“Policja nie miała prawa mnie ukarać”
Kierowca przyjął mandat, ale po sprawdzeniu nagrania uznał, że został ukarany niesłusznie.
Opis autora:
“Policję minąłem dwa skrzyżowania wcześniej. Stali na pasie skrajnym lewym, ja na skrajnym prawym.
Skrzyżowanie Ordona-Wolska. Ruszyliśmy ze świateł i panowie zaczęli za mną jechać (zmienili dwa pasy).
Widząc to zacząłem jechać jak na egzaminie. WJECHAŁEM NA SKRZYŻOWANIE Z REDUTOWA, POJECHALI ZA MNĄ I STALI TUŻ ZA mną.
Cały czas miałem ich w lusterku, tak jakby chcieli mnie na czymś złapać. Zmieniło się światło, zjechał autobus, kia i ja, a ci włączyli bomby, zajechali drogę i powiedzieli, że oboje zjechaliśmy na czerwonym (KIA i ja, a i że nawet tramwaj na mnie trąbił :))).
Mi zależało na czasie, mój wideorejestartor nie jest demonem szybkości, weryfikacja nagrań trochę zajmuje, a spieszyłem się na rehabilitację. Podyskutowałem, że to niemożliwe itd. a oni, że oboje widzieli, i że chyba jestem ślepy…
Generalnie, padały pytania, co z tym robimy, czy zbieram punkty. W mojej opinii panowie chcieli na mnie coś wymusić.
Mandat wziąłem, nagranie sprawdziłem w domu. Sprawa do sądu.
Sąd zapoznał się z dowodami, uznał moją rację, ale powołał się na zapisy z:Ustawa z dnia 24 sierpnia 2001 r. Kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia (Dz. U. z 2013 r. poz. 395 z późn. zm.) Ustawa z dnia 20 maja 1971 r. Kodeks wykroczeń (Dz. U. z 2013 r. poz. 482 z późn. zm.) Rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów z dnia 22 lutego 2002 r. w sprawie nakładania grzywien w drodze mandatu karnego (Dz. U. Nr 20 z 2002 r., poz. 201 z późn. zm.)
lub któreś z tych i podał dokładnie te zapisy, w każdym przypadku mówiąc, że nie dotyczy:
za działanie, które nie było wykroczeniem — na przykład było wykroczeniem tylko do 14 kwietnia, a policjant wystawił ci mandat 15 kwietnia,
za działanie, za które może ukarać tylko sąd — na przykład grozi za to areszt, a nie mandat,
za działanie w obronie koniecznej lub obronie dobra chronionego prawem, jeśli niebezpieczeństwa nie można było uniknąć – na przykład parkujesz samochód w niedozwolonym miejscu, by ratować czyjeś życie,
za działanie, które zostało spowodowane twoją chorobą psychiczną, upośledzeniem umysłowym lub innym zakłóceniem czynności psychicznych – na przykład przekraczasz prędkość, bo masz atak schizofrenii i wydaje ci się, że musisz uciekać.
Mój mandat nie spełniał tych wymagań prawnych z KK i nie może uchylić, mimo że mam racje, bo zapoznał się z dowodami, i że policja nie miała prawa mnie ukarać, ale zostałem powiadomiony o możliwości odmowy przyjęcia i z tego nie skorzystałem.M”
19 komentarzy do "“Policja nie miała prawa mnie ukarać”"
Chlopcy glodni byli, trzeba bylo im posypac
Kolejny przykład jak kierujący okazuje się lepiej znać obowiązujące prawo niż państwowi funkcjonariusze. Szkoda tylko, że przyjął mandat…
Policja siedziała na komisariacie kilka godzin, kiwali się na krzesłach , później wyskoczyli na droge, wykazali się że coś zrobili i szychta przeszła do historii, jeden dzień bliżej emeryturki.
Śmiech na sali dla autora. Mam nadzieje że to czyta !!!!!, Debil !!!!!!
No jak został pouczony i przyjął mandat to musztarda po obiedzie. A na przyszłość jak nic za skyżowaniem się nie rusza to czekam przed sygnalizatorem. Szczególnie że teraz jak są “inteligentne” sygnalizacje świetlne to nie zawsze można przewidzieć ile będzie dany cykl trwał.
Sygnał zielony zabrania wjazdu na skrzyżowanie gdy nie ma możliwości go opuszczenia. Pamiętam jak dziś – pytanie na teoretycznym. Wjazd w miejsce z którego nie widać już sygnalizatora wydaje mi się równoznaczny z wjazdem na skrzyżowanie.
Ale to nie klasyfikuje się jako przejazd na czerwonym, tylko jako wjazd na skrzyżowanie pomimo braku możliwości zjazdu z niego. Inna grzywna, inne punkty.
Zgadza się
Hahahahah chyba Debil to pisze
debil cie zrobił cycu
czemu tak brzydko o sobie piszesz?
A co to zmienia, skoro autor sam się przyznał do przejechania na czerwonym, skoro przyjął mandat. Sam związał ręce sądowi, który w tym przypadku nie mógł zrobić nic.
Tylko tyle, że skoro próbował jechać jak na egzaminie to prawdopodobnie by go nie zdał.
Po obejrzeniu nagrania, nie wydaje mi sie, ze to jest takie proste jak opisuje to autor nagrania…
Jak dla mnie to chyba lepiej byloby stac jednak przed sygnalizatorem. Od razu widac bylo, ze poki co na droge poprzeczna pan nie wjedzie. Ale Policjanci mogli dac sobie spokoj, a na pewno nie wmawiac kierowcy Kii i panu, ze widzieliscie sygnalizator. Tez mi to nieladnie pachnie glupia proba jakiegos wymuszenia.
Postępowanie mandatowe jest akurat brutalnie proste – przyjęty mandat za czyn będący wykroczeniem to koniec postępowania, pozostaje już tylko zapłacić. Nie jest istotne czy ten czyn popełniono, przyjmując mandat przyznajesz się nawet do tego czego nie zrobiłeś – liczy się tylko to, że w dniu wystawienia i przyjęcia mandatu opisany w nim czyn był zabroniony. Dlatego:
– jeśli masz wątpliwości, albo wręcz pewność że czynu nie popełniłeś – nie przyjmuj mandatu, niech idą do sądu
– sąd zapewne wyda wyrok nakazowy na postępowaniu niejawnym – składaj odwołanie,
– dopiero teraz będzie normalna rozprawa i szansa na pokazanie dowodów na realny przebieg zdarzenia. Grzywny i koszty sądowe bardzo rzadko są bardzo wysokie, więc jeżeli masz pewność i dowody swej niewinności to naprawdę opłaca się stanąć okoniem. Zwłaszcza że policjanci to nie są nadludzie i bardzo często coś im się tylko wydaje – zarówno w kwestii spostrzegania wydarzeń jak i rozumienia przepisów prawa.
A jak przyjmiesz mandat to furtka się zamyka na amen – Roma locuta, causa finita. Ratuje cię tylko anulowanie mandatu, ale to tylko w razie wystawienia go wbrew przepisom, co jak najbardziej się zdarza. Dlatego niektórzy niebiescy, z całym do nich szacunkiem, bawią się zwyczajnie w szukanie frajera, bo nasza policja niestety naprawdę działa w kierunku wypełniania tabelek i wskaźników przysłanych z ministerstwa. Działa tu ta sama zasada co w samorządach i jednostkach budżetowych – brak problemów to znak, że za rok można obciąć fundusze.
Odmówiłem przyjęcia mandatu, licząc, że będę mógł osobiście się wytłumaczyć. Doopa: posiedzenie niejawne, ale zamiast 350 +ileś pkt. było 250 i 0 pkt. Nie chciało mi się odwoływać, tylko jestem bardziej czujny.
Nawet jeśli kierowca stał za światłem nie wolno mu było wjechać na skrzyżowanie jeśli nie miał możliwości opuszczenia go.
‘zacząłem jechać jak na egzaminie’ – w tym wypadku egzamin byłby oblany.
A czy policjanci szukali jelenia? Możliwe, ale to temat na zupełnie inną rozmowę i sąd tu nie pomoże.
Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby skarżyć policjanta za przekroczenie uprawnień i od niego swoje odebrać. Powodzenia.
Moze i wjechał na zielonym za sygnalizator, ale na skrzyżowanie pewnie wjechał na czerwonym