Daremne nasze rozgrzewanie
https://www.youtube.com/watch?v=cua_Ni7r9Go
‹ Gala Partner Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego 2016 — Egoizm, pośpiech, arogancja, krótkowzroczność ›
Menu
- Strona główna
- PO CO TO WSZYSTKO❓
- FB 100 000
- YT 300 000
- WSZYSTKIE ODCINKI
- wyprzedzaczPL
- instagramPD
- STOP AGRESJI DROGOWEJ
- UDOSTĘPNIANIE MATERIAŁÓW NA PD
- W MEDIACH
- PARTNERZY
- KALKULATOR SPALANIA
- POLITYKA PRYWATNOŚCI
- KONTAKT
43 komentarze do "Daremne nasze rozgrzewanie"
Faktycznie długie rozgrzewanie nie ma sensu, ale np w przypadku doładowanych silników, dobra praktyka jest odczekać 40-60s. (czyli wł ok minuty) by olej rozszedł się trochę po całym układzie, Akurat 40-60s. wydaje się rozsądne.
Pozdro. dla kumatych &
i tak kazdy sobie jezdzi jak chce wiec tak w ogole to nie wiem po co ten filmik zostal nakrecony.
Czy tylko mi ten moto doradca przypomina tego cygana:
https://www.youtube.com/watch?v=oMgzVGWbLFs
Jeśli ktoś myśli że ,,grzanie” silnika na postoju zrobi mu dobrze to się myli. Zyskujemy tym tylko tyle że każemy mu dłużej pracować w nieodpowiednich warunkach. Podczas jazdy silnik rozgrzeje się wielokrotnie szybciej. Ja zawsze wsiadam, odpalam – czekam kilkanaście sekund i ruszam. Poza tym szkoda mi paliwa na takie zabawy.
a ja wsiadam, odpalam i czekam az obroty spadna z 1500 na jalowym do normalnych…. to oznacza ze olej sie juz troche rozgrzal i mozna jechac i mniej spalac o pokonywanie oporów nierozgrzanego oleju, pierscieni i cylindrów.
Dlaczego na biegu jalowym? Poniewaz im nizsze obroty tym metale bardziej sie nagrzewaja od spalania niz od tarcia. Pozdro 599
Spadanie obrotów jest spowodowane m. in. tym, że przestaje się tak skraplać paliwo po drodze do spalenia i sonda lambda zaczyna krzyczeć o nadmiarze syfu. Dodatkowo komputer wspiera się odczytam i temperatury cieczy chłodzącej. Na podstawie tych 2 zmiennych stopniowo obniża dawkę ssania.
inaczej by silnik miał 1500,po chwili nagle by spadał do 1200 aby nagle spaść do 1000, co użytkownicy by odebrali jako usterkę i wiecznie po serwisach się z tym ciągali. No i w pewnych sytuacjach(gęste,wilgotne powietrze) obniżenie dawki paliwa może mieć odwrotny skutek od zamierzonego
Tak czy owak – czy kiedykolwiek trzymałeś pierścienie lub dotykałeś cylindrów? To nie epoka wski, gdzie nie ma żadnej powłoki na tulei. Wszystko tam jest śliskie. Opory pierścieni są minimalne. Gorzej z olejem, bo to galareta zimą jest i ciężko go tłoczyć.
Powiedz mi na jakiej zasadzie im niższe obroty tym metale bardziej się rozgrzewają od spalania? Przecież na obrotach jałowych silniki mają ubogą mieszankę, która co prawda spala się w wyższej temperaturze ale o wiele rzadziej. Dodatkowo uboga mieszanka nie występuje dopóki silnik nie dogrzeje się do 80 stopni cieczy.
Skoro tlok porusza sie w cylindrze wolniej to scianki oraz tlok sa wystawione na dzialanie spalania dluzej czyli tym samym przejmuja wiecej ciepla z efektu spalania mieszanki niz tarcia pierscieni o gladzie. Jak odpalamy silnik rano na mrozie to ma on do pokonania opory zimnego oleju a dodatkowo musi spalic wiecej aby utrzymac okreslone obroty poniewaz silnik jest jeszcze zimny i temperatura ucieka w metal zamiast wspomagac spalanie. Jak juz jest cieply to spala mieszanki mniej, bo paliwo trafia do goracej komory gdzie latwiej o zaplon. Jak silnik jest zimny, to eksplozja w cylindrze ma do pokonania zimny olej i roznice temperatur…
Dlatego rozsadniej jest poczekac az silnik rozgrzeje sie (byc moze wolniej) na wolnych obrotach niz byc moze szybciej – na wysokich.
Na pewno te wszystkie zaleznosci sa dokladnie obliczone przez inzynierów, i mozna by dlugo pisac i argumentowac swoje racje dlugo i dlugo ale koncem konców z wlasnego doswiadczenia wiem ze jak nie czekam na rozgrzanie sie silnika tylko ruszam od razu i jezdze krótkie dystanse to mi spala 14 litrów na 100 w miescie oczywiscie. W momencie kiedy czekam tak okolo minuty az obroty sie unormuja i dopiero wtedy ruszam, to spalanie zostaje w normie i wynosi 10l/100 ta tych samych dystansach w takim samym czasie.
Wniosek jest bardzo prosty. Otoz w skali 100km oszczedzam 4 litry paliwa, tym samym silnik wykonuje lzejsza prace i mniej sie zuzywa… kazdy moze sobie sam taki eksperyment przeprowadzic i sugerowac sie swoim wlasnym doswiadczeniem a nie teoriami jakiegos blogera w skodzie?
A ja tam wsiadam, odpalam, otwieram okno, wystawiam głowę, naciągam mocniej czapkę i jazda… niech inni sobie odśnieżają i tak nie mają takiej widoczności jak ja 😀 No i o ile człowiek zdrowszy 😀
mam dość leciwe V70 2.5 TDI. Zimą skrobie szyby, odgarniam śnieg włączam silnik i ruszam, zanim wyjadę z parkingu i z wąskich uliczek osiedlowych olej równo się rozejdzie po wszystkich elementach silnika i podgrzeje do takiej temperatury, jakbym stał kilka minut (nie przekraczam 1500 rpm). Szyby mi nie parują od środka bo auto nie jest rumplem sklepanym z czterech wraków i nie przecieka… I jakoś silnikowi nic nie jest, a przejechałem nim już ponad 100 000 km (a wcześniej ktoś inny 250 000). Kluczem jest, aby unikać wysokich obrotów na zimnym silniku. Stanie z włączonym motorem i czekanie w przypadku silników o dużej pojemności (szczególnie diesla) NIE MA ŻADNEGO SENSU (no chyba że ktoś mieszka na środku pola przy głównej drodze albo na MOPie przy autostradzie i koniecznie musi wkręcać silnik na wysokie obroty zaraz po ruszeniu). Oczywiście małe benzyniaki rozgrzewają się w mig nawet na postoju, co nie zmienia faktu że podczas jazdy rozgrzeją się JESZCZE SZYBCIEJ.
Jeden aspekt to silnik drugi to bezpieczeństwo. Nie wyobrażam sobie jazdy w zimę nawet przy 100% oskrobaniu przedniej szyby przed uprzednim nagraniem wnętrza do około 283 K gdyż za chwilę wydmucham sobie parę wodną na szybie
Wystarczy włączyć klimę.
No, chyba że są Kelviny, a klimy brak.
Auto ma system start-stop. Ciekawe czy podczas rozgrzewania auta na postoju ten system został zdezaktywowany? Jeśli nie to nie dziwne, że auto się nie rozgrzało, bo po kilkunastu sekundach silnik się zatrzymał 🙂
Widać ze nie masz pojęcia jak działa ten system 😉 ma on przewidziane pewne zmienne losowe, ktore nie pozwalają mu się wyłączyć na postoju jak np. Zimny silnik na ssaniu, rozgrzane turbo itd.
Ten system nie pozwala zgasić silnika gdy jest jeszcze niedogrzany, słaby akumulator, włączyło się ssanie, niska temperatura cieczy, pracujące ogrzewanie szyb+ nawiew+światła( duże zużycie padu) i wiele innych. W wielu autach można to wyłączyć….
mam mietka c180 z 96 roku po odpaleniu w 5 minut temp wody 70 stopni a w srodku sauna 😀
Ok, ok, tylko co z Webasto?
Nic, ustawiasz by się włączyło 10-15 min przed odjazdem i już.
Zawsze rozgrzewam bo nie lubię wsiadać do zimnego auta, poza tym odpada mi skrobanie szyb. I tyle filozofii.
Mama Yariskę 1,0.Zima mróz, szyby oszronione. Wsiadam, odpalam silnik, włączam ogrzewanie tylnej szyby i nawiew na przednią. Zaczynam odśnieżać auto i skrobać boczne szyby. W tym czasie już odtajała tylna szyba, a już ciepłe powietrze dmucha na przednią. Wsiadam do nagrzanego auta i jadę. Mała buda, to i szybko wnętrze się nagrzewa.
I przy okazji dostajesz mandat od straży miejskiej, bo nie można zostawiać samochodu z włączonym silnikiem jak nie ma w nim kierowcy.
Dodatkowo jak jest zaparkowany tyłem do budynku mieszkalnego to również mandat, ponieważ samochód trzeba stawiać przodem do okien mieszkań, a nie ludziom smrodzić spalinami.
Wiesz, że nie wszyscy mieszkają w blokowiskach wielkich miast, tylko niektorzy mogą na przykład mieć swój dom i swoją posesję na której robią że swoim samochodem co tylko im się podoba i nic do tego straży miejskiej?
ten typ to jakiś idiota… eksperyment… on nie ma pojęcia co on robi… ech a młodzi kierowcy łykają to jak młode pelikany…
bo wsiadając do auta, zapalając go i od razu pod 2 tys obrotów silnik nawet fullsyntetyk nie rozejdzie sie jak woda.
Jak na mrozie przy skrobaniu nie nagrzejesz przedniej szyby i ruszysz to za chwile nic nie widzisz, bo zamarza na nowo.
on o tym zapomnial 😀 tylko silnik w glowie 😀
Włączasz klimę na chwilę i już nie masz wilgoci. I klima nie ma wiać zimnym tylko sobie wyciągać powietrze z kabiny i skraplacz ma robić swoje. Niektóre wozy mają nawet takie połączenie – pracuje skraplacz i elektryczna nagrzewnica pomagająca szybciej ciecz nagrzać
ale on jest tępy. normalne że na postoju sie silnik nie rozgrzeje, ale chodzi o to, żeby samochód popracował na wolnych obrotach i olej sie rozchodził.
druga rzecz nie myślcie, że jak silnik pokaże 90 stopni i można garować, bo to błędna rozumowanie. to OLEJ MA ZŁAPAĆ TEMPERATURE, a nie woda w silniku.
Może grzeczniej trochę. Nikt tutaj tępy nie jest. Benzynowy silnik bez problemu rozgrzeje się na postoju nawet na mrozie. Waldek wspominał o rozprowadzeniu oleju i mało kto ma wskaźnik temperatury oleju. To na czym kierowcy mają się opierać?
olej do normalnej temp rozgrzewa sie mniej więcej w 20-30km. od tego czasu możesz pałować.
poczytaj o tym w internetach a nie siedzisz na fejsie
Nie zgadzam się z tobą. Mam wyświetlana temperaturę oleju i do optymalnej rozgrzewa się po jakiś 5 – 8 km przy ujemnych temperaturach.
Silnik przez pierwsze 30 sekund może nie mieć smarowania góry silnika(zwłaszcza gdy ma turbo). Dlatego czasami po odpaleniu silnika, który dłuuuugo stał stukają zaworki, by po chwili się supokoiły. Spokojnie możemy przez pierwszą minutę rozgrzewać auto. Druga sprawa – smarowanie jest o wiele gorsze na luzie jak na obrotach. Dlatego jak już auto sobie rozgrzewamy to w momencie, kiedy obroty zaczną spadać do tych jałowych to najlepszy moment, aby zacząć jazdę. Trzecia sprawa – olej. Im zimniej tym gęstszy i czas jego dotarcia w górne partie silnika jest o wiele dłuższy jak w lecie.
Czwarta sprawa – silnik pracujący na ssaniu(zimny silnik) ma bogatą mieszankę. Musi mieć więcej paliwa, bo skrapla się ono wszędzie, tylko nie nad tłokiem. Dzieje się tak, gdyż na zimnych ściankach tulei cylindrycznych skrapla się paliwo. Ma to wadę, gdyż później to paliwo rozcieńcza nam olej w silniku. A oleje silnikowe nie lubią jak się do nich dostaje paliwo, bo gwałtownie tracą na swoich właściwościach smarnych i konserwujących. Dlatego też zbyt długa praca na ssaniu szkodzi silnikowi.
Podsumowując – niech silnik po odpaleniu pochodzi około minuty i dopiero zacznij jazdę.
u mnie pezo 206 rok 2000 przy obecnych temp ciecz wskazuje ok 90 st po kilku km,olej ma wtedy temp polowe mniejszą
Ktoś jest tępy, ale kto to jest to ……. . Na postoju nie ma prawidłowego smarowania górnych partii silnika czyli zaworów itp …. Ja od zawsze wsiadam i jadę.
I silnik dostaje po dupie a turbosprężarka jest do regeneracji. Co za bzdura ze na postoju nie ma smarowania górnych partii silnika, wystarczy otworzyć korek wlewu oleju, gdy nie ma blaszki widać jak olej rozbryzguje się po wałku, tak też sprawdza się czy jest smarowanie po remoncie silnika. po to jest magistrala olejowa że ma smarować wszystkie elementy. A to że niektóre silniki cierpią na niskie smarowanie na wolnych obrotach, to już osobna sprawa. Oczywiście nie twierdzę, że należy rozgrzewać silnik do 90 stopni, bo można jechać zaraz po odpaleniu, ale nie dawać silnikowi pełnej pi*** do oporu, może to skutkować obróceniem panewki i szybszym zużyciu się podzespołów.
Jemu chodzilo i hydrauliczne kasowanie luzu zaworowego. Zaworki klekocza przez pierwsze pare sekund i jest to norma. Reszta jak najbardziej zgodna.
A woda to przypadkiem nie odbiera ciepła od oleju ? Czyli zgodnie z prawem termodynamiki chyba olej będzie cieplejszy czy się mylę?
A gdzie masz silnik, który równocześnie ma ciecz i olej w 1 zbiorniczku i chłodnicy?:) To są zamknięte obiegi.
To jak już odśnieżysz auto wsiądź do niego, odpal, włącz światła, zapnij pasy, popraw se fryzurę i można jechać, tylko delikatnie na początku. Jak już koniecznie chcesz czekać, to max 30 s, więcej nie ma sensu. Pisałem pracę inżynierską o silnikach i co nieco o nich wiem.
Pisałeś na podstawie własnych eksperymentów?
Masz dużo racji, ale nie trzeba go bluzgać. Mi pierwsze co przyszło na myśl to, to że silnik włącza się po to by, olej się rozszedł ładnie, by nabrał choć troszkę temperatury, by odmrozić szyby między innymi, więc według mnie włączanie silnika na te 5 minut jak sobie go odśnieżamy w międzyczasie na pewno mu nie zaszkodzi.
W benzynie ma to sens, ale smrodzenie Dieslem na postoju mija się kompletnie z celem!
Jeśli myślisz że mniej szkodzisz silnikowi narażając go o wiele dłużej na pracę w niekorzystnych warunkach (postój) niż jeżdżąc (bez szaleństw) to jesteś w błędzie.