy wymiany.. Dodam, że w moim przypadku mokra droga i mijane chwilę wcześniej auto spowodowały, że zostalem zaskoczony i skorygowałem kierunek jazdy o tyle, że nie najechałem na zwierza kołem.
Widząc zwierzynę w pobliżu drogi zawsze mrugam kilka razy awaryjnymi, żeby ostrzec tych za mną jak i tych przede mną. W tej sytuacji na pewno by to zwróciło uwagę. Za użycie świateł awaryjnych nie grozi żaden mandat. Wystarczy trochę pomyśleć o innych.
Test dzika nie zaliczony 🙁
Widać migające żółte (awaryjne) to dla tego “MISTRZA” nie wystarczające ostrzeżenie, żeby zwolnić i zachować wzmożoną ostrożność – żeby zauważył potrzebuje “mocniejszego oświecenia” 😛
Mało tego, ja bym się zatrzymał i upewnił się, że kierowca na awaryjnych nie potrzebuje pomocy. Widać po sposobie zatrzymania pojazdu, że nie postanowił iść w krzaki za potrzebą tylko rzeczywiście coś się stało.
Jaki sens jest zatrzymać się na lewym przeciwległym pasie jeden jak i drugi? Oślepia tylko swoimi światłami jadących z przeciwka.
Ma to sens, ale po zatrzymaniu należy włączyć światła postojowe + awaryjne.
Wiecie – możemy pisać o dostosowaniu szybkości, zachowaniu szczególnej ostrożności na widok auta na awaryjnych itd itp. Dla mnie jedynym i niepodważalnym komentarzem jest to, co nagrywające wpisał do kamerki jako jego identyfikator – MISTRZU. Takim się nie tłumaczy – oni wiedzą lepiej. Dla takich przepisy nie istnieją – ograniczenia są dla naiwnych. Oni mają najlepsze auta – reszta użytkowników drogi ma złomy.
Dziki powinny nosić odblaski…
Widząc stojące na awaryjnych auto zwalniam i wypatruję niebezpieczeństw na drodze, a nie lecę dalej jak osioł i jeszcze szukam winnych dookoła….
100% racji, miałem napisać to samo. Tym bardziej, że auto na awaryjnych stało pod prąd.
Oczywiście tamten kierowca też nie jest bez winy bo powinien chociaż rozłożyć trójkąt ostrzegawczy, co zwiększyło by czujność innych kierowców.
Jak auto po przeciwnej stronie drogi pod prąd z awaryjnymi go nie wyhamowało to pewnie po trójkącie by jeszcze przejechał.
Trójkąt powinien być rozłożony na pasie z nad przeciwka, bo na tamtym pasie stało auto.
Ciekawe czy nagrywający rozłożył jak się zatrzymał?
Nie ważne, że żarówki ledwo doświetlająi nic nie widzę, nie daje do myślenia, że ktoś na poboczu stoi. Jadę przepisowe 90 i koniec.
Kiedy myślenie dostosowane do warunków a nie znaków…
Sam sobie jesteś winny. No ale to takie Polskie, winni są wszyscy dookoła tylko nie JA.
A wystarczy nie jechać szybciej niż zasięg naszej widoczności, wtedy spokojnie wyhamujemy przed każdą niespodziewaną przeszkodą. Wczoraj jechałem typową polską krajówką bez pobocza, sporo zakrętów. Jadąc nie przekraczając licznikowych 90 km/h co chwilę byłem wyprzedzany przez auta jadące na oko 120 km/h+ i zastanawiałem się czy wynika to z ponadprzeciętnych umiejętności ich kierowców czy z głupoty. Teraz, po oglądnięciu tego filmiku znam już odpowiedź.
W takich warunkach jadąc te dopuszczalne 90km/h nie masz szans zauważyć czegoś na drodze i wyhamować odpowiednio szybko mając włączone światła mijania. Inna sprawa, że w tej sytuacji można było zachować większą uwagę ze względu na stojący pojazd, ale łatwo się komentuje na chłodno.
Czyli klasyczne niedostosowanie prędkości do warunków.
O to właśnie chodzi Łukaszu – jeżeli warunki są takie, że jadąc z prędkością X “nie masz szans zauważyć czegoś na drodze i wyhamować odpowiednio szybko” to znak, że musisz jechać wolniej. Zawsze musisz dać sobie czas na to żeby przeszkodę zauważyć, zinterpretować sytuację i odpowiednio zareagować. Kierowca który tego nie robi jest skrajnie nieodpowiedzialny.
To że jest ograniczenie do 90km/h nie oznacza że nie wolno jechać wolniej. Wręcz powinno się jechać wolniej jeżeli zachodzi taka potrzeba.
Wczoraj późnym wieczorem mijałem sarnę przy poboczu. Trąbiłem żeby spi***alała gdzieś głębiej. Też zamrugałem awaryjnymi, mijanym z przeciwka autom, żeby zachowały ostrożność.
Zawsze w ten sposób postępuję. Nawet gdy Policja próbowała mi wlepić za to mandat. Nie zgodziłem się na niego i od razu powiedziałem aby pisał na sprawę do sądu. A w sądzie został delikatnie pisząc ośmieszony przez sędziego myślącego.
Widząc samochód na awaryjkach kierowca powinien zwalniać,jeszcze jak się przyaptrzymy to widać że kierowca ma poboczu mruga długimi.
Faktycznie widać, ale myślę, że ciężko było to zauważyć “na żywo”.
Mógł nie widzieć w ciemnościach ciemnego truchła, dlatego nie mrugnął… Pytanie czy to by coś zmieniło? Ale tak to jest, jak ma się pretensje do wszystkich tylko nie do siebie.
Jaka nieuprzejmość? Gdzie kierowca miał swój mózg? Dojeżdżam do samochodu który stoi na środku pustkowia na awaryjnych, to nawet instynkt samozachowawczy każe mi zwolnić by sprawdzić co się dzieje.
Gość oczekuje pomocy poprzez miganie światłami (co uważam za idiotyczne, bo w takich ciemnościach tylko oślepia się kierowcę pojazdu jadącego z naprzeciwka), ale sam nie wpadł na to by zwolnić i zaoferować pomoc kierującemu w samochodzie który już stał.
Dzięki właśnie zmniejszeniu prędkości na widok pojazdu stojącego na awaryjnych na poboczu – też w nocy, a nawet we mgle – uniknąłem kiedyś wjechania w krowę, którą wcześniej potrącił ten właśnie stojący pojazd.
Czy przypadkiem osoba którą potraciła dzika nie ma obowiązku zabezpieczyć miejsce wypadku stłuczki?
Skoro nie zabezpieczyła skutków kolizji to ona powinna ponosić tego odpowiedzialność a nie.
Tylko czy cała sytuacja nie zdarzyła się w tej samej chwili. Kiedy chłop/baba miał czas na zabazpieczenie.
Nie wiadomo ile wcześniej doszło do kolizji. Może jeszcze nie zdążył tego zrobić.
Zwierz:samochody – 2:0
It’s only a flesh wound!