Wypadek niezwykłego samochodu CWS T-1 — NAGRANIE Z REJESTRATORA
Pojazd był budowany przez 3 lata…
Właściciel mówi krótko:
“Trudno tutaj mówić o tym, co zostało zniszczone. Znacznie łatwiej i krócej powiedzieć co ocalało.”
Pojazd był budowany przez 3 lata…
Właściciel mówi krótko:
“Trudno tutaj mówić o tym, co zostało zniszczone. Znacznie łatwiej i krócej powiedzieć co ocalało.”
45 komentarzy do "Wypadek niezwykłego samochodu CWS T-1 — NAGRANIE Z REJESTRATORA"
I JAK ZWYKLE SPRAWCĄ WYPADKU JEST UŻYTKOWNIK VOLKSWAGENA !!! PÓŁ BIEDY, ŻE TO NIE BYŁO AUDI ALBO BMW BO MOGŁO BYĆ GORZEJ. TYLKO KIEDY TE KRETYŃSTWO Z VAG I BMW NAUCZY SIE NORMALNIE JEŹDZIĆ ???
az zal serce sciska, tego sprawcy z wrakwagena bym na duze straty moralne pociagnal, az mi sie noz w kieszeni otwiera ogladajac ten filmik
Tak to jest jak ktoś uczy się w otwartym ruchu wychodzenia z poślizgu.
ole
ile zaplacil ubezpieczyciel?
Serce pękło
Co ten gość na filmie gada, przecież rura jest mocniejsza od pręta, skoro w oryginale była rura to w oryginale zderzak był mocniejszy… ech
Co rozumiesz przez “rura mocniejsza”? Rura jest bardziej wytrzymała na zginanie od pręta jedynie przy takim samym polu powierzchni przekroju czyli przy dużo większej średnicy zewnętrznej (do tego pola nie wlicza się otwór wewnątrz). Jeśli rura i pręt będą jednej średnicy to teoretycznie będą miały tę samą wytrzymałość na zginanie bo i tu i tu skrajne włókna będą w takiej samej odległości od siebie ale rura będzie lżejsza.
Naprawdę szkoda: ładnego samochodu zabytkowego i człowieka z klasą, który włożył tyle wysiłku, aby go zrekonstruować… (Na kierowcę VW Golfa nawet szkoda słów.) Nie jestem jakimś wielkim fanem historii motoryzacji, ale tacy fascynaci wzbudzają mój szacunek. Szczególnie ciekawe są rozmaite zloty (np. słynny “Motoclassic” na Zamku Topacz pod Wrocławiem), na które uczestnicy nie tylko przyjeżdżają pięknymi, starymi pojazdami, ale jeszcze ubrani w stroje z tamtych czasów! Prawdziwa klasa!
Gdy dowiedziałem się o tym wypadku CWS T-1 z prasy, od razu pomyślałem, co też stało się z kierowcą pojazdu, który przecież pod względem “systemów bezpieczeństwa” jest z zupełnie innej epoki. Nie ma nawet najprostszych pasów – stąd zapewne urazy głowy i klatki piersiowej – całe szczęście, niegroźne. Ale nie zgadzam się z opiniami niektórych komentatorów, że tego typu pojazdy w ogóle nie powinny być dopuszczane do ruchu na drogach publicznych. Otóż mogą – jeżeli spełniają określone kryteria (rejestracja wcale nie jest taka prosta) i jest temu nawet poświęcone sporo przepisów PRD. Na przykład na filmie widać, że tamten CWS T-1 miał światła mijania i drogowe, nie była to więc jakaś nieoświetlona furmanka, niewidoczna dla innych. No cóż, kierowcy i pasażerowie na pewno są w takich pojazdach słabiej chronieni, niż w tych współczesnych, ale to już jest cena motoryzacyjnej pasji (:-).
Światła mijania to miał już w oryginale, ale “moc” jaką one miały pewnie można by przyrównać do tej, którą miał Fiat 126p, choć i on pewnie lepiej oświetlał drogę przed sobą, niż ten zabytek.
Światła drogowe nie są obowiązkowe w żadnym aucie, więc mieć ich nie musiał.
Ogólnie czy takie auta powinny być dopuszczone do ruchu – kwestia sporna. Wymogi wymogami ,a rozsądek rozsądkiem.
Powiedzieć, że to auto nie ma strefy zgniotu to nie powiedzieć nic.
Powiedzieć, że mimo metalowej konstrukcji jest kartonowy to też prawie jakby nic nie powiedzieć.
Problemem nie jest sam samochód, bo jak na swoje czasy pewnie spełniał wymogi. Niestety w czasach, kiedy ten pojazd jeździł po drogach auta nie rozwijały takich prędkości i nie były tak zwarte.
W tym aucie jest niebezpiecznie nawet w zderzeniu z Tico, bo nawet Tico ma większą strefę zgniotu i jest bardziej zwarty.
Fajny samochód, widać ogrom pracy włożony w projekt i na pewno szkoda, bo generalnie naprawa tego auta to znowu budowa go praktycznie od zera, bo sądząc po wypowiedzi człowieka, który opisuje uszkodzenia – stan auta jest fatalny. Jedyne szczęście w nieszczęściu, że koszta tej naprawy pokryje ubezpieczyciel i można rzec – to tak na otarcie łez.
Szkoda auta, ale jednak osobiście nie odważyłbym się tym jechać w taką pogodę i jeszcze w nocy… jakkolwiek podziwiam pasję, tak potępiam lekkomyślność.
Ludzie nowszymi klasykami unikają jazdy w takich warunkach, a tu proszę…
Człowieku co ty bredzisz ?
Cytuję “Światła drogowe nie są obowiązkowe w żadnym aucie, więc mieć ich nie musiał”
§ 12. 1. Pojazd, wyposaża się w następujące światła
zewnętrzne:
1) drogowe – pojazd samochodowy, którego konstrukcja umożliwia rozwijanie prędkości
przekraczającej 40 km/h;
Jeżeli sprawca miał ubezpieczenie w PZU to koleś dostanie max 500 zeta i to razem z autem zastępczym !
Co Ty bredzisz. Auto jest na zabytkowych tablicach, więc jeśli mnie pamięć nie myli ubezpieczyciel ma obowiązek pokryć naprawę nawet gdyby wiązało się to z gruntowną odbudową pojazdu. Zabytek musi być doprowadzony do stanu sprzed zdarzenia.
W przypadku białych tablic zapewne byłaby szkoda całkowita, ale w przypadku zabytku jeśli dobrze pamiętam przepisy są inne 😉
Ta samoróbka, może poruszać się po drodze publicznej? A te lampy mają w ogóle jakąś homologację, może po prostu oślepiły kierowcę golfa i nie wyrobił zakrętu.
Nie, nie oślepiły, ponieważ wzorowo, z wyprzedzeniem zmienił je na światła mijania (0:59) jeszcze zanim tamten mistrz prostej raczył się wyłonić zza zakrętu (1:00). Do tego kierowca CWS T-1 jechał naprawdę wolno, więc trudno jest mu cokolwiek zarzucić w tej sytuacji. Po prostu miał wyjątkowego pecha, że akurat trafił na drogowego … (proszę sobie wstawić odpowiedni epitet).
skoro auto było zarejestrowane to znaczy że przeszło przegląd i musiało wszystko być zgodne z prawem
Takie auta powinny przemieszczac sie na lawecie
A Ty na wózku
Nie zcz drugiemu, co tobie nie mile….
tak a jakie powinny poruszać się po drogach publicznych ? Stare 20 letnie golfy iv a przepraszam zapomniałem że dla ciebie stary 20 letni szrot z Niemiec to nówka sztuka i szczyt marzeń współczuje ci biedaku.
a w ogóle jak tu dyskutować o prawdziwej motoryzacji co ksywkę sobie wybrał opelmaniak błagam opel to nie jest prawdziwa motoryzacja
Jechalby na lawecie, to moze tylko drobne zadrapania mialby na karoserii. Majac takie auto, przyoszczedzajac na transporcie, wlasciciel pojazdu ma tylko kupe roboty…
Z drugiej strony nie po to budujesz lub kupujesz klasyka aby stał i niszczał.
No tak, gdybym wiedział że się przewrócę to bym się położył…
Co to za logika w ogóle? Samochód jest po to żeby jeździć, skoro przeszedł wszystkie badania to znaczy że jest dostosowany do ruchu.
Mozesz tak mowic, jak poruszasz sie zwyklym samchodem. To byl samochod zabytkowy i wszelakie czesci zamienne do niego juz nie istnieja, wiec trzeba je samemu robic. Zgadzam sie z opelmaniakiem, to co ze samochod przeszedl badania techniczne. Dla mnie byloby szkoda poruszac sie takim autem przy takiej aurze, ze wzgledu na wlozony wklad jak i bezpieczenstwo. Tak wiec laweta, to nie taki glupi pomysl.
Jeszcze powinien go pociągnąć za straty moralne. Są będąc miłośnikiem zabytków motoryzacji wiem ile boli tak strata.
Zasadniczo wszystkie zobowiązania przejmuje ubezpieczyciel sprawcy.
Dokładnie. Przytulą w najbliższym oddziale ubezpieczyciela sprawcy.
Ciekawe na ile ubezpieczyciel podejdzie do wycenie szkody. Wg cennika salonowego czy części używanych 😀
Biorąc pod uwagę amortyzację części, upust itd wstępny kosztorys naprawy wg ubezpieczyciela to będzie jakieś 600zł ;P
To kwota brutto jeszcze VAT odlicza 😀
Strasznie szkoda mi tego Pana, który poświęcił tyle czasu i serca na odrestaurowanie tego pieknego auta. Życzę Panu by starczyło siły na naprawę!
A najciekawsze jest to, że gdzieś czytałem, że z wieśwagena 3 osoby trafiły do szpitala.
Czemu najciekawsze? Dobra tam może kierowcy “się należało” chociaż sam nie lubię takiej logiki, ale dobra. Tylko co do tego wszystkiego mają pasażerowie? Czasem wsiadasz z kimś i nagle fajna osoba zamienia się w idiotę na drodze i co zrobisz? Może dzieci jadą z jakimś tatą co szaleje na drodze? Pasażerowie to równie dobrze takie same ofiary jak ci z tego zabytku.
Zamiast od razu najeżdżać bezmyślnie przeczytaj komentarz raz jeszcze – “najciekawsze” dlatego, że nowoczesny “ultra bezpieczny” samochód zderzył się z “przedpotopowym”, a jednak, pomimo tego, że nad tym najnowszym pracują całe bataliony “szpecjalistów” podczas kolizji gorzej ochronił pasażerów, niż ten staruszek. O to chodziło. Jak masz problem z czytaniem i rozumieniem tekstu (a masz poważny) , to nie bierz się za komentowanie, bo tylko robisz z siebie głupka.
Ultra bezpieczny 15 letni wieśwagen haha
Jakby miał poduszki boczne, to może by tak było.
Poza tym w uderzeniu bocznym broni Cie tylko pare cm stali i plastiku w drzwiach.
Jakby poszli na czołowe to już by wyglądało to inaczej.
Mój 16 letni samochód ma poduszki boczne, kurtyny, poduszki z przodu także dla pasażera. I nie jest to klasa premium a auto małe. Myślę, że tutaj ogół sił miał spore znaczenie. WIdzimy tylko moment zderzenia z drugim pojazdem, a nie to, co stało się z pojazdami potem.
Faktycznie. Jestem głupkiem. Przepraszam.
W podsumowaniu, Pan bardzo łagodnie potraktował tego pierwotniaka z golfa.
Nie wiem jak kwestie ubezpieczeniowe realizują naprawy tego typu pojazdów, ale mam nadzieję, że powstała różnica z wypłaty odszkodowania a rzeczywistych kosztów renowacji, będzie ściągniętą że sprawcy procesem cywilnym.
Jako zabytek nie może mieć czegoś takiego jak “szkoda całkowita”, więc najprawdopodobniej trafi do zakładu zajmującego się renowacją pojazdów zabytkowych i zostanie doprowadzony do stanu sprzed kolizji, niezależnie od ilości środków jakie to pochłonie. Co prawda nie sądzę, aby było to ponad 4,3 miliona złotych, ale faktycznie może to kosztować kilkaset tysięcy, może nawet milion.
Milion, ale chyba koron czeskich… Nie przeginacie troszeczkę? Ja wiem że większość elementów trzeba robić z surowca, bo zamienników nie ma ani dawcy się nie znajdzie, ale to nie jest silnik odrzutowy – nie ma tu zaawansowanych technologii, specjalnych materiałów ani ekstremalnie niskiej tolerancji spasowania elementów.
Jeśli ta kwota przekracza jakieś 200 tysięcy pln to już należy podejrzewać szwindel.
Pomyślałeś o tym, że ludzie którzy będą odbudowywać ten samochód nie będą robić tego charytatywnie? Jeśli robiłby to sam właściciel to wtedy rzeczywiście główne koszta to materiał, natomiast jeśli byłoby to zlecone zewnętrznej firmie to w przeważającej części kosztami takiej odbudowy będzie robocizna.
Borek siusiaczku, w przypadku tego auta może być konieczne stworzenie pewnych elementów od nowa.
W przypadku renowacji takich pojazdów nie rzadko wytłacza się elementy karoserii na zamówienie w ilości sztuk – jeden. Co potrafi kosztować ładne pieniądze. Ta szkoda będzie się śnić temu ubezpieczycielowi jeszcze bardzo długo po likwidacji 🙂
To najgorsze że człowiek sobie jedzie normalnie a tu taki debil nie wie jak się jeździ i w ciebie wali.
0:47 nie dziekujcie
Jeden polski idiota a tyle strat.