Demony polskich autostrad ⚡ Organizacja ruchu dająca więcej szkody niż pożytku [JB]
Kolejne dwa odcinki Waszego ulubionego programu Jedź bezpiecznie TVP
Odcinek 717: “Organizacja ruchu dająca więcej szkody niż pożytku”.
Odcinek 718: “Demony polskich autostrad”.
38 komentarzy do "Demony polskich autostrad ⚡ Organizacja ruchu dająca więcej szkody niż pożytku [JB]"
Pan Dworak chyba nie zna statystyk. Odkąd wprowadzono zwiększony limit na polskich autostradach zmniejszyła się liczba wypadków na nich pomimo zwiększenia się ich długości. Reasumując limity wyższe, więcej autostrad a na autostradach mniej wypadków. Wygląda na to, że Pan Dworak chce większej ilości wypadków.
“Pojadę lewym jeszcze z dwa kilometry bo w oddali widzę punkcik, który będę wyprzedzał bo przecież ja wyprzedzam! i Tak mogę jechać lewym pół trasy bo ja wyprzedzam a w Polsce ruch prawostronny jest dla frajerów” Im więcej odcinków o autostradach tym bardziej Pan Dworak się pogrąża…
Manewr Mercedesa durnowaty
Dwa dobre odcinki.
Odcinek 717, porusza dwie istotne kwestie, problemu interpretacji pierwszeństwa na drogach z przesuniętymi wlotami oraz nieczytelnej organizacji ruchu – bardzo dobrze, że poruszono te problemy, gdyż wypadałoby je wreszcie doprecyzować.
Przesunięte wloty budzą dość poważne problemy, które przekładają się wprost na bardzo niebezpieczne sytuacje, grożące kolizją lub wręcz wypadkiem, szczególnie gdy są one od siebie mocno oddalone. Według mnie należy nie tylko unikać tego typu rozwiązań drogowych, a przynajmniej jasno doprecyzowywać je znakami, wszak gdy skręci się na drogę z pierwszeństwem, a drugi wlot usytuowany jest kawał dalej, ciężko jest mówić o jednym skrzyżowaniu. Generalnie najrozsądniej byłoby na wszystkich skrzyżowaniach z przesuniętymi wlotami (bez względu na ich oddalenie), umieścić dodatkowe oznakowanie, żeby uniknąć bardzo niebezpiecznej niejednoznaczności interpretacyjnej, wówczas wszystko staje się jasne i nie trzeba się zdawać na rozeznanie innego kierowcy.
Odcinek 718, muszę przyznać, że choć sam mam dość “ciężką nogę”, to nie odważyłbym się jechać z prędkością nawet bliską 140 km/h, w tak złych warunkach atmosferycznych, choć nie oszczędzam ani na oponach ani na hamulcach – lepiej dojechać do celu kilka sekund (a nawet minut) później, niż nie dojechać wcale 😉
Krzysiek – Problemu interpretacji pierwszeństwa na drogach z przesuniętymi wlotami, to proste jak konstrukcja cepa.
Stoisz na podporządkowanej,przepuszczasz tych na głównej.
Wyjechałeś i jesteś już na drodze z pierwszeństwem, zasady ogólne, ci wyjeżdżający ustępują tobie.
Te wszystkie wątpliwości, to jedynie nadinterpretacja, mówiąc inaczej nadgorliwość. Ja nie widzę w tym problemu.
“Nota bene” Panie marku, 140/h to szaleństwo???
“Nota bene” zrównajmy wszystko jak leci do 50/h, będzie super bezpiecznie, na autostradach oczywiście też 50/h, a co? Godzinka w prawo, godzinka w lewo, co za różnica? Poco szaleć?
Aha! “Nota bene” silniki obowiązkowo po blokować fabrycznie na 60/h z rezerwą.
Po co mają mieć ponad 100/h? Nikogo nie będzie kusić.
Akurat (według mnie) nie ma o co przyczepić się do skrzyżowania w Oświęcimiu. Jest to fajnie rozwiązane – skręcasz w lewo to se skręcaj ale nie blokuj pasa. Nie wiem jak inni ale na tym skrzyżowaniu raczej trudno się “pogubić” – ładnie klarownie. Może i nie ma tego znaku (na jezdni mogliby narysować – nie rąbałoby to wyglądu jak taki znak na słupie) ale raczej logicznie da się wywnioskować chociażby temu, że łatwo zauważyć trójkąty na jezdni która się łączy z główną. Ot. tylko moja opinia
Hehe szybko się człowiek doczekał na wysyp zburaczałych czereśniaków, którzy wszystko wiedzą lepiej od np. Dworaka i mądrzą się, jakby sami pisali PoRD.
I ta cebula wszechobecna przy tym – PIĘKNE
hahaha ubaw po pachy
Hm Kierowniku, bo pan Marek nie jest alfą i omegą – co dalej sukcesywnie udowadnia i brnie w swoje dziwne teorie.
Bo szanowny Panie kierowniku prawo w Polsce jest tak napisane, że Pan Dworak nie jest żadnym autorytetem w jego interpretacji.
Pan Dworak nie jest w żaden sposób bardziej kompetentny, niż Ty, ja, czy każdy inny kierowca, który przeszedł testy.
Ilość interpretacji prawa w Polsce można śmiało założyć jest równie liczna co ilość sądów i policjantów drogówki razem wziętych. Pan Dworak to tylko kolejna osoba, która ma swoją i niekoniecznie właściwą interpretację prawa.
Dodatkowo Pan Dworak jest dyrektorem ośrodka egzaminowania, czyli jest człowiekiem, który stoi na czele instytucji, która wypuszcza przecież tych wszystkich kierowców na drogi. Mało tego, jest on elementem całego systemu szkolenia, który w Polsce leży i kwiczy.
Skoro system szkolenia i egzaminowania w Polsce pozostawia wiele do życzenia, to jak człowiek stojący na czele jednego z ośrodków może być w jakikolwiek sposób autorytetem.
Jakie kompetencje ma Pan Dworak, żeby być wyrocznią w kwestii prawa ruchu drogowego. Co wie Pan Dworak, czego nie wiem ja, czy inny Kowalski. Otóż wie tyle samo i jego interpretacje są tyle samo warte co interpretacje każdego z nas.
Mam 26 lat doświadczenia za kółkiem, i to doświadczenia bezwypadkowego, nie jednego sędziego przekonałem do swoich racji, a nie odważę się twierdzić, iż PRD znam równie dobre co profesjonalista jaki jest Pan Dworak. Ty zaś najwyraźniej nie masz zielonego pojęcia o zasadach interpretacji prawa, a coś takiego jak “linia orzecznictwa”, czy autorytet SN, to zjawiska Tobie kompletnie nieznane. Z Panem Dworakiem można oczywiście dyskutować, nie zgadzać się, ale trzeba nieć rzeczowe argumenty, a nie głupoty pod tytułem: ” Ilość interpretacji prawa w Polsce można śmiało założyć jest równie liczna co ilość sądów i policjantów drogówki razem wziętych” – poczytaj trochę orzecznictwa sądowego, to przestaniesz głupoty wypisywać!
Stary Szoferze – bardzo cenię sobie Twoje zdanie – zawsze. Nawet jak się z Tobą nie zgadzam.
Ja nie jestem profesjonalistą. Prawo jazdy kat. B mam 18 lat, Prawo jazdy kat. A mam 14 lat. Kilka sytuacji zakończonych wizytą w sądzie też mam, gdzie udowadniałem swoje racje. Kilkanaście sytuacji na swoim koncie z policjantami również mam – gdzie wykazywałem brak znajomości przepisów – wówczas chcieli mnie karać za wyimaginowane wykroczenia (ot choćby wyprzedzanie motocyklem innego pojazdu z prawej strony na jednym pasie, bądź wyprzedzanie na podwójnej ciągłej – w sumie to nie ma różnicy czy pojedyncza, czy podwójna). Kilka razy policjanci obsługujący zdarzenie z moim udziałem przypinali mi łatkę sprawcy wykroczenia (ot choćby zarzucali mi wyprzedzanie na skrzyżowaniu o ruchu kierowanym i spowodowanie kolizji). Wiele razy musiałem wyjść z “opresji” – czy to przed sądem, czy na drodze przed policjantami – na własną rękę. Nie jestem biegłym, ale kilka razy przed sądem stawałem w roli oskarżyciela posiłkowego.
Nace nie pisze głupot – trochę generalizuje. Fakt. Ale rzeczywiście w polskim prawie mamy to co mamy – czyli interpretacje wszelaką. Nie chce mi się szukać odpowiednich wyroków, ale jest gros takich, gdzie sąd II instancji wydawał wyrok odmienny. Jest gros sytuacji, gdzie wskazania policjantów zostały obalone przed sądami.
I tak, przychylam się do zdania Nace – może trochę za bardzo generalizował.
Pan Dworak nie jest żadnym autorytetem, sąd jak i policja – również.
Jeśli chodzi o pana Dworaka – PORD zna doskonale i niczym jego znajomość się nie różni od znajomości mojej czy Twojej, czy kogoś innego. Ale męczy mnie i denerwuje udowadnianie na siłę jego racji. Gdzie ewidentnie się myli. Denerwuje mnie jego brak pokory. Popełnił błąd – i brnie dalej.
Widzisz, akurat jeśli chodzi o tabliczki uzupełniające – ma wiele racji i tu podzielam jego zdanie. Absurdalne skrzyżowania, które wprowadzają zamęt.
Zobacz na inną kwestię – i tu chyba się ze mną zgodzisz. Jeśli chodzi o ośrodki egzaminacyjne WORD. Ile jest skryptów prawidłowego egzaminu? Tyle ile ośrodków. Sami egzaminatorzy różnie interpretują kierunek jazdy z kierunkiem ruchu – i tym samym różna argumentacja i różna interpretacja “błędów” podczas egzaminu przy włączaniu kierunkowskazu.
Cóż, ja mam tylko 26 lat stażu, a nigdy nie musiałem bronić swoich racji przed sądem, było jedno zdarzenie drogowe w którym uczestniczyłem i do którego przyjechała Policja, po wysłuchaniu relacji do mnie już nic nie mieli. Owszem dwa razy zatrzymali mnie jak na czerwonym przechodziłem i dwa razy wytłumaczyłem zdziwionym funkcjonariuszom, że nie popełniłem wykroczenia. W sądach bywam dość regularnie, ale w innych sprawach. Owszem często się zdarza iż ocenę Policji zmienia sąd, a sąd okręgowy zmienia orzeczenia rejonówki. Natomiast na poziomie sądu okręgowego obowiązuje w praktyce jednolita linia orzecznictwa wytyczana orzeczeniami SN. Przyczyna słabego funkcjonowania sądów rejonowych, to temat na osobny wykład. Co do WORD i ich wykładni, to ona też podlega kontroli sądowej – niedawno gość którego egzaminator uwalił bo wjeżdżając na rondo nie włączył kierunkowskazu, wygrał w sądzie i ten wyrok jest raczej powszechnie stosowaną wykładnią prawa. W Europie kontynentalnej nie ma (na szczęście) prawa precedensowego, a dlaczego na szczęście to znowu temat na osobny wykład.
Co do Pana Dworaka, to nie raz dowierzałem się z jego programów o niuansach PRD których wcześniej nie znałem, co nie znaczy, że zgadzam się ze wszystkimi jego twierdzeniami, ale szanuję jego wiedzę.
Cóż Stary Szoferze. Albo mam to szczęście, albo nieszczęście, że zdarza mi się natknąć na kogoś kto chce mnie zepchnąć z drogi i niestety nie wybronić się z tego.
Ostatnia akcja z połowy września br. – mogłem wybrać albo krawężnik i zostać z uszkodzonym autem i remont z AC albo cmoknąć zajeżdżającego mi drogę. Wybrałem to drugie. Ten się przyznał.
Inna akcja z września zeszłego roku – podobnie – zajechanie drogi (gwałtowne) i też nie maiłem szansy ucieczki – 3 pasy ruchu w jednym kierunku z lewego pan gwałtownie zmienił pas ruchu na mój (środkowy). Na pasie prawym miałem auto obok siebie. Nie ryzykowałem ucieczki na prawy pas i obcierkę z innym autem (tu byłaby moja wina). I w tej sprawie policja zarzucała mi wyprzedzanie na skrzyżowaniu o ruchu kierowanym (faktycznie ciut szybciej jechałem od panów na lewym i prawym pasie). Tylko, że cały czas byliśmy obok siebie (nie było miejsca dla nas trzech w żadnym momencie na zmianę pasa bez kolizji) – brak obserwacji otoczenia u jednego kierującego, a potem brak skruchy i rok zabawy z policją i sądem. Dwa tygodnie temu otrzymałem wyrok skazujący sprawcę wykroczenia (nie ja) i mogę rozpocząć batalię z ubezpieczalnią.
Jeszcze kilka spraw na koncie mam. Ze swojej winy spowodowałem dwie kolizje. Dwa razy najechałem na tył – pierwszy raz z zamyślenia, rozkojarzenia. Drugi raz – zmęczenie i nieuwaga oraz brak myślenia. W obu przypadkach prędkość rzędu 10km/h. W obu przypadkach spisywałem oświadczenie jako sprawca i nie strugałem jarząbka przy kontakcie z firmą ubezpieczeniową.
Moim skromnym zdaniem zachowujesz za małe marginesy bezpieczeństwa, mnie też często wymuszają, zajeżdżają – tle że zawsze mam na tyle marginesu bezpieczeństwa, iż udaje mi się uniknąć kolizji – nie traktuj tego jako krytyki, to poszukiwanie przyczyny dla której z dwóch doświadczonych kierowców jeden uczestniczy w kolizjach, a drugi nie. Jest jeszcze jedna możliwość, te zajechania, wymuszenia – nie zaskakują mnie, nie wiem czy to zdolności paranormalne, czy wrodzona podejrzliwość, która karze spodziewać się głupich manewrów. Jednego z początków mojej krajery zdarzenia wyjaśnić nie potrafię: dojeżdżałem do skrzyżowania w Warszawie miałem pewnie jakieś 60km/h (wówczas to było dopuszczalna prędkość) skrzyżowanie z lekkim łukiem zielone świtało i pierwsza myśl, że z tą prędkością spoko przejadę i druga myśl: lepiej zwolnij – skąd się wzięła? ten podświadomie wyznaczany margines bezpieczeństwa? telepatia? Anioł Stróż? – do dziś się zastanawiam i nie wiem. W każdym razie przyhamowałem, wjeżdżam na skrzyżowanie i w tym momencie widzę jak na czerwonym z prawej wypada mi gość (jechał dobre 80km/h) – hamulec w podłogę – debil przeleciał mi pół metra przed przednim zderzakiem.
Stary Szoferze – nie obrażam się. Tłumaczyć się też nie zamierzam. Przewiduję dużo – STARAM SIĘ. jednak nie wszystkie głupie manewry da się przewidzieć, np. jadąc auto obok auta, że ktoś bez kierunkowskazu zajedzie Ci drogę (wjedzie Ci na Twój pas) – tak było w przypadku sprawy w sądzie. Ja byłem przednim kołem na wysokości jego tylnego koła – zmienił pas gwałtownie i irracjonalnie – bo oba pasy prowadziły na wprost przez skrzyżowanie o ruchu kierowanym.
Ostatnia moja kolizja wyglądała następująco – miałem do wyboru albo krawężnik, albo pana, który zajechał mi drogę. Zjeżdżaliśmy z ronda – ja z prawego pasa on ze środkowego (czego robić nie powinien). Pal licho jakby zjechał na pas lewy, a ja na prawy – nie ja jestem policjantem żeby karać za takie wykroczenia. Ale on zjechał na pas prawy (na samym łączeniu ronda z droga wylotową). Kolizji nie dało się uniknąć.
Inna sytuacja – siedziałem w zaparkowanym samochodzie – autobus skasował mi lewy bok (od drzwi kierowcy zaczynając) – no nic nie mogłem zrobić. Dojeżdżał do przystanku – ja stałem prawidłowo.
Jeżdżąc motocyklem to w ogóle bajka – jesteś obok innego pojazdu i ten spycha Cię i twierdzi, że Cię nie widzi.
Wszystkie sytuacje zdarzyły się w mieście.
Cały czas usiłujesz wykazać, iż wypadków które Ci się przydarzyły “nie dało się uniknąć” – ale nie dopowiadasz na pytanie dlaczego Tobie takie wypadki zdarzają się, a mnie nie. Dlaczego ja ich unikam, a Ty nie?
Boże zdejmijcie tego niekompetentnego gościa z anteny, bo przecież ten facet działa na szkodę nas wszystkich…
O ile część materiałów ma sens, o tyle w kwestii autostrad i dróg ekspresowych ten człowiek powinien mieć zakaz wypowiadania się.
To jest w ogóle absurd co ten człowiek wygaduje. Można sobie polemizować, ale ten facet promuje łamanie prawa, które z innej strony tak gloryfikuje.
Człowiek rozsądny przyznałby się do gafy, ale nie… po ostatnim odcinku z autostradą, gdy rozgorzała dyskusja nad Volvem, które go wyprzedzało teraz mamy kolejną bzdurę, w której wychwalany jest koleś, który przez 15 sekund jedzie lewym pasem mając mnóstwo miejsca i czasu, aby udostępnić lewy pas, ale z sobie tylko znanej przyczyny tego nie robi i jeszcze ten medialny niekompetentny ignorant m wtóruje piętnując kierowcę mercedesa, który wykonał manewr całkowicie zgodnie z obowiązującymi przepisami.
Róbmy tak dalej, to na pewno będzie zajebiście na drogach…
Więcej promowania nieudacznictwa, oferm i nomen omen łamania przepisów…
To może ekspercie poprowadzisz następne odcinki, chętnie posłuchamy i pooglądamy twój “kunszt” prowadzenia samochodu hehe
Kierowniku – przeczytaj jeszcze raz co napisał Nace. I skorzystaj z jego wiedzy. Pan marek za to bierze pieniądze i uparcie broni przegranej sprawy – bo ciężko jest przyznać się do błędu.
Dwa – Nace – wyłożył Ci to za darmo.
O, nie, nie, kolego! Właśnie wróciłem z jazdy autostradą i bliski jestem zamontowania sobie z tyłu jakichś “roboczych” mocnych świateł do odganiania z ogona ścigaczy! Owszem, lewy pas służy do wyprzedzania, co nie znaczy, że mam obowiązek natychmiast go udostępniać każdemu, kto jedzie szybciej niż ja. Podstawowy obowiązek, to zachowanie bezpiecznych odstępów! Bo one decydują o życiu lub śmierci, a te kilka sekund straty wyścigowca to przy nich promil problemu. I wiesz co? Jak widzę gościa, który dogania mnie, ale trzyma dystans, to dodaję gazu, żeby szybciej wyprzedzić i go puścić, bom z natury życzliwa istota. Ale jak mi taka swołocz na ogon wsiada, to odwrotnie ujmę gazu (nie nie zahamuję na karambole ochoty nie mam) , na prawy pas wracam powoli i dostojnie. A już do pasji doprowadzają mnie kretyni – robi się gęsto, na lewym pasie przede mną kilkanaście pojazdów – trzymam bezpieczny dystans i jadę 100km/h, 90km/h – tyle ile się da – a kretyn za mną: najeżdża mi na ogon, mruga światłami, usiłuje wyprzedzać z prawej – no tylko “walnąć w głupią pałę”!
Te przesunięte skrzyżowania to debilizm. A co do autostrad to ja ostatnie tygodnie po pracy nie jestem w stanie często jadąc z Katowic A4 do węzła z S1 rozpędzić się do 80km/h a pasów na wysokości Katowic jest multum. Jak komuś 140 to mało niech jeździ tam gdzie ja to się nauczy pokory.
Adamkosz, nie kompromituj się. Widać nic nie zrozumiałeś z tego odcinka.
Anonim: prędkości i odległości nie oszukasz. Dlatego trzeba jeździć nie na wyczucie lecz realnie oceniać te dwie rzeczy. Też nic nie zrozumiałeś ?
Na mnie już nie działa podjeżdzanie pod zderzak – ignoruje takich kretynow, od razu wysyłam nagrania do Policji. A zjeżdżam z lewego po zakończeniu wyprzedzania w sposób bezpieczny, aby nie zmuszać kierowcy pojazdu wyprzedzanego do zmniejszania prędkości bo mu się wpycham pod maskę tylko dla tego że wielce jaśniepan chce jechać szybciej.
Jeżeli go wyprzedzasz to znaczy, ze jedziesz szybciej niż wyprzedzany, zjezdzajac na prawy pas nie spowodujesz hamowania tego pojazdu.
Bezpośrednio nie zmuszam pojazdu wyprzedzanego do hamowania, bo przecież jadę szybciej od niego – nie hamuję, nie spowalniam, więc on nie musi hamować. Brawo Sherlock!
Nie zmienia to faktu, że przy prędkościach autostradowych niebezpiecznym jest zjeżdżanie na prawy pas bezpośrednio po minięciu pojazdu wyprzedzanego. I nie, nie chodzi mi o to, że akurat może polecieć kamyk na przednią szybę…
Posłużę się klasycznym przykładem (uwaga, będzie matematyka):
Dwa pojazdy: wyprzedzający (A) z prędkością 140 km/h i wyprzedzany (B) z prędkością 130 km/h. Różnica prędkości między nimi wynosi 10km/h.
1. Pojazd A rozpoczyna zjeżdżanie na prawy pas gdy różnica odległości między pojazdami A i B wynosi 5 metrów.
2. Trwa to 5 sekund, w czasie których pojazd A oddala się od B o 14 metrów.
3. Na koniec manewru różnica odległości między pojazdami A i B wynosi 19 metrów.
4. Bezpieczna odległość w warunkach idealnych między pojazdami osobowymi przy prędkości 140km/h wynosi minimum 70 metrów.
5. Między pojazdami brakuje 51 metrów dla zachowania odległości bezpiecznej.
6. Do osiągnięcia tego dystansu potrzeba 19 sekund (przy założeniu, że prędkości pojazdów nie zmieniają się).
Czy nadal jesteś przekonany, że nie trzeba odjechać sporo metrów od pojazdu wyprzedzanego aby po zmianie pasa ruchu była zachowana bezpieczna odległość?
Jeśli nie, użyj wyobraźni:
1. W 10 sekundzie po zmianie pasa ruchu w pojeździe A dochodzi do awarii, której skutkiem jest gwałtowne zatrzymanie się tego pojazdu.
2. W tym samym momencie pojazd B jest za pojazdem A w odległości wynoszącej zaledwie 33 metry. Ten dystans pokonuje w niecałą 1 sekundę.
3. Realny czas reakcji kierowcy i układu hamulcowego w takiej sytuacji to około 1 – 1,5 sekundy.
Czy jeszcze coś trzeba wyłożyć poza wiedzą z podstawówki aby zrozumieć jakie znaczenie ma utrzymywanie bezpiecznego odstępu zarówno przed jak i za pojazdem (po wyprzedzaniu)?
I na koniec dla wszystkich niewprawionych:
W sytuacji jak opisałem wyżej, manewr zmiany pasa ruchu po wyprzedzeniu pojazdu powinien nastąpić najwcześniej po 25 sekundach licząc od momentu kiedy miniesz pojazd wyprzedzany (tj. gdy tył Twojego pojazdu będzie już przed przodem pojazdu wyprzedzanego).
Jadąc z prędkością 140 km/h samochód którym się poruszasz w ciągu jednej sekundy pokonuje dystans 38,9 metrów. (140 km/h = 38,9 m/s).
Jezusie nazarejski – co ty za herezje wypisujesz?
Dobrze – wiem jedno z matematyki odrobiłeś lekcje ale z fizyki już nie trzeba?
Cytuję: “1. W 10 sekundzie po zmianie pasa ruchu w pojeździe A dochodzi do awarii, której skutkiem jest gwałtowne zatrzymanie się tego pojazdu.”
Jak Ty chcesz masę (około tony lub kilku, kilkunastu ton) zatrzymać w miejscu?
Ciągle jest to ruch do przodu, acz opóźniony (lub jednostajnie opóźniony) – ale do przodu z ujemnym przyspieszeniem.
I teraz Ciebie sparafrazuję: “Czy jeszcze coś trzeba wyłożyć poza wiedzą z podstawówki?”
I na koniec hit hitów:
“I na koniec dla wszystkich niewprawionych:
W sytuacji jak opisałem wyżej, manewr zmiany pasa ruchu po wyprzedzeniu pojazdu powinien nastąpić najwcześniej po 25 sekundach licząc od momentu kiedy miniesz pojazd wyprzedzany (tj. gdy tył Twojego pojazdu będzie już przed przodem pojazdu wyprzedzanego).
Jadąc z prędkością 140 km/h samochód którym się poruszasz w ciągu jednej sekundy pokonuje dystans 38,9 metrów. (140 km/h = 38,9 m/s).”
Ty tak serio? A jak to nie jest autostrada to też stosuje takie wyliczenia matematyczne? i zostajesz na lewym pasie (pasie przeznaczonym dla przeciwnego kierunku) przez tak długi okres czasu?
No to skoryguj moje obliczenia o ruch jednostajnie zmienny z ujemnym przyspieszeniem i udowodnij mi że się mylę w kontekście zachowania bezpiecznej odległości w warunkach idealnych.
A jeśli chodzi o wyprzedzanie na drodze jednojezdniowej dwukierunkowej – zanim rozwiąże równanie matematyczne stracę szansę na wyprzedzanie, wiec nie wyprzedzam.
Dlaczego ja mam Ci coś udowadniać? Postawiłeś tezę – to ją obroń. Obroń, że jak masz awarię (koła odpadają, hamulce się blokują i inny armagedon) – to pojazd stanie w miejscu.
Dzięki bogu, że nie wyprzedzasz.
Dziękuję.
Tak jak Seba napisał. Na zwykłej drodze też jedziesz po prąd 25 sekund, żeby się schować na swój pas czy robisz to od razu po wyprzedzaniu?
Sebuś… 25 sekund od momentu minięcia samochodu wyprzedzanego…
Boże widzisz i nie grzmisz xD
Weź powiedz, że sobie jaja robisz, albo coś.
Kto Ci taką krzywdę wyrządził wmawiając takie bzdury, czy może sam to wymyśliłeś… wtedy daj namiar na tego dilera koksu…
Prossssssz 🙂
Jeszcze “apropo” prędkości:
“Jadąc z prędkością 140 km/h samochód którym się poruszasz w ciągu jednej sekundy pokonuje dystans 38,9 metrów. (140 km/h = 38,9 m/s).” Prawda – no mówie że z matematyki jesteś co najmniej dobry, ale… to chyba wszystko.
Czyli potrzebujesz 1km żeby wrócić na pas z powrotem?
Dwa – kto Ci tkie pierdoły naopowiadał, że układ hamulcowy działa z opóźnieniem 1s? Czym Ty jeździsz? Strach się bać czym i jak jeździsz.
Tak. Jak napisałem na początku – w podanym przykładzie potrzebuję odczekać 25 sekund nim rozpocznę manewr zmiany pasa ruchu, w tym czasie przejadę niecały 1 km.
Nie napisałem, że układ hamulcowy działa z opóźnieniem 1s – przeczytaj proszę jeszcze raz. Przyjąłem czas 1-1,5s na czas reakcji kierowcy i zadziałania układu hamulcowego (określany raczej w milisekundach, który wynika z niedoskonałości każdego układu hamulcowego).
Fakt – skoro jestem taki precyzyjny to i w moich obliczeniach powinienem przyjąć ruch jednostajnie opóźniony o przyspieszeniu ujemnym 1g (tyle średnio wynosi przeciążenie pojazdu osobowego hamującego z maksymalną siłą – dane na podstawie artykułu https://www.wyborkierowcow.pl/przeciazenia-w-roznych-autach-ranking/), dla znacznego uproszczenia tego nie zrobiłem.
Starasz się prowadzić w miarę merytoryczną dyskusję, choć próbujesz obalić tezę bez konkretów podając tylko teorię. Sprowokowałeś mnie jednak do dalszych, bardziej szczegółowych obliczeń:
Po czasie 0,28 sekundy (licząc od momentu zadziałania układu hamulcowego w pojeździe A) prędkości obu pojazdów się zrównają (36,1 m/s = 130 km/h).
Natomiast pojazd B rozpoczyna hamowanie po czasie 1 sekundy od momentu jw. Zatem w tym momencie pojazd A ma już prędkość 29,1 m/s. W ciągu tej jednej sekundy różnica odległości między pojazdami zmalała z 33 metrów do 30 metrów. Pomijając “drobnostki”, dla ułatwienia dalszych obliczeń przyjmuję opóźnienie 1 sekundy jako czas reakcji kierowcy poj. B, a wartość przyspieszenia w tym ruchu jednostajnie opóźnionym przyjąłem 9,8 m/s2.
Pojazd A zatrzyma się po czasie 3,97 sekundy z prędkości 140 km/h.
Pojazd B zatrzyma się po czasie 3,68 sekundy z prędkości 130 km/h, ale licząc od momentu rozpoczęcia hamowania przez pojazd A, trzeba doliczyć 1 sekundę na reakcję kierowcy B – więc pojazd B zatrzyma się po czasie 4,68 sekundy.
Jaką prędkość będzie miał pojazd B w 2,97 sekundzie swojego ruchu (kiedy pojazd A zatrzyma się)? Odp: 7,02 m/s (25 km/h).
Jaka będzie różnica odległości między pojazdami w momencie zatrzymania się pojazdu A?
Odp: 9 metrów.
Po jakim czasie pojazd B zatrzyma się z prędkości 7 m/s?
Odp: 0,71 s.
Jaką drogę hamowania będzie miał pojazd B z prędkości 7 m/s w czasie 0,71s?
Odp: 2,5 metra
Po zatrzymaniu się przez obydwa pojazdy różnica odległości między nimi będzie wynosić 6,5 metra, czyli się nie zderzą.
Wystarczy jednak, że kierowca pojazdu B opóźni hamowanie o 0,3 sekundy w czasie których przejedzie kolejne 10 metrów, więc zabraknie mu 3,5 metra do bezpiecznego zatrzymania pojazdu i ostatecznie dojdzie do minimum wypadku.
Ergo:
Jeśli będę wyprzedzać na autostradzie i nic za mną nie będzie jechało, oddalę się na tą bezpieczną odległość nim zjadę na prawy pas ruchu.
Natomiast jeżeli będzie mnie doganiał ktoś, kto ma w dupie przepisy i lubi jechać szybciej poruszając się cały czas lewym pasem to odjadę przynajmniej te 20 metrów nim zjadę na prawy pas.
A jak będę wyprzedzać ciąg pojazdów i na zderzaku będzie mi siedział mrugający światłami poganiacz to łagodnie zredukuję prędkość abym mógł bezpiecznie schować się w lukę na prawym pasie. No bo jeśli mruga światłami to znaczy że mu przeszkadzam, więc zrobię wszystko aby usunąć się z jego pasa ruchu, a do 180km/h (ze 140) nie będę przyspieszać specjalnie dla niego.
Teraz mogę jeść popcorn 😉
Oczywiste, że zmuszasz. Jeśli auto przed Tobą zjedzie Ci przed zderzak wyprzedzając, to przez parę sekund nie masz do niego bezpiecznego odstępu i zgodnie z przepisami masz obowiązek ten odstęp zwiększyć, czyli właśnie przyhamować.
Odcinek ambiwalentny.
Z jednej strony idiotów jeździ dużo po naszych drogach i trzeba ich eliminować (przyp. van na filmie) , z drugiej strony jak Dworak ma 140 na liczniku to nie znaczy że jedzie 140 bo prędkościomierz zawyża prędkość (w subaru coś koło 8%) więc faktycznie popyla ok 130 (białe auto na filmie chyba hyundai oddala się wolno – śmiem twierdzić że ok 140 nie więcej)
Pięknie płynnie a ten nagrywajacy niech se dalej lewym pomyka
odc. 718… nagrywający w te 15 sekund od wyprzedzenia tych dwóch samochodów do pojawienia się mercedesa zjechałby z 5 razy… Panie Dworak, i drodzy widzowie: “jeżeli manewr zmiany pasa ruchu przychodzi Wam z trudem, to autostrady i trasy szybkiego ruchu nie są dla Państwa wskazane”.
Pozdrawiam
Adam
100% prawda. Ci ludzie nie mają pojęcia jak jeździć po autostradach. Nie czują prędkości i odległości.
Panie Dworak, oczywiście ma Pan w 100% rację, ale niech Pan to powie w sejmie i niech minister coś zrobi . 🙂