Bliskie spotkanie z motocyklistą
Autor informuje, że motocyklista przyznał się od razu do winy i obyło się bez problemów. Szkoda pani z Peugeota, bo chwilę wcześniej pożyczyła samochód od sąsiada.
Autor informuje, że motocyklista przyznał się od razu do winy i obyło się bez problemów. Szkoda pani z Peugeota, bo chwilę wcześniej pożyczyła samochód od sąsiada.
70 komentarzy do "Bliskie spotkanie z motocyklistą"
Nagrywający nie przestrzega zasady:
“Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać możliwie blisko prawej krawędzi jezdni.
I wtedy motocyklista nie musi przekraczać linii ciągłej.
Inna kwestia to zakaz wyprzedzania, ale nagrywający się zatrzymał.
A wtedy to już nie wyprzedzanie tylko omijanie !!!
Dopuszcza się by dwa pojazdy poruszały się jednym pasem ruchu.
Wina wyłącznie po stronie kierowcy samochodu włączającego się do ruchu.
Chcesz powiedzieć, iż wystarczy, że jadący przede mną na chwilę się zatrzyma, a ja już mam prawo przejechać przez podwójną ciągłą, bo to już będzie omijaniem a nie wyprzedzanie? Ustawodawca definiując oba pojęcia użył określenia poruszającego / nieporuszającego – to nie to samo co jadącego – poruszać się można, nawet jeśli ktoś się na chwilę zatrzyma. Pojazd nieporuszający się to taki który zatrzymał się na stałe – inna wykładnia prowadziła by do tak absurdalnych wniosków jakie przedstawiłem na wstępie
Podwójna ciągła linia jest dla słabych – a na pewno nie dla moto.
A dlaczego motocyklista nie mógł wyprzedzić samochodu? Pomijam fakt przejechania linii ciągłej (to że jest podwójna nie ma znaczenia).
Kierujący włączając się do ruchu ma ustąpić pierwszeństwa innemu pojazdowi lub uczestnikowi ruchu. Nie pamiętam aby było wykluczenie, iż może olać innych, którzy przekraczają linię ciągłą.
Pogdybajmy – czy jeśli kierujący z kamerą jechałby blisko prawej krawędzi drogi, tak, że motocyklista zmieściłby się na swoim pasie bez przekraczania linii ciągłej – to też nie mógł się spodziewać motocyklisty?
Według polskiego prawa co już większość zauważyła winne będzie auto włączające się do ruchu. Jednakże osoba poruszająca się motocyklem powinna zostać postawiona przed sąd z powodu spowodowania zagrożenia w ruchu lądowym i otrzymać karę znacznie przekraczająca wartość motocyklu.
Źle zrobił, że przyjął. Nie on jest winny. Kierująca włączała się do ruchu i jako taka winna ustąpić pierwszeństwa przejazdu wszystkim poruszającym się po drodze. Nawet niezgodnie z przepisami.
Ej zaraz zaraz zobacz na oznakowanie poziome jest tu podwójna ciągła ha
a i jeszcze zakaz wyprzedzania jasne że motocykl jest tu winny jeżeli tak nie jest to proszę mi to udowodnić
Błędnie interpretujesz sytuację. Owszem włączający się do ruchu powinien ustąpić wszystkim na drodze. Tyle, że aby to zrobić musi ich zauważyć, nie zauważył motocyklisty, gdyż patrzył w stronę z której miał prawo nadjechać pojazd, nie patrzył w lewo, gdyż nie było żadnych okoliczności wskazujących, iż ktoś będzie na podwójnej ciągłej wyprzedzał, a zatem miał prawo oczekiwać, iż nikt z lewej strony nie wyjedzie. Co innego gdyby “mógł z łatwością zauważyć motocyklistę” – wtedy faktycznie jego wina.
NIE WIDZISZ – NIE JEDŻ !!!. I tego się trzymaj !!!. Bez względu na to kto jest tu winien !!!.
Zasada stara i znana, tylko “znaj proporcjum mocium panie” – nie widzisz czy ktoś z wiaduktu nie skacze na jezdnię? – NIE JEDŹ! – przesada? oczywiście, tyle że obrazuje, iz nie jest to zasada bezwzględna, inny przykład: masz zielone, ale nie widzisz czy zza rogu coś nie wyjedzie, to co stoisz? Tu było podobnie – motocyklisty tam nie miało prawa być, tak jak nikt nie powinien wyjechać gdy ma czerwone światło.
Do żadnego zdarzenia by nie doszło ,gdyby ten nagrywający nie zachował się jak osoba regulująca ruch drogowy ,kiedyś otrzymywało się mandat za taką uprzejmość , wpuszczający i wpuszczany .
Też uważam, że to z OC nagrywającego powinien zostać naprawiony motocykl i samochód. Nagrywający to jest szeryf drogowy, który wybiera sobie samochody, którym umożliwić włączenie się do ruchu. Wcześniej nie wpuścił niebieskiego kombi z zatoki, a jak zobaczył motocykl w lusterku wstecznym, to zatrzymał się i stało się to, co się stało.
Nie masz ułamka dowodu, iż nagrywający celowo wpuścił ten samochód bo widział motocyklistę. Twierdzisz iż winnym jest nagrywający? wskaż przepis prawa który złamał.
Ręce czasami opadają – zaczynamy popadać w jakąś paranoję! Zaczynamy obwiniać kierowców włączających się do ruchu, tylko dlatego że ktoś był na drodze z pierwszeństwem!?
Na litość boską! Otóż ma bardzo istotne znaczenie, jak ktoś się tą drogą z pierwszeństwem porusza. Mądrości niektórych chłopków roztropków to nic innego jak wieśniackie widzimisię, które polega tylko na jednym zdaniu: “Jestem Panem i mogę robić co chce”.
Otóż g…o prawda!
– Jeżeli jest wyznaczony pas ruchu – masz zas…ny obowiązek ZAWSZE się go trzymać
– jeżeli jest podwójna ciągła – masz BEZWZGLĘDNY zakaz jej przejeżdżania
– jeżeli jest przejście dla pieszych czy skrzyżowanie (albo oba) – jest BEZWZGLĘDNY zakaz wyprzedzania, ani nawet próbowania tego manewru.
Pakując się pod prąd, wyprzedzając na zakazach i w innych miejscach niedozwolonych, sorry ale nie będzie winny ktoś, kto prawidłowo włącza się do ruchu i ustępuje pierwszeństwa PRAWIDŁOWO jadącym pojazdom.
Może i masz rację i powinno tak być, ale prawo stanowi inaczej i to nie jest czyjeść widzimisię. Kierowca Peugeota ma obowiązek ustąpić pierwszeństwa wszystkim pojazdom znajdujących się na drodze z pierwszeństwem. Nie ma tutaj znaczenia czy jedzie pod prąd, czy nieprawidłowo wyprzedza. Niestety, ale zawsze będzie to wina pojazdu, który włącza się do ruchu.
Wyłudzacze odszkodowań czytając takie interpretacje zacierają tylko ręce.
W takim razie każdy kto zechce sobie naprawić blachy, na skrzyżowaniach zacznie jechać pod prąd i polować na skręcających w prawo, a potem będzie tłumaczyć, że “nie spojrzał pod prąd”, itp. absurdalne interpretacje.
Na marginesie mylisz się i to bardzo w ostatnim zdaniu. Kiedyś był tutaj przytoczony wyrok sądu, w którym oczyszczono z zarzutów kierowce, który wyjechał przed maskę kretyna, który pędził miejską uliczką bodaj ponad 150 km/h, albo szybciej.
Rozumiem też, że obwiniłbyś włączającego się do ruchu Peugeota – tym razem skręcającego w prawo – ale doszłoby do zderzenia z kierowcą z kierunku niekolizyjnego tylko dlatego, że tamten drugi postanowił nagle zawrócić, zarzucając auto na ręcznym?
Tak być powinno jak napisałeś, niestety praktyka jest taka, że włączający się do ruchu ustępuje pierwszeństwa wszystkim, nawet tym jadącym nieprzepisowo. Tak interpretuje to policja i sądy, bo w przepisie zabrakło słówka PRAWIDŁOWO Prowadzi to do absolutnej anarchii na drogach. Widziałem nawet w TV w programie o policji jak pojazd wyjeżdżał z parkingu na drogę jednokierunkową, a po tej drodze, pod prąd poruszał się inny. Kolizja, policja. Rozstrzygnięcie- za kolizję mandat dla włączającego się do ruchu, za jazdę pod prąd dla przeciwnika. Tak będzie i tu.
Ma obowiązek ustąpić wszystkim – fakt, ale co jeśli nie ustąpi, bo nie zauważy? Musiały by zaistnieć specjalne okoliczności, które wskazywały by na możliwość pojawienia się tam nieprzepisowo jadącego pojazdu, a tak ,jeśli zezna, iż patrzył w prawo, a motor wyskoczył mu niespodziewanie z lewej – jest kryty. Podobnie ktoś, kto skręca na skrzyżowaniu w lewo, nie musi sprawdzać, czy ktoś go z lewej nie wyprzeda, bo to na skrzyżowaniu zabronione.
Te przepisy są w takim razie niekonstytucyjne i winien się tym zająć RPO, bo to jest sytuacja absurdalna – (choć nie chce mi się wierzyć, że taki idiotyzm ma rację bytu, ale to Polska, więc największy debilizm tego świata zostanie tutaj łyknięty.
Możesz wskazać Art. Konstytucji, który te przepisy naruszają?
Po tekście “Zaczynamy obwiniać kierowców włączających się do ruchu tylko dlatego że ktoś był na drodze z pierwszeństwem” przestałem czytać. To jest podstawowa zasada, podstawa podstaw. Jak ktoś tego nie rozumie nie powinien wsiadać za kierownicę. Najlepsze że winowajca nie był na drodze podporządkowanej tylko włączał się do ruchu a więc był ostatni który miał prawo ruszyć więc w tym momencie szczególnie powinien zachować ostrożność. No ale w dupę uprzejmy jegomość postanowił pokierować ruchem i się zemściło. Zasady poruszania się po drogach publicznych są w 99% jasne jak słońce.
Skoro przestałeś czytać, to najwyraźniej nie rozumiesz czegoś, co stoi jeszcze wyżej – KAŻDY KIERUJĄCY JEST BEZWZGLĘDNIE I BEZWARUNKOWO PRZESTRZEGAĆ ABSOLUTNIE WSZYSTKICH PRZEPISÓW.
Jak dla mnie wina wyłącznie motocyklisty, bo wyprzedzał na podwójnej ciągłej, analogicznie jak na skrzyżowaniu skręcający w lewo nie odpowiada za kolizję z wyprzedzającym. Ale wiem, że i Policja i sądy rożnie interpretują – sądzę, że “przekonał bym sędziego” , ale zwłaszcza w rejonówce różnie bywa
Przyklad patologicznego zachowania wielu motocyklistow, zjazd z drogi, podwojna ciagla, itd im nie grozne. Byle byc chwile szybciej. A potem krzycza, ze ich kierowcy aut rozjezdzaja.
Wyprzedzał? Raczej ominął pojazd który się nie poruszał…
A co powiesz na temat pewnego znanego w Polsce Punto skręcającego na skrzyżowaniu w lewo i Audi tnącego prosto być może na sygnale?
To, kto w takiej sytuacji zostanie uznany winnym zależy od dodatkowych okoliczności i od wybranego adwokata.
W przypadku wypadku Pani Premier mamy polityczne działania prokuratury i policji , więc temat nie do dyskusji prawniczej.
Przeciez motocyklista jechal pod prąd po niewlasciwej stronie jezdni. NIe ma tu zadnych obiekcji.
Zasada ograniczenia zaufania. Winny peugeot motocyklista dostanie mandat za wykroczenie. Przepisy mówią jasno nie zależnie czy jakiś baran wyprzedza nie zgodnie z przepisami…. ewidentne nie ustąpienia pierwszeństwa. Wiem co mówię 😉 takie prawo
Właśnie zgodnie z zasadą ograniczonego zaufania, by kierowca włączający się do ruchu, miał liczyć się z wyjeżdżającym pod prąd, muszą zaistnieć okoliczności wskazujące iż do takiego złamania prawa przez motocyklistę dojdzie – możesz takowe okoliczności wskazać?
No własnie. Podwójna ciągła, a ten tnie po osi, jak to robi 99% jego kolegów.
Motocykliści, czyli pojazdy uprzywilejowane?
Jak ja tych gnoi nie lubię…
Znalazł się bez winy… Zaklamany hipokryta z brzydką żoną…
Spoko Anonim my Ciebie też nie lubimy 😀
co do filmiku sorry ale jak można być tak mądrym aby jechać z stałą prędkością widząc że auto z przodu już daleko odjechało a auto za nim stoi – kurde no samo zdrowe myślenie zwolnie bo może się coś tało… a tu niii jade mam wylane …
Dobrze, że jej nie zaatakował 🙂
A co Ty tak robisz i sądzisz po sobie? Zachowanie szczególnej ostrożności w tym przypadku obowiązywało obie strony i obie go olaly- jedna świadomie, druga być może o czymś takim nawet nie słyszała…
lewa stoi, prawa wolna, czego jesszcze oczekujesz ? ze spadajace kasztany ma omijac?
A o zasadzie ograniczonego zaufania słyszałeś? Jakie okoliczności wskazywały, że zza samochodu, na pasie pod prąd wyskoczy debil na motorze?
A np takiej kretynie, że wyjeżdżając spod porządkowanej masz przepuścić wszystkich jadących drogą z pierwszenstwem- nawet tych łamiących przepisy- są na drodze z pierwszeństwem. Ale OK mądralo- nosił wilk razy kilka… Będąc motocyklista od 2002r napatrzylem się na wiele dziwnych sytuacji, niestety- debile są tak na 2 jak i na 20 kołach. Usredniajac więcej tych na 4 kołach, którym psycholmotoryka nigdy nie pozwoli zrobić PO na oo. Nie pozdrawiam.
No i mamy typowego motocyklistę, dla którego wszyscy którzy myślą inaczej to kretyni. Doskonale wiem, iż włączający się do ruchu ma ustąpić pierwszeństwa wszystkim, tyle że JEDNOCZEŚNIE obowiązuje zasada ograniczonego zaufania, z której wynika, iż ma prawo zakładać iż inni jadą zgodnie z przepisami, zatem ma prawo zakładać, iż nikt nie będzie wyprzedzał na podwójnej ciągłej, tak długo jak nie pojawią się okoliczności wskazujące, iż może być inaczej. Zatem NIE MIAŁ OBOWIĄZKU sprawdzać, czy ktoś z lewej nie nadjeżdża – takie jest prawo.
To każdy wyjeżdżający z podporządkowanej ma stać i stać, bo musi oczekiwac, że wyjedzie idiota, jadący niezgodnie z przepisami?
Tylko skończony buc i drogowy laik może prezentować takie opinie…
Typowy drajwer, jestem na głównej to wszystko mi wolno.
Zdaj uprawnienia i obierz kierunek: ROSJA.
Było nie wyprzedzać na podwójnej ciągłej 🙂
On nie wyprzedzał. Oni tak jeżdżą, po osi, nie pacząc na linie ciągłe. Po to ma właśnie motocykl, czasem skuter, nawet rower.
Winna będzie tylko kierująca peżotem. Motocyklista powie, że wyjechał na przeciwny pas próbując uniknąć zderzenia.
A tak po prawdzie to nie musiałby nim jechać gdyby nagrywający i reszta jechali jak należy przy prawej krawędzi jezdni a nie środkiem…
Art. 4. kodeksu drogowego: “Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania.”
W podobnych przypadkach zawsze należy się powoływać na ten artykuł. To jest absurdalne, aby płacić mandat ze debila, który jedzie pod prąd, ale na drodze z pierwszeństwem.
@Tak
I za to z Tobą wypiję.
(a tak swoją drogą to właśnie ze względu na możliwe lwie przysługi często nie przepuszczam samochodów, zależy od sytuacji zawsze, ale często tego unikam).
W takich sytuacjach odpowiedzialność powinien ponosić ten łamiący ewidentnie przepisy. Tutaj – motocyklista. Widziałem już zdarzenia, gdzie ktoś jechał pod prąd i wpadał na osobę włączającą się do ruchu, która obserwowała właściwy kierunek z którego mogły nadjeżdżać pojazdy. Nie wiem, co to za bzdura z tym, żeby ten jadący pod prąd dostał tylko mandat za swoje przewinienie, a włączający się (nomen omen) poprawnie był sprawcą kolizji. No nic, tylko jeździć “zarobkowo” pod prąd. Paranoja.
Tak samo, jak widziałem orzekanie (i to nie raz) winy osoby zmieniającej pas, gdzie zmiana ta miała miejsce na początku tego pasa, a po fragmencie wyłączonym z ruchu (“namalowana wysepka”, zakreskowana część jezdni) naparzał inny pojazd. Taka sama bzdura. Ciekawe, czy by ktoś tak nadjeżdżał jak by wtedy fizyczna wysepka była…
Art. 4. kodeksu drogowego: “Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania.”
W podobnych przypadkach zawsze należy się powoływać na ten artykuł. To jest absurdalne, aby płacić mandat ze debila, który jedzie pod prąd, ale na drodze z pierwszeństwem.
Ale tępa baba… Nie widzi czy motocyklista wstał i cofa mało co go nie rozjeżdżając… Nie wie, że w takich przypadkach nie wolno ruszać samochodu dopóki się nie upewni czy są osoby ranne…
PS. Ona cofając chyba zderzakiem pociągnęła stopę motocyklisty…
Niestety winę za spowodowanie kolizji poniesie włączający się do ruchu.
Miejmy nadzieję, że posiadacz motocykla, który nie wie, co oznacza podwójna ciągła dostanie przynajmniej mandat za jej przekroczenie.
Jeżeli sprawa trafi przed sąd, to wina będzie zależało od “widzi mi się” sędziego.
No niekoniecznie jednego sędziego, bo jeśli się odwoła to w sumie czterech… A swoją droga, od czego ma zależeć orzeczenie sądu? innego sposobu, jak wiedza i doświadczenie sędziów nie wymyślono…
Wymyślono: precedens. W polskim prawie jednak nie obowiązujący, z wyjątkiem orzeczeń SN.
Polskie prawo jest częścią prawa Europejskiego, które od prawa Anglosaskiego różni się zasadniczo. Precedens obowiązuje w prawie Anglosaskim i ma sens w tamtym systemie, ale to nie jest kwestia tylko precedensu, ale całego systemu – czy lepszego to kwestia mocno dyskusyjna, ale darmowych wykładów z podstaw prawa robić tu nie będę, napisze tylko iż orzeczenia SN również obowiązują jedynie w sprawie której dotyczą, natomiast w europejskim systemie prawnym rolę precedensu pełni “linia orzecznictwa sądowego” .
Art. 4. kodeksu drogowego: “Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania”.
W podobnych przypadkach zawsze należy się powoływać na ten artykuł. To jest absurdalne, aby płacić mandat ze debila, który jedzie pod prąd, ale na drodze z pierwszeństwem.
Ktorys z kolei twój komentarz z brednia w tresci. Osoba włączająca się do ruchu z definicji nie jest jej uczestnikiem ..
Możesz wskazać przepis PRD który tak stanowi?
Ale jaki przepis? To wynika z podstaw logiki – ktoś, kto się do ruchu włącza, nie może być jednocześnie uczestnikiem tego ruchu. A osoba włączająca się do ruchu ma bezwzględny obowiązek udzielenia pierwszeństwa przejazdu wszystkim uczestnikom ruchu – także tym, którzy niestety przepisy ten ruch regulujące łamią.
Kardiochirurdzy cię uwielbiają. Założę się, że tym postem wysłałeś do szpitala z zawałami wielu tutejszych użytkowników.
Przeczytaj przepis jeszcze raz, to może zauważysz iż zapisano w nim: “Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze” – twoim zdaniem kierowca włączający się do ruchu to gdzie jak nie na drodze się znajdował? Na księżycu? A może kierowca nie jest osobą? Zasada ograniczonego zaufania jest zasadą generalną i obowiązuje wszystkich “znajdujących się na drodze” czy zaliczymy ich jako uczestników ruchu czy nie nie ma w świetle ww. przepisu znaczenia.
dodatkowo piszesz to w sytuacji w której nikt nie może się spodziewać że zatrzymujące się auto na środku drogi “puszcze” samochód włączający się do ruchu z posesji… mądre…
Dobrze że wolno jechał, proszę o ekspertyzę, kto tu jest winny. Wczesniej był zakaz wyprzedzania, a motórzysta nie widział samochodu który się włączał do ruchu. Pozdrawiam.
Ciężko powiedzieć. Teoretycznie włączający się do ruchu nie musiał się zgodnie z prawem spodziewać że ktokolwiek będzie jechał tamtym pasem pod prąd. Okoliczności że ktoś tam będzie jechał raczej brak. Z drugiej jednak włączający się do ruchu ustępuje wszystkim uczestnikom ruchu.
Na prawdę nie musiał? A Nie musiał też np. spodziewać się pojazdy uprzywilejowanego?
Jeżeli nie widzisz i nie słyszysz pojazdu uprzywilejowanego, to raczej się go nie spodziewasz.
Naprawdę nie musiał, pojazdy uprzywilejowane po to mają sygnały aby było je widać i słychać z daleka.
Motocyklista mógłby wyprzedzić, a właściwie to ominąć samochody nie zjeżdżając z pasa ruchu. A tu jak widać przejechał przez ciągłą. Nie powinno go tam być. A kobieta będzie współwinną pewnie za niezachowanie należytej ostrożności przy włączaniu się do ruchu. Tak niestety z reguły orzekają.