Nietrzeźwy pieszy wbiegł pod koła na czerwonym – kierowca został uznany za winnego
Kierowca musi zapłacić 1,5 tys. złotych nawiązki na rzecz pieszego i pokryć koszty postępowania sądowego (ok. 5 tysięcy złotych).
Pieszy może domagać się również odszkodowania (już skontaktował się w tej sprawie z ubezpieczycielem).
Więcej informacji znajdziecie tutaj.
89 komentarzy do "Nietrzeźwy pieszy wbiegł pod koła na czerwonym – kierowca został uznany za winnego"
A ten pieszy to sędzia, prokurator czy ktoś z ich rodziny?
“Uznanie winy kierowcy było jednak konieczne, bo – jak czytamy w uzasadnieniu – sąd kierował się m.in. “względami prewencji generalnej, wymagające od wyroku sądowego pozytywnego wpływu na kształtowanie się świadomości prawnej społeczeństwa”. (http://www.tvn24.pl)
A co z prewencją i kształtowaniem świadomości społeczeństwa, że jak masz czerwone światło ku…a stój?!?!?!
Po uderzeniu dobrze jest odpuścić hamulec. Może to pomóc pieszemu, by nie spadł z maski.
… i zapewne kierowca właśnie tak zrobił, czego biegły nie wziął pod uwagę i dlatego oszacował prędkość jako większą od rzeczywistej? 😉
Że co ku#%?????
Widać po komentujących, iż na polskich drogach długo nie będzie bezpiecznie, bo króluje tzw. “święta przepustowość” i kierowcocentryzm. Każde przekroczenie prędkości w mieście, szczególnie dużym jest karygodne i niebezpieczne. W mieście powinno się poruszać zazwyczaj z prędkością mniejszą od dozwolonej. Nie bez kozery w cywilizowanych państwach są strefy ruchu 30 i ulegają poszerzeniu. Fakt, że pieszy miał pół promila nic nie znaczy. Nikt nie zabrania pieszym pić, bo to oni są uczestnikami ruchu narażonymi na obrażenia. Poza tym pół promila to nie jest poziom alkoholu, który cokolwiek by upośledzał. Przypominam, że w 39 krajach na świecie można mieć 0,8 promila i prowadzić samochód. Ewidentną winą pieszego było niedostosowanie się do sygnału świetlnego. Nie mniej odnosząc się do obowiązków kierowcy to światło zielone nie oznacza prawa do bezwzględnego przejazdu. Jeśli pieszy wszedł na przejście mając zielone, to ma prawo przez nie przejść nawet jeśli zielone się skończyło. Przed przejściem obojętnie czy z sygnalizacją czy bez kierowca ma obowiązek zachować szczególną ostrożność, a zbliżając się do przejścia zwolnić. Ów kierowca nie tylko nie zwolnił, ale wręcz zapierdalał, co widać i słychać po sposobie pracy silnika. Biegli ustalając prędkość zwykle określają ją z marginesem w dół a nie w górę. Według mnie kierowca jechał z prędkością w przedziale 70-80 i jeszcze się rozpędzał, co powinno się w takiej sytuacji skończyć odebraniem prawa jazdy na dwa lata. Ma on zatem szczęście, że sprawę mu warunkowo umorzono.
Następny z fotoradarem w oczach… Nawet dałbym Tobie łapkę w górę, ale od połowy wypowiedzi za bardzo Cię poniosło.
dla mnie to pijani powodują największe zagrożenie i za kółkiem i jak widać jako pieszy ,
@Adam – normalnie CSI ADAM – łełołeło policja – proszę przyjechać na PD do przekroczenia prędkości na monitorze.
Poważniej trochę – a u mnie w mieście jeżdżę 70km/h – gdzie nie ma przejść, są bezkolizyjne zjazdy i wjazdy – ul. Struga. 🙂
Jest to duże miasto – 3 miejsce w PL pod względem zajmowanego obszaru. Pod względem liczby ludności 7. Raczej duże 🙂
Nie bez kozery… Ty wierzysz w te wszystkie bzdury? Łącznie z wprowadzaniem stref eko – pod płaszczykiem ochrony zdrowia:)
Ja hołduje zasadzie: jedź i myśl. A to czy w Pcimiu Dolnym ktoś o godz. 1:01 przejedzie powolutku na czerwonym, ktoś w Pierdziszewie Małym stanie na znaku zakazu postoju – mnie nie interesuje i nie robię z tego larum.
Na polskich drogach nie będzie bezpiecznie dopóty, dopóki nie zmienimy mentalności Kalego i nie przestaniemy być Adasiami Miauczyńskimi i w końcu zaczniemy myśleć za siebie i innych (w tym tych pijanych biegnących pod koła – a tak BTW przypomniała mi się sytuacja jak samobójca wbiegł pod koła ciężarówki – tutaj był filmik – wprost pod koła; kierujący również musiał udowadniać swoją niewinność, bo prokurator bardzo chciał mieć żywego kozła ofiarnego).
Myśleć – tzn. jak widzę pieszych i tramwaj to zapala mi się czerwona lampka i lewa noga idzie nad hamulec, oczy lewo prawo lewo – czy nie ma takiego kamikadze. Da się hamować lewą nogą – i mocno i słabo:)
I najlepsze – wielu tutaj zawsze gani, że ktoś zapierydalał za dużo, ale tutaj kierującego przekraczającego o 13km/h prędkość dozwoloną już usprawiedliwiają – “to mało, to prawie nic”
Jak widać na tym przykładzie – dla tego kierującego 13km/h więcej było zdecydowanie za dużo – nie ogarnął że tramwaj i piesi (no coś się może stać).
Ale np. jak ktoś poleci w nocy ul. Struga w Szczecinie 130km/h (dozwolone 70km/h) to nazywa się bandytą bo kwalifikuje się z automatu do zabrania lejców. Tylko, że na ul. Struga w ZS nie ma fizycznej możliwości wystąpienia pieszego w pobliżu jezdni! (chyba że samobójca).
P.S. Oczywiście nie wszystkie moje gorzkie żale są skierowane ad personam.
Kolejny, który usiłuje przyszywać nową łatę do starych portek – “w cywilizowanych krajach” najpierw wybudowano drogi (a nie wyroby drogopodobne jak u nas), DDR-y, trasy przelotowe i obwodnice, rozdzielono ruch lokalny i tranzytowy, a dopiero potem wprowadzono obecne standardy, strefy 30 itp. To co proponują tacy ja Ty, to stawianie wozu przed koniem….
Bzdura wielokrotnie powtarzana jest dalej bzdurą. Konwencja Wiedeńska ma już ponad 50 lat. Obwodnice oraz sieć DDRów wybudowano później, czasami dekady później. Podobnie ze strefami T30. Prosiłem cię już kiedyś o dowody na tę bajkę, ale się nie doczekałem, także skończ już waść, wstydu oszczędź.
Co ty gadasz chłopie, przecież sąd wycenił prędkość pojazdu po badaniu nagrania, poruszał się z prędkością ok 57 km/h z 5 km/h marginesem bledu
Pomijając, że wg mnie winę ponosi pieszy, bez znaczenia czy trzeźwy czy nie, ciekawi mnie, jak biegli określają prędkość. Na tym przykładzie widać, że nie idzie im to najlepiej. Dwóch biegłych i dwie różne prędkości.
Wg tej teorii wjezdzamy na czerwone swiatlo i doprowadzamy do kolizji
Twierdzimy, ze tamten spowodowal wypadek bo jechal 65kmh zamiadt 50kmh. Nawet pomimo tego ze mial zielone.
Wyrok jaki zapadl bez sensu.
I za to się z Tobą napije.
Jadąc nawet 20km wolniej i tak by nie wyrobił przed nagle wbiegającym pijakiem. Jak dla mnie wyrok sądu to skandal odwoływał bym się do końca życia i jeden dzień dłużej aż w końcu trafił bym na sędziego który jest człowiekiem. Jak sądy maja takie podejście to aby nie czekać z terminami tak długo to połowę spraw niech oddadzą zoo tam barany lemury makaki które zrobią bee..zdyskusyjnie bee…zproblemowo twoja wina do widzenia.
Ale jakby jechał 20 km/h wolniej, to by pieszy odniósł znacznie mniejsze obrażenia.
Nie zmienia to faktu, że widzę obie strony winne, kierowca bądź co bądź jechał szybciej niż wolno, a pieszy, wygląda na to że wbiegł na czerwonym. A że był pijany, to chyba nie ma znaczenia.
O, okazuje się, że jednak określenie prędkości na podstawie filmu może być dowodem w sprawie.
Ciekawi mnie metodologia takich obliczeń. Laptop, stoper, maps.google? Poza tym auto nie poruszało się ruchem jednostajnym, tylko ruchem jednostajnie przyśpieszonym.
Jeśli z tego filmiku liczył prędkość, to jego punktem odniesienia pewnie był tramwaj Pesa 122N i długość przystanku – no to chapeau bas.
Tworzy się fajny precedens dla samobójców. Wypatrujesz szybko jadącego auta i wpieprzasz mu się pod koła. Prokuratura udowodni mu za wysoką prędkość, a twoja rodzina będzie miała wypłacana rentę do końca życia 😀
I wtedy w końcu w Polsce wszyscy zaczną jeździć przepisowo! 🙂
@Nazhir – nie to że się kłócę – ale wtrącę 3 grosze.
Nie tworzy się żaden precedens – co prawda jeśli wyrok uprawomocniłby się czy w tej instancji poprzez nie zaskarżenie lub nieodwołanie obwinionego lub dalej. W PL nie mamy prawa precedensu – aczkolwiek na określoną linię orzecznictwa, tzw. “wskazówki interpretacyjne” – można się powoływać.
Dwa – raczej biegli nie badali prędkości pojazdu na podstawie filmu – a jak badali to bardzo łatwe do podważenia przez linię obrony (za to ten obwiniony zapłacił kilkanaście tysięcy zł? – Ja bym skarżył adwokata 🙂 – ale za mało danych żeby móc cokolwiek więcej powiedzieć – tam jest tylko film i subiektywna krótka wypowiedź obwinionego, nawet bym rzekł emocjonalna).
Trzy – pojazd tylko i wyłącznie w warunkach teoretycznych porusza się ruchem jednostajnie przyspieszonym. W przypadku warunków rzeczywistych – na drodze – mamy do czynienia z ruchem niejednostajnie zmiennym – PRĘDKOŚĆ NIGDY NIE ZMIENIA SIĘ O STAŁĄ WARTOŚĆ.
Wiem – czepiam się.
No jednak liczyli
“Sprawa trafiła do prokuratury, a tam powołano pierwszego biegłego. Na podstawie filmu wyliczył on, że samochód przemieszczał się z prędkością 67 km/h. “
@Nazhir – a to przeoczyłem. Mea culpa.
Jak liczyli z filmu i została opinia dopuszczona – to słaby papuga 🙂
albo uparty, młody sędzia, który jak co poniektórzy na tym forum , jest zdania, ze pieszy to święta krowa, taki sędzia potrafi odrzucać wszystkie wnioski obrony, tyle, że są to argumenty do apelacji, sprawa jest na tyle bulwersująca, iż powinna trafić do Rzecznika Praw Obywatelskich, na wypadek, gdyby Sąd Okręgowy utrzymał ten wyrok.
Na drodze są wymalowane linie oddzielające pasy. Może pójść i je zmierzyć, są bardzo dobrym punktem odniesienia.
Ja bym się odwoływał od wyroku żeby tamten ani grosza nie dostał ode mnie ani z mojego ubezpieczenia. Jak dla mnie to chore, bo pieszy złamał co najmniej 3/4 przepisy. Wszedł na czerwonym świetle, prosto pod pędzące auto i biegł przez jezdnię i nie zachował szczególnej ostrożności.
Z jednej strony rozumiem wyrok sądu. Trzeba zmusić kierowców do szanowania przepisów, szczególnie limitów prędkości. W końcu mam gonić “cywilizacje zachodnie”.
Z drugiej strony szkoda mi trochę kierującego… Jest wielu piratów, którym się bardziej należy kara…
Dlatego właśnie jeżdżę przepisowo by nie mieć później wyrzutów (w stylu wiem że pieszy był pijany ale ja mogłem mu ocalić zdrowie i życie gdybym był fair wobec przepisów). Przynajmniej śpię spokojnie – mimo ponad 20 letniego stażu i ponad pół miliona przejechanych km.
@Wojtas – nie do szanowania przepisów, a do myślenia i obserwowania.
Respektowanie ograniczeń prędkości nie jest gwarantem satysfakcjonującego wyroku.
Wiem, teoretyzuję – ale gdyby kierujący próbował uciekać w lewo, bądź prawo – miałby większą szansę przed sądem.
Przeczytaj w artykule wypowiedź jakiejś pani (nie pamiętam, instruktorki, czy pilotki rajdowej?) – gdzie udowadniała, że jadąc motocyklem uderzając pieszego (też pijanego) podjęła próbę uniknięcia potrącenia w taki a nie inny sposób i dlaczego – oraz dlaczego musiała posiłkować się biegłymi i ich opinią nt. prawidłowości jej manewru obronnego.
Wiem. Jednak przepisowa prędkość zmniejsza prawdopodobieństwo wyroku niekorzystnego.
Myślę, że ten kierujący ma jakieś szanse w odwołaniu. Może kwestionować prędkość nagrywania kamerki itp…
Zgadzam się z innymi, że może to spowodować niebezpieczny precedens rzucania się pod auta celem wyłudzenia renty itp.
Mam nadzieję, że to orzeczenie upadnie w apelacji, bądź kasacji (ewentualnie Sąd Okręgowy mógłby się zwrócić z pytaniem do SN), tak by w tego typu sprawach była w miarę jednolita linia orzecznictwa.
Zastanawiam się jaki wyrok zapadłby gdyby nie nagranie z samochodu “sprawcy”. Wydawałoby się idealny dowód do obrony przysłużył się do wydania wyroku skazującego.
To nie na podstawie nagrania wykazano że jechał za szybko ale na podstawie drogi hamowania. Co i tak według mnie nie powinno przesądzać o winie kierowcy, ale co ja poradzę że sądy są chore.
@krzysiok – ale jeden wykazał 67, drugi 63. A co wykaże kolejny?
Wg słów kierującego – sąd przypisał kierującemu winę za skutek – czyli takie a nie inne obrażenia były powodem tak drastycznej kary dla obwinionego.
Tutaj masz sprawę z rowerzystą:
https://dziennikzachodni.pl/smiertelny-wypadek-w-zawadzie-sprawca-wypadku-byl-pijany-rowerzysta-ktory-zostal-tymczasowo-aresztowany/ar/13903244
Rowerzysta też popełniał wykroczenia ale karę dostał kierujący.
Sądy przyznają, że wszystkich uczestników ruchu obowiązują te same przepisy o ruchu drogowym, ale w przypadku zdarzenia drogowego w zdecydowanie gorszej sytuacji jest niechroniony uczestnik ruchu, co nakłada na kierującego pojazdem mechanicznym obowiązek zachowania większej ostrożności ZAWSZE (przy wyprzedzaniu, czy omijaniu rowerzysty, nawet gdy porusza się on nieprawidłowo; w pobliżu przejść dla pieszych, itepe.).
Takie tam głaskanie po główkach niechronionych uczestników ruchu.
Sorry edit:
Miałem dać link do wyroku z apelacji a nie inny materiał.
Sorry za zamieszanie:
http://orzeczenia.lodz.sa.gov.pl/content/$N/152500000000503_I_ACa_001442_2014_Uz_2015-03-27_001
Właściwy link.
Przy odrobinie szczęścia można z tego zrobić całkiem przyzwoite źródło dochodu.
Drodzy Państwo, spokojnie, zanim zaczniecie te wszystkie gromy rzucać, najpierw trzeba zerknąć jaki to SĄD… – rejonówka? “niezbadane są wyroki Boskie i Sadów Rejonowych” – zobaczymy, co powie Sąd Okręgowy…
@Stary Szofer – that`s right.
No dobra
Ale gostek raz ze lata po sądach, a dwa że kosztuje to realne pieniądze. A od sądu dowiaduje się że mogli go do więzienia wsadzić, ale że sędzina poruchała dzień wcześniej to tylko grzywnę dostanie.
@g – no dobra – ale lata na własne życzenie – nie był odpowiednio skupiony na drodze. Jak pisałem wcześniej uznałbym (subiektywnie) winę pieszego – ewentualnie 90/10 (za prędkość, za czas reakcji – tramwaj i piesi powinny zapalić w głowie czerwone światełko i za niepełny manewr ucieczkowy – hamowanie i klakson to za mało przy takiej sytuacji, zabrakło kręcenia kierownicą).
Jeśli ja łamię przepisy – to doskonale zdaję sobie sprawę z konsekwencji, zdaję sprawę z tego, że niechronieni uczestnicy ruchu to święte krowy i bardzo mocno jest przymykane oko na ich wybryki na drodze – pomimo tego, że poruszając się po drodze przepisy powinny być znane – dla osób niedołężnych, niesprawnych mentalnie również, pijanych, pod wpływem innych używek, gapowiczów, rozkojarzonych, chorych, spieszących się i wiele innych.
Chciałbym zobaczyć uzasadnienie do wyroku.
Słuchając jeszcze raz wypowiedzi kierującego:
1. Tak – kierujący powinien zachować szczególną ostrożność w tym miejscu.
2. Tak – pieszy był świetnie widoczny – albo inaczej – kierujący powinien był zauważyć wbiegającego pieszego w 0:16 nagrania (zaraz za tyłem tramwaju – ok. 30m przed przejściem).
Gdyby jechał 50km/h po ok. 15m rozpocząłby hamowanie i zatrzymałby się po ok. 30m (czyli pewnie najadłby się strachu).
Jak jechał ok. 63km/h – czas reakcji powinien wynosić ok. 20m a do pełnego zatrzymania – ok. 40m (w tym przypadku pełne zatrzymanie nastąpiło po ok. 43m).
3. “Sąd przypisał mi winę za skutek” – i to jest chyba clue tego wyroku. Obrażenia pieszego.
I fakt faktem – dalej nie rozumiem marginalizacji postawy pieszego.
Ciekawe kim lub czyim krewnym jest pieszy???
Moze nawet samej Małgorzaty G.? 🙂
…idąc dalej tym tropem należy oskarżyć motorniczego , bo gdyby nie zatrzymał się na przystanku to by pijaczek nie miał powodu wybiegać na ulicę. A tak w ogóle to nie rozumiem dlaczego na skrzyżowaniach jedni mają zielone światło , a inni czerwone przecież to jawna dyskryminacja !
@rrrr – ja pójdę jeszcze dalej i oskarżyłbym współstojących innych pieszych, którzy nie zareagowali na wbiegającego gościa i nie złapali go za rękaw.
Czyli tak… jesli będę jechał pijany samochodem i wjadę na czerwonym w grupę pieszych to będzie ich wina, że nie uniknęli wypadku – przecież widząc samochód mogli uciec/odskoczyć/cofnąć się – logicznie JAK MIAŁEM UWAŻAĆ SKORO BYŁEM PIJANY!?. Chory kraj – a jeszcze grupka mądrali pseudoekspertów popiera wyrok – no rzeczywiście warto ukarać kierowcę w tej sytuacji – życzę Wam żeby każdemu twierdzącego jak to “zapierd…lacz” spowodował wypadek włazili na każde przejście na czerwonym pijani piesi i hamujcie, a w efekcie stosując się do warunków drogowych stworzonych przez tych pieszych jeździjcie 10 km/h bo inaczej zostaniecie skazani na polskich drogach na lincz!
No nie do końca, bo jesteś chronionym uczestnikiem ruchu, a oni nie. Dlatego, żaden sąd nie pójdzie tą drogą.
Jedyny tekst, który odnosi się do wyroku: “Wolne sONdy”.
Wcześniej odniosłem się wyłącznie do nagrania, teraz po rzuceniu okiem po artykule, muszę stwierdzić, że Polska to naprawdę chory kraj!
Ukarano kierowcę za przekroczenie prędkości, gdyż jechał (uwaga) aż 63 km/h (to jest praktycznie nic!), natomiast pijanego pieszego, który wtargnął na przejście na czerwonym świetle, przebiegał przez nie i doprowadził w rezultacie do wypadku, nawet nie postawiono przed sądem (ma jeszcze otrzymać nawiązkę i może domagać się odszkodowania)!
Najlepsze jest uzasadnienie sądu, który wydając wyrok kierował się: “względami prewencji generalnej, wymagające od wyroku sądowego pozytywnego wpływu na kształtowanie się świadomości prawnej społeczeństwa” – to ma być k*wa państwo prawa czy jakiś totalitaryzm?!
Nie misiu. Tak właśnie wygląda normalny kraj, który egzekwuje obowiązujące prawo. Masz rację, że 63km/h to praktycznie nic. Gdyby kierowca przekroczył prędkość o 30km/h, to zamiast marnych 5 tysięcy grzywny zgniłby za kratami.
Normalny kraj daje mandat kierowcy za prędkość i odszkodowanie za wypadek spowodowany przez pijanego pieszego.
Nie no bo w tym kraju zaraz po fatalnej infrastrukturze drogowej najczęstszą przyczyną wypadków jest właśnie frywolne podejście do prędkości.
Celowo nie piszę przepisowej, bo sam też należę do osób niespecjalnie ortodoksyjnie przestrzegających litery prawa.
Ale po prostu zbyt lekkomyślnie traktujemy prędkość.
Tu nie chodzi o przekroczenie przepisów samych w sobie, ale o fakt, że prędkość ta nie była dostosowana do sytuacji, nie pozwoliła zareagować na sytuację potencjalnie spodziewaną.
Jeśli przekraczasz prędkość to jednocześnie musisz być w stanie zareagować na potencjalne sytuacje z uwzględnieniem swojego przekroczenia. Jeśli nie umiesz, jeśli wiesz, że jadąc powiedzmy 70kmh nie jesteś w stanie ominąć pieszego, który wbiega na przejście to nie przekraczaj tej prędkości.
Jeśli jedziesz autostradą 200kmh spoko, tylko nie miej pretensji do innych, że mogą Cię nie zauważyć, albo źle oszacować Twoją prędkość. Przekraczając ją musisz jednocześnie deklarować, że potrafisz przy tej prędkości nadal zachować się bezpiecznie i zareagować na te same sytuacji w taki sam sposób, w jaki uczyniłbyś to jadąc wolniej.
Jeśli nie umiesz reagować przy prędkości 200kmh tak samo jak przy prędkości 140kmh to nie jeździj 200. Jeśli nie umiesz ominąć pieszego przy prędkości 63kmh to nie jeździj z taką prędkością. Gdzieś tam na górze ktoś kiedyś uznał, że 50kmh to takie optimum. Ta prędkość obowiązuje w terenie zabudowanym na całym świecie nie bez powodu. Ktoś uznał, że przy tej prędkości kierujący pojazdem jest w stanie zareagować na większość nagłych sytuacji z udziałem pieszych i w sytuacji wzmożonego miejskiego ruchu. Każde podwyższenie tej prędkości powoduje, że tracisz możliwość reakcji. Tutaj mamy tego przykład, te 13kmh zadecydowało najprawdopodobniej o możliwości reakcji na zdarzenie.
Celem nadrzędnym jest unikanie zdarzeń, a nie szukanie winnego.
Nie chodzi o to, by być w zgodzie z prawem, ale chodzi o to, by w końcowym rozrachunku po prostu wszyscy cało dotarli do celu.
Ten wyrok choć nie idealny, jest prawidłowy.
Oczywiście skandalem jest, że pieszy nie poniósł żadnych konsekwencji.
Oczywiście skandalem jest, że nie dość, że nie poniósł konsekwencji to jeszcze dostanie za to hajs.
Samo ukaranie jednak kierującego jest jak najbardziej słuszne, podobnie jak sprawa kierowcy Hondy sprzed paru laty w Warszawie.
Powinna obowiązywać podstawowa zasada w prawie. Jeśli łamiesz prawo to albo potrafisz kompensować ryzyko, albo przyjmuj na klatę konsekwencje.
@Nace – pozwolisz, że się nie zgodzę – częściowo. 🙂
“Nie no bo w tym kraju zaraz po fatalnej infrastrukturze drogowej najczęstszą przyczyną wypadków jest właśnie frywolne podejście do prędkości.”
Nie.
“Tu nie chodzi o przekroczenie przepisów samych w sobie, ale o fakt, że prędkość ta nie była dostosowana do sytuacji, nie pozwoliła zareagować na sytuację potencjalnie spodziewaną.”
Ale tu już tak.
To konkretne przekroczenie prędkości, w tym konkretnym miejscu nie pozwoliło odpowiednio zareagować kierującemu.
“Jeśli przekraczasz prędkość to jednocześnie musisz być w stanie zareagować na potencjalne sytuacje z uwzględnieniem swojego przekroczenia. Jeśli nie umiesz, jeśli wiesz, że jadąc powiedzmy 70kmh nie jesteś w stanie ominąć pieszego, który wbiega na przejście to nie przekraczaj tej prędkości.”
Tak.
“Jeśli jedziesz autostradą 200kmh spoko, tylko nie miej pretensji do innych, że mogą Cię nie zauważyć, albo źle oszacować Twoją prędkość. Przekraczając ją musisz jednocześnie deklarować, że potrafisz przy tej prędkości nadal zachować się bezpiecznie i zareagować na te same sytuacji w taki sam sposób, w jaki uczyniłbyś to jadąc wolniej.”
Tak.
Vide ta konkretna sytuacja z filmu – tam oprócz hamowania i klaksonu nie było próby omijania pieszego.
“Gdzieś tam na górze ktoś kiedyś uznał, że 50kmh to takie optimum. Ta prędkość obowiązuje w terenie zabudowanym na całym świecie nie bez powodu. Ktoś uznał, że przy tej prędkości kierujący pojazdem jest w stanie zareagować na większość nagłych sytuacji z udziałem pieszych i w sytuacji wzmożonego miejskiego ruchu. Każde podwyższenie tej prędkości powoduje, że tracisz możliwość reakcji.”
Nie – prędkość 50km/h to jest ta granica, która daje możliwość przeżycia pieszemu przy kontakcie z pojazdem (dlatego w dzień 5.00-23.00 – gdzie jest realny ruch pieszych a nie okazjonalny).
“Tutaj mamy tego przykład, te 13kmh zadecydowało najprawdopodobniej o możliwości reakcji na zdarzenie.”
Czyli o braku reakcji – w sensie nic poza klaksonem i hamowaniem.
“Ten wyrok choć nie idealny, jest prawidłowy.”
No tak nie bardzo bym powiedział – bo idąc tokiem rozumowania sądu… “gdyby”… Gdyby pieszy nie naruszył całej litanii artykułów do zdarzenia by nie doszło… gdyby kierujący został w domu – do zdarzenia by nie doszło. Gdyby jechał szybciej – pieszy nie zdążyłby wyskoczyć mu przed maskę 🙂 do zdarzenia by nie doszło.
Nie może być tak, że jedno wykroczenie znosi drugie (czyli przekroczona prędkość znosi olewanie przepisów i ZDROWEGO ROZSĄDKU przez pieszego.
“Oczywiście skandalem jest, że pieszy nie poniósł żadnych konsekwencji.
Oczywiście skandalem jest, że nie dość, że nie poniósł konsekwencji to jeszcze dostanie za to hajs.”
Tak x2. Ale MOIM zdaniem pieszy szybciutko odda pieniążki z nawiązką. Podkreślam – moim – zdaniem sprawa do odkręcenia.
“Samo ukaranie jednak kierującego jest jak najbardziej słuszne”
Ukaranie tak – ale za wykroczenie, a nie spowodowanie wypadku. Bo do wypadku przyczynił się pieszy:
1. Wbiegający bezpośrednio na jezdnię przed pojazd.
2. Wbiegający na czerwonym świetle.
3. Biegnący po przejściu dla pieszych.
4. Nie przestrzegający szczególnej ostrożności.
Oczywiście to tylko moje zdanie.
“Powinna obowiązywać podstawowa zasada w prawie. Jeśli łamiesz prawo to albo potrafisz kompensować ryzyko, albo przyjmuj na klatę konsekwencje.”
A gdzie miarkowanie winy?
@Krzysiek – no właśnie tego nie rozumiem. Co znaczy przekroczenie o 13km/h to nic?
Większa prędkość jest przyczyną większych obrażeń.
Przy 51km/h pieszy miałby siniaki .
Przy 70km/h – raczej z tego świata by zszedł – może zbiegł.
Ale dalej jest to przekroczenie.
A przyczyną tego wypadku był – pieszy oraz:
1. Niezachowanie szczególnej ostrożności przez kierującego.
2. Nieadekwatna prędkość do warunków panujących (atmosferycznych – śliska jezdnia – oraz kłębowisko ludzi przy przejściu).
Kierowca miał sygnał zielony do jazdy, pieszy nawet nie wszedł, a po prostu wbiegł na przejście (na czerwonym świetle), był dodatkowo nietrzeźwy, to on złamał przepisy i doprowadził do wypadku, jak sąd mógł uznać w takiej sytuacji winę kierowcy?! – to jest po prostu skandal, deforma sądownictwa najwyraźniej przynosi opłakane plony!
No i od teraz sygnalizacja świetlna stała się “umowna”. Na zielonym możesz jechać ale niekoniecznie, na czerwonym możesz się zatrzymać albo ewentualnie zwolnić.
Ten wyrok to będzie woda na młyn wszelkiej januszerki.
@Abc – zielone nigdy nie oznaczało pierwszeństwa – a jest to informacja że ruch poprzeczny jest zamknięty.
Natomiast na czerwonym możesz przejechać.
Już spieszę z tłumaczeniami (nie będę się bawił w zgadywanie przez Was).
Sytuacja:
Zatrzymałeś się za sygnalizatorem – bo nie było możliwości kontynuacji jazdy (zablokowałbyś skrzyżowanie). Nie widzisz czerwonego za sobą, bo masz sygnalizator za plecami (a w momencie jak stałeś zmienił się kolor światła na czerwony). Ruch poprzeczny ustał – nie musisz czekać na otwarcie się (zielone) ruchu dla Twojego kierunku. Zjeżdżasz ze skrzyżowania – pomimo czerwonego dla Twojego kierunku ruchu – oczywiście jak ruch poprzeczny ustał.
No ale jak masz sygnalizator za plecami to już chyba ciebie nie obowiązuje. Pamiętam akcję likwidowania “powtarzaczy” czyli sygnalizatorów za skrzyżowaniem.Dochodziło do sytuacji w których ludzie wjeżdżali na skrzyżowanie na zielonym, czekali (np. z powodu natężenia ruchu) i w międzyczasie zmieniało się światło czerwone to stali do następnej zmiany. Szczególnie zagraniczniacy bo dla nich czerwone oznaczało że nie mogą wjechać za sygnalizator. Tak więc nie pisz że na czerwonym możesz przejechać.
@Krzysiek – masz rację – i o to mi chodziło. Wielu tego nie rozumie – a ja lubię czasem zobaczyć pianę na pysku jak mówię, że zdarza mi się opuścić skrzyżowanie na czerwonym świetle dla mojego kierunku.
Więc – mogę przejechać skrzyżowanie na czerwonym – jeśli mam sygnalizator za plecami (w sytuacji o jakiej piszesz Ty i ja). Dlaczego mam nie pisać?
A podam Ci inny przykład. Stanę (niech będzie motocykl) motocyklem przed sygnalizatorem ze światłem czerwonym, przepchnę go za sygnalizator (ze zgaszonym silnikiem – no awaria), po czym uruchomię starter, silnik zaskoczy, wsiądę i pojadę przez skrzyżowanie a za plecami mam czerwone światełko – i tak też mogę zrobić 🙂
Tak samo jak uwielbiam jak ktoś się zaczyna mędrkować (zaczynał – jak jeszcze jeździłem na 2oo – dwóch kołach) że nie mogę go wyprzedzać przy występowaniu linii ciągłej lub podwójnie ciągłej – pisałem tu już o moim spotkaniu policjantami, którzy bardzo chcieli mi udowodnić że nie mogłem ich wyprzedzić przy braku zakazu ale z linią podwójnie ciągłą. 🙂
. Nie masz prawa wjechać za sygnalizator jeśli nie możesz kontynuować jazdy ,
@Mariusz – jest to bardzo mocno dyskusyjne. Albowiem każda sytuacja na skrzyżowaniu jest dynamiczna i może się zmienić w jednej chwili. Oczywiście miałem na myśli duże skrzyżowania – takie z wysepkami – gdzie mamy ich od groma w Szczecinie. Np. lewoskręt przy Bramie Królewskiej – gdzie sygnalizator kolejny jest za zakrętem w lewo i za budynkiem BK, czyli niewidoczny i nie wiesz, że zmieni się kolor świateł – wjeżdżam na zielonym za pojazdami i poprzedzających dwóch dostaje żółte i czerwone – bo są pasy. Mało jest kierujących, którzy przejeżdżają na czerwonym z uwagi bliskości KG policji.
Więc – na prostym odcinku stają 2 pojazdy a Ty zostaję na wyspie rozdzielającej dwie jezdnie. Spróbuj mi dać za to mandat 🙂
Polecam obejrzenie – niedaleko jest Filharmonia – taki tam budynek, który został wyróżniony w kilku konkursach. 🙂
Było się turlać a nie zapinkalać, brawa dla sądu 🙂 Biegły orzekł nadmierną prędkość.
@Gerhard – biegły nie orzeka, a wydaje opinie. Niektórym biegłym się myli i próbują zastępować sąd i wykraczają poza zakres opinii.
I prawidłowo. Może wreszcie zapierdalacze zrozumieją, co to znaczy “zachowanie szczególnej ostrożności” i że za kratki mogą trafić nawet jeżeli technicznie rzecz biorąc mieli pierwszeństwo, ale sąd uzna że przyczyną wypadku była nadmierna prędkość.
DOKŁADNIE TAK 🙂
@…pisze – kompletnie mylisz pojęcia. Nie wiesz co to znaczy “zachowanie szczególnej ostrożności” i kiedy ją należy zachować – bo pieszy też ją powinien zachować 🙂
Nie było to meritum sprawy. Meritum oskarżeń przeciw kierującemu było:
“1. W dniu wypadku droga była mokra i śliska. Należało więc dostosować prędkość do warunków.
2. Mimo obniżonej przyczepności, kierowca nie tylko nie zwolnił, ale przekroczył dozwoloną prędkość.
3. Kierowca jechał na tyle szybko, że nie mógł uniknąć zderzenia, kiedy pieszy wbiegł na jezdnię. Miałby jednak taką szansę, jeżeli jechałby przepisowo. (http://www.tvn24.pl)”.
Ale tu jest ten przykład, gdzie mówiłem, że czasem przekroczenie prędkości jest przyczyną do uznania winy. I nie jest to istotne, czy było to przekroczenie o 10km/h czy 100km/h. Tylko jaki ma wpływ. Innym przypadkiem byłaby sytuacja z pojazdem zamiast pieszego – wówczas to przekroczenie prędkości (o 13km/h) byłoby dużo mniej istotne.
Dalej, pisałem wielokrotnie – jaka jest różnica pomiędzy przekroczeniem prędkości o 10, 20, 30km/h? Toż dalej jest to wykroczenie.
W tym przypadku prawdopodobnie pkt. 3 (“Kierowca jechał na tyle szybko, że nie mógł uniknąć zderzenia, kiedy pieszy wbiegł na jezdnię. Miałby jednak taką szansę, jeżeli jechałby przepisowo. (http://www.tvn24.pl“) i obrażenia pieszego były priorytetem dla “wymiaru sprawiedliwości”.
Niestety, niechronieni uczestnicy ruchu (piesi i rowerzyści) są faworyzowani i traktowani po macoszemu. Dlaczego niestety? Bo to, że piesi nie mają prawa jazdy (ci którzy nie mają) nie oznacza, że mogą olać przepisy! Nieznajomość prawa szkodzi – to raz. Dwa – prawidłowego przejścia przez jezdnię uczy się w przedszkolu, w szkole podstawowej.
Przypominam, że wyrok nie jest prawomocny. I raczej nie zostanie utrzymany. A inszą inszością jest chyba kiepski adwokat kierującego, który kosztował go kilkanaście tysięcy złotych.
Jest wiele kuriozalnych spraw – sprawa kierującego, który z premedytacją zepchnął inny pojazd wymuszający pierwszeństwo skończyła się na grzywnie w I instancji (http://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2018-11-09/kilka-razy-spychal-auto-na-bariere-policji-zglosil-ze-to-on-padl-ofiara-agresji-na-drodze/). Sprawa radcy prawnego (chyba), który w podobnej sytuacji dostał zawiasy za zabicie pieszego przebiegającego na czerwonym świetle (prędkość była jeszcze ciut większa). Piszę tu o I instancji (gdzie niezbadane są wyroki boskie i sądów – szczególnie I instancji). 🙂
Ale już kuriozalnym sprawami nie są – ta z linku kogoś powyżej lub niżej – z czerwoną Hondą oraz jeszcze jedna taka – gdzie piesi (ojciec z córką chyba) przechodzili na czerwonym świetle i kierujący jadący z nadmierną prędkością (rażące przekroczenie prędkości) zabił ich na przejściu.
Ta sprawa raczej nie będzie przyczynkiem do nadużyć ze strony pieszych – toć prawa precedensu nie mamy!
Pieszy powinien odpowiadać za spowodowanie zdarzenia, a nagrywający w związku z przekroczeniem dopuszczalnej prędkości – za skutki tego zdarzenia.
Chyba głupi jesteś.
Na jakiej podstawie i czym zmierzyli prędkość?
Kierowcy SOP o 48 km/h jakoś nie przeszkadzało i skończyło się pouczeniem.
Wyrok trochę kontrowersyjny, ale pokazujący że przekroczenie dozwolonej prędkości to nie tylko ewentualny mandat. Kierowca powinien dostać jakąś karę nawet te 1,5 tysiąca ale na cele charytatywne a nie na rzecz pieszego który za nic ma swoje bezpieczeństwo. Pieszy powinien za karę ponieść koszty naprawy pojazdu oraz nie dostać ANI GROSZA jakiegokolwiek odszkodowania.
to tak jakby stwierdził, że 2+2=7
Jeżeli ten wyrok nie zostanie zmieniony w szczególności dotyczący nawiązki, to nawet nie chcę myśleć, co będzie się działo w przyszłości!
Niedawno oglądałem filmiki jak ruscy cwaniacy próbują wyłudzać odszkodowania, kładąc się pod samochodami, czy wskakując im na maskę, albo idąc na corridę, czyli głową prosto w szybę.
Nie mam wątpliwości, że po lekturze tego wyroku (mam nadzieję, że się nieuprawomocni!), pójdzie jasny i wyraźny sygnał do wszystkich potencjalnych wyłudzaczy odszkodowań: masz zielone światło (o ironio!) do popełniania nawet rażących wykroczeń, bo i tak lwia część odpowiedzialności (A NAWET CAŁA! jak w tym przypadku) spadnie na kierowcę.
To jest właśnie kwintesencja kroniki absurdu i pseudoparagraficznego łajna, czyli polskiego prawa, mało tego legitymizowana przez same sądy… Nawet Bareja byłby w szoku, bo wychodzi na to, że w Polsce nie zwraca się uwagi na winę pieszego, czy rowerzysty – w pierwszej kolejności lustruje i gnoi się kierującego samochodem.
Ten wyrok mówi wprost: światło czerwone, zakaz wbiegania przed pojazd i zakaz przebiegania w ogóle są na ten moment fikcją. Powiem ostro: Sąd tym wyrokiem potencjalnie legitymizuje czyny zabronione. Istnym kuriozum jest fakt, że pieszy pijus nie poniósł ŻADNEJ, ale to ŻADNEJ odpowiedzialności.
A złamał 3 przepisy PoRD!!!
Mało tego, jeszcze cebularz nosacz sobie prawo do pieniędzy z odszkodowania i dostanie nawiązkę! To jest coś niewiarygodnego, takiego absurdu nie wymyśliliby nawet najwięksi ideologowie minionej epoki, włącznie z matuszką ZSRR.
Do tej pory nie mogę wyjść z szoku, jak taki absurdalny wyrok mógł zapaść.
Kierowcy życzę z całego serca sił i walki do samego końca! Apelacja, potem kasacja, a jak trzeba będzie to nawet rewizja nadzwyczajna! Nie odpuszczać, myślę, że w razie czego znajdą się ludzie, którzy zechcą pomóc prawnie kierowcy, bo i tak poniósł już olbrzymie koszty!
Kierowco walcz do końca, wykończ prawnie pijusa, sędziego, który wydał taki kuriozalny wyrok, nie odpuszczaj też biegłemu i prokuraturze.
Ja chciałbym jednak nieśmiało zauważyć, że w wielu krajach Europy i świata wyrok zapadłby bardzo podobny. Gdy człowiek zwiedzi trochę świata pojeździ chociaż po Europie to dostrzega i uczy się, że są takie miejsca na drodze, gdzie pomimo pierwszeństwa zachowuje się tą mityczną, acz często zapominaną – szczególną ostrożność.
Jeżdżąc zawodowo nauczyłem się pewnych zachowań, szczególnie, że Niemiec dowaliłby dokładnie taki sam wyrok.
Najgorsze jednak jest to, że nawet na wschodzie, w krajach takich jak Litwa, czy Łotwa kultura kierowców wobec pieszych jest nieporównywalnie większa, niż to co ma miejsce w Polsce.
Nie jest to przypadek odosobniony, bo kilka lat temu zapadł wyrok kierowcy Hondy, bodaj w Warszawie, który jadąc z nadmierną prędkością potrącił dziecko przebiegające na czerwonym świetle.
Facet poszedł siedzieć, normalnie poszedł do pierdla, bo zabił dziewczynę z tego co pamiętam.
Mi jakoś ten wyrok kompletnie nie przeszkadza. Jeżdżę 40 tonowym tirem i nauczyłem się reagować na sytuacje czasem skrajnie absurdalne ze szczególnym uwzględnieniem pieszych. Ludzie odwalają różne rzeczy, a ja nie mam zamiaru pozbawiać ich życia nawet, jeśli popełnili błąd, czy wykazali się głupotą.
https://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,ostatnie-sekundy-przed-brsmiertelnym-wypadkiem,206423.html
O tym pewnie mówisz/piszesz…
Tak o tym właśnie piszę.
Ja dobrze widzę?
Ochlejmorda już wyciąga łapki po kasę od ubezpieczyciela?
Ma szczęście, że trafiła na tego gościa, bo podejrzewam, że w innych przypadkach to chyba mogłaby wyciągać ręce do zakładu, ale psychiatrycznego, albo o czarnych kolorach…
“Może część baranów zrozumie w końcu, że zielone to nie jest bezwzględne pierwszeństwo.” – może część baranów zrozumie też że czerwone to czerwone.
Nie nie inaczej. Według sądu czerwone to zielone a zielone to czerwone. Proste.
W niektórych krajach Europy oraz dla przykładu w Stanach Zjednoczonych czerwone wcale nie jest bezwzględne.
Można zatem argumentację i wyrok sądu uznać za przybliżanie Polski do cywilizacji…
Zielone nie oznacza bezmyślnego pierwszeństwa, a czerwone nie oznacza, że musisz stać jak kołek mimo, że nic nie jedzie.
W cywilizowanym i rozsądnym społeczeństwie ludzie to rozumieją. W Polsce wciąż nie. Zarówno kierowcy, jak i piesi.
Oczywiście wyrok sądu daleki jest od ideału, ale jestem w stanie zrozumieć tą argumentację jako krok w kierunku wymuszenia na ludziach myślenia i obserwowania otoczenia. Pieszym może być każdy, nie trzeba do tego papierów. Dlatego trzeba na tych uczestników ruchu patrzeć inaczej, niż na innych kierujących. Pieszym może być wariat, może być pijak, ale on też ma prawo funkcjonować w przestrzeni publicznej. To kierowca zdaje prawo jazdy, przechodzi badania i to on ma przewidywać pewne sytuacje, do tego jest szkolony. Ale jeśli uznamy, że kwit zwany szumnie “prawem jazdy”, jest tylko kawałkiem plastiku to efekty mamy jakie mamy.
Tak, masz rację, w innych krajach jest inaczej. Przy okazji jednak pamiętaj, że sprawa nie wydarzyła się ani nie została osądzona w tych innych krajach niż tylko w Polsce, a tu prawo oraz orzecznictwo nie jest takie jak “w innych krajach”. I bardzo dobrze że nie jest, bo sytuacja w której pijak chodzący gdzie chce i jak chce ma większe prawa niż kierowca, który jedzie zupełnie normalnie, jest zupełnie nienormalna i promująca szkodliwe społecznie zachowania.
Mam szczerą nadzieję, że ten kierowca nie będzie się bał stanąć okoniem. W końcu ma jeszcze dwie opcje odwołania się od wyroku, a w ostateczności (w którą nie wierzę, bo SN póki co wykazuje się rozsądkiem) może się nawet przydać Ziobro. Już w kilku różnych kontrowersyjnych przypadkach interweniował, tak jak go nie lubię i uważam za szkodnika tak akurat na tym polu muszę go pochwalić.
@Borek, @Nace – proszę o skorygowanie.
Słyszałem – powtórzę – słyszałem, że w UK (dokładnie w Anglii) pieszy może przejść na czerwonym, ale jeśli spowoduje (jak tu) zdarzenie drogowe – to odpowiada pieszy.
Czy, idąc tropem twojej argumentacji, zawodowy kierowca, z racji dużo większej odpowiedzialności i szerszego zakresu badań, powinien ponieść surowszą karę za to samo wykroczenie?
W Stanach prawo funkcjonuje na całkiem innych zasadach. Co do cywilizacji to bardziej brakuje im do nas niż nam do nich.
Chory kraj…
Raczej skorumpowane szumowiny zwane sędziami.
Wyrok z pewnością kontrowersyjny i pokazujący patologię prawa polskiego, gdzie sąd uznaje sobie winnym kogo chce tylko dlatego, bo jak sam uzasadnia “kieruje się prewencją generalną”. Czyli w sumie “uznam gościa winnym mimo, że jest niewinny, żeby nastraszyć pozostałych”.
Choć mimo wszystko nie sposób nie odnieść wrażenia, że uzasadnienie sądu jakkolwiek kontrowersyjne jakoś pokrzepia. Może część baranów zrozumie w końcu, że zielone to nie jest bezwzględne pierwszeństwo.
Czekam jeszcze na wyroki, w których mający zielone walą z premedytacją w ludzi włączających się z dróg podporządkowanych i skręcających w lewo.
Mogę się osobiście średnio zgadzać z takim wyrokiem, ale jakoś mnie on mimo wszystko wewnętrznie cieszy. Nie jestem ortodoksyjnym zwolennikiem przestrzegania przepisów, ale trzeba wiedzieć gdzie i kiedy można sobie na co pozwolić. Zielone światło, ani znak pierwszeństwa nie uprawnia do walenia przed siebie bez myślenia.
Coś w tym jest, jednak z drugiej strony jeśli zielone to nie bezwzględne pierwszeństwo, to czerwone to nie bezwzględny stop. Patrząc na powyższą sytuację ciężko tu dostrzec jakąś logikę.
W części krajów czerwone faktycznie nie jest bezwzględne. Jest tak w Wielkiej Brytanii i pewnie kilku innych krajach. Wiem skądinąd, że w USA również czerwone nie jest bezwzględne.
Wydaje mi się, że w sprawnie działającym społeczeństwie pewne bezwzględności są zbędne po prostu. Można zatem dojść do wniosku, że wyrok sądu przybliża nas trochę w stronę cywilizowanego świata, w którym to nie znak, czy światło drogowe określa zasady, ale zdrowy rozsądek, który podpowiada gdzie można nagiąć przepis, a gdzie się go trzymać.
Niektórym tego instynktu, tego rozsądku brak.
Ja jako kierowca zawodowy wyrabiam w sobie pewne nawyk, które niejednokrotnie uchroniły mnie już przed poważnymi zdarzeniami drogowymi. Co oczywiście nie oznacza, że nie popełniam błędów.
wzglednosc jest spoko, ale jak sa pewne sztywne ramy. Tzn czerwone nie bezwzgledny stop, ale jak pod cos wleziesz to nie ma przebacz. Ten wyrok to idiotyzm – wspolsprawstwo monaby uznac jesli biegly by stwierdzil ze jazda z przepisowa predkoscia moglaby zapobiec wypadkowi – obaj zlamali przepisy, natomiast przypisanie jakiegos odszkodowania i kosztow sadowych tylko kierowcy to glupota. Takie cos nie ma zwyczajnie szans utrzymac sie w wyzszej instancji.
Dlatego też podkreśliłem, że wyrok nie jest idealny i również nie rozumiem braku odpowiedzialności pieszego.
Niemniej kierowca słusznie poniósł konsekwencje.
@Nace – ale czy aż takie konsekwencje?
To, że jednostronne – i to jest niesprawiedliwe – obaj się zgadzamy.
Mandat – tak. Ale zadośćuczynienie, nawiązka?
Też jestem zdania, że my kierowcy (kierujący) z racji tego, że mamy blankiety to mamy ciut większą odpowiedzialność.
Cóż wyrok jest jaki jest. Nie dość, że nie idealny to cała sprawa skandaliczna. Miejmy nadzieję, że apelacje kierowcy nawet jeśli go nie uniewinnią to chociaż doprowadzą do odpowiedzialności ohlejmordę.
@Nace – ma duże szanse – ale musi zmienić adwokata – i to migusiem.