Pierwszeństwo pieszych – szybki komentarz
Dyskusja na temat zapowiadanych zmian w prawie drogowym nabiera rumieńców.
Jest obawa, że nowe przepisy dotyczące pierwszeństwa pieszych odbiją się na kierowcach w sposób niesprawiedliwy.
MotoPRawda przywdziewa więc szaty eksperta od ruchu drogowego i odpowiada naczelnemu brd24.pl.
Wcześniejsze wątki:
Porównanie przejść dla pieszych w Polsce i w Niemczech
————————————————————–
? Jeździsz bez kamerki samochodowej? Odważnie…
Nagrania z wideorejestratorów coraz częściej są kluczowymi dowodami podczas ustalania sprawcy oraz przebiegu wypadku.
Wybierz “samochodową czarną skrzynkę” do swojego pojazdu.
Sprawdź ofertę na http://bit.ly/2PrTT6Z
?rabat dla widzów PD?
————————————————————–
51 komentarzy do "Pierwszeństwo pieszych – szybki komentarz"
Jak można powiązać absolutne liczby pieszych i aut z kwestią sprawstwa wypadków? Może mi ktoś łopatologicznie wytłumaczyć tę dziwną logikę? W wypadkach z udziałem pieszych (poza marginalnymi sytuacjami, gdzie auto potrąca kilka osób) uczestniczą jeden pieszy i jedno auto, więc niby jakie znaczenie mają absolutne liczby wszystkich pieszych i aut?
Rozrzut sprawstwa ze względu na to czy pieszy przeżył (i mógł złożyć zeznania) lub nie świadczy nie najlepiej o polskiej policji, która idzie na łatwiznę i przyjmuje wersję kierowcy z braku innych źródeł. Nigdzie na świecie nie ma tak ogromnej różnicy – zwykle to jest maksymalnie kilka procent, czyli błąd statystyczny. W Polsce to jest problem systemowy, o czym pisał kiedyś portal brd24.
Nazywanie pieszych ofiar, które zginęły z własnej winy, samobójcami jest tak idiotycznym spłycaniem problemu, że właściwie na tym powinienem skończyć komentarz. Równie dobrze można by nazwać kierowców-sprawców mordercami. Pokazuje to też brak rozeznania w demografii, bo osoby starsze są mocno nad reprezentowane w statystykach pieszych ofiar. Tacy ludzie nie są samobójcami, ale po prostu nie mają doskonałej percepcji, błyskawicznego refleksu i zdolności do podejmowania całkowicie racjonalnych decyzji. I tutaj wchodzimy na poziom tzw. sprawiedliwości społecznej. Tu już nie chodzi o kwestię sprawstwo, ale ochronę słabszych. Kierowca ma jeździć tak by pieszemu nie zrobić krzywdy, zwłaszcza w sytuacji, w której swoim zdrowiem ryzykuje.
Zmiana przepisów nic nie da. Przepisy już dziś mogłyby gwarantować bezpieczeństwo, gdyby tylko wszyscy ich przestrzegali.
Np. nie wolno wyprzedzać/omijać na przejściu i bezpośrednio przed nim – czy wszyscy się stosują? Nie. Czy będą stosować się do innych? Niekoniecznie.
Łatwiej dostrzec jest jadący samochód (zwłaszcza w złych warunkach pogodowych, czy przy fatalnej infrastrukturze). Łatwiej zatrzymać się będąc pieszym.
Kolejna rzecz – nierzadko piesi stoją przy krawędzi drogi, tuż przy przejściu, ale bez zamiaru przejścia – po prostu tam stoją i dyskutują. Inni wchodzą na przejście nie zwracjąc uwagi na nic i nie dbając o własne bezpieczeństwo – zero ostrożności.
I to jest przyczyna wypadków – brak ostrożności i ze strony kierowców i ze strony pieszych (co dziwne, bo chodzi głównie o ich życie i zdrowie). Żadne przepisy tego nie zmienią. Zapowiedzi wprowadzenia takich przepisów to tylko marketing rządu, ewentualnie pomoc policji w lepszych statystykach (bo wtedy z góry wiadomo kto jest “winny”).
Zgadzam się z Panem z Moto PRawdy. IMHO Pan z BRD24 opowiada bzdury.
[…] Pierwszeństwo pieszych – szybki komentarz […]
Przejścia dla pieszych tylko w strefie 30km/h? Ciekawe… a co z osobami mieszkającymi poza tymi strefami, dziećmi chodzącymi do szkoły, starszymi ludźmi chodzącymi na przystanek? Co z miejscowościami przez które przebiegają drogi krajowe wzdłuż, których gęsto stoją domy, są sklepy, szkoły przystanki? W takim poronionym przypadku wszędzie tam należałoby wprowadzić strefę 30 km/h. Założenie, że ludzie przebywają tyko tam gdzie jest gęsta zabudowa i drogi lokalne jest błędne.
Można odpowiedzieć krótko: w Niemczech to działa i się sprawdza. Ale można zaproponować wirtualną wycieczkę (google maps) do Niemiec i obejrzenie sobie w realu.
Jak ktoś jest uważny, to nie będzie miał problemu z pieszymi. Nigdy mi się nie zdarzyło, żeby ktoś mi “wtargnął” na przejście, bo zawsze zwalniam i się rozglądam. No ale dla większości kierowców idealna prędkość na przejściach to 65 km/h, bo przecież “jak przekroczę o 15, to pewnie policjant machnie ręką”. A potem płacz.
Chcesz powiedzieć, że na trzypasmowym tranzycie zwalniasz do 30km/h?
Tak, i co w tym dziwnego? Niektóre przejścia nawet na trzypasmówkach są tak słabo widoczne, że bez zwolnienia do 30 km/h się nie obejdzie.
@oburzony Poczekajmy az ktos wjedzie ci w zadek i wyladujesz w kolnierzu, to sie skoncy rumakowanie. Takich ludzi jak ty powinno sie eliminowac z polskich drog, bo stwarzaja wieksze zagrozenie niz piesi.
W Internecie można przeczytać wiele ciekawych teorii. Np. że największe zagrożenie sprawiają przepuszczający pieszych (a nie ci, którzy ich potrącają), jadą w mieście przepisowe 50 km/h (bo to prowokuje innych do wyprzedzania na czołówkę) albo wyprzedzają na autostradzie lewym pasem z prędkością 140 km/h (bo przecież minimalna prędkość na lewym pasie to 200 km/h).
ale jak to ?! święta przepustowość musi być zachowana, nawet kosztem życia pieszych
“Chcesz powiedzieć, że na trzypasmowym tranzycie zwalniasz do 30km/h?”
Przed przejściem masz obowiązek zmniejszyć prędkość tak, by nie stworzyć zagrożenia dla pieszego znajdującego się na przejściu lub na nie wchodzącego.
Jeżeli widoczność jest tak ograniczona, że trzeba zwolnić do 30, to zwalniasz do 30, jeżeli trzeba do 10, to zwalniasz do dziesięciu.
Która część przepisu o tym mówiącego jest dla ciebie niezrozumiała?
Nie no, same wyborne argumenty. Kierowcy powodują więcej wypadków z udziałem pieszych niż piesi? No tak, przecież logiczne, bo kierowców więcej. Buahaha.
No i oczywiście koronny argument, że piesi będą się pod koła rzucać i wszyscy kierowcy będą musieli z kamerkami jeździć. To jak idziemy tą logiką to przy obecnych przepisach wszyscy piesi powinni chodzić z kamerkami żeby im nie wmówili skłonności samobójczych i wtargnięcia.
To, jakoby kierowcy byli odpowiedzialni za większość potrąceń pieszych, to tylko dane z policyjnych raportów, czy wiarygodne? Kilka wątków niżej jest odkłady opis zdarzenia, gdzie obwiniony przez Policję kierowa został w dwu instancjach uniewinniony. Najsztuba też Policja uznała za winnego – oba te przypadki figurują w statystyce jako “winny kierowca” – nie wierzysz, bo to tylko dwa przypadki? To poczytaj raport NIK o drogach.
Nie karmię trolla.
O! nowe wcielenia bladetech & ja & Młody Szofer?
Zdradzę ci sekret.
Na tym forum piszemy tylko my dwaj. Wszystkie inne nicki poza Starym Szoferem, to Ja. :D:D:D
Mam czasami wrażenie ze Stary i Ty, tzn. Ja to jedna osoba – wcielenie kanałodzierżcy, który musi się wykazać przed reklamodawcami. I wtedy też nie mam nawet pewności, że ja to ja ;D;D;D
No i żeś mi zespojlerował całą intrygę, bo to chciałem to właśnie oświadczyć za parę filmów.
Szczególnie, że jestem pewien, że Stary jeszcze parę nicków mi doda, także uważaj, bo się może okazać, że ty to też ja!
😉
A ja, po raz kolejny powtórzę; Przed każdym przejściem, nieregulowanym światłami, pieszy powinien podnieść rączkę do góry i z tą rączką w górze wejść na przejście, później może opuścić. Dlaczego tak? Bo kierowca wtedy jedno znacznie wie, że pieszy chce przejść, poza tym pieszy sam musi skupić na chwilę swoja uwagę na przejściu, oderwać wzrok od smartfonu, uchylić kaptur, rozejrzeć się po jezdni. I w tedy, tylko w tedy, powinien mieć bezwzględne pierwszeństwo. Nie ma rączki w górze, nie ma pierwszeństwa.
Takie pomysły, zadziałają w trochę innej kulturze – u nas zaroiło by się od gówniarzy, dla których uroczą zabawą byłoby zatrzymywanie rączką w górę samochodów i zwiewanie, Policja była by oczywiście bezradna, a wk….. kierowcy przestali by zwracać uwagę na podniesione rączki. Poza tym, uważam , że o ile przepuszczanie pieszych w strefie 30 jest logiczne i mało uciążliwe, to zatrzymywanie trzypasmowej arterii każdorazowo, gdy ktoś akurat chce przejść to mało sensowny pomysł – czy w Kanadzie są takie przejścia? no właśnie….
Rączka o głupi pomysł. Ktoś może nie mieć rąk, ktoś może mieć zajęte ręce, bo niesie zakupy czy coś innego. Dzieci za ręce może prowadzić. Jak kierowca nie ogarnia co się dzieje przed przejściem to z całym szacunkiem ale nie powinien jeździć.
Uwielbiam takie argumenty “jak kierowca nie ogrania” – jakby mało było filmów i zdjęć oburzających jak niewidocznym potrafi być pieszy (czego o oświetlonym pojeździe powiedzieć się nie da!) . Ba, jest słynna sprawa wypadku w Norwegii – kierowca ciężarówki zabił rowerzystę na trasie, wypadek miał miejsce o zmierzchu, ale rowerzysta był ubrany w czerwoną kurtkę, wiec policja, prokurator, sąd pierwszej instancji nie mieli wątpliwości – winny kierowca, a jego zeznaniom, iż nie widział rowerzysty nie dawano wiary (jak nie ogarnia…..) , ale obrona wniosła apelację, przed sądem zeznawała biegła profesor specjalista od postrzegania i opisała , jak ludzki wzrok reaguje w warunkach szarówki, oraz że w brew pozorom przestaje dostrzegać barwę czerwoną – kierowcę uniewinniono.
Reasumując – nowe prawo, ma przerzucić odpowiedzialność, na mającego dożo gorsze warunki do obserwacji uczestnika ruchu
Nie mówisz wszystkiego o tym wypadku. Czy rowerzysta miał oświetlenie w rowerze? Zresztą tu o coś innego chodzi. Po pierwsze mówimy tu o przejściach dla pieszych. Pieszych może nie widzieć, ale znak powinien widzieć. Jak nie widzi co się dzieje przy przejściu to winien zwolnić w razie czego i się popatrzeć. Po drugie pieszym może być każdy. Chory psychicznie, ślepy, głuchy kaleka (bez rąk, to jak ma przejść przez pasy?) i jeszcze mają myśleć za kierowców w każdej sytuacji, bo biedaczki nie umieją albo nie chcą myśleć. Kierowcą już nie każdy, dlatego się wymaga więcej od kierowców. Jak kierowca nie jest w stanie odczytać intencji pieszego, czy on chce przejść przez pasy, to nie powinien mieć uprawnień. Bo jak ja słyszę że sieroty potrzebują żeby ktoś im machał rączką, bo sami nie wiedzą co się dzieje to nie wiem czy śmiać się czy płakać. Przecież na drodze też trzeba czytać pewne sytuacje. Choćby to jak zmienia się pas to trzeba wiedzieć czy można wjechać na pas obok. Mi się wydaje że zdecydowana większość co proponuje rączkę ogarnia wszystko doskonale, ale boi się jakiś hipotecznych babci gadających przy przejściu dla pieszych i że może parę razy bez powodu zwolni lub zatrzyma się.
Gdyby rowerzysta miał oświetlenie, to by nie zginął. “Jak nie widzi co się dzieje przy przejściu to winien zwolnić w razie czego i się popatrzeć.” – w przypadku takich pasów jak w Niemczech – pełna zgoda, ale nie u nas! Na trzypasmowej tranzytowce chcesz ruch zatrzymać? – tu jest problem, takie przepisy pasują do Niemieckiej infrastruktury, a nie do naszej – to jest przyszywanie nowej łaty do starych portek! Na drodze, każdy powinien myśleć za innych, pieszym może być i inwalida, ale inwalida ma z tego tytułu, ze jest inwalidą specjalne prawa w ustawie dziś obowiązującej, niewidomy ma białą (widoczną!) laskę, więc nie mieszajmy ich do kompletu. “rozpoznanie intencji” to znowu chory pomysł – Niemiec, jak mu napiszą, że ma do pasów podchodzić tylko gdy chce przez nie przejść to się zastosuje, a u nas, to nie żadne “hipotetyczne babcie” tylko scena z wczoraj – stoi sobie dwóch gości przy pasach i gada, nagle jeden z nich (bo akurat skończyli rozmowę) wchodzi na pasy – nie pisz, że to da się przewidzieć! a to tylko jeden przykład! Z wjazdem na pas obok, to porównanie od czapy – tam albo ktoś jedzie albo nie nikt nie “stoi i gada”, nikt nie pozoruje zamiaru jazdy (u nas to będzie arcyfajna zabawa gówniarzy) itp. Zrozum, że taki przepis zacznie obowiązywać, nie tylko na wąskich osiedlowych uliczkach (gdzie ma sens), ale i na tranzytowych trasach!
Gdyby rowerzysta został w domu, to by nie zginął. Jeśli przepis wejdzie, to przejścia przez wielopasowe jezdnie po prostu zostaną usunięte, tak jak to miało miejsce w Łodzi na Kopcińskiego. Może za parę lat, gdy znajdą się pieniądze, to wrócą z sygnalizacją.
Autor ma 100% racji, a wskazywane przez niego rozwiązanie Niemieckie jest jak najbardziej logiczne! Dzielmy miasto na strefy: 30 i więcej tam gdzie mamy gęstą zabudowę i wąskie dojazdowe uliczki ustanawiamy strefę 30, tam przejścia to pasy, na których pieszy ma pierwszeństwo, w polskich warunkach dokładamy progi zwalniające, przejścia wynosimy do poziomu chodnika – super, mnie nie przeszkadza i dziś w takich okolicach jeżdżę 30 km/h i przepuszczam pieszych. Ale na pozostałych drogach – zero pasów, wyłącznie brody gdzie to kierowca ma pierwszeństwo – jak każecie kierowcom stawać przed każdymi pasami – to albo zakorkujecie miasta, albo oni tego nie wykonają (jeśli te przepisy wejdą w życie apeluję do kierowców – wykonajmy z jak największą starannością – tylko gdy zakorkują się “na amen” miasta do co poniektórych dotrze jaką głupotę odstawili). Jeśli natomiast kazać kierowcom ustępować pieszym jedynie w strefie 30, a w zamian dać pierwszeństwo na tranzytach – większość to zaakceptuje – dlaczego? bo 80% trasy robimy tranzytem! Jak 80% trasy jedziemy szybko i wygodnie, to na dojeździe możemy sobie zwolnić.
I standardowo uprzedzam, bo zaraz pod moim wpisem pojawi się cala chmara komentarzy moich hejtero/trolli z niejełkim bladeteh & ja & Młody Szofer, obrzucających mnie błotem i prowokujących do bezsensownej dyskusji. NIc z tego ci panowie odrzucają nawet wyroki sądów (dwuinstancyjne, prawomocne) kłamliwie przekręcają moje komentarze itd – dyskusji z nimi nie będzie. Oczywiście pozostałych zapraszam do merytorycznej dyskusji.
Jeśli już musimy małpować pomysły od innych, bo nie stać nas na coś swojego, to dlaczego akurat od Niemców, oni nie są wcale najmądrzejsi? Pomysł stosowany w Kanadzie, z rączka w górze przed przejściem jest lepszy i mniej problematyczny. Dwa rodzaje przejść, tu mam pierwszeństwo, tu nie mam, to i tak będą ludzie ginąć.
“na pozostałych drogach – zero pasów, wyłącznie brody gdzie to kierowca ma pierwszeństwo”
Jak już ci, ignorancie, wskazałem w innym wątku, jest to brednia. W Niemczech stosuje się normalne przejścia typu “zebra” również poza strefami obniżonej prędkości.
To nie jest prowokacja do dyskusji, gdyż, tutaj się zgadzamy, dyskusja z tobą jest bezsensowna. To jest jedynie zgodne z dawno daną obietnicą, obnażanie wypisywanych przez ciebie bredni.
Wskaż jeszcze raz to przejście, tak wiesz – palcem na mapie. Naturalnie nie czytam wszystkich wątków, więc nie widziałem, a jestem ciekaw. Po Niemczech jeżdżę i nie spotkałem, na mapie też szukałem i nic, musi to być jednak spora rzadkość.
BTW – na Litwie wygląda to tak samo jak w Niemczech. Taka ciekawostka.
Proszę:
https://www.google.pl/maps/@49.4703714,11.1146098,3a,75y,248.28h,74.5t/data=!3m6!1e1!3m4!1sqCv07fiZOsvohdwG1IX3uw!2e0!7i13312!8i6656?hl=pl&authuser=0
Niemcy niestety nie są zbyt dobrze objechane przez Street View. Takich przejść jest na przykład sporo w miasteczkach wokół Monachium.
Ale tutaj nie o to mi chodziło, żeby się upierać, że Niemcy mają normalne zebry. Może tylko jeszcze mają. Może za jakiś czas będą poza strefą czy tylko Fußgängerfurty i sygnalizacja świetlna. I może to jest najlepsze rozwiązanie.
Ja chciałem sprostować jedynie wypowiedź autora, który trochę się rozminą z faktami jeżeli chodzi o sytuację istniejącą w Niemczech i tamtejsze przepisy – ale to miało być jedynie sprostowanie, nawet nie zarzut (zarzut był inny). Do dyskusji jednak włączył się Stary Szofer, który, jak zwykle, nie miał pojęcia o temacie i nie miał nic do powiedzenia, więc musiał się wypowiedzieć. Ja z kolei, zgodnie z daną mu obietnicą, wykazałem, że wypisuje brednie.
Tylko dlatego wkleiłem tam link do przejścia na ograniczeniu 50km/h.
A na obiecane przyznanie mi racji przez Szofera nadal czekam…
Trzeba przyznać, jest. W Monachium też znalazłem.
Zauważ jednak jak rzadkie to jest zjawisko i w jakich miejscach występuje. Zawsze tylko tam, gdzie z powodu różnych czynników jest to bezpieczne rozwiązanie. Dlatego właśnie wprowadzenie takiego przepisu u nas przy naszej obecnej sytuacji, gdzie nasrane jest wręcz tych przejść nawet na trzypasmówkach, jest proszeniem się o kłopoty.
W ogóle z tym nie polemizuję.
nasz rasowy kłamczuch “ja” cały czas powiela kłamstwo, jakobym obiecał przyznać mu rację i nie dotrzymał słowa. Wobec tego będę każdorazowo wklejał mu odpowiedź jakiej udzieliłem, a o której oczywiście nie wspomina:
Myślę, że już wystarczająco pokazałeś jak reagujesz na zwykłą weryfikację twoich enuncjacji. Czytelnicy zapewne zrozumieją, iż trudno o dyskusję przy takim jak demonstrujesz braku elementarnej kultury, fakt, gdy się tak trolluje , to trzeba sobie miotaniem inwektyw dodawać pewności siebie.
Teraz analiza Twojego materiału:
Najpierw napisałeś iż autor “wie, że dzwonią, ale nie wie, w którym kościele” ocenę czy było to jak piszesz (gdy spytałem o dowody) “nie uważam tego za poważny zarzut – potraktowałem to, jako sprostowanie” – pozostawiam czytelnikom.
Napisałeś: “Standardowe przejścia i Fußgängerfurty bez sygnalizacji w obszarze zabudowanym bez dodatkowego ograniczenia prędkości (czyli prędkość dopuszczalna 50km/h) zdarzają się całkiem często” – trochę Ci zajęło znalezienie przykładu “zdarzającego się całkiem często” przejścia, tylko, ja też potrafię posługiwać się goole maps i rozejrzałem się trochę po okolicy, po sąsiednich ulicach i tak: wskazane przez ciebie przejście znajduje się na ulicy Oedenbergr Str, przejrzałem ją całą, a oprócz tego sąsiednie: Bismarckstrabe, Mommsenstrabe, Thumenberger Weg, Kilianstrabe – znalazłem jeszcze tylko jedno przejście – to trochę mało jak na “zdarzające się całkiem często”.
Widzę, że masz wyjątkową trudność, żeby odpuścić ten temat, ale musisz zrozumieć, że już nic tutaj nie zrobisz. Sam się postawiłeś w tej pozycji. Sam zacząłeś ze mną bezsensownie polemizować, pomimo iż, biorąc pod uwagę wszystkie nasze poprzednie wymiany zdań, powinieneś był wiedzieć, że udowodnię, że piszesz bzdury.
Sam również napisałeś, że przyznasz mi rację, mimo że dobrze wiesz, że nie jesteś do tego zdolny.
Skompromitowałeś się, jak zwykle, a teraz będziesz wymyślał kolejne brednie, żeby udowodnić, że wielbłąd to słoń.
Najlepiej przeprowadź dogłębne badania – ile jest takich przejść w całych Niemczech, a potem skonsultuj się z matematykiem i lingwistą, w celu ustalenia, ile musiałoby ich być, żebym był uprawniony do użycia sformułowania “całkiem często” – wtedy będziesz mógł tryumfalnie powrócić na PD i oznajmić mi ogrom mojej porażki :D:D:D
Na Litwie w ogóle jest ciekawie. W Wilnie wiele skrzyżowań z żółtymi kopertami, na A14 za miastem wyniesione przejścia dla pieszych i najlepsze czyli zakaz sprzedaży alkoholu po 20.00.
rozwiązania są niemieckie
Trochę nie podoba mi się ton tego materiału, szczególnie nie podoba mi się pomysł z “Brodami” (czy jak to się one tam nazywają).
Pieszy musi czuć respekt, przed wejściem na jezdnie, musi zachowywać ostrożność i przepisy powinny przyświecać tej idei, nie zaś promować lekkomyślne zachowania i przerzucać całą winę za cudzą głupotę na wyłącznie jedną z grup użytkowników dróg.
Trochę mgliście dziennikarz przedstawił dane statystyczne, niemniej z tego co rozumiem wynika z nich, ni mniej ni więcej, niż to że procentowo wyższa śmiertelność miała miejsce w sytuacji, w której pieszy złamał przepisy i swoim zachowaniem sprokurował własną śmierć.
Jako kierowca jeżdżący po Krakowie, wcale nie dziwię się tym danym, piesi traktują przejścia, a nawet miejsca na drodze gdzie przejść nie ma, jak przedłużenie chodnika, włażą zupełnie na ślepo (gapiąc się w telefon) lub niemniej często po prostu wbiegają na przejście, kończy się to zazwyczaj hamowaniem z piskiem opon. Co najgorsze, tego rodzaju patologie wcale nie są rzadkością, mało tego stają się wręcz coraz powszechniejsze, ciężko jest w takiej sytuacji nawet mówić o rozsądku, to jest wręcz zanik instynktu samozachowawczego!
Jeżeli dobrze rozumiem, to nowe “genialne prawo”, wcale nie zdejmuje z pieszego obowiązku zatrzymania się przed przejściem i upewnienia się czy może na nie wejść, ale o tym się nie mówi, wcale nie zdziwię się, że w praktyce znaczna część pieszych mylnie będzie uważała, że te przepisy zrównują “przejście z chodnikiem”, i tak będzie po nim się poruszało – skończy się to tragedią.
Nie można też pominąć milczeniem kwestii jaką jest odsetek woźniców, którzy mają w “głębokim poszanowaniu” obecne prawo i nagminnie wyprzedzają lub omijają w obrębie przejść, do nich prawo nie dotarło, choć istnieje od nie pamiętam jak dawna, wątpię aby przejęli się nowym, co gorsza w połączeniu z “pieszymi samobójcami”, doprowadzi do jeszcze większej śmiertelności na drogach.
Dla przeciętnego kierowcy, jest to kolejne utrudnienie i zrzucanie na niego odpowiedzialności za cudze postępki. Błędem było przymykanie oczu na patologię z prawem dla cyklistów, które zrobiło z nich “święte krowy” na drodze, stojące ponad przepisami, a nawet logiką ruchu, czy rozsądkiem, teraz jeszcze będą musieli ponosić odpowiedzialność za pieszych, to jest już kompletna paranoja!
Lepiej bym tego nie ujął.
I jeszcze raz podkreślam: Pieszy widzi znacznie znacznie więcej i znacznie znacznie więcej ma do stracenia, dlatego to on powinien poświęcić znacznie więcej uwagi – i ku…wa mieć świadomość, że mógł zostać poprostu nie zauważonym.
Czyli trzeba zrównać szanse i spowolnić przejazd przez przejście – ograniczenie np. 10 km/h.
Trudno zrozumieć czemu miał służyć ten materiał i na co miał być odpowiedzią.
Autor po raz kolejny w sposób nieudolny bądź nierzetelny posługuje się danymi statystycznymi. Mówi o sytuacjach na przejściach dla pieszych po czym podaje ogólne statystyki potrąceń pieszych. Oczywiście, nawet z tych statystyk widać, że większość sprawców tych zdarzeń to kierujący pojazdami – 69,4%. Jeżeli ograniczyć się do potrąceń na przejściach dla pieszych, to sprawcami ponad 80% tych zdarzeń będą kierowcy.
Tak czy siak jednak, trudno zrozumieć dlaczego autor uważa, że statystyki te świadczą źle o pieszych bardziej niż o kierowcach.
Autor sugeruje, że ta dysproporcja wynika z tego, że na drogach częściej spotykamy samochody niż pieszych, więc “wiadomo, że kierowcy będą częściej sprawcami” – to stwierdzenie jest tak bezdennie głupie, że nawet nie wiem, jak je skomentować.
Poza tym autor materiału bardzo wygodnie zapomina o jeszcze jednej rzeczy – to że kilkanaście (nie 24) procent pieszych jest sprawcami zdarzeń na przejściach dla pieszych wynika właśnie z tego, że mamy takie, a nie inne przepisy, za które dopiero teraz ktoś się bierze.
Dodatkowo jak pieszy nie żyje, obciąża się go winą, bo się bronić nie może. Tyle wtargnięć staruszków na przejścia dla pieszych… tyle osób atakujących cofającą ciężarówkę na chodniku.
Wygląda na to, że sam się zdziwił, aż mu ‘oczy wyszły z orbit’, co tam nagadał.
Jak to – czemu miał służyć i na co jest odpowiedzią? Jest odpowiedzią na utrzymany w podobnym (albo i gorszym) tonie i stylu materiał od BRD24, który widzieliśmy tu niedawno, a który z kolei był odpowiedzią na oryginalny materiał z Motoprawdy. Pamięć zawodzi?
Co do statystyk – skoro je podważasz, to wypadałoby się podeprzeć czymś lepszym, niż “bo ja tak uważam”. Te statystyki są mimo wszystko efektem pracy sztabu specjalistów, trochę za słaby jesteś żeby wierzyć Ci na słowo honoru że ten efekt jest błędny.
Ja nie podważam statystyki i nie piszę, co uważa, tylko, “jak jest”.
Autor mówi o zdarzeniach z udziałem pieszych na przejściach dla pieszych, a pokazuje statystyki ogólne – dotyczące wszystkich zdarzeń z udziałem pieszych (ponad połowa ich jest poza przejściami).
Nawet te ogólne statystki, które pokazuje, obejmujące zdarzenia poza przejściami wyraźnie wskazują, że zdecydowana większość zdarzeń z pieszymi następuje z winy kierujących.
Chyba przyznasz, że jego tłumaczenie, dlaczego tak jest, jest, delikatnie rzecz ujmując, niedorzeczne.
Moje pytanie o to, na co ten materiał miał być odpowiedzią było oczywiście przewrotne – chodziło mi to, że kompletnie niczego on nie wnosi. O tym, że w Niemczech są dwa rodzaje przejść dla pieszych już wiemy z poprzedniego materiału.
Pełne statystyki, których użył autor można obejrzeć tutaj:
http://statystyka.policja.pl/st/ruch-drogowy/76562,Wypadki-drogowe-raporty-roczne.html
Nie podważasz, nie piszesz co uważasz, ale piszesz “jak jest”. Musi przecież istnieć jakieś źródło twojej wiedzy, więc się nim podziel. Zalinkowany przez ciebie raport nie popiera twojego “jak jest”, próbowałem liczyć na różne sposoby. Jest to niestety upierdliwe, bo nie tylko zawarte kategorie nie pozwalają się porównywać, ale i niektóre informacje są wzajemnie sprzeczne. Kompilował to chyba człowiek, który pisząc jeden rozdział kompletnie zapominał o poprzednich.
Druga sprawa – “niedorzeczne tłumaczenie” nie jest niedorzeczne, tylko logiczne. Dwie możliwe przyczyny zdarzenia, jedna dwukrotnie częstsza od drugiej, bezwzględny efekt obu identyczny. Wniosek jest tylko jeden – rzadsza przyczyna jest dwukrotnie bardziej “efektywna”. A że dodatkowo kategoria “najechanie na pieszego” obejmuje szerokie spektrum możliwych sytuacji i miejsc, to już tylko zasługa kulawego raportu.
Czy materiał coś wnosi? No pewnie że nie, przecież jest tylko odpowiedzią na inną wypowiedź – która również niczego poza narodowym hymnem “nie da się” nie pokazała. Poprzedni materiał Motoprawdy pokazał, że bezpieczeństwo to nie jest kwestia jednego przepisu, ale całego ich systemu, nie tylko z zakresie PoRD ale i w innych okołodrogowych. Odpowiedź udzielona na ten materiał – to jest drogie, nie da się, ale trzeba jednak ten najprostszy kawałek zrobić na wczoraj – to jest dopiero wysoki poziom niedorzeczności. Wyciągnij sobie z wagonu fotel, postaw na torach, usiądź na nim – to jest właśnie jakość idei propagowanej przez BRD24 i obecnych wybrańców narodu. Najlżejszy, najtańszy, najprostszy fragment całego systemu. Jak daleko się pojedzie takim fotelem nawet dziecku nie trzeba tłumaczyć, ale niektórzy po prostu nie sięgają wyobraźnią tak daleko.
No ale, my tu gadamy o pierdołach a ciśnienie spada. Dawaj te źródła pokazujące “jak jest”, konkretnie, dokładnie.
Jeżeli chodzi o liczby – a podkreślam, że nie jest to dla mnie jakieś super znaczące, bo nawet z liczb użytych przez autora, mimo że tyczą czego innego niż to, co auto mówi, jasno wynika, że głównymi sprawcami zdarzeń z udziałem pieszych są kierujący.
Ale ok, policzmy – i zgadzam się z tobą, że nie są to liczby wprost dostępne w raporcie i ja tutaj też idę na pewne uproszczenie.
Najpierw liczba ogólem wypadków na przejściach dla pieszych: 3738
Teraz z tabeli, w której mamy zdarzenia z winy kierujących wymienione wg przyczyn, bierzemy te, co do których nie ma wątpliwości, że miały miejsce na przejściach (w rzeczywistości z pozostałych zdarzeń również niektóre miały miejsce na przejściach, ale zachowujemy się konserwatywnie) – ja wybrałem:
Nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu na przejściu dla pieszych: 3039
Omijanie pojazdu przed przejściem dla pieszych: 49
Razem: 3088
Zdarzeń na przejściach z winy pieszych było wg tej kalkulacji (w rzeczywistości było ich mniej, ale nie mamy możliwości wyliczenia tego): 3738 – 3088 = 650
Teraz procenty: 650 : 3738 * 100% = 17,39%
Czyli wypadków na przejściach z winy pieszych było wg naszych, niekorzystnych dla pieszych obliczeń, nie 24% a 17,39%.
Druga rzecz. Cytując autora:
“Jeżeli chodzi o najechanie na pieszego wg sprawstwa w roku 2018, wina kierujących 4886 wypadków, wina pieszego 1999 i to jest mniej więcej logiczne, no bo przyznacie chyba, że jednak na drogach częściej spotkamy samochody niż pieszych, więc wiadomo, że kierowcy będą częściej sprawcami.”
Ta wypowiedź jest niewyobrażalnie głupia. Chyba, że jesteś w stanie mi wyjaśnić, co ma wspólnego fakt (jeżeli rzeczywiście tak jest), że na drogach jest więcej pojazdów niż pieszych z tym, jak rozkładają się procenty tego, kto jest sprawcą zdarzeń z udziałem pieszych i kierujących.
Jeżeli jesteś w stanie, to znaczy, że ja jestem niewyobrażalnie głupi.
Na jakiej podstawie uważasz, że taka prosta różnica daje ci liczbę potrąceń na przejściu z winy pieszego? Co z przypadkami współwiny gdy winny jest zupełnie inny czynnik? Takich innych czynników było niemal 1500, dałoby się wyliczyć jaka ich część przypada na przejścia dla pieszych.
Druga sprawa – nie wiem czy wziąłeś pod uwagę fakt niespójności tego raportu, o której wspomniałem. To oraz dość powszechnie znany sposób, w jaki budowane są te policyjne statystyki każe mi wątpić w ich wiarygodność. Dlatego właśnie miałem nadzieję, że swoje wyliczenia opierasz na jakimś innym źródle, no ale jednak nie. Trudno.
Odnośnie drugiej rzeczy – nie, to właśnie jest prawidłowy tok myślenia, z zastrzeżeniem autora “mniej więcej”. Czy jestem w stanie ci wytłumaczyć, szczerze przyznam że nie wiem. W rozmowie na żywo może by wyszło, nauka przez system komentarzy to jak naprawianie auta przez Internet – łatwo nie jest. A na udowadnianiu ci jaki jesteś albo nie jesteś kompletnie mi nie zależy.
“Na jakiej podstawie uważasz, że taka prosta różnica daje ci liczbę potrąceń na przejściu z winy pieszego?”
Wziąłem całkowita liczbę zdarzeń na przejściach i odjąłem od nich te, w których za sprawcę został uznany kierujący. Napisałem również i zgadzam się, że jest to szacunek konserwatywny – w rzeczywistości zdarzeń, w których winny był wyłącznie pieszy było zapewne mniej. Tak że ten szacunek procentowy, który podałem jest maksymalnym udziałem pieszych, jako sprawców w zdarzeniach na przejściach. W rzeczywistości praktycznie na pewno udział ten jest mniejszy – nie jestem jednak w stanie tego oszacować.
“Odnośnie drugiej rzeczy – nie, to właśnie jest prawidłowy tok myślenia”
Może przeczytaj jeszcze ten cytat w dzień na spokojnie.
Ilość uczestników ruchu może mieć wpływ na absolutną ilość zdarzeń z ich udziałem i absolutną ilość sprawców, ale nie na procenty. To co powiedział autor można sparafrazować tak (przykład z d… nie z życia :)):
W 2018 było 1000 kolizji czerwonych samochodów z czarnymi. Sprawcami 25% tych kolizji byli kierowcy samochodów czerwonych, a 75% samochodów czarnych, ale to nie oznacza, że kierowcy samochodów czarnych są gorsi – po prostu czarnych samochodów jest dużo więcej na drogach niż czerwonych.
Jeżeli zastanowisz się przez chwilę nad “logiką” tego wywodu, to jestem pewien, że dostrzeżesz absurd.
Jeśli nie rozumiesz co autor miał na myśli to może dla ciebie zrobi trzeci materiał. ( 🙂 ). Brak słów jak ludzie mają problem ze zrozumieniem prostych rzeczy. Autor filmu dokładnie ci wytłumaczyć dlaczego te statystyki działają na niekorzyść pieszych, liczby mówią same za siebie. Co do trzeciego akapitu to ja nie wiem co dla ciebie jest w tym bezdenne głupie, stwierdził fakt.
Nie, nie przepisy są winne temu, że piesi są również sprawcami tych zdarzeń. W większości przypadków ich bezdenna głupota, a w mniejszości roztargnienie. Przepisy w ich zachowaniu niewiele zmienią, ale będą ich nie zawsze słusznie działać na ich korzyść.