Rowerzysta wjeżdża na latarnię
Widok kierowcy ze słuchawką przy uchu nie robi już prawie na nikim wrażenia. To plaga, do której niestety w pewnym sensie się już przyzwyczailiśmy.
Niestety policja nie prowadzi statystyk dotyczących wypadków, których przyczyną mogła być rozmowa przez komórkę, jednak według szacunkowych danych Krajowej Rady BRD co piąte zdarzenie drogowe może być spowodowane właśnie używaniem telefonu w sposób niedozwolony.
Najwyraźniej rowerzyści pozazdrościli głupoty i nieodpowiedzialności kierowcom, ponieważ widok cyklisty ze słuchawką przy uchu również powoli przestaje dziwić…
60 komentarzy do "Rowerzysta wjeżdża na latarnię"
latarnia dala z bani rowerzyscie i dobrze mu tak bo jakim trzeba byc cymbalem jadac na rowerze i gadajac przez komorke?
Ech te latarnie, tak nagle rzucają się na praworządnych obywateli.
Zakazać.
Fajna kamerka z licznikiem Geigera, gdzie można ją kupić???
Założę się że Ci wszyscy którzy nazywają go Eco oszołomem mają wielkie brzuchy są spasieni i już dawno nie siedzieli na rowerze Pozdro grubasy
ostatnio na rowerze siedziałem wczoraj, a ciekaw jestem czy byś w górach za mną nadążył…. – pozdro wielkie EGO
Dobrze tak baranowi, budził się spiący królewicz 🙂
No tak, bo gdyby nie miał słuchawek w uszach, to usłyszałby ten słup zanim w niego uderzył.
Słuchawkę telefonu…
Ich oczom ukazał się las…
…krzyży
Po pierwsze, co ten roweroekooszołom robił na chodniku? Po drugie – durni się nie żałuje – ostatni czytałem tak dowcip: halo, Policja? potraciłem barana na infostradzie! co mam z nim, zrobić? Pan go ściągnie na pobocze. Dobra, a co z rowerem?
Sorry za “plemienną nienawiść” ale to co roweroekooszołomi wyprawiają przechodzi wszelkie granice, potrafi taki zajechać ci drogę, musisz hamować żeby go nie zabić, a on jeszcze Ci środkowy palec pokarze… Będzie środkiem pasa jechał z małpią złośliwością blokując ruch cały szczęśliwy że ci na złość zrobił. A potem wielkie oburzenie że kierowcy są dla nich niemili. Ostatnio jeden zabił kobietę na chodniku i oczywiście uciekł z miejsca zdarzenia, tylko się przeliczył, bo w sprawie o zabójstwo Policja uruchomiła swoje możliwości – namierzyli bandytę drogowego i grozi mu 8 lat odsiadki…
Pojechałby jezdnią, to byś powiedział, że baran blokuje auta przez ponad kilometr. Samochody nie mogłyby go legalnie wyprzedzić. Nie przepraszaj.
Gdyby jechał po jezdni zgodnie z przepisami (możliwie blisko prawej krawędzi), to nie powiedział bym nic, bo jechał by tak jak ma prawo jechać – problem w tym, iż roweroekooszołomi nagminnie łamią prawo, wymuszają pierwszeństwo, a na uwagi pokazują środkowy palec…
Tam pas ma 3,5 m szerokości, co oznacza, że musiałbyś jechać 15 – 20 km/h przez 1,5 km, bo legalnie nie dałoby się go wyprzedzić. Chyba, że wg ciebie rowerzysta powinien szlifować obręczą krawężnik, ale to nie spełnia kryterium “możliwie blisko”. Tak jadący rowerzysta jest zastraszonym człowiekiem nie dbającym o własne bezpieczeństwo.
Tam akurat można jechać prawie na styk do krawężnika, co wynika z przepisów i dlaczego lamią je jadący 1m od krawężnika pisze trochę niżej, powtarzać nie będę. Gdy jako kierowca nie mam możliwość]ci wyprzedzenia prawidłowo jadącego przede mną pojazdu, to się wlokę, co innego jeśli roweroekooszołom jedzie środkiem pasa zachwycony, iż zablokował ruch. Jako Rowerzysta gdybym widział wlokący się za mną samochód, to w ostateczności zatrzymał bym się i wskoczył na chodnik, przepuścił samochód i pojechał dalej, ale wiem że takim jak ty zwykła ludzka uprzejmość na drodze wydaje się abstrakcją.
Tak, po kratkach kanalizacyjnych. Tekstem o jeździe na styk tylko pokazujesz, że twoja jazda po mieście jest tylko fantazją. Żaden ceniący swoje bezpieczeństwo, zdrowie i życie rowerzysta tak nie jeździ. I nie chodzi tylko o kratki kanalizacyjne, nierówności czy inne śmieci zwykle zalegający na krawędzi jezdni, ale o najzwyklejszą specyfikę tego pojazdu. Wskoczyłbyś na chodnik – tak, fajne masz sny. Ani to legalne ani bezpieczne. Nie przepraszaj. Już pierwszym tekstem się odsłoniłeś.
Obejrzyj sobie ten film jeszcze raz i powiedz ile kratek kanalizacyjnych tam na filmie naliczyłeś? Sny to Ty tu opisujesz! Ty o jeżdżeniu rowerem nie masz pojęcia, o takim prawdziwym jeżdżeniu – to widać elementarne umiejętności, to dla Ciebie abstrakcja! Nierówności i śmieci mu przeszkadzają – przesiądź się na hulajnogę – bardziej pasuje do poziomu Twoich umiejętności. W mojej podstawówce uchodził byś za fajtłapę! Nie wiesz jak się wyskakuje na chodnik? naprawdę wydaje Ci się to niemożliwe? Taki banalny manewr? To co byś powiedział na trochę wyższą szkołę jazdy (fakt, to już nie dla każdego) jak umiejętność zeskakiwania z roweru (kolega tak życie uratował) czy widza co robić przy locie przez kierownicę? Jak czytam te Twoje brednie o “najzwyklejszej specyfice tego pojazdu” to chciałbym Cię zobaczyć na leśnej krętej ścieżce, pełnej nierówności wystających korzeni itp. – pewnie byś tam rower prowadził – a ja z kumplami na takich leśnych duktach urządzaliśmy wyścigi… Naucz się jeździć, to pogadamy…
Albo chciałbym Cię zobaczyć na rowerze jadącego starym tunelem za Dworcem Zachodnim – to była droga śmierci – jak byś spróbował jazdy metr od krawężnika, to byś pod kołami autobusu wylądował, jechało się 30cm od krawężnika, tak tak, po kratkach ściekowych, z tym, iż te kratki były w dołkach tak 30 cm – 40 cm poniżej poziomu jezdni. Wjechałam tam tylko raz i więcej nie próbowałem, ale wyszedłem cało, a Ty? Ty byś chyba tam w portki ze strachu narobił!
Boże, człowieku! Ty tak bardzo nie wiesz, o czym piszesz, że to już nawet nie jest śmieszne.
Z drugiej strony – bogatej wyobraźni pozazdrościć!
W braku argumentów pozostaje zaprzeczać faktom – no rozumiem jak ktoś rowerkiem umie tylko po płaskim i równym, to mu się w główce nie mieści, iż można inaczej
Nie prosiłem o spowiedź, ale widocznie masz jakiś wewnętrzy przymus. W jednym przyznam ci rację. Jazda po polskich miastach przypomina nieco pełną adrenaliny wycieczkę w terenie, zwłaszcza gdy wokół pełno starych szoferów. Oby szczęście ci sprzyjało jak dotąd. Jedna prośba. Jeśli chcesz igrać z własnym życiem, to twoja sprawa, ale nie polecaj takiego zachowania innym. Wjazdami na ambicję i epitatami chyba jeszcze nikt nikogo nie przekonał do swoich racji.
Włącz myślenie! Bo bezmyślnie wierzących w swoją ideologię, nie dość że nie da się przekonać do niczego, to jeszcze sami sobie wystawiają świadectwo zaślepienia! Wedle Twojej ideologi jazda taka jak moja jest bardzo niebezpieczna i dla wiary w prawdziwość tej tezy dałbyś się pokroić, a tymczasem elementarny rachunek prawdopodobieństwa wskazuje, że skoro przez blisko czterdzieści lat jeżdżąc w ten sposób nie uczestniczyłem w jakimkolwiek wypadku drogowym, a jeżdżę po Warszawie która do bezpiecznych nie należy, to mój styl jazdy nie może być niebezpieczny! Zrozum – Twoja teoria nie sprawdziła się w praktyce, więc pora zrewidować teorię i właśnie ten brak refleksji dowodzi, iż Ty i tobie podobni jesteście IDEOLOGAMI, Wy wierzycie, wyznajecie kult roweru i nie jesteście w stanie widzieć realiów
Dodam jeszcze, iż w jednym z programów “Jedź Bezpiecznie” Pan Dworak wyraźnie prezentował zbieżny z moim pogląd na odległość jaką od prawej krawędzi jezdni winien zachować rowerzysta, w kolejnych programach omawiał listy jakie do niego w tej sprawie słały wasze stowarzyszenia i obalał ich argumentację…
Towarzyszu Szofer, komunizm w Polsce skończył się dawno temu, więc nie musicie się do mnie zwracać w liczbie mnogiej. Chcesz prowadzić swoją krucjatę, twoja sprawa. Moje zachowanie na drodze jest podyktowane bezpieczeństwem a nie jakąs wyimaginowaną ideologią. Szerokiej drogi i powodzenia w udowadnianiu teorii bazując na jednoosobowej (urojonej) próbce.
Pan Dworak w innym odcinku kazał rowerzystom korzystać z nie oddanej do użytku drogi rowerowej, czyli do jazdy po placu budowy. Jak sam mówi: “nikt nie jest nieomylny”. Dla mnie temat zamknięty.
Na to, iż opierasz się na ideologii przedstawiłem konkretne merytoryczne argumenty, nie odnosisz się do nich, tylko piszesz “że to nieprawda”. Próba powtarzana przez czterdzieści lat nie jest “pojedynczą próbką” , podobnie jak podrzucenie monety 100 razy do góry. To że Pan Dworak nie zauważył, iż jakiś odcinek DDR jest jeszcze nie oddany do użytku, to Twoim zdaniem dezawuułuje całą jego fachową wiedzę? – to wszystko kolejny raz wskazuje, iż jesteś ideologiem, niezdolnym do refleksji, czy rewizji własnych poglądów. Piszesz na zasadzie “byle się do czegoś przyczepić, żeby wyglądało iż argumentuje” – bo ślepo wierzysz w swoją ideologię
Podasz argumenty, to się do nich odniosę. Na razie wspomniałeś coś o nieweryfikowalnym przez internet doświadczeniu i próbowałeś podeprzeć się autorytetem bez podania odsyłacza. Do tego padło kilka epitetów, więc dyskusja chyba nie ma sensu.
Na tym forum można dyskutować, pod warunkiem, iż nie nazywa się przytaczanych faktów urojeniami, gdyż wówczas faktycznie dyskusja sensu nie ma, gdyż każdy przytoczony fakt, można nazwać urojeniem. Po prostu, nie masz argumentów, nie umiesz odpowiedzieć na moje merytoryczne stwierdzenia, a że jako ideolog, nie dopuszczasz iż mógłbyś się pomylić, to podważasz fakty. Gdy powołałem się na Pana Dworaka, najsampierw usiłowałeś dezawuować jego autorytet, gdy wyśmiałem tą próbę domagasz się odsyłacza – nie będę przekopywał się przez archiwa, tylko po to byś wynalazł kolejny pretekst.
Ja jestem kierowcą F1. To też jest fakt.
I jeszcze dla przypomnienia, argumenty, których urojeniami nazwać się nie da, a które raczyłeś pominąć:
1. Obejrzyj sobie ten film jeszcze raz i powiedz ile kratek kanalizacyjnych tam na filmie naliczyłeś?
2. Próba powtarzana przez czterdzieści lat nie jest “pojedynczą próbką” , podobnie jak podrzucenie monety 100 razy do góry.
3. Masz jechać jak najbliżej prawej krawędzi jezdni, a nie bawić się w szeryfa drogowego który będzie uczył kierowców jazdy! Takie jest prawo i masz go przestrzegać” – fakt, iż jest to przepis obowiązujący wszystkich uczestników ruchu, to właśnie jego ogólny charakter (możliwie blisko) powoduje, iż inaczej się go interpretuje w stosunku do roweru, a inaczej w stosunku do TIR-a. Poza tym prawo interpretuje się jako całość: w tym przypadku należy przywołać przepis zezwalający rowerzyście na jazdę środkiem pasa wyłącznie w szczególnych warunkach, połączyć ten fakt, z brakiem takiego przepisu w stosunku do samochodów, zastosować zasadę domniemania racjonalnego myślenia ustawodawcy i masz moją wykładnie przepisu.
A jakiś merytoryczny argumencik? a, zabrakło… buuuu….
1. Kratki są co 15 m. Chciałbyś by rowerzysta lawirował po jezdni, zmieniając tor jazdy co kilka sekund? Gdzie tak uczą? W szkole starych szoferów? Żadna organizacja zajmująca się BRD nie zaleca takiej jazdy. Przykładowo, w Wielkiej Brytanii, gdzie obecnie mieszkam, nawet rządowe zalecenia zawierają punkt mówiący o tym, by rowerzyści jeździli asertywnie, defensywnie i z daleka od krawężnika. Tuląc się do krawędzi nie dajesz sobie absolutnie żadnego marginesu bezpieczeństwa, na błędy własne i innych. Do tego dochodzą limity ludzkiej percepcji. Wraz ze wzrostem prędkości zawęża się pole widzenia kierowcy, więc im bliżej krawężnika jedziesz, tym mniejsze szanse, że kierowca cię zauważy. To są właśnie podstawy, które pozwalają mi wątpić w twoje niby wieloletnie doświadczenia.
2. Po prostu masz kupę szczęścia. Już o tym pisałem.
3. Ciekawa interpretacja, szkoda, że niezgodna z obowiązującą wykładnią. Ten art. dotyczy wszystkich, bez wyjątku. Przepis o jeździe środkiem pasa dla rowerzystów został wprowadzony stosunkowo niedawno. Dla rowerzysty możliwie blisko oznacza tyle, by zapewnić sobie bezpieczeństwo. Czasem będzie to 50 cm od krawędzi, czasem będzie to środek pasa. Był ostatnio przypadek, gdy wyprzedzający rowerzystów kierowca potrącił jednego z nich jadącego 1,5 m od krawędzi. Sąd uznał, że rowerzysta poruszał się zgodnie z przepisami i całkowitą winą obarczył niebezpiecznie wyprzedzającego kierowcę. Także nie baw się w szeryfa drogowego i jedź autem tuż przy krawężniku. Z tyłu może przecież chcieć cię wyprzedzić motocyklista… a mieście także często rowerzysta.
Mój “argument” o kierowcy F1 jest dokładnie taki sam jak twój o wieloletniej jeździe na rowerze po mieście. To tak jak gdybym napisał, że do wygrania wyścigu F1 wystarczy jechać na niskich obrotach by nie przeciążać silnika. Po prostu to co piszesz nie trzyma się kupy.
Celem infrastruktury rowerowej jest zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim użytkownikom a nie tylko weteranom mającym doświadczenie w trialu i z górskich wertepów. Tacy dróg rowerowych nie potrzebują.
Nie pytałem co ile są kratki, tylko ile kratek widać na filmie – jak zwykle unikasz odpowiedzi na trudne pytania.
Wasze rowerowe organizacje są takie jaki i TY – zalecają jazdę niezgodną z prawem!
“Wraz ze wzrostem prędkości zawęża się pole widzenia kierowcy, więc im bliżej krawężnika jedziesz, tym mniejsze szanse, że kierowca cię zauważy” – moja odległość od krawężnika ma wpływ na prędkość samochodu?
Napisałeś, iż opieram się na “pojedynczej próbie” – odpowiedziałem, iż jest to nieprawda, bo przez czterdzieści lat prób było bardzo wiele , a nie jedna – a Ty znowu odpowiadasz “obok”, nie umiesz przyznać że napisałeś głupotę. Porównam Ci obrazowo jakie trzeba by mieć szczęście żeby jeżdżąc niebezpiecznie przez czterdzieści lat nie mieć wypadku – to jakbyś rzucając monetą sto razy pod rząd reszkę wyrzucił… – spróbuj, jak Ci się uda , to uwierzę w moje szczęście.
Nie przedstawiłeś żadnych argumentów (poza faktem, iż jeden z przepisów na które się powołuję wprowadzono niedawno) które polemizowały by z moją wykładnią. Powtarzasz swoją nie mająca podstawy w prawie i powołujesz się na jeden wyrok sądu, nie podając elementarnych wiadomości: kiedy zapadł wyrok?, przed jakim sądem?, czy była apelacja?, w jaki trybie odbywał się proces? – jak dysponujesz uzasadnieniem do tegoż wyroku to wklej, a jestem spokojny, iż wskażę Ci Twoje błędy w odczytaniu tegoż wyroku.
Wytłumaczę jeszcze raz: skoro pas ma szerokość 3 m – 3,5 m to zalecana przez Ciebie jazda 1,5m od krawędzi jest jazdą środkiem pasa, skoro środkiem pasa wolną jeździć tylko w ściśle określonych warunkach, to Twoje zalecenia są sprzeczne z prawem i jestem spokojny, iż tym argumentem “przekonam sędziego”.
Twój argument o F1, jest ewidentnie wymyślony na potrzeby tej polemiki – wskazuje na to wyraźnie moment jego użycia. Ponadto kierowcy FI są osobami publicznym i raczej nie są miłośnikami rowerów. Dla Ciebie wszystko, co podważa Twoje teorie “nie trzyma się kupy” – wykazałem wielokrotnie takie ideologiczne u Ciebie rozumowanie. Zgadzam się, iż DDR powinien się nadawać dla ludzi o niekoniecznie takich jak moje umiejętnościach, nie oczekuję od przeciętnego rowerzysty umiejętności lotu przez kierownicę, co nie znaczy, iż nie powinien mieć minimum umiejętności. Ale znów nie o to chodzi, tylko o to, iż osoby, dla których problemem jest wjazd na krawężnik, nie powinny raczej pouczać weterana.
Czy na filmie widać nierówności jezdni? Nie, więc zgodnie z twoją logiką jezdnia jest równa jak stół. Rozumiesz w czym rzecz czy udajesz? Nie odniosłeś się w ogóle do sedna sprawy a skupiłeś na małym detalu. Pierwszy wrzuciłeś “argument” o różnej interpretacji art. 16.4. bez powołania się na konkrety, więc na tobie spoczywa obowiązek dowodu. Do tego wciskasz mi w usta słowa, których nie napisałem (jazda 1,5 m od krawędzi). Nie widzę sensu dalszej wymiany zdań, zwłaszcza po zapoznaniu się z twoją “twórczością” w internecie. Żegnam.
Tak jest, ogon pod siebie i w nogi! a uciekaj tchórzu od dyskusji, uciekaj, gonić nie będę…
Na jednego zabitego przez “roweroekooszołoma” przypada kilka tysięcy zabitych przez Starych Szoferów.
Nie ma się co oszukiwać, pseudorowerzystów nie umiejących się zachować na drogach jest mnóstwo i utrudniają życie – w większym nawet stopniu rowerzystom niż kierowcom – ale zagrożenie, jakie stwarzają jest znikome w porównaniu do tego, jakie powodują bandyci w pojazdach z silnikami.
Ponadto, najgorszy pseudorowerzysta nie zachowuje się względem innych użytkowników gorzej niż przeciętny kierowca samochodu względem rowerzystów.
Wyobraź sobie, iż rowerem po Warszawie jeżdżę od blisko 40-dziestu lat i nie mam problemów z kierowcami, bo jeśli Ty jedziesz jak człowiek, czyli np. ułatwiasz kierowcom wyprzedanie, to gdy ich mijasz przed skrzyżowaniem nikt nie reaguje agresją – wzajemnie sobie pomagamy i tyle. Ale gdy taki roweroekooszołom jedzie metr, albo półtora od prawej krawędzi i trzeba czekać na specjalną okazję by go wyprzedzić, to niech się nie dziwi, że przed skrzyżowaniem kierowcy przyklejają się do krawężnika by go nie przepuścić. Co do ofiar roweroekooszołomów to istnieje całkiem spora “ciemna liczba” wypadków które spowodowali, uciekli, a Policjant “nie dał wiary” scenariusz jest mniej więcej taki: na jezdnię wypada roweroekooszołóm wprost “pod maskę” kierowca gwałtownym manewrem omija go, ale traci panowanie nad pojazdem wpada na chodnik itp. Roweroekooszołom oczywiście ucieka, Policjant: rowerzysta? a gdzie ten rowerzysta? a, odjechał?, tak, tak, znamy to … i niezależnie czy kierowca przyjmie mandat, czy sąd go koniec końców uniewinni w statystyce ląduje wpis “nadmierna prędkość” .
Taaa, jestem pewien, że rowerzyści to prawdziwi anonimowi mordercy polskich dróg.
Jeżeli denerwuje cię rowerzysta jadący metr od krawędzi jezdni, to zrób przysługę innym użytkownikom dróg, oddaj prawo jazdy i przesiądź się na komunikację miejską. Drogi staną się bezpieczniejsze. Metr od krawędzi, to praktycznie minimum bezpieczeństwa. Co najmniej półtora metra powinno się zachowywać na wąskich drogach, żeby jakiś Stary Szofer nie uznał, że 10 cm od kierownicy to wystarczająca odległość przy wyprzedzaniu i nie ma potrzeby zmieniać pasa ruchu czy czekać, aż nic nie będzie jechało z naprzeciwka.
Ponadto, radzę się przyzwyczajać. W cywilizowanych krajach już jest tak, że w większości przypadków rowerzysta ma prawo zająć pas ruchu, a kierujący samochodem jest zobowiązany wyprzedzać go tak, jakby wyprzedzał inny samochód – całkowicie zmieniając zajmowany pas ruchu.
Typowa filozofia rasowego roweroekooszołoma! Masz jechać jak najbliżej prawej krawędzi jezdni, a nie bawić się w szeryfa drogowego który będzie uczył kierowców jazdy! Takie jest prawo i masz go przestrzegać, ale wiadomo Wy czujecie się ponad prawem – no to się nie dziwcie, że macie od kierowców wet za wet. I nie bredź o “minimum bezpieczeństwa” bo czterdzieści lat po Warszawie rowerem jeżdżę zawsze przyklejony do krawężnika i co? ano spoko, nic mi się nigdy nie stało!
A co do “cywilizowanych krajów” to zauważ znawco problematyki ruchu drogowego, iż tam NAJPIERW rozdzielono ruch tarnzytowy od lokalnego, a dopiero potem na WYŁĄCZNIE NA LOKALNYCH DROGACH dano rowerzystom większe prawa, a poza tym tam obowiązuje wzajemna życzliwość jak rowerzysta widzi za sobą sznur samochodów, to zjedzie do prawej i ich przepuści… Doprowadziliście swoją bezczelnością do sytuacji gdy coraz więcej ludzi Was nie lubi, wiem nie zmienicie swojego postępowania – Wy zrozumiecie dopiero jak się wam ograniczy uprawnienia i zacznie je egzekwować – spoko złość w społeczeństwie narasta i kolejne wybory wygra partia która obieca zrobić z Wami porządek…
Typowe podejście rasowego “Starego Szofera”. Prawo jazdy masz pewnie od 30 lat i trochę wcześniej na kursie ostatni raz widziałeś na oczy prawo o ruchu drogowym.
“Masz jechać jak najbliżej prawej krawędzi jezdni, a nie bawić się w szeryfa drogowego który będzie uczył kierowców jazdy! Takie jest prawo i masz go przestrzegać”
To jest oczywiście kompletna bzdura, o czym byś wiedział, gdybyś znał podstawowe przepisy ruchu drogowego. Rowerzysta nie ma jechać jak najbliżej prawej krawędzi jezdni, tylko “możliwie blisko prawej krawędzi jezdni”, dokładnie tak, jak kierujący każdym innym pojazdem. Reguluje to ten sam przepis.
I nie jest to zabawa w szeryfa drogowego, tylko dbanie o własne bezpieczeństwo. W szeryfów drogowych bawią się Starzy Szoferzy, którzy na rowerzystów trąbią lub umyślnie wyprzedzają ich na gazetę, żeby im pokazać, jak bardzo ich obecność jest niepożądana na jezdni.
Jeżeli jeździsz rowerem “przyklejony do krawężnika”, to jak już oddasz prawo jazdy, sprzedaj rower, bo stanowisz zagrożenie na drodze dla siebie i innych.
“Masz jechać jak najbliżej prawej krawędzi jezdni, a nie bawić się w szeryfa drogowego który będzie uczył kierowców jazdy! Takie jest prawo i masz go przestrzegać” – fakt, iż jest to przepis obowiązujący wszystkich uczestników ruchu, to właśnie jego ogólny charakter (możliwie blisko) powoduje, iż inaczej się go interpretuje w stosunku do roweru, a inaczej w stosunku do TIR-a. Poza tym prawo interpretuje się jako całość: w tym przypadku należy przywołać przepis zezwalający rowerzyście na jazdę środkiem pasa wyłącznie w szczególnych warunkach, połączyć ten fakt, z brakiem takiego przepisu w stosunku do samochodów, zastosować zasadę domniemania racjonalnego myślenia ustawodawcy i masz moją wykładnie przepisu. poczytaj trochę orzecznictwa sądowego, zamiast Waszych głupich poradników to zejdziesz na ziemię. Na rowerzystów trąbię owszem gdy obok jest DDR, a ten jedzie środkiem pasa, nigdy nie wyprzedzam “na gazetę”. Jak tak czytam te Twoje wpisy, to jakbym poradnik napisany przez wasze stowarzyszenie czytał – powtarzasz jak katarynka wyświechtane frazesy, w ogóle nie myśląc: ” jeżeli jeździsz rowerem “przyklejony do krawężnika”, to jak już oddasz prawo jazdy, sprzedaj rower, bo stanowisz zagrożenie na drodze dla siebie i innych” – a ja jakoś przez 40_dzieści lat tak jeżdżę (o czym pisałem) – i nie daje Ci to nic do myślenia? Czterdzieści lat jazdy “stwarzającej zagrożenie”, żadnego wypadku i zero refleksji? ZACZNIJ MYŚLEĆ!
No, pisałeś, że jeździsz. Internet wszystko zniesie.
Żadna osoba, która rzeczywiście jeździ na rowerze (a już szczególnie po ulicach w mieście) nie napisze, że “przyklejenie się do krawężnika” to bezpieczny pomysł. Nie wiesz o czym piszesz.
Jeśli fakty przeczą mojej ideologii, “to tym gorzej dla faktów” – wiem takim jak Ty nie mieści się w główkach, iż można tak jeździć, to przekracza waszą wyobraźnię! Zapiekłych w nienawiści do kierowców roweroekooszołomów! Jak czytam te wasze utyskiwania, na złych kierowców, na nierówne DDR-y, a już krawężnik to przeszkoda nie do pokonania – to nie wiem śmiać się czy płakać – za mojej młodości w Warszawie była jedna DDR na Sobieskiego, poz tym jeździło się po ulicach i spoko nikt z moich rówieśników nie narzekał, tyle że za naszych czasów ktoś kto w pierwszej klasie podstawówki nie umiał podrzucać koła na krawężnik uchodził za fajtłapę! Powiem tak “jeździć to trzeba umieć”
Osoba pisząca pod pseudonimem oczekuje, że inni przyjmą jej urojenia za fakty. Piękne.
“dżentelmeni nie dyskutują o faktach” – roweroekooszołomi dżentelmenami nie są i nigdy, podkreślam nigdy nie będą. W powyższej dyskusji obaliłem szereg stereotypowych argumencików jakimi raczył mnie roweroekooszołom, w barku merytorycznych argumentów pozostało podważać fakty, nazywać to co piszę urojeniami – to po co w ogóle tu jesteś, skoro wszyscy piszą tu po pseudonimem i wszystko można nazwać “urojenia”? Pisze na tym portalu od lat, również od wielu lat pisuję na innych forach i zawsze w sprawach komunikacyjnych używam tego samego pseudonimu, dyskutuję tu z wieloma ludźmi, często są to spory zażarte, ale tylko roweroekooszołom mógł nazwać argumenty urojeniami.
Urojeniem jest twoja jazda na rowerze po mieście. Swoimi tekstami pokazałeś, że nie masz o tym pojęcia. Pokrętnie interpretujesz przepisy, choćby art. 16.4 PoRD wyżej i masz jakieś uprzedzenia do rowerzystów. Niebezpieczna kombinacja.
Dla takich jak Ty elementarne umiejętności jazdy rowerem wydają się niewykonalne – gęby pełne ideologi rowerowej, a do jazdy potrzebują gładkiej i szerokiej przestrzeni. A co do interpretacji prawa, cóż tego też trzeba się nauczyć – ale proszę bardzo twierdzisz iż moja wykładnia jest błędna? – Przedstaw argumenty, wyroki SN – nie uważam się za nieomylnego, ale oczekuje argumentów, a nie epitetów.
“za mojej młodości w Warszawie była jedna DDR na Sobieskiego”
… i wtedy prawdopodobnie odbyła się twoja ostatnia przejażdżka rowerem po mieście.
Kończ waść, wstydu sobie oszczędź. “Roweroekooszołomy” będą nazywały twoje wynurzenia urojeniami, bo w przeciwieństwie do ciebie, jeżdżą rowerami po mieście, wiedzą zatem, że to, o czym piszesz, to bzdety wyprodukowane przez kogoś, kto jazdę rowerem po mieście widział na filmikach na YT.
A nazywajcie sobie jak chcecie fajtłapy jedne, co jeździć jak ludzie nie umiecie, a się wymądrzacie! Na rowerku, akurat ja robiłem dużo więcej niż tu napisałem, ale to dla Was poziom nieosiągalny….
Uroczy widok
A z innej beczki.
Co by było gdyby odbił się w drugą stronę i wpadł pod auto jak ostatnio dziewczyna na Poniatoszczaku (aczkolwiek tam w trochę innej sytuacji) ??
Czy rowerzyście wtedy też by robili akcję, organizowali MK itp. ??
Gdzie podziały się te czasu, kiedy każdego uczestnika ruchu edukowało sie o zagrożeniach i odpowiedzialności ?? I mówię tu o wszystkich, od pieszych poprzez rowerzystów, do kierowców różnorakich aut czy motrniczych itp.
Kto oglądał więcej niż 10 razy?
Coś pięknego
Ale urwał;)
Ma nauczkę na przyszłość.
Czyzby telefon zbytnio zaabsorbowal?
Ciekawe co było przyczyną, zapewne zapatrzenie się w ekran smartfona?
Przyczyną było “niedostosowanie prędkości do warunków panujących na drodze … tfu, chodniku”
“chodnik” jest elementem “drogi” mistrzu 😀