Czy prędkość ma znaczenie?
Jak myślicie? Czy prędkość 144 km/h na takiej drodze i przy takim natężeniu ruchu mogła przyczynić się do powstania tej sytuacji?
Jak myślicie? Czy prędkość 144 km/h na takiej drodze i przy takim natężeniu ruchu mogła przyczynić się do powstania tej sytuacji?
34 komentarze do "Czy prędkość ma znaczenie?"
Odnosze wrazenie, ze nawet gdyby nagrywajacy jechal powiedzmy 100km/h a nie 144, to problem z potencjalnym morderca z naprzeciwka wystapilby, tyle ze moze 3-5 sekund pozniej.
Analogicznie, wiekszosc z komentujacych to pewnie osoby, ktore gdy wyprzedzaja ciezarowke na autostradzie to wysypuja sie na lewy pas z predkoscia 90-100km/h wprost pod normalnie jadacych 120-140, nie probujac nawet przyspieszac w trakcie manewru.
Kolejnym problemem jest to, ze kierowca idacy na czolowe musial jednak w pewnym momencie zauwazyc, ze cos z naprzeciwka leci, ja widzac ze ide na czolowe gwaltownie hamuje i chowam sie za samochod, ktory zaczalem wyprzedzac (tak, nie jestem perfekcyjnym czlowiekiem, zdarzylo sie, ze wyskoczylem na czolowe bo w trakcie manewru zle ocenilem odleglosc, nie bylo miejsca po wyprzedzaniu czy pojazd z naprzeciwka jechal za szybko)
Skomentowałeś po zbuju, gość lecial 144, a ten z audi zaczoł wyprzedzać osobówke i nagle nie mial sie gdzie schować.
No no, jakby ten z audi skonczyl w rowie albo na drzewie to na pewno policja by uznala, ze to wina auta jadacego przed siebie z naprzeciwka 😀
Jak zwykle, do 30% wypadków pokazywanych na na tym portalu dochodzi, kiedy baran z cielakiem się spotkają na drodze.
Jeden miał 144, drugi jak wyprzedzał to miał pewnie ze 100? 120?
Razem 250km/h?
Czyli 70m/s.
O ile pamięć mnie nie myli, swego czasu sąd w Polsce rozpatrywał podobne zdarzenie, w którym doszło do czołowego zderzenia pojazdu wyprzedzającego, z autem z naprzeciwka ale przekraczającym dopuszczalną prędkość, za sprawcę został uznany wówczas … idiota, który co prawda jechał swoim pasem ale z taką prędkością, że kierowca pojazdu wykonującego prawidłowo wyprzedzanie nie miał szans go dostrzec – idealna analogia do powyższej sytuacji.
Trzeba mieć (chorą) “fantazję” żeby na jednopasmowej drodze, przy tak dużym natężeniu ruchu, na pasie do jazdy z naprzeciwka, jechać z prędkością autostradową, to nie tylko niezgodne z przepisami ale świadczy też o braku umiejętności w prowadzeniu pojazdu, jak również o kompletnym braku wyobraźni oraz odpowiedzialności – nagrywający to po prostu potencjalny morderca drogowy.
Tak, prędkość nagrywającego też ma znaczenie. Zwłaszcza, że przekroczył ją o co najmniej 54 km/h. W Szwajcarii poszedłby za to siedzieć.
Film został usunięty :/
Jak widać internet nie zapomina. A swoją drogą gościu, tak jak zapowiadał, powinien z nim pójść na policję. Policjanci mieliby niezły ubaw.
NIE DZIAŁA. Mirror?
Heh, naiwniak chyba myślał że nikt nie zwróci uwagi na jego prędkość.
Nosz kurde dramat. to jest 54km/h za szybko. Czyli jak pieszy stoi i nadjeżdża pojazd to też jest problem z zobaczeniem takiego pojazdu?
Jak widzę że coś tnie jak ufo z naprzeciwka to nie wyprzedzam – bo po to mam oczy.
O ile może być problem z oceną prędkości z dużej odległości, zwłaszcza że nikt się nie spodziewa (bo i nie ma obowiązku) na zwykłej drodze barana tnącego 150km/h, o tyle tu ci przyznam rację. Zwłaszcza gdy się dojeżdża do jakiejś granicy widoczności typu wzniesienie czy zakręt, a coś z naprzeciwka już majaczy.
Niestety, mamy wielu kierowców klasy “jeszcze się zmieszczę”, którzy regularnie się jednak nie mieszczą bez wymuszania manewrów obronnych na innych uczestnikach.
Nagrywający czuje się chyba panem drogi. Nie dość, że z taką prędkością z jaką mu się podoba to jeszcze rozkazuje innym, aby zatrzymali innego kierowcę, czyli aby popełnili wykroczenie. Kamerka nie zwalnia od myślenia. W Austrii zauważyli, że kierowcy z kamerką są bardziej chamscy na drodze i nie można tam jej używać.
Problem z jeżdżącymi „szybko, ale bezpiecznie” jest taki, że bezpiecznie jest do czasu kiedy tylko oni jadą szybko, a całe otoczenie bierze poprawkę na ich brak wyobraźni i przejmuje za nich obowiązek myślenia. Tu spotkało się dwóch mistrzów i pojawił się problem. Mistrz z Audi nie przewidział, że nie tylko on wpadł na pomysł użycia drogi jako toru.
Dokładnie. Wypadki lotnicze są często gdy zawiedzie więcej niż jeden element. A na drogach, kiedy więcej niż jeden kierowca nie przestrzega przepisów. Obaj popełnili podobne wykroczenie (o podobnej wartości punktowej). Obaj więc są jednakowo odpowiedzialni za stworzone zagrożenie (w myśl prawa).
Ma. Ale również prędkość kierowcy, który nagrywał. A kierowca audi? Jak zwykle stara śpiewka, pewnie jeździ szybko ale bezpiecznie.
Abstrahując już od zachowania kierowcy chyba audi, to nagrywający też ma swoje za pazurami. Jakie jest ograniczenie na tej drodze?
Zacznijmy, że o tym kretnie co wyprzedzał na czołówkę, to nawet nie ma co pisać, ale nagrywający czy się przyczynił?
Oczywiście, że tak. 144km/h nierozwaga to mało powiedziane. Nie chodzi o żadną prawną winę, tylko o brak zdrowego rozsądku, przewidywania i myślenia na drodze. Typowy wciskacz gazu, nie kierowca. Jak słychać po reakcji i po tym co napisał, nie czuje swojej winy.
Nie cierpię hipokryzji. Sami suną prędkością autostradową po takiej dróżce (+50km/h za dużo), ale jacy to oni prawilni, na policję nagranie przekażą i uper…ą tamtego. Nic tylko brać przykład… żenada.
Panie PS. Odwołuje do sprawdzenia terminu hipokryzja w słowniku. Czy Pan który nagrywa jedzie pod prąd na 3.? Zapieprza, też źle… Ale to jak porównywać bójkę kolegów z morderstwem. Zapieprzał aż miło, źle. ale nie porównujmy do tamtego zwyrodnialca… Kolejny: reakacja kierowcy… A jaka miała być? Jestem pewny, że użytkownik Janushaya nawet przy 50/h wolałby swojego Boga.
@Mac, Czy jazda po drodze bez pobocza, przy dużym natężeniu ruchu z drugiej strony, 144km/h jest brakiem rozwagi i myślenia? Oczywiście, że tak. Więc, dalej czytanie ze zrozumieniem – reakcja kierowcy ORAZ opis filmu w jego wykonaniu wskazuje, że nie zrozumiał, że przesadził.
No i na koniec odwołanie do tych 50km/h co, wołałbym boga. Cebulaku lecz swoje kompleksy gdzie indziej. Mieszkałem kilka lat w Chinach, 2 lata w Indonezji i wszędzie jeździłem zarówno autem jak i motorem, więc nie szczekaj tutaj co bym robił, bo mi do pięt doświadczeniem w trudnych sytuacjach nie dorastasz. Jestem pewny, że użytkownik Mac sika pod siebie w stresowych sytuacjach. Berbahaya po indonezyjsku to niebezpieczeństwo. Możesz isć szpanować kolegom w piaskownicy, że umiesz pierwsze słowo w obcym języku.
A wysyłanie kolegi do słownika, kolejny debilizm. Relatywizowanie win i wybiórczość przepisów, do których się stosujemy to też hipokryzja.
Są kraje, nawet w Europie, gdzie za jazdę z taką prędkością, po takiej drodze można trafić do więzienia.
Panie Mac, wiem czym jest hipokryzja. W tym przypadku jest to narażanie innych użytkowników ruchu, przez jednego, że wyprzedza na czołówkę, a drugi który to krytykuje sam znacznie przekracza prędkość, czym również naraża siebie i innych użytkowników ruchu. Nie wskazuję tutaj, które z tych wykroczeń jest bardziej szkodliwe od drugiego, ale nie zmienia to faktu, że jest to hipokryzja. Jeżeli myśli Pan inaczej, to może Pan zapozna się z definicją lub przedstawi swoją interpretację tutaj.
Jedziemy na komisariat mam nagranie. Jakie to w dzisiejszych czasach jest niestety powszechne…
I słusznie!! Idę o zakład że kierowca stwarzający niebezpieczeństwo powtórzy to w przyszłości, ot taki nawyk. Jak to mawiał mój Ojciec – dziecku przez dupę, dorosłemu przez kieszeń.
A nagrywający nie stwarza zagrożenia pędząc 144km/h na tak ciasnej drodze i przy sporym ruchu?
Jemu też się kiedyś noga podwinie przy takiej jeździe i zobaczymy jak będzie kozaczył z policją.
Jestem za, a takich prawilniaki co stronia od “kapowania policji” pierwsze z gilem pod nosem lecą jak paska mu zarysujo.
Przyszła do nas jakaś taka moda, że społeczeństwo staje się powoli przedłużeniem aparatu ścigania. Gdzieś kiedyś słuchałem wypowiedzi jakiegoś eksperta od prawa o ruchu drogowym, że właśnie celem systemu jest sprawienie by NIKT nie czuł się anonimowy i żeby każdy, wszędzie i zawsze był obserwowany. W ten sposób ludzie mają czuć społeczną presję by nie łamać prawa, bo zawsze będą przez kogoś obserwowani.
Z jednej strony, powierzchownie patrząc – fajna, obywatelska postawa. Działamy na rzec bezpieczeństwa nas wszystkich – ktoś powie.
Z drugiej strony upadek moralny, bo donosicielstwo ubrane nawet w najbardziej dumne i patetyczne slogany pozostaje donosicielstwem. A donosicielstwa nie lubimy głównie z jednego powodu – subiektywna ocena donosiciela. Bo prawo jest zmienne i nie zawsze tworzone z myślą o ludziach, a nader często z myślą o władzy i napchaniu ich kieszeni. I teraz “zawodowy” donosiciel nie musi chcieć odróżniać dobrego prawa od złego. On tylko widzi “prawo” i nic więcej. Jeśli dziecko będzie sprzedawało lemoniadę na ulicy, żeby uzbierać na coś o czym marzy to donosiciel doniesie – w końcu nie ważne o co chodzi, ważne, że prawo jest łamane.
I na drodze będzie dokładnie to samo. Już przecież mamy paru popularnych w sieci samozwańczych szeryfów, łowców kolizji, którzy wychodzą z jakiegoś pokracznego założenia, że “gdyby inni stosowali się do przepisów to nie byłoby kolizji, a ja jestem tylko ofiarą”. I przecież niedawno w opublikowanym wpisie prowadzący tą stronę, szyderczo wręcz wypowiadał się o ludziach, którzy mają czelność oskarżać pewnego jegomościa o celowe wymuszanie kolizji i struganie ofiary.
Jeśli szerzymy taką patologiczną postawę nie zdziwmy się, jeśli któregoś dnia sami padniemy jej ofiarą. Bo kto mieczem wojuje, od miecza na ogół ginie.
Jeśli sam donosisz, nie zdziw się jak kiedyś sam dostaniesz wezwanie w skrzynce.
Koniec końców z socjologicznego punktu widzenia mamy upadek moralny społeczeństwa, który musi prowadzić do katastrofy. Przyjdzie dzień, że nie będziemy mogli sobie wzajemnie ufać w żadnej sprawie, bo nie będzie pewności, czy sąsiad “uprzejmie nie doniesie”. Śmiejemy się z “Bolka”, że donosił, ale przecież nie zauważamy, że dążymy obecnie dokładnie do tego samego. Bo przecież prawo zmienne jest i nie musi być wcale idealne, ale donosiciel tego nie odróżnia. Donos jest donos.
I o ile można zrozumieć donos na człowieka, który omal nie rozjechał dziecka przed szkołą to generalnie nad donosami ciężko zapanować i jak ktoś “złapie bakcyla” donosicielstwa to będzie donosił na wszystko, nie tylko na sprawy autentycznie ważne, ale również na te błahe.
Przeraża mnie to. I to autentyczne zaangażowanie. I ta argumentacja ludzi, że tak musi być. Te wyświechtane slogany typu “inaczej byś gadał, jakby Tobie dziecko rozjechali”. Gra na emocjach i usprawiedliwianie donosicielstwa jakąś emocjonalną argumentacją.
Piękne bzdury ubrane w piękne słowa. Serio, bezpieczeństwo nas wszystkich jest ważniejsze niż takie idealistyczne gadki. Nie chcę na drodze spotykać takich kierowców, a samosądy uważam za jeszcze bardziej subiektywne niż „donosy”. Zgodnie z Twoją logiką mam zamknąć się w domu?
@Bob – idź sobie wszczep czipa w imię bezpieczeństwa.
Nie 🙂
Twoje bezpieczeństwo nie jest najważniejsze.
Tak ja wiem, że dzisiaj pod płaszczykiem bezpieczeństwa spora część ludzi jest gotowa sprzedać własną matkę, chyba poczuć się odrobinę bezpieczniej.
Donosy zrujnowały niejednego uczciwego człowieka tylko dlatego, że w danym momencie prawo akurat stanowiło na jego niekorzyść. A prawo lubi się dynamicznie zmieniać, szczególnie w Polsce. Dziś jesteś niewinny, jutro jesteś kryminalistą.
Problem polega na tym, że to nie moje gadanie jest idealistyczne, tylko właśnie pieprzenie wszędzie o wyższości bezpieczeństwa nad innymi aspektami życia. To jest idealistycznie pieprzenie ludzi, którzy gotowi są sprzedać własną matkę za pozory bezpieczeństwa.
Chcecie żyć w idealnym i bezpiecznym świecie i gotowi jesteście eliminować każdy przejaw niebezpieczeństwa powodując tym samym utratę samostanowienia o sobie, utratę pewnego niezbywalnego prawa do minimum anonimowości.
Życie polega na pewnej dozie ryzyka. Jeśli boisz się spotkać wariata na drodze to nie wyjeżdżaj na drogę. Dlaczego wszyscy mamy oddawać swoją wolność, anonimowość i prywatność, bo paru cymbałów gotowych jest sprzedać się za poczucie bezpieczeństwa.
Nie wyłaź z domu, będziesz bezpieczny.
Prawda, Nace. ZSRR bis nam się tworzy pod względem mentalności. Z resztą patrząc po tym, do czego dąży UE ze swoją poprawnością polityczną i ograniczaniem wolności słowa i gospodarczej, to już niedługo będzie kolejny ZSRR. A ludzie na to się godzą w imię złudnego poczucia bezpieczeństwa.
No i niestety przekaz nie został zrozumiany.
Prosze pani a Tomek to a Krzysiu tamto – typy lidzi którzy dali Ci minusy.
Nt. filmu wole się nie wypowiadać.
Nace: zujesz w zamieszchłych czasach. To, co ty nazywasz donosicielstwiem (tak, za komuny donosiło się na ludzi drukujących gazetki krytykujące władzę itp.,), w krajach rozwiniętych typu USA (mieszkałem tam szmat czasu) nazywamy OBOWIĄZKIEM OBYWATELSKIM. Licz się z tym, że w USA każdy na ciebie doniesie jeżeli robisz cos nielegalnego. Twoje powiedzienie: “Jeśli sam donosisz, nie zdziw się jak kiedyś sam dostaniesz wezwanie w skrzynce.” potwierdza, że jesteś człowiekiem na bakier z prawem. Prawy obywatel nie ma powodów do obaw…