W oku kamery ratownika medycznego
Obyśmy jak najrzadziej potrzebowali ich pomocy…
Jednocześnie dziękujemy za każde życie i zdrowie, które uratowaliście. Szacunek.
Obyśmy jak najrzadziej potrzebowali ich pomocy…
Jednocześnie dziękujemy za każde życie i zdrowie, które uratowaliście. Szacunek.
5 komentarzy do "W oku kamery ratownika medycznego"
W 1995 roku ratownicy medyczni w Warszawie mojego ojczyma wykończyli jakimś zastrzykiem (Pavulonem?) gdy miał zapaść po kolacji. Zaraz po tym zadzwonili z domowego telefonu do zakładu pogrzebowego. Ogólnie żalu nie mam.
Spieszy im się po tych schodach
kiedys jacus moj kumpel po pijaku jak jechalismy do klubu na melo autobusem wypad na przystanku i se noge skrecil zadzwonilismy po karetke to nie dosc ze czekalismy pol godziny !!!! to jeszcze sie sapal ratownik jak sie go spytalem gdzie jacusia wiozom i prawie z lapami wyskoczyl do mnie a potem musielismy za karetkom jechac taxi i w szpitalu na banacha czekalismy i nkt nam nic nie muwil tak sie nie traktuje ludzi !!!! pozdro jacko mordo jeszcze wypijemy nieraz !!!!
To drony teraz wykorzystują żeby nakręcić ujęcia wlotu do karetki?
Chciałbym tak apropo tego filmu o czymś opowiedzieć i zaapelować o kilka rzeczy:
1 listopada przypadkiem spotkałem w drodze na cmentarze bardzo bliską mi osobę. Widziałem ją pierwszy raz od kilku lat i było to nasze ostatnie 15 minut. Osoba ta zmarła mi na rękach mimo próby reanimacji. Reanimowałem 20 minut nim przyjechała karetka. Nie mogli oni szybciej dojechać. W tym czasie minęło mnie wiele samochodów – wszyscy tylko zwalniali by obejrzeć sensację. Tylko jeden samochód się zatrzymał (!) z którego wysiadły dwie panie (jeżeli to panie czytają to pozdrawiam), które nie były w stanie pomóc mi przy masażu serca. Sanitariusze przybyli na miejsce … ale było już za późno. Próba ratunku z ich strony trwała trochę czasu ale bez skutecznie. Możliwe, że popełniłem jakiś błąd – nie wiem. Byłem już pod koniec tak zmęczony i gdyby karetka miała przyjechać minutę później to już prawdopodobnie zastaliby mnie leżącego bez sił. Tutaj mam dwa apele:
1. Nie chcesz uczestniczyć w pomocy – nie zwalniaj. Nie rób za sztuczny tłum bo przez takie zachowanie karetka zwalnia i ktoś może między innymi przez Ciebie stracić życie. Każde spowolnienie karetki to odcięcie cennej sekundy.
2. Doceńmy kurs pierwszej pomocy – dbajmy o doedukowanie się w tej kwestii. Nigdy nie sądziłem, że dane mi będzie przeżyć coś tak tragicznego co wystawi na próbę moje umiejętności.
3. Ratownicy to nie Bogowie i nie są w stanie dokonać cudu. Robią oni co w ich mocy … ale w razie niepowodzenia nie wieszajmy na nich psów. Nie utrudniajmy im pracy ale za to ją ułatwiajmy. Patrzmy w lusterka, obserwujmy otoczenie, słuchajmy otoczenia. Róbmy tej cholerny korytarz ratunkowy w zatorach 50 metrów przed karetką a nie metr przed nią a najlepiej stojąc w korku zróbmy ten korytarz na zaś – bo nigdy nic nie wiadomo.
Pozdrawiam