Sygnalizacja do regulacji?
Autor napisał:
“Proszę was o opinie, temat dla mnie jest ciekawy i często obserwowany w tym miejscu. Pisałem już kiedyś o tym, piszę ponownie.
Może faktycznie męczę bułę, ale mam takie zboczenie będąc oprócz kierowcy także instruktorem nauki jazdy.
Czy faktycznie powinno się tu przejeżdżać, jeśli nic nie jedzie (albo się nam tak wydaje….)?
Czy czerwone jednak oznacza STÓJ, szczególnie na przejeździe?”
52 komentarze do "Sygnalizacja do regulacji?"
MOŻNA I TAK
https://www.youtube.com/watch?v=c-b6KAz1Pzg
Kolego powiem ci jak to jeat dokładnie. Prędkość pchanych jak i cągniętych pociągów to 30km/h więc sygnalizacja załącza się adekwatnie do tej prędkości, doszło do kilku wypadków więc prędkość była zmniejszona na przejeździe do 20km/h a teraz ona wynosi 10km/h jeśli pociąg ciągnę a gdy pcham 5km/h z zaznaczeniem że prędkości są zawsze do…..wina nalezy do kierowców niestety którzy nie stosowali się i nie stosują się do sygnalizacji….niestety osoby nie będące w temacie tego i tak nie zrozumieją i bydą uważać że pkp im złośliwie robi…
A ja się ze stwierdzeniem, że to wina kierowcy nie zgadzam. Jest to w większości wypadków usprawiedliwienie nieudolności osób odpowiedzialnych za infrastrukturę. Mamy 21 wiek, a jest problem ze zrobieniem przejazdu kolejowego, który blokowałby przejazd pojazdów na sensowny czas.
Jak ktoś ma 15 minut czekać, bo gdzieś hen za górami rusza w naszym kierunku pociąg ze stacji to ja mu się nie dziwię. Takie właśnie sytuacje powodują niechęć do stosowania się do prawa o ruchu drogowym.
Jako anegdotę opowiem sytuację która wystąpiła w mojej okolicy. Też tam był taki przejazd, który wiecznie migał sobie na czerwono. Nikt się do tego nie stosował, bo czasem i godzina była mało. Tak się złożyło, że w sąsiedztwie zbudowano WORD i zaczęły przez ten przejazd jeździć auta egzaminacyjne. No i jak egzaminowany podjechał to stał jak kołek. Po krótkim czasie dodali tabliczkę sygnalizacja uszkodzona co unormowało sytuację prawną tego przejazdu 🙂
Trafiłeś w sedno – u nas najpierw powprowadza się absurdalne przepisy (czekanie 15 min na przejeździe, idiotyczniej ograniczenia prędkości) a potem jest pomstowanie na kierowców, że nie stosują się do przepisów! Nad biednym pieszym potrafią się pochylać, wyliczać “maksymalny czas czekania przed sygnalizacją” , a kierowców traktuje się jak chłopców do bicia! Panie maszynisto, do waszej infrastruktury mam zerowe zaufanie – zawsze na przejeździe nawet przy podniesionych zaporach sprawdzam czy nie nadjeżdża pociąg, ale podobnie po pięciu minutach stania na czerwonym mam prawo uznać, iż sygnalizacja wam się popsuła i przejechać…
A zdrowy rozsądek to gdzie????? Czego nie jedziesz?
Mnie takie zachowanie wcale nie dziwi, stajemy sie polglowkami, ktorzy patrza jak sroka w gnat na te swiatla, a czesto jest tak, ze ulica(pusta), czy tez w tym przypadku przejazd jest jak najbardziej mozliwy, po cos nam natura dala taki narzad jak mozg, wiec zacznijmy go uzywac bo dzieki takim swiatelkom jest nam latwiej…ale wylaczyc myslenie
Gdybyśmy wszyscy używali tego mózgu podobnie to i światełka by nie były potrzebne. Niestety każdy używa mózgu po swojemu (a niektórzy wcale) i takie światełka muszą koordynować naszą współpracę, żebyśmy się wzajemnie nie pozabijali.
W 90% przypadków bym się z autorem zgodził czerwone – to czerwone, ale nie w tym przypadku! Mamy sytuację wyjątkową: jeden tor – czyli może nadjechać tylko jeden pociąg, jest doskonała widoczność i ten pociąg widać, można jak przy wyprzedzaniu ocenić jego prędkość i tak jak pierwsi którzy przejechali zrobić to z wielokrotnym zapasem bezpieczeństwa. Wiem jaka jest masa pociągu i w efekcie droga hamowania, ale to działa w obie strony – pociąg nie jest w stanie gwałtownie przyspieszyć! Kwestia awarii na przejeździe – nie odważył bym się wjechać na przejazd po zatrzymaniu, ale jeśli dojeżdżam z prędkością gwarantującą, iż nawet rozpędem przejadę, to w tych szczególnych warunkach manewr nie powodował jakiegokolwiek zarżenia.
A do pracowników kolei – wasza automatyka, jest chyba z przed 100lat! – co za problem wmontować czujniki i mikroprocesor obliczający prędkość nadjeżdżającego składu i zamykanie przejazdu zawsze na te 45s przed przejazdem pociągu? Dla bezpieczeństwa system można zdublować i dołożyć procesor kontrolny – porównujący dane z obu systemów (gdy są identyczne jest OK, gdy się różnią – zapala się sygnał “sygnalizacja uszkodzona” ) i jeszcze przepis zabraniający maszynistą przyspieszania przed przejazdem – mamy system jaki można było zbudować trzydzieści lat temu na pewno – pracowałem wtedy jako elektronik, i dużo bardziej skomplikowane systemy robiliśmy.
Kierowca autobusu (tego co przejechał) powinien stracić prawo wykonywania zawodu i odpowiedzieć za narażenie pasażerów na utratę zdrowia i życia.
ja rozumiem, że czerwone, sam nigdy nie jadę na czerwonym przez tory ale ile można czekać jak się widzi tak wolno jadący skład……… i co powiesz w pracy jak się spóźnisz 10 minut??? że co pociąg jechał 5km/h????? albo jak musisz dowieźć towar na czas jedziesz 500km i jak na każdym takim przejeździe stracisz 10 minut i się spóźnisz z towarem przez takie czekanie 1 godzinę to towar się może zepsuć albo nie przyjmą bo za późno i dlatego jadą na czerwonym……
Powiesz, że się spóźniłeś bo za późno wyszedłeś.
Jak stoję w korku przez jakiegoś barana blokującego przejazd przez skrzyżowanie to też mogę się wytłumaczyć, że to nie moja wina, że się spóźniłem?
A wystarczy coś takiego (komentarz pod jego filmikiem na yt) : “Może montować takie zapory jak w niektórych ambasadach? Jak się zapala czerwone to się podnoszą i nie wiem jak kierowca chciałby przejechać to nie da rady – gaśnie czerwone to się opuszczają. O coś takiego: https://www.youtube.com/watch?v=5RVo7oBGNqQ “
Jako automatyk kolejowy powiem tyle:
obecnie gdzie się da, likwiduje się skrzyżowania kolejowo-drogowe w poziomie szyn, zastępując je wiaduktami bądź tunelami. Tam gdzie się nie da, bądź taka operacja byłaby zwyczajnie nieopłacalna montuje się SSP(samoczynna sygnalizacja przejazdowa). Urządzenia te, np wchodzące w skład SPA-5, są aktywowane, kiedy pierwsza oś taboru najedzie na pierwszy licznik torowy(bądź inne urządzenie niezajętości toru) znajdujący się przed przejazdem. Jego odległość determinowana jest przez dopuszczalną prędkość pociągów na danym szlaku. Dla obecnie budowanych/modernizowanych linii magistralnych i I rzędnych prędkość ta wynosi 160 km/h. Od momentu zapalenia się świateł ostrzegawczych na sygnalizatorach pozostaje około 45sek do przejazdu pociągu.
Jednakże, jeżeli do przejazdu zbliża się np grupa techników zdezelowaną drezyną jadąc 30km/h ten czas oczywiście będzie proporcjonalnie dłuższy.
Nawiązując do powyższego filmu widać że najprędzej odbywały się jazdy manewrowe. SSP konfigurowane jest pod maksymalną prędkość dopuszczalną, a nie pod każdorazowy przejazd. Stąd zapewne długi czas oczekiwania. Jeżeli macie jakiekolwiek uwagi to piszcie skargi do operatora czyli PKP PLK, a jak Was oleją albo spławią od razu do Urzędu Transportu kolejowego, Ci ostatni chętnie się tym zajmą.
Na koniec chciałbym przypomnieć że pociąg to nie samochód, może ważyć kilka tysięcy razy więcej niż Wasze autko, a fizyka i prawo zachowania pędu działa na całej planecie tak samo! 😉
Pytanie dlaczego tak prehistoryczny system jest nie tylko jeszcze stosowany w Polsce, ale jak twierdzisz, nadal montowany? Dlaczego np. po najechaniu na czujnik nie uruchamia się komunikacja z pociągiem, nie są przesyłane dane na temat jego prędkości, przyspieszenia, pozycji z GPS i na tej podstawie nie jest ustalany czas zamknięcia i otwarcia przejazdu? Jeśli cokolwiek w komunikacji zawiedzie, to wtedy system działa w trybie awaryjnym w taki sposób, w jaki dzisiaj działa w trybie podstawowym. Na prawdę jestem pełen “podziwu”, że rozwiązania tak oczywiste nawet dla osób, które nie siedzą w temacie, nie są wprowadzane w życie przez specjalistów, którzy zapewne biorą za to grubą kasę.
bo w kolei liczy się niezawodność i prostota, a w systemie który podałeś jest bardzo dużo elementów które mogą nie zadziałać, jest skomplikowany tylko po to aby obliczyć czas zamknięcia (komunikacja, gps, czujniki).,
Napisałem, że jeśli cokolwiek nie zadziała, brak jakiejkolwiek informacji, to w trybie awaryjnym włączałby się system na takich zasadach, jakie są obecnie. To nie jest skomplikowane, to jest prosty system automatyki, technologia sprzed co najmniej 10 lat.
Na drodze z domu do pracy mam przejazd kolejowy, przed którym pociąg staje na stacji. Przejazd zamyka się, po 2 minutach pociąg dotacza się do stacji, otwiera drzwi, zabiera pasażerów i zaczyna powoli ruszać. Od zamknięcia szlabanów do wjazdu pociągu na przejazd mija 8 minut. Oczywiście w tym czasie piesi chodzą po torach, wychodząc zza pociągu przy ograniczonej widoczności, nigdy nie widziałem nikogo czekającego 8 minut jak nic nie jedzie. Takich przejazdów w Polsce jest mnóstwo, a rozwiązanie na prawdę proste.
Sygnał czerwony zawsze oznacza stop i należy się tego trzymać – jeżeli ma się wrażenie, że sygnalizacja szwankuje, wówczas należy zadzwonić pod nr 112 i zgłosić swoje spostrzeżenia.
Nigdy natomiast, szczególnie na przejeździe kolejowym (!), NIE WOLNO ignorować ani znaku stopu ani tym bardziej sygnału, gdyż grozi to wypadkiem lub katastrofą w ruchu lądowym! – zawsze należy się zatrzymać przed przejazdem i rozejrzeć, nawet jeśli “czerwone się nie świeci” lub rogatki są podniesione (o ile są).
Nie stop, a stój.
STOP – obowiązek zatrzymania pojazdu, a po ustąpieniu pierwszeństwa jest zezwolenie na kontynuowanie jazdy.
STÓJ – obowiązek zatrzymania pojazdu oraz oczekiwanie na sygnał zezwalający na dalszą jazdę.
Dwie minuty czekania na pociąg to normalny czas. Szlaban zamyka się gdy pociąg jest powiedzmy kilometr od przejazdu bo tam są czujniki. Normalne, że jak jedzie wolno to trochę trzeba odstać.
U mnie w mieście jest szlaban z dróżnikiem i jest zamykany minimum 10 minut przed pociągiem, a pociągi są co 10-15 minut. Skutkuje to tym, ze kiedyś obserwowałem jak szlabany były opuszczone przez 4 godziny non stop
No i tu się pojawia wątpliwość: czy włączenie sygnalizacji 45 sekund przed przyjazdem pociągu (tak się ustawia automaty uwzględniając maksymalną prędkość pociągu na danym odcinku) jest mniej bezpieczne o włączenia jej 10 minut przed przyjazdem pociągu? Jeżeli bezpieczniej jest 10 minut, to dlaczego nie wydłużyć tego do 20 minut? Skoro to idzie w jakiś sposób proporcjonalnie…
Zobaczcie, ile przy tym jest marnowanej energii (czasu nie będę brał pod uwagę żeby nie było, że mogłem sobie 10 minut wcześniej wyjechać). Tu automat “nie ogarnął” tematu i mimo wszystko wiele osób (w tym autor) stał kompletnie zbędnie. Nie krytykuję, bo taka jest zasada i się jej trzymał, OK. Zobaczcie jednak właśnie ile paliwa zostało przepalone w tych wszystkich samochodach, zmarnowana energia, emisja zanieczyszczeń. Dla zasady.
stanisław ze skeczów kabaretu SMILE
Standard. Też nigdy nie wjeżdżam i czekam. Ile się nasłuchałem typu “Czemu nie jedziesz? Szlaban otwarty”, a na odpowiedź że czerwone światło, standardowo “No ale już przejechał”
W Austrii przejazd zamykany jest 1-2 minut przed przejazdem pociągu. Jak przejedzie to przejazd jest otwierany po 10-15 sekundach.
Ta sygnalizacja na przejeździe na tym video to porażka…
W Gdańsku przy okazji modernizacji linii kolejowej do Warszawy która dzieli dzielnicę tak poprawili przejazdy kolejowe, że po 45 minut się czeka żeby przejechać. Najlepsza sytuacja jest jak przejedzie SKMka, zatrzyma się za przejazdem kolejowym na stacji i tam sobie stoi. Przejazd cały czas zamknięty. Kolejka rusza i po chwili otwiera się przejazd. Przejeżdżają dwa auta i już zamykają bo następny jedzie. Kilka niecierpliwych pieszych już zginęło…
A najlepsze jest, że to tak musi być, po przepisy, bo taka technika itd.
Na czerwonym stoi
nie czego się nie boi
woli bułkę zjeść z bananem
niż wycieczkę karawanem
Prawilnie zatrzymał się na czerwonym ale telefonem się bawi.
Bo może. Tego prawo podczas postoju nie zabrania.
Gwoli ścisłości to nie postój a zatrzymanie pojazdu. 🙂 Masz takie 2 pojęcia: postój i zatrzymanie. 😉 Oczywiście korzystanie z telefonu w takiej sytuacji nikomu nie przeszkadza, ale znam przypadek gdy kierowca dostał mandat za bawienie się telefonem na czerwonym świetle… Według policjanta można korzystać podczas postoju, ale już podczas zatrzymania pojazdu nie…
Ja bym przejechał, ale przepis to przepis. Gdyby była policja i mnie na tym złapali mandat bym przyjął.
Kamerujący niby taki święty, a jednak nie pokazał filmu do momentu, aż światło czerwone zgaśnie, co sugeruje, że sam przejechał na czerwonym świetle… tracąc dodatkowo jakieś 15 minut.
Widoczność doskonała, przejeżdża skład w żółwim tempie, w dodatku tylko jeden tor, czego tu się bać. No, ale przez 10 minut kamerujący poczuł się ważny niczym szeryf na zwężce!
taka mała uwaga: blokowanie pasa popularnie zwane szeryfowaniem jest zabronione. tak jak wjazd za sygnalizator gdy wyświetlany jest sygnał czerwony. zabronione.
Ułamek sekundy przed końcem filmu widać jak autobus się bujnął, więc są dwie opcje:
1) pneumatyczne zawieszenie się bujnęło
2) bardziej prawdopodobne, pan kierowca ruszył – szczerze rozumiem ale jak ktoś by się uparł, to kierowca traci pracę : P
Kierowca komunikacji miejskiej za wjazd na przejazd kolejowy na czerwonym powinien chyba stracić pracę 🙂
ciągnika siodłowego również.
i takie właśnie sytuacje są przyczyną ignorowania przez kierowców sygnału czerwonego na przejazdach. moim zdaniem powinno się coś z tym zrobić – nie tylko z kierowcami, ale głównie z “wiecznie” załączonym sygnale czerwonym. człowiek nie jest małpą ani maszyną i ma pewne granice w ślepym przestrzeganiu przepisów i kiedyś ta cierpliwość się kończy.
rozumiem, że zasady panujące podczas sterowania takimi sygnałami są na kolei bardzo rygorystyczne, ale widać do czego to prowadzi i może trzeba je na nowo przemyśleć?
a i żeby nie było – pochwalam zachowanie autora. sam też tak robię. ale w tej sytuacji pewnie bym w końcu wymiękł…
Ja bym wymiękł tak samo. Ale czasami lepiej przejechać. Kiedyś 10 min stałem przed przejazdem bo się paliło czerwone, ale w końcu przejechałem. Pół godziny później gdy wracałem tą samą drogą ciągle się paliły, bo prawdopodobnie coś się przycieło…
dla mnie to to samo co każde inne czerwone światło.
Ciekawe, że jak kierowcy dojeżdżają do “normalnego” skrzyżowania, to jakoś stoją na czerwonym mimo że nic nie jedzie i często widać po horyzont. Z czego wynika ta różnica to nie wiem?
Ale skoro przejścia dla pieszych są nagminnie przekraczane (albo przejeżdżane przez rowerzystów) na czerwonym, to czemu się dziwimy?
Trochę wykraczając poza temat filmiku:
Taki kraj, że jak stoję jako pieszy na czerwonym, a obok mnie po przejściu (!) przejeżdża na rowerach: ojciec, matka, a za nimi dziecko (na które nawet nie patrzą) i zwrócę im grzecznie uwagę to usłyszę albo przekleństwa albo przynajmniej “no i?? Weź się Pan odwal”.
Bo w PL to pełna kultura – nie znacie się to na Pan.
Jak stare dobre – “Pan jest zerem, Panie Pośle”. Niby obraza ale jednak z pełnym szacunkiem 🙂
Człowiek to takie coś co ma w sobie pamięć.Jak będzie stawał na czerwonym nawet jak nie będzie pociągu to i się tego jego mózg nauczy.Jak nauczy się ignorować to kiedyś będąc w gorszym nastroju z przyzwyczajenia wjedzie na przejazd i polegnie z pośpiesznym.
Dodam jeszcze, że to był pociąg manewrowy. Co gdyby nagle się okazało, że odczepił skład i pojechał w drugim kierunku, znowu przez przejazd?
Przecież od strony przejazdu była lokomotywa.
Co jak co, ale dla kierowcy autobusu to powinien być ostatni bieg…
Ma Pan na myśli tego z naprzeciwka oczywiście?
Tak
Pociąg jedzie. Najechał na czujniki SSP, które są w znacznej odległości aby kierowca i także maszynista miał czas na reakcję. Ja, jako kolejarz zatrzymalbym się i czekał. Każdy taki przejazd mimo załączonej sygnalizacji to ryzyko, które każdy bierze na siebie.
Dodam coś jeszcze jako ciekawostkę.
Wiele osób zastanawia się lub też narzeka dlaczego musi czekać 2-3 i więcej minut przed przejazdem. (Ja? Mam czekać?Przecież bym zdążył!)
Chodzi o bezpieczeństwo.( W pewnym sensie a tak naprawdę, wg mnie o czas na reakcję w razie sytuacji niebezpiecznej).
Pociąg osobowy, pośpieszny jadący 120 km/h hamuje awaryjnie…1000m i więcej w zależności od warunków panujących na torach ( tak jak na jezdni o czym wiele osób zapomina).
Zdarzają się pociągi towarowe z bruttem wynoszącym 3000 ton ( tak, 3000 ton a nawet i więcej – np. przewóz węgla lub kamieni na falochrony.)
Droga hamowania takiego pociągu wynosi już grubo ponad 2000 m.
Jeżeli więc weźmiemy pod uwagę defekt jakiegoś samochodu na przejeździe czas ten jest potrzebny na reakcje, poinformowanie maszynisty etc. Dlatego nie gońcie, zwolnijcie, zatrzymajcie się jak wam czerwone mruga bo zdarzyć się może, że właśnie będzie jechał taki towarowy i przeciągnie was gdzieś na szlak, gdzie nie ma drogi dojazdowej dla służb ratowniczych a i tak pewnie niewiele z was i waszego samochodu zostanie.
Szlaban na ryzyko!
Merytorycznie niby masz rację, ale organizacja ruchu pociągów w sposób utrudniajacy życie całemu społeczeństwu w około to zwykły brak szacunku dla tych ludzi. I nie można, nawet zasłaniając się bezpieczeństwem, dezorganizowac życia połowy miasta “bo jaśnie pociąg jedzie”. Niedopuszczalne jest że ludzie tracą czas i pieniądze dlatego, że kolej chce zarabiać.
zabawne, jak samochody dezorganizują życie pieszych, którzy musza pięć minut czekać aż ktoś ich łaskawie wpuści na pasy, to jest inna śpiewka XDDDD
W przypadku normalnego przejazdu pociągu to oczywiście ma sens, ale w przypadku takich przejazdów manewrowych uzasadnione byłoby ręczne kierowanie ruchem przez pracownika kolei. Właśnie, żeby nie prowokować kierowców do łamania przepisów.
Masz całkowitą rację.
zapłacisz za pracę manewrowego?