Czołowe zderzenie z rowerzystą
Rowerzysta nie ustąpił pierwszeństwa kobiecie kierującej pojazdem osobowym. Z urazami nogi oraz łopatki trafił do szpitala.
Więcej informacji przeczytacie tutaj.
Rowerzysta nie ustąpił pierwszeństwa kobiecie kierującej pojazdem osobowym. Z urazami nogi oraz łopatki trafił do szpitala.
Więcej informacji przeczytacie tutaj.
69 komentarzy do "Czołowe zderzenie z rowerzystą"
a wystarczyło odbić w prawo, a nie lewo. No i w ogóle używać hamulca.
Jest mały problem – gdy się cofnie tą drogą którą jechała, to tam jest ograniczenie do 30km/h… no to pani co najmniej współwinną zostanie -patrz caus kierowcy któremu na czerwonym debil wlazł pod maskę, ale że jechał 11km/h za szybko, top jego sad uznał (nieprawomocnie) winnym
Różne już argumenty podnoszono wskazujące przynajmniej na współwinę, a często winę kierującej. A to że ona nie mijała znaku D-1 ani A-6, więc skrzyżowanie równorzędne – no klops, bo nie musi takiego mijać tuż przed rozważanym skrzyżowaniem aby mieć pierwszeństwo. A to że rowerzysta nie miał znaku A-7 – znów błąd, bo miał, tylko komentujący się nie upewnili. Ale wyrok wydali.
Teraz znowu, że tam jest ograniczenie do 30. Brawo, przed miejscem gdzie zaczyna się film jest takie ograniczenie. Tyle że już na filmie widoczne jest skrzyżowanie, które odwołuje to ograniczenie – w 0:07 droga jest po lewej stronie. I tak, to jest skrzyżowanie, a zatem w miejscu kolizji kierująca mogła jechać 50.
Może przed kolejnymi pomysłami zastanówcie się, że na miejscu była jednak policja i wszystko dokładnie sobie obejrzała.
Twoim zdaniem to jest skrzyżowanie? hymm, Art 2 pkt. 2 PRD: droga twarda – drogę z jezdnią o nawierzchni bitumicznej, betonowej, kostkowej, klinkierowej lub brukowcowej oraz z płyt betonowych lub kamienno-betonowych, jeżeli długość nawierzchni przekracza 20 m; inne drogi są drogami gruntowymi; – zatem jest to krzyżówka z drogą gruntową I Art 2 pkt 10 PRD : skrzyżowanie – przecięcie się w jednym poziomie dróg mających jezdnię, ich połączenie lub rozwidlenie, łącznie z powierzchniami utworzonymi przez takie przecięcia, połączenia lub rozwidlenia; określenie to nie dotyczy przecięcia, połączenia lub rozwidlenia drogi twardej z drogą gruntową, z drogą stanowiącą dojazd do obiektu znajdującego się przy drodze lub z drogą wewnętrzną; – zatem nie jest to skrzyżowanie w rozumieniu PRD – tyle w temacie “Może przed kolejnymi pomysłami zastanówcie się, że na miejscu była jednak policja i wszystko dokładnie sobie obejrzała.”
Przecież tam jest asfalt – nawierzchnia bitumiczna. Na filmie tej jakości trudno to zauważyć, ale widać to na mapach no i oczywiście na żywo bez żadnego problemu.
Idź się lepiej wyśpij i “tyle w temacie”.
na żywo nie byłem, oglądałem w google maps – nie wygląda to na asfalt, a jeśli już to na resztki asfaltu – czyli kiedyś tam może i była nawierzchnia bitumiczna, ale niewiele jej zostało, czyli kiedyś może i było tam skrzyżowanie, ale dziś gdy kierowca nie ma czasu na wysiadanie i badanie składu nawierzchni, nie może przyjmować, że “takie coś” jest skrzyżowaniem. Owszem przyznaję, że bedąc adwokatem kierującej podnosił bym argument, iż “mogła uznać to za skrzyżowanie”, ale z kolei będąc adwokatem rowerzysty argumentował bym jak wyżej i w sądzie szanse kierującej słabo widzę.
Nie jest to może asfalt pierwszej świeżości, ale jest – zwłaszcza na odcinku przyległym do skrzyżowania, a według prawa liczy się pierwsze 10 metrów od przecięcia dróg. Czyli zamierzenie zarządcy drogi jest jasne.
Ale akceptując twój wątek zużycia infrastruktury mój argument też będzie prosty – ograniczenie do 30km/h które wypatrzyłeś wcześniej jest mocno zamazane, znak jest nieczytelny. Kierowca nie będzie się przecież zatrzymywał i przyglądał co tam jest dokładnie za oznaczenie, już niejeden był wyrok uniewinniający kierowcę który złamał zakaz nałożony nieczytelnym znakiem.
Abstrahując od tego – skoro policja uznała że kierująca jechała 50km/h i tyle mogła jechać, to ewentualne orzeczenie sądowe jest dla mnie oczywiste. Będziesz miał coś do dodania?
Po pierwsze – kilka dziur w asfalcie to nie jest degradacja do drogi gruntowej.
Po drugie – według przepisów dla określenia jaka to jest droga (i czy jest to skrzyżowanie) istotne jest pierwsze 10m od przecięcia dróg, na tym odcinku ten asfalt akurat jest zupełnie wyraźny.
Po trzecie – skoro ten asfalt w ogóle tam jest i widać że było go więcej, to zamierzenie zarządcy drogi jest oczywiste.
Po czwarte – wracając do wątku degradacji infrastruktury, wcześniejszy znak B-33 który wypatrzyłeś jest solidnie pomazany do tego stopnia, żę można go zupełnie spokojnie uznać za nieczytelny. Czyli nie obowiązuje, bo kierowca nie ma czasu na wysiadanie i oglądanie znaku z bliska by określić co on właściwie znaczy.
Po piąte – skoro na miejscu byli policjanci i określili że można tam było jechać 50km/h, to chyba jednak lepiej wiedzieli co tam jest niż my, którzy tam nie byliśmy.
Chcesz coś jeszcze dodać? Śmiało, nie wstydź się.
Po pierwsze to nie jest “kilka dziur” tylko droga nie remontowana od 40-dziestu lat, gdzie przy pobieżnym spojrzeniu trudno dostrzec asfalt jak znak jest pomazany, to “nie obowiązuje” a jak na pierwszy rzut oka nie widać asfaltu, to obowiązuje?
Po drugie, możesz wskazać przepis PRD który stanowi iż “istotne jest pierwsze 10m od przecięcia dróg” ? –
Po trzecie, zarządca drogi nie remontował jej od 40 lat, to właśnie wskazuje jakie jest jego zamierzenie
Po czwarte – ja w google maps nie miałem problemu z odczytaniem, tegoż znaku, ale jego czytelność oceni sąd.
Po piąte zbyt wiele “ocen Policjantów” zostało zakwestionowanych przez sady, żeby uznać ten argument.
a kto się będzie wstydził, to się jeszcze okaże, zwłaszcza z niecierpliwością czekam na te 10m od skrzyżowania ….
Po pierwsze – skąd masz takie informacje, skoro tam nigdy nie byłeś? Znowu z palca? Ja na pierwszy rzut oka widzę że leży tam asfalt.
Po drugie – drobna pomyłka, nie 10 a 20 metrów. Regul;uje to ten sam przepis (art. 2 ustawy PoRD) który ty przytoczyłeś w kawałku, cytuję go w pełni:
2) droga twarda – drogę z jezdnią o nawierzchni bitumicznej, betonowej, kostkowej, klinkierowej lub brukowcowej oraz z płyt betonowych lub kamienno-betonowych, jeżeli długość nawierzchni przekracza 20 m; inne drogi są drogami gruntowymi;
Nie musi zatem to być cała droga utwardzona, wystarczy jej odcinek – a do oceny czy przecięcie dróg jest skrzyżowaniem naturalnie interesuje nas odcinek najbliższy tego przecięcia.
Po trzecie – jak wyżej, skąd to wiesz? Znowu zgadujesz? Ja oceniam na podstawie tego, co od razu widać.
Po czwarte – ja też nie miałem, ale ja nie mam też problemu z oceną jakości drogi, na której leży asfalt. Kierowca natomiast jest w ruchu i takie problemy może mieć. Poza tym skoro korzystałeś z google maps to pewnie zauważyłeś, że dostępne tam zdjęcia są z roku 2013, jest to napisane na samym dole. Znaku może już tam nie być, droga mogła zostać odświeżona albo faktycznie zmieniła się w gruntową. Nie było nas tam, nie wiemy.
Po piąte – no tak, ponieważ raz na miesiąc policjant się pomyli to każdy sąd z góry odrzuci argumentację wszystkich policjantów. Logiczne, nie?
Dajesz dalej, mam coraz lepszą zabawę.
Po pierwsze – widać to po ilości dziur i stanie nawierzchni – widziałem degradację w czasie niejednej drogi i umiem to ocenić.
Po drugie – ja “mam się wstydzić” , a Ty “drobna pomyłka” o całe 100% …
Po trzecie – patrz pkt 1
Po czwarte – nic nowego nie napisałeś – sprawa do uznania sędziego, a co do 2013r – na bieżącym filmie nie widać jakichkolwiek śladów remontu drogi, wiec od 2013r nic się nie zmieniło (co najwyżej degradacja drogi poszła dalej), znak zapewne jak był jest (zarządcy dróg czego jak czego ale o ograniczenia prędkości to dbają)
Po piąte, tu nie chodzi o “pomyłki”, tu chodzi o całościowe podejście do obowiązków, ujawniły to nagrania z kamer samochodowych – radzę pooglądać, choćby u “Moto Doradcy”
Po pierwsze – tak “widać”, że pierwotnie nawet nie wiedziałeś że tam jest jakaś droga
Po drugie – tak, masz się wstydzić bo w ogóle pominąłeś ten fakt, czyli pomyłka jest o ile? Nieskończenie wiele procent?
Po trzecie – czyli zgadujesz, bo przecież tam nie byłeś.
Po czwarte – na bieżącym filmie gówno widać tak generalnie, jeśli chcesz na jego podstawie oceniać stan infrastruktury to chyba się urwałeś z komisji Macierewicza. Zresztą, na podstawie tego filmu już założyłeś kilka rzeczy których ten film nie pokazuje w ogóle, więc nie przekonasz mnie o niczym więcej niż o swojej fantazji.
Po piąte – a co ma do tej sytuacji fakt, że wielu funkcjonariuszy to zwykłe przygłupy? Ty jesteś Stary Szofer, czy to znaczy że jesteś takim samym przygłupem jak wielu innych kierowców na naszych drogach? Mamy konkretną sytuację i konkretne fakty, postaraj się ich trzymać zamiast uciekać w gdybanie. Wygdybać możesz sobie co zechcesz i nie ma to żadnego znaczenia.
w braku argumentów Ty zaczynasz fantazjować. Na jakiej podstawie twierdzisz, iż nie zauważyłem tam od razu tego, co Ty nazywasz drogą? Bo nie napisałem o tym? – nie było o czym to nie pisałem. Więc nie mam się czego wstydzić, niczego nie pominąłem, tylko konsekwentnie twierdzę, iż tego za skrzyżowanie uznać nie można. Nic nie zgaduję, to Ty raz twierdzisz iż na zdjęciach wyraźnie widać asfalt, by po chwili twierdzić, iż na tych zdjęciach trudno coś zobaczyć! Podobnie dalej, nagle na bieżącym filmie nic nie widać – weź odpuść, bo dżentelmeni o faktach nie dyskutują! Po piąte, no znowu najpierw TY powołujesz się (i to wielokrotnie) na ocenę Policji, a potem TY pytasz: “a co ma do tej sytuacji fakt, że wielu funkcjonariuszy to zwykłe przygłupy”? – dość na takim poziomie dyskusja straciła sens
Aha, czyli nie rozumiesz wprost trollujesz. Otóż tłumaczę i objaśniam co napisałem, panie kombinator – na filmie gówno widać, a na zdjęciach z googla widać wyraźnie co się gdzie znajduje i w jakim stanie. Teraz jest zrozumiałe? Jeśli nie to trudno, prościej nie potrafię.
Co do sensu tej dyskusji zniknął to zniknął przy twojej trzeciej wypowiedzi, ale skoro chciałeś iść w zaparte to czemu miałbym ci przerywać? Nie żebym miał z tego przyjemność, bo wyjątkowo przykro i bezcelowo się z tobą rozmawia, ale jeśli chcesz przerwać to w pełni popieram.
“Po pierwsze – tak “widać”, że pierwotnie nawet nie wiedziałeś że tam jest jakaś droga”
“Ja na pierwszy rzut oka widzę że leży tam asfalt.”
“na filmie gówno widać, a na zdjęciach z googla widać wyraźnie co się gdzie znajduje i w jakim stanie”
Podsumowując, jak ja powołuję się na to co widzę to podważasz to co widać, ja Ty widzisz to wszystko i wyraźnie, po czym usiłujesz (właśnie TY!) isć w zaparte i piszesz że na fimie nie widać a w google widać – ja na film powoływałem się tylko w jednej, notabene doskonale widocznej kwestii – więcej odpowiedzi na “wykręcanie kota ogonem” i wypieranie się tego co napisałeś nie będzie – żegnam
jej reakcja nie dość że była spóźniona to jeszcze nieodpowiednia ( nie mówcie że kamerka widzi wcześniej bo tu go miała jak na dłoni) zauważyła go jak się wystraszyła i powiedziala hyyy, już nie wspomnę jaki kawałek i z jaką prędkością ujechała po potrąceniu rowerzysty i tak że go nie wciągnęła pod koła | BRAK JEJ UMIEJĘTNOŚCI I ODPOWIEDNIEGO ZACHOWANIA| nie powinna siadać za kierownicę taka osoba, podobnie jak ten rowerzysta który nie powinien siadać na rower, nieodpowiednie, nieodpowiedzialne zachowanie na drodze, TRAFIŁ SWÓJ NA SWEGO nic dodać nic ująć
No to dawaj, pokaż jaki z ciebie kozak gdy ktoś ci nagle wyjeżdża na czołówkę.
Ktoś wpuścił na drogi ludzi, którzy nie muszą znać przepisów ruchu, żeby było “ciekawiej” uprzywilejowano tą grupę tworząc dla nich specjalne przepisy, które zezwalają im na zachowania, które są nie dopuszczalne dla pozostałych uczestników ruchu (stoją wręcz w jawnej sprzeczności z rozsądkiem oraz bezpieczeństwem) i oto są efekty takich “genialnych” rozwiązań, wyhodowano grupę rozbestwionych renegatów, z przerostem ego, którym wydaje się, że wolno im wszystko, prawo (nawet fizyki) ich nie dotyczy.
Swoją drogą, ciekawe czy rowerzysta miał OC? – inaczej będzie musiał z kieszeni pokryć naprawy samochodu.
@Krzysiek
Zanim nastepnym razem napiszesz taką stek… Własnych przemyśleń sprawdź fakty, takie jak:
– zbiorcze statytyki o winie dla zdarzeń drogowych z udziałem jednocześnie rowerzysty i kierującego samochodem
– statstyki zdarzeń drogowych dla rowerzystów przed i po 2011, bo rozumiem że wg Ciebie nowela PoRD z tego roku wprowadza w.w. “uprzewilejowania” i ciekawostki
– wyniki eksperymentu z obowiązkowym OC dla rowerzystów w pewnym świetnie zorganizowanym kraju europejskim
– statystyki ilu rowerzystów tak naprawdę ma prawo jazdy i jeździ regularnie samochodem
Jeśli jesteś tu regularnie, albo jeździsz po naszych drogach, a nie mędrkujesz tylko przed monitorem to powinieneś wiedzieć że tekst “wyhodowano grupę rozbestwionych renegatów, z przerostem ego, którym wydaje się, że wolno im wszystko, prawo (nawet fizyki) ich nie dotyczy” aplikuje się to kierujących na naszych drogach ogólnie, a nie tylko do rowerzystów.
Jak już w ramach argumentu przytaczasz jakieś fakty to podaj je konkretnie, bo inaczej to nie jest rozmowa tylko polityka. A taką spłukuje się wodą i opuszcza klapę sedesu.
@Borek
Politykować zaczał Krzysiek, a nie ja. Jak już taki problem posprawdzać sobie samemu to:
– wiekszosc orzeczen o winie w kolizjach rowerzysta vs samochod wskazuje na winnego kierowce, tendencja z roku na rok jest taka, ze stosunek ten jest coraz bardziej niekorzystny dla kierowcow samochodow (http://statystyka.policja.pl/st/ruch-drogowy/76562,Wypadki-drogowe-raporty-roczne.html)
– po nowelizacji PoRd z 2011 (m. in. jawnie wpisane pierszenstwo dla rowerzysty na przejezdzie/pasie na wprost przy samochodzie skrecajacym w poprzeczna) statystyki wypadkow z udziałem rowerzystow podskoczyły o 2-3% przy kilkakrotnym wzroscie ruchu rowerowego, czyli na ilosc rowerzystow lub rowerokilometrow bezpieczenstwo wzroslo
– Szwajcaria miala obowiazkowe rowerowe “oc” miedzy 2008, a 2012 rokiem, wyszlo, ze do funkcjonowania tego systemu trzeba wiecej doplacac niz wynosila liczba wyplat dla poszkodowanych, zauwazcie, ze to wcale nie znaczy, ze z rowerzystow usunieto w ogole odpowiedzialnosc za kolizje i wypadki, tylko, ze spoleczenstwu tej odpowiedzialnosci nie oplaca sie egzekwowac w postaci obowiazkowych ubezpieczen, to pragmatyzm, a nie polityka
– wiekszosc rowerzystow nie tylko ma prawo jazdy, ale regularnie uzywa tez samochodu (https://www.transport-publiczny.pl/mobile/raport-rowerowa-polska-23-rowerzystow-to-aktywni-kierowcy-53386.html), a jesli wziac pod uwage, ze na rowerach moga jezdzic rowniez dzieci, to prawie kazdy dorosly, ktorego widzisz na rowerze jesy tez kierowcą. Politykujący Krzysiek wypisuje bzdury o “rozbestwionych renegatach”, bo myśli, że pisze o rowerzystach, a pisze o nas jako społeczeństwie, którego kultura na drodze jest jaka jest, bez względu na to jakiego środka komunikacji używa.
@Krzysiek. To jest dorabianie ideologii do klasycznego wymuszenia pierwszeństwa. Typ miał 36 lat, szosę pewnie za kilka tysięcy, wątpię by nie miał auta i prawa jazdy.
Jakie są specjalne przepisy, które zezwalają na zachowania niedopuszczalne dla pozostałych uczestników ruchu? I jeśli takie cudownie są, to jakie miały znaczenie, kiedy koleś poruszał się po drodze publicznej i obowiązują go takie same przepisy jak innych uczestników ruchu? Jego to wymuszenie będzie kosztować najwięcej.
Niestety niektórzy kolarze na treningach, żeby sobie “statystyk” nie psuć, nie zatrzymują się nawet na czerwonych, ten myślał, że zdąży przelecieć – nie zdążył i będzie bulił. Ale dorabianie ideologii antyrowerowej do wypadku jest wysilone.
Wciąż najwięcej debili wsiada za kółko/ motocykl i oni odpowiadają za jakieś 100 procent wypadków śmiertelnych, minus błąd statystyczny.
Wszyscy jesteśmy kierowcami, więc łatwiej jest skupić nienawiść na grupie, z którą się nie utożsamiamy, tak jak robisz to ty, a to jest żałosne.
Zupełnie się nie zdziwię, jak orzeczona zostanie wina obopólna – a w takim wypadku rowerzysta odpowie za wykroczenie, a kierująca za przestępstwo. Rowerzysta wyjechał nagle z podporządkowanej, ale gdyby kierująca nie zmieniła nagle toru jazdy, nic by się nie stało. Nie musiałaby nawet hamować. Bezmyśność rowerzysty połączyła się z brakiem umiejętności zachowania się na drodze kierującej.
Ludzie mają różne odruchy. Tutaj powodem było pojawienie się przeszkody, która – sądząc po głosie – spowodowała u kierującej taki, a nie inny odruch.
Całe mnóstwo wypadków powstaje w ten sposób, więc wątpię by ten potraktowano inaczej. Winnym zostanie rowerzysta bezsprzecznie.
Co to znaczy “potraktowano inaczej”? Jest mnóstwo zdarzeń drogowych, które powstają na skutek nieprawidłowej oceny sytuacji na drodze. To, kto w danym przypadku zostaje uznany za sprawcę zależy od tego, na ile ta nieprawidłowa reakcja była usprawiedliwiona. To, że kierującemu się wydaje, że inny kierujący nie ustępuje mu pierwszeństwa nie oznacza, że na pewno tak jest.
Na ogół wymuszenie pierwszeństwa uznajemy, gdy pojazd mający pierwszeństwo musi gwałtowanie reagować w celu uniknięcia potencjalnego zdarzenia. Na ogół też przyjmujemy, że nie ma jakiejś konkretnej granicy w stylu “10 metrów zapasu to już nie wymuszenie”. Zakładamy, że w momencie gdy zostaje “naruszona” bezpieczna odległość między pojazdem mającym pierwszeństwo, a pojazdem wymuszającym to wtedy mamy wykroczenie.
Brzmi trochę jak bełkot, więc dla uproszczenia – przymujemy na ogół, że nie wpieprzamy się ludziom bezpośrednio przed maskę. Czy to będzie 5, 10 czy 20 metrów nie ma znaczenia, bo jakaś konkretna granica nie istnieje. Zazwyczaj wiesz mniej więcej jaka odległość to dla Ciebie granica bezpieczeństwa/komfortu jazdy.
Tutaj mamy sytuację, że rowerzysta wylatuje z drogi podporządkowanej i w istocie nagranie daje powody domniemać, że gdyby kierująca samochodem nie zmieniła toru jazdy to do zdarzenia by nie doszło.
Szkopuł w tym, że minęliby się “na grubość lakieru”, czyli grubo przekraczając odległość będącą bezpieczną. I na ten podstawie na ogół przyjmujemy, że mamy do czynienia z wymuszeniem.
Nagłe pojawienie się przeszkody w niewielkim odległości i niejednoznacznym torem jazdy jest wystarczające do uznania to za wymuszenie.
Tu nie ma co przyjmować, jest prosta definicja w ustawie – ustąpienie pierwszeństwa to “powstrzymanie się od ruchu, jeżeli ruch mógłby zmusić innego kierującego do zmiany kierunku lub pasa ruchu albo istotnej zmiany prędkości, a pieszego – do zatrzymania się, zwolnienia lub przyspieszenia kroku”. Na logikę niepowstrzymanie się od takiego ruchu to wymuszenie pierwszeństwa. I oczywiście o żadnych odległościach nie ma tu mowy, są tylko proste do oceny przesłanki.
W sytuacji jak na filmie każdy kierowca jakoś by zareagował, hamowaniem albo ucieczką w którąś stronę. W każdej wersji oznacza to wymuszenie pierwszeństwa przez rowerzystę i naprawdę nie ma tu za bardzo pola do dyskusji.
“Na filmiku widać, że kierująca volkswagenem jedzie z dozwoloną tam prędkością, czyli 50 na godzinę. Specjaliści mogą to przeanalizować, ale nawet jeśli przekroczyła prędkość, sprawcą kolizji bezsprzecznie jest rowerzysta, ponieważ obowiązywał go znak ustąp pierwszeństwa – skomentował dla TVN24.pl Damian Sokołowski, rzecznik policji w Mysłowicach.”
Dla internetowych specjalistów od mierzenia prędkości. 😀
Cóż, to nie rowerzysta tylko roweroekooszołom! Po pierwsze wyjechał z podporządkowanej “na pałę” nie mając widoczności, po drugie po prawej miał łąkę – miał gdzie uciekać, zamiast iść na czołówkę z samochodem, może by i tam równowagi nie utrzymał, ale na pewno skutki był by mniejsze niż po zderzeniu z samochodem. Teraz jeszcze będzie musiał z własnej kasy zwrócić koszty naprawy samochodu i tu się kłania obowiązkowe OC dla jeżdżących rowerem, bo może się zacząć gra w “ja nic nie mam, nie zarabiam” i właścicielka samochodu będzie stratna. A teraz o Pani prowadzącej – nie maiła znaku, iż porusza się drogą z pierwszeństwem, więc miała sporo szczęścia, że na drodze rowerowekooszołoma był znak ustąp pierwszeństwa – nawet jeśli często jeździ tą drogą, nie powinna jechać “na pamięć” bo znak dziś był, a jutro może go nie być… I jak pisało tu już wielu – spanikowała, rower widać kilka sekund przed jej piskiem, kilka zmarnowanych sekund, gdyby wtedy zaczęła hamować, do wypadku by nie doszło. Dalej idiotyczna ucieczka na lewą stronę dokładnie tam gdzie jechał rower, gdyby trzymała się prawej i wdepnęła hamulec w podłogę – znowu uniknęła by kolizji. Podsumowując wina roweroekooszołoma jest bezsprzeczna, ale przyczyną wypadku, są również słabe umiejętności kierującej.
stary szoferek ales to madrze ujal
@Stary Szoferze – yyyy ale nie musiała mieć znaku D-1. Skąd wiesz, że jechała na pamięć? Jeżeli hen wczesniej był umieszczony znak D-1 to on dalej obowiązuje. Przypominam, że skrzyżowanie nie odwołuje tegoż znaku:)
@Stary Szofer
Na podstawie tego nagrania nie da sie powiedzieć, ze jej umiejetności są słabe. Zachowanie rowerzysty sprawiło, że znalazła się w sytuacji, której nie ma przećwiczonej. W teorii kierująca może wiedziałaby co zrobić, szczegolnie po fakcie, jak sie oglada z fotela filmik w internecie. Wiekszość ludzi jeżdżacych po drogach, nie ćwiczących zachowań w sytuacjach zagrożenia w praktyce nie ma szans wyrobić nawyków o jakich mówisz. Nie twierdzę nawet wcale, że ma sens robienie takich ćwiczeń, bo to trzeba by regularnie powtarzć co nie ma wiekszego sensu dla ludzi którzy nie jeżdża sportowo (a tego po drogach publicznych nie powinno się robić).
Ta pani przedewszystkim robiła co do niej należało, przestrzegała ograniczenia prędkości. Przez to konsekwencje tego wypadku wcale nie są takie straszne, jakei mogłyby być, gdyby ta dróżka posuwał jakiś podwórkowy mistrz kierownicy jadac 70+.
Cóż, jako młody szofer faktycznie ćwiczyłem trochę “ostrą jazdę” – na pustych szutrowych drogach itp. i w praktyce udowodniłem, iż nie ma konieczności powtarzania – to zostaje, tylko to nie jest wyłącznie kwestia odruchów, to kwestia podejścia, myślenia, choćby oglądania filmów na Polskich Drogach … To są bezcenne umiejętności, bo ratują zdrowie i życie swoje i cudze. Uważam, że na kursach powinny być symulatory do szkolenia i egzaminowania. Powinny być wpajane zasady postępowania w sytuacjach ekstremalnych. Ja też będąc młodym szoferem “nie miałem przećwiczonej sytuacji”| gdy w nocy w odległości 10m przed maską przy 90km/h zobaczyłem leżącego na jezdni człowieka (krajówka teren niezabudowany), ale nie przejechałem po nim … Ta Pani kompletnie się pogubiła – typowa kobieta, którą strach zamiast pchać do działania paraliżuje – słychać “yyyy” i tarch! hamulca włączyć nie zdążyła…
Stereotypowe i szowinistyczne myślenie o “kobiecych odruchachach” za kierownicą,sprawia, że nie jesteś w stanie zauważyć, że ci wszyscy ćwiczący na szutrch (i nie tylko na szutrach) “młodzi szoferzy” najcześciej zwiększą swoje umiejętności tylko o ułamek tego o co wzrośnie ich pewność siebie. Przez to jeżdżą z “typowo męskim odruchem”, że przepisy, ograniczenia i prawy pas są dla innych (tych “bez odpowiedniej techniki jazdy”).
Nie mowię, że praktyczne zajęcia dla kierowców, o których piszesz byłyby w ogole bez sensu, ale żeby poprawić bezpieczeństwo na drogach skuteczniejsze, tańsze i szybsze byłoby przekonanie kierowców do zostawienia swojego ego w domu, oraz na kursie praktyka i teoria jazdy defensywnej. Tą można ćwiczyć na drogach publiczny cały czas, bez wprowadzania zagrożeń dla siebie lub innych.
Masz rację, że ego wielu kierowców przerasta ich możliwości i właśnie symulator, jest doskonałym narzędziem do poskramiania tego ego, boi tam doświadczony instruktor, może takiego buca celowo wpuścić w sytuację która go przenośnie, a na zakończenie powiedzieć: “gratuluję, właśnie zabił pan pięć osób”… – to działa, bo wchodzi na ambicję i buc weźmie się za ćwiczenie… No i nie “ci wszyscy” – jestem tego przykładem – 26 lat nie uczestniczyłem w wypadku drogowym, o spowodowaniu nie wspominając.
W sumie Mysłowice to miasto, ale zachowanie tego gościa typowo “wiejskie” – “No panie ja tak dziennie tu jade bo tu przecież nigdy nic nie jedzie o tej porze”.
Miszcz pedalarstwa. Nawet gdybym miał pierwszeństwo to bym tak na pewniaka nie wjeżdżał na rowerze.
Kara surowo wymierzona. Widać, że pani grała w Carmageddon.
Wstępniak sugeruje ze rower był ciężarowy albo co najmniej w wersji bosto.
Gdyby nie wymyślili samochodów to by nie było wypadku
Facet wyjechał z podporządkowanej, ale gdyby babka wykonała prawidłowe manewry obronne mogłaby uniknąć zderzenia. Podejrzewam, że nawet gdyby nic nie zrobiła, tylko jechała dalej swoim torem, do zderzenia by nie doszło.
Albo zahaczyłaby o tylne koło roweru po czym przejechałaby po rowerzyście. Gdybać zawsze można.
pierwsze skojarzenie to mam dziwne złudzenie że droga głowna to ta która skreca w prawo – wiec rowerzysta miałby pierwszeństwo – ale to tylko złudzenie –
drugie skojarzenie – uczono mnie że gdy nie ma oznakowania to skrzyżowanie jest równorzędne i obowiązuje reguła prawej reki.
wiec to rowerzysta miał pierwszeństwo
Bardzo dużo wniosków wyciągasz, na podstawie tego co Ci się tylko wydaje.
z filmu nie wynika żeby rowerzysta miał znak bo go zwyczajnie nie widać, więc sam też pierwotnie wyciągnąłem taki wniosek.
@redi – to kilka istotnych luk masz, albo Cię źle uczono
nie żebym się czepiał ale oceniając sytuacje na podstawie tylko nagrania nie uznał bym rowerzysty za sprawcę. nie widzę tam żadnego znaku D-1 czy A-6 uprawniającego kierowcę do tak pewnej jazdy. dojeżdżać do nieoznakowanego skrzyżowania należało by się upewnić czy aby na pewno mam pierwszeństwo przejazdu.
Właśnie też obejrzałem to kilka razy i nie do końca wiem kto tam miał pierwszeństwo. Chyba, że on miał jakiś znak od swojej strony.
Wystarczyło zajrzeć do zalinkowanego artykułu. Tutaj jest miejsce zderzenia: http://bit.do/eVsDZ – rowerzysta ma znak A-7. Ty widzisz to skrzyżowanie pierwszy raz na nagraniu, ale całkiem możliwe, że pani kierująca autem jeździ tamtędy codziennie 2x dziennie i doskonale wie, kto ma tam pierwszeństwo.
@Jaca – powiedz mi na jakiej odstawie na skrzyżowaniu masz mieć ustawiony znak D-1?
Dobrze, że odbiła w lewo, bo mogła go nie trafić…
ok rowerzysta debil ….ale gdyby kierująca sztywno trzymała się swojego pasa możne by się minęli tak to trochę ona wjechała w niego
Gdyby kierująca została w domu to by nie było wypadku.
Co ta zmywarka robiła za kierownicą ?
Dokładnie, po co zjechała na lewą stronę? Jak to u baby, żadna nie ogarnia lewo-prawo.
Po prostu naczytała się komentarzy z portalu polskie drogi, na którym ludzie wręcz zachęcają do “walenia” w wymuszającego pierwszeństwo, żeby w razie uszkodzenia samochodu ten przypadkiem nie uciekł z miejsca zdarzenia i żebyśmy sami nie musieli być skazani na pokrywanie swoich szkód. Tutaj pani postąpiła wzorcowo. Sprawca nie miał jak uciec, bo z urazem nogi trochę ciężko, i nie wymiga się od płacenia. Brawo pani za kierownicą.
@Rafał
Za to ta pani (jak i sporo innych) bardzo dobrze ogarnia 50km/h w terenie zabudowanym. Z czym ma problem sporo facetow, wcale nie widzacych w tym problemu.
mógłby mi ktoś wyjaśnij jak wygląda teraz sprawa z odszkodowaniem i naprawą auta ?
Przy całym braku szacunku dla rowerzystów: Gdzie jest ten znak “ustąp pierszeństwa” dla rowerzysty? Bo ja nie widzę. Dla mnie wina kierującej samochodem.
“sprawcą kolizji bezsprzecznie jest rowerzysta, ponieważ obowiązywał go znak ustąp pierwszeństwa – skomentował dla TVN24.pl Damian Sokołowski, rzecznik policji w Mysłowicach.”
Nie widzisz to nie znaczy że go nie ma. https://www.google.com/maps/@50.1784898,19.1271504,3a,75y,59.89h,95.7t/data=!3m6!1e1!3m4!1sKnGTO0PihRQBfXRGlnQeFA!2e0!7i13312!8i6656
Prosto, jak rowerzysta nie ma OC (a na 99% nie ma) to ścigasz go prywatnie.
Nie prywatnie, tylko przez UFG.
A co ma UFG do kogoś kto nie podlega obowiązkowi OC?
Właśnie UFG jest w przypadku jak się trafi na takich co OC nie mają. Wypłaca odszkodowanie, a potem ściga sprawcę o zwrot kosztów
Typowa babska reakcja
Nie wiem po co te rozmazanie przed zderzeniem. Jakość filmu na tyle niska i tak niewiele da się rozpoznac
A jak wygląda kwestia odszkodowania jakby nagrywająca nie miała AC?
…dogadanie się, jak nie sprawa sądowa z powództwa cywilnego
w 19 sekundzie jeden z najfajniejszych odgłosów kiedy agresywny galociarz (każdy zna ten typ,każdy miał przyjemność spotkać na drodze i być obrzuconym obelgami przez takiego niezależnie od tego czy jechał czy szedł na piechotę) – obija swój pusty łeb przez własną głupotę.super sprawa
Obyś Ty kiedyś tak nie odbił się na przejściu dla pieszych…