Niebezpieczna niespodzianka na A1
Na drodze zdarzają się sytuacje, które da się przewidzieć i takie, których przewidzieć się niestety nie da…
Na drodze zdarzają się sytuacje, które da się przewidzieć i takie, których przewidzieć się niestety nie da…
23 komentarze do "Niebezpieczna niespodzianka na A1"
no i frajer usunął film, dlaczego mnie to nie dziwi…
Pewnie dlatego bo wrzucił filmik aby pokazać iż można się zaskoczyć leżącym rowerem na autostradzie a mało kto zauważył rower 😛
Jestem pod wrażeniem tego, jak szybko nagrywający nauczył się by utrzymywać odstęp wynoszący 2-3 sekundy, zamiast nie całej 1 sekundy na początku nagrania.
Ciekaw tylko jestem na jak długo to zapamięta.
Tak, też tak myślę :(.
Jeszcze mniejszy odstęp do poprzedzającego pojazdu utrzymuj.
Dokładnie to samo pomyślałem. Totalny brak wyobraźni nagrywającego. Co on myśli? Że kamerka go uratuje?
wnioskujac po widocznej na masce kratce wyglada mi to na e46 XD – 3 beemki – nie wrozy to nic dobrego
Jeśli chodzi Ci o tą czerwoną BMkę to jest to F34, a nie E46.
Krótka historia o tym, jak to wygląda z drugiej strony – czyli od kogoś, kto na drodze coś zgubił.
Kilka miesięcy temu mój pracownik zameldował mi, że po naprawie kontenera (jeden z rogów kontenera w peugeocie boxera), podczas trasie na autostradzie A4 coś odpadło z samochodu i uderzyło w tira. Zjechał na najbliższą stację paliw, za nim zjechał kierowca w/w ciężarówki. Okazało się, że rzeczywiście – od samochodu odpadła zewnętrzna część poszycia (niewielka, tylko ten naprawiany element) i uderzył w ciężarówkę. Szkód żadnych nie było bo waga tego elementu była śmiesznie niska. Ale kierowca ciężarówki stwierdził, że na 99% ten element uderzył potem w jakąś osobówkę. Mój kierowca tego nie widział, nie wie, czy coś takiego miało miejsce i czy są jakiekolwiek szkody z tym związane.
Stwierdziłem, że powinien poczekać jeszcze parędziesiąt minut – bo może kierowca osobówki zjechał na awaryjny i trzeba poczekać aż dojedzie do najbliższego MOPu.
Czekał, czekał – nic się nie działo. Kierowca ciężarówki już dawno odjechał, bo szkód nie było.
W międzyczasie ja zadzwoniłem zarówno na policję, gdzie dyspozytor podał mi numer do policji autostradowej w G… (koniec końców wykasowałem, bo stwierdziłem, że skutki mogą być złe), żeby bezpośrednio to zgłosić. Zadzwoniłem też do GDDKiA. Moje zgłoszenia miały związek z dwoma sprawami. Pierwsza dotyczyła tego, że być może odpadająca część zniszczyła czyjeś mienie (uderzenie). To było zgłoszone na Policję. Druga, dotyczyła tego, że być może na drodze leżą jakieś pozostałości tego pokrycia kontenera i mogą stanowić niebezpieczeństwo (GDDKiA).
Za każdym razem podałem moje imię i nazwisko, nazwę firmy, kilometr autostrady na którym to miało miejsce (plus minus) i informacje o części która odpadła oraz info od kierowcy ciężarówki. I oczywiście numer telefonu.
Poza tym, że chciałem zachować maksimum bezpieczeństwa na autostradzie, chciałem też być zwyczajnie czysty i klarowny. No i chciałem uniknąć sytuacji w której mój kierowca zostałby posądzony o ucieczkę z miejsca zdarzenia.
Policjant zgłoszenie przyjął, ale nie ukrywał, że raczej nikt się nie odezwie. Czułem dość mocno, że takich rzeczy się nie zgłasza i, że zajmuję im czas.
Osoba z GDDKiA prosiła o wszystkie szczegóły, bo chciała wysłać tam patrol autostrady. Na moje informacje dot. wszystkich szczegółów z mojej strony (czyli właśnie rejestracja, nazwa firmy itp.), zareagowała podobnie jak Policja – przyjęła, ale bez jakiegokolwiek entuzjazmu. Im te dane prawdopodobnie nie były potrzebne, bo i do czego.
Mija już kilka miesięcy od tego zdarzenia i nikt się nie zgłasza. Prawdopodobnie nikomu nic się nie stało, a osobówka wcale nie dostała “rykoszetem”. Mniejsza jednak o to.
Ta sytuacja pokazuje, że chcąc być uczciwym, a przede wszystkim odpowiedzialnym obywatelem – odpowiednie służby same sugerują, aby tego nie robić. Ich podejście do tematu było jednoznaczne: a odwal się Pan, jak ktoś coś zgłosi to będziemy szukać.
Smutne to jest. Bo kto wie, czy gdyby kierowca samochodu, który stracił rower – zadzwonił tu i ówdzie, sytuacja nie miałaby miejsca. A to tylko jeden z wielu przykładów, bo w tym nagraniu nikomu nic się nie stało. A chyba nie muszę mówić jakie będą skutki najechania na cokolwiek dużego przy prędkościach autostradowych, o warunkach nocnych już szkoda pisać…
Sorry za literówki, ale zmieniałem kilka razy poszczególne zdania po przemyśleniach dot. tego co mogę napisać dla ogółu, a czego nie powinienem napisać, żeby mimo wszystko żadnym konkretnym służbom nie zaszkodzić.
A może wręcz powinienem napisać o które konkretnie jednostki chodzi… Hmm.
Jednego nie rozumiem… Gość zgubił ten rower praktycznie przy samej krawędzi jezdni – instynkt nakazuje wrócić jak najszybciej do niego (oczywiście środkiem, między barierkami) i zabrać go jak najszybciej, gdy tylko nadarzy się taka okazja i nic nie będzie jechało (oczywiście co innego, jakby zgubił go na środku jezdni). Przecież gdyby czekać na pojawienie się odpowiednich służb, to ten rower nie jedną osobę do tego czasu mógłby już zabić.
Myślałem nad tym, gdy mój kierowca zgubił “część paki”. Zadzwonił od razu.
I teraz jestem zdania, że absolutnie nie ma co ryzykować jakichkolwiek zatrzymań i wracania się po cokolwiek. To jest autostrada… Tutaj ludzie mkną co najmniej 90km/h, często 140km/h, a jeszcze częściej – znacznie więcej. Po prostu nie ma sensu, aby narażać swoje zdrowie w takich sytuacjach.
Z tego samego powodu aktualnie podczas awarii należy ubrać się w kamizelkę odblaskową i iść POZA jezdnię, a więc za bariery energochłonne. Siedzenie w zepsutym pojeździe jest zabronione. Dopiero po przyjeździe służb autostrady można dokonać odpowiednich napraw itp.
Wcześniej tego nie wiedzialem. Zacząłem zgłębiać temat dopiero po w/w sytuacji…
Bb, szacunek za uczciwość. Z Twojego opisu wynika jednak, że słuzby zainteresowały się sprawą w odpowiedni sposób, m.in wysyłając patrol. Czego więcej oczekiwałeś? Kogo mieliby szukać? Samochodu, który dostał kawałkiem lekkiego materiału?? Nie mogę zrozumieć myślenia, pozdrawiam
Chciał być fair względem ewentualnego poszkodowanego. Informacja dotarła gdzie powinna i zapewne gdyby poszkodowany zgłosił fakt, że oberwał czymś na autostradzie, dostał by namiary na sprawcę.
Mnie nie o to chodzi.
Po prostu podczas zgłaszania i na jednej i na drugiej służbie byłem traktowany na zasadzie “no dobra, podaj Pan te numery”, “i tak nikt się nie zgłosi”, “nie trzeba koloru auta” itp.
Czy patrol został wysłany – nie mam pojęcia, nie miałem jak tego zweryfikować. Ale też część, która odpadła, prawdopodobnie (wg kierowcy tira) wylądowała na pasie zieleni. Ale tę informację też przekazałem GDDKiA.
Chciałem być uczciwy, a poczułem się częściowo jak idi_ota, bo służby jasno sugerowały, że nikt takich spraw nie zgłasza 🙁
A! No i dziękuję za ciepłe i miłe słowa. Od razu mi lepiej, gdy widzę, że jednak takie zachowanie może zostać docenione (a właściwie, powinno być standardem). Zupełnie inaczej niż w przypadku reakcji wymienionych przeze mnie służb 🙂
Bmw…
seba
Szkoda roweru. Nie sądzę żeby rama przetrwała nienaruszona.
Dobrze że rower nie spadł bezpośrednio przed kimś na drodze, bo wtedy działają odruchy i mogłaby być jatka na autostradzie.
Sam wożę rowery na doczepce za samochodem i 10 razy sprawdzam czy wszytko jest ok. Niestety awaria zawsze może się zdarzyć.
Wina nagrywającego, mógł nie wyjeżdżać z domu. ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
haha dobrze że tak powoli jechali janusze bo dobry kierownik to by przy*&^(ał w ten rower dawno pozdro wariaty
Co za idiota…
Jakby jechał prawym pasem jak normalny człowiek, to nie miałby takich “niespodzianek”
Nie wiem czy oglądał pan nagranie ale nagrywający wyprzedzał więc jak miał jechać prawym pasem ?
Uprzedzam odpowiedź że na początku nie jechał prawym i nie wyprzedzał:
W momencie spotkania roweru już wyprzedzał.