Wyjazd z rowu…
Autor napisał:
“Na filmie mamy przykład do czego przydaje się w życiu codziennym napęd na 4 koła”.
___________________________________
?Sprawdź OC dla swojego auta ?
✅Oblicz składkę ➡ https://bit.ly/2D7cOzj
Oferta skierowana dla osób do 30 roku życia.
20 komentarzy do "Wyjazd z rowu…"
Mi napęd 4×4 (haldex) się przydaje tylko jak na stromy podjazd przez domkiem muszę wjechać jak jest śnieg. Nawet jak odśnieżę to i tak jest na tyle ślisko że zwykłym autem nie da się wjechać. Co do wyjazdu z rowu czy jazdy w terenie to SUVy takie jak ten tutaj czy to co ja mam to się w ogóle nie nadają.
Braki w wyszkoleniu i elementarnej wiedzy, jak działa napęd. W taki sposób kierowca nie wyjechałby stamtąd nawet terenówką.
0:22 – auto na pełnym wykrzyżu, w dodatku skręcone do oporu koła – pracują koła najmniej obciążone (patrząc jak kierowca – przednie lewe, tylne prawe), czyli przenoszą bardzo mało siły efektywnej. Co gorsza – zarówno mechanizmy ograniczające poślizg w sposób mechaniczny (LSD), jak i elektroniczne, potrzebują czasu, żeby zacząć działać. Tu, kierowca odpuszcza gaz już po sekundzie buksowanie, nie dając nawet szansy elektronice na działanie. W takiej sytuacji w nowoczesnych SUVach trzyma się gaz do oporu przynajmniej kilka-kilkanaście sekund – wytwarza się różnica prędkości między osią przednią, a tylną, sprzęgło lepkościowe ma szansę zadziałać. To jest podstawowa zasada działania takiego sprzęgła. Normalnie, gdy nie ma różnicy prędkości, jest rozłączone. Gdy ta różnica się pojawia, wraz ze wzrostem prędkości obrotowej zwiększa się temperatura oleju, a tym samym zwiększa się lepkość. To powoduje załączenie się sprzęgła i przekazanie napędu na tył. Ta sama zasada dotyczy tylnych mostów z LSD w terenówkach. Kierowca SUVa nie zna tej zasady i przy pierwszym poślizgu odpuszcza gaz, więc de facto rezygnuje z napędu tylnej osi. Tak naprawdę auto jest cały czas przednionapędowe.
Dodatkowo – auto stoi na pełnym wykrzyżu, ma do pokonania bardzo stromy podjazd, a kierowca próbuje to zrobić mając maksymalnie skręcone koła. Nie dość, że siła nacisku jest niewielka, to koło oprócz siły napędowej musi przenosić siły boczne. To bardzo duża strata.
0:56 – to samo. Gaz w podłodze przez jedną sekundę i koniec manewru.
1:01 – absolutnie bezproblemowy wyjazd, bo stale jest napędzana oś tylna (w stosunku do kierunku jazdy), dociążona silnikiem. Dodatkowo koła są wyprostowane, więc opony przenoszą tylko i wyłącznie siły napędowe, a nie boczne jak w poprzednich przypadkach. Auto wyjeżdża bez najmniejszych kłopotów. Dokładnie tak samo by wyjechał samochód z napędem FWD.
Ja naiwnie spodziewałem się wideo gdzie w Krakowie z Kapelanki na Brożka ktoś elegancko sobie boczkiem zapier*****.
A tu jakiś dzban wjechał do rowu żeby z niego wyjechać.
Wideo jak nasza reprezentacja piłki kopanej dostająca 3 mecze na mistrzostwach świata, czyli “jak oni się tam znaleźli”
Ktoś ma łeb na karku, firma prosperuje, kupuje drogiego suva w leasing, vat odlicza i… nie umie prowadzić samochodu? Taka zarobiona i “inteligentna” szycha. O czym to świadczy? Byle busiasz ciśnie na łysych oponach i jest OK i zawsze dojedzie na czas, a tu co?
Ktoś się jara, że jak nie umiesz jeździć to AWD ci się przyda. Mniej więcej o to tu chodzi we wstawianiu takich goopich nagrań.
Im bardziej terenowy samochód tym dalej musi wyjechać traktor…
Na filmie widzimy posiadacza blankietu prawa jazdy. Nie ważne jak zdobytego, czipsy czy popcorn w kinie. Natomiast kierowcy w tym volvie nie dostrzegłem.
Nie wyleciałem na zakręcie, nie wjechałem do rowu pomimo posiadania prymitywnych pojazdów do tej pory. Bez 4×4 czy innych ciulstw.
Jak widać na filmie 4×4 jest tylko na wstecznym. W jeździe do przodu ten napęd nie przydał się do niczego 😉
Jakim cudem volvo było w rowie ??
Bo przecież wjazd do rowu to normalna sprawa, zdarza mi się codziennie…
Szczerze? Nigdy nie byłem w sytuacji, w której napęd 4×4 byłby mi niezbędny. Kilka razy w terenie przydała się blokada tylnej osi, przydaje się LSD na przedniej, może czasem AWD albo klasyczny 4×4 dałby nieco więcej pewności, ale “na codzień”? Bez jaj…
Z napędem 4×4 jest tak, że jeśli choćby raz w życiu uratuje Ci dupę (nie mam na myśli sytuacji jak z filmu, tylko rzeczywiście skrajny przypadek) – to już nigdy z niego nie zrezygnujesz. Są napędy lepsze, są gorsze. Są prawdziwe, są “udawane” (celowo w cudzysłowiu). Ale jeśli którykolwiek z nich da Ci w skrajnej sytuacji choćby o 1% więcej szans na uniknięcie dramatycznego zdarzenia – to warto było za niego dopłacić.
Jo, ale z drugiej strony w Polsce panuje kult AWD/4×4 do tego stopnia, że jak chcę sprzedać SUVa 2WD to zapomnij… jak już ktoś się chętny pojawi to chce zbijać cenę niemal do poziomu złomu, bo przecież duże auto bez 4×4 to ch..j nie samochód.
Bo suv powinien mieć napęd 4×4. W innym przypadku – są na rynku znacznie lepsze opcje niż suvy. Tutaj akurat się nie zgadzamy 🙂
Cóż. Jeśli podobnie jak np w USA rynek byłby niemal w całości zdominowany przez SUVy mniejsze i większe to napęd 4×4 nie byłby wcale “must be”.
Niektórzy lubią po prostu jeździć wyższym i większym autem i nie muszą w zasadzie nigdy zjeżdżać z asfaltu i użytkować taki samochód jak zwykłego sedana, czy rodzinne kombi.
Przez rok jeździłem pickupem i praktycznie ani razu nie przydał mi się napęd 4×4, natomiast cholerny reduktor obecny w tym aucie przysporzył mi nie lada kosztów mimo, że nie był używany.
W obecnym średniej wielkości SUVie mam napęd RWD i zasadniczo kompletnie nie odczuwam braku 4×4, bo użytkuję ten samochód jak zwykły codzienny dupowóz. Jeżdżę do pracy, do dziewczyny i na zakupy. W jakim celu miałbym mieć w nim napęd 4×4? Żeby był reduktor, czyli kolejna część lubiąca się zesrać w najmniej oczekiwanym momencie? Żeby silnik więcej żłopał pokonując opory toczenia dodatkowego wału i półosi nawet na odłączonym napędzie? Po co? Dla idei?
W USA większość producentów rezygnuje w swojej ofercie całkowicie z aut typu sedan. Praktycznie zdecydowana większość aut to pickupy (popularnie zwane truckami), duże, średnie SUVy i crossovery. W ofercie tamtejszych producentów niejednokrotnie pojawiają się wersje 2WD…
Bzdura jakaś, SUV rozwija się na Sport Utility Vehicle – czyli pojazd sportowo-użytkowy. Czyli ma być szybki, zwrotny i pakowny, o dzielności terenowej ani słowa. Chociaż i tak ma lepszą o tyle, że jest wyższy niż przeciętna osobówka. Tymczasem wiele SUVów nie jest ani szybka, ani pakowna, no ale mają napęd na obie osie którego w definicji pojazdu nie ma…
Hehe czyli zupełna odwrotność tego czym są najbardziej popularne modele Jeepa, które jeżdżą tylko w linii prostej.
SUV to też suburban vehicle co nawet bardziej pasuje do tego typu samochodów.
No i właśnie, przed jakimże “dramatycznym wydarzeniem” miałby cię taki napęd uchronić? Przed ugrzęźnięciem w błocie? Zdarza ci się przypadkiem wjechać w takie błoto że nie wyjedziesz? Bo mi nie, jeżeli już wjeżdżam w taką dziurę to na własne życzenie – trudno to nazwać dramatyczną okolicznością, skoro podejmuję się tego celowo.
Rozważałem zakup 4×4, ale tak jak napisałem – wielokrotnie byłem w takich sytuacjach i jakoś dałem sobie radę. Czasem przydała się blokada dyfra, czasem przydała się nawet zwykła łopata czy ręczna wciągarka (fajna zabawka jak jest gdzie ją przypiąć), raz musiałem wezwać gościa z traktorem. mając 4×4 na pewno w każdej z tych sytuacji pojechałbym pewnie i bez wysiłku, ale czy opłaciłoby mi się z tego tytułu regularnie wydawać więcej na serwis i paliwo? Zdecydowanie nie, po prostu częściej miałbym do czynienia z jego wadami niż zaletami.
Moment obrotowy też tu miał znaczenie
On powinien skręcić koła w prawo i na wstecznym próbować. Wtedy tył i lewe przednie miałoby przyczepność a tak niepotrzebnie heblował glebe przodem