Pewnie zupa była za słona
https://www.youtube.com/watch?v=wKZhA6F5Xys
Menu
- Strona główna
- PO CO TO WSZYSTKO❓
- YT 271 000
- WSZYSTKIE ODCINKI
- wyprzedzaczPL
- instagramPD
- STOP AGRESJI DROGOWEJ
- UDOSTĘPNIANIE MATERIAŁÓW NA PD
- W MEDIACH
- PARTNERZY
- KALKULATOR SPALANIA
- POLITYKA PRYWATNOŚCI
- KONTAKT
21 komentarzy do "Pewnie zupa była za słona"
Cokolwiek ktoś zrobi nie wolno niszczyć auta…tylko dziadka dorwać i porządnie oprawić..
sam jest gość idiota.w niedziele od ciotki do ciotki jedzi i wielki kierowca
zaczyna się u nas robić jak w Rosji
Jakiś czas temu w Szczecinie na światłach stał za nami dostawczak na poznańskich blachach. A że był korek, to auta ruszały powoli spod świateł. Obtrąbił nas, a na następnym skrzyżowaniu ze światłami wysiadł do nas na czerwonym i zaczął się pluć i odgrażać, że szczecinianie mu drogę blokują i że w poznaniu tak się nie jeździ (i jeszcze kilka inwektyw co do miasta). Zapytałem go, czy aby napewno jest normalny, zaczął więc skakać z łapami. Wyciagnąłem więc gaz pieprzowy, dostał po oczach tak, że jak wracałem tamtędy godzinę później, to jeszcze stał na poboczu. Mam nadzieję, że towar, który wiózł zdąrzył mu się zepsuć.
Dzicz…
i wtedy gazem po ryju
Prawie jak w Rosji.
bardzo dobrze zrobił 🙂
ja tutaj nie bronie Pana z dostawczaka ,tylko twierdze tak jak kolega Eld że czasem innego wyjścia w sumie nie ma, może jak dostanie po mordzie to się nauczy i tyle…każdy wie jakich czasem na trasie można spotkać “kierowców”.
nejlepiej jest wytykać błędy innym, a sam ten koleś z kluczem został wypomniany przez innego kierowcę że nie włącza kierunków przy zmianie pasa, “bo towar wiozę”, najlepsze wytłumacznie…
To ja już się pogubiłem. Hamem i brakiem jest ten który uprzedził działania busa i się westchnął czy zdenerwowany kierowca dostarczaka?
A ja ostatnio tak zrobiłem. Na trasie Oświęcim – Kęty. Wprawdzie mu nie zaje**łem, ale wysiadłem. Chciałem kolesia w dostawczaku wyprzedzić, zasygnalizowałem zamiar, zmieniłem pas a ten nagle bęc przede mnie. Po klaksonie, koleś nawet nie zareagował. Odpuściłem, wróciłem na swój pas bo nie będę szedł na żywioł. Kolejna prosta, znów okazja do wyprzedzenia, długo nie wyprzedzał więc stwierdziłem, że spróbuję drugi raz. Kierunek, pas jestem na wysokości jego tylnego koła a ten rura znów na mnie. Po klaksonie, po hamulcach a ten nic. Poczekałem raz jeszcze, wyprzedziłem, zatrzymałem na środku i wysiadłem. Stary rudy buc z petem w gębie jak mnie zobaczył drzwi zamykał. Spytałem się “delikatnie” czy nie jest nawalony i czy wie od czego są lusterka, po czym mu je złożyłem. Że baranie mi dwa razy drogę zajechałeś o mało do rowu nie spychając Do samych Kęt jechał za mną w odległości 100 metrów. Żałuję, ale to się zmieni, że kamerki nie miałem…
WPI to nie warszawka, tak samo jak ERW to nie Łódź
ERW to Rawa Mazowiecka która nie jest na Mazowszu 🙂 teraz województwo łódzkie
Widze ze niektórzy mają problemy z czytaniem i zrozumieniem
Pewnie wciskali się przed niego jak to Warszawiacy koleś sie wku***wił i chciał nabić temu drugiemu rozumu żeby na drugi raz pomyślał a nie jechał na chama.. W sumie to w każdym dużym mieście tak jeżdżą bez szacunku .
Piękny komentarz…
” jak to Warszawiacy”
“w każdym dużym mieście tak jeżdżą”.
I teraz nie wiem czy się śmiać czy płakać 😀
Warszawiacy koleżko Andrzej to takich w pięknej Warszawie już nie ma, a wsadzając wszystkich Warszawiaków do jednego kotła to są słoiki tak jak ty, z d…y żeś wyszedł i w d…e pozostaniesz.
Buraku Andrzeju…. WPI to piaseczno a nie Warszawa
pewnie bez powodu by tak nie robił, też czasem mam ochote wyjść z auta i za**bać kierowcy kluczem przez łeb i nie mówcie mi że Wy też tak czasem nie macie.
Oczywiście nie mowię tutaj o normalnych kierowcach jeżdzących zgodnie z przepisami 😉
“pewnie bez powodu by tak nie robił” – dlatego napisałem, że “pewnie zupa była za słona” 😉 jakiś powód – zapewne bzdura – zawsze się znajdzie. Nie ma znaczenia co tam wcześniej zaszło. Nie sądzę, żeby kierowca “WPI” też wcześniej wyskoczył do tego dziada, a tylko to mogłoby – moim zdaniem – usprawiedliwić zachowanie agresora.
Poza tym mieć ochotę na coś, a zrobić to coś (wyskakiwać z jakimś sprzętem do ludzi) to dwie różne sprawy.