Polscy kierowcy najlepsi w Europie?
Autor materiału wylicza, że polscy kierowcy jeżdżą cztery razy bezpieczniej, niż kierowcy niemieccy.
Powodujemy cztery razy mniej wypadków, a mimo to osiem razy częściej w nich giniemy.
Jak to możliwe? Podobno chodzi o prędkość, nieroztropnych kierowców, “gówniane drogi”, złe oznakowanie i stare samochody.
26 komentarzy do "Polscy kierowcy najlepsi w Europie?"
Wg niemieckiej wikipedii tamtejsza definicja wypadku to:
“Definiert wird ein Verkehrsunfall in Deutschland als ein zumindest für einen Unfallbeteiligten unvorhergesehenes plötzliches Ereignis, das im ursächlichen Zusammenhang mit dem Straßenverkehr und seinen typischen Gefahren steht und einen Sachschaden, der nicht völlig belanglos ist, oder einen Personenschaden zur Folge hat.”
Co w skrócie znaczy, ze Niemcy za wypadek drogowy uważaja takie zdarzenie w którym występują straty materialne i/lub ktoś został poszkodowany. Polska definicja rozgranicza wypadki (z rannymi) i kolizje (bez rannych).
Do autora – różnice w ilości wypadków w Polsce i Niemczech są faktycznie zastanawiające i faktycznie należało by zweryfikować, czy przypadkiem Niemcy nie kwalifikują jako wypadku każdej stłuczki? To by wyjaśniało zarówno różnicę w ilości wypadków, jak i różnicę w ilości poszkodowanych. Sugerował bym raczej sięgnąć do danych ubezpieczycieli – o wypłatach odszkodowań – tu będą twarde dane
Buahaha ,a to dobre.
Najpierw napisałeś idiotyczny komentarz krytykujący moją wypowiedź (nie wiadomo w sumie za co), a teraz przyznajesz mi rację!
Brawo!
Uznaję to za przyznanie się do błędu i przeprosiny – wiem, że na więcej od ciebie nie ma co liczyć.
Przy okazji, (to nie krytyka, tylko informacja).
Niemieckie statystyki, których użył autor uwzględniają wszystkie zdarzenia, w których przynajmniej jedna osoba odniosła obrażenia ciała (jakiekolwiek). Gdyby analogiczną statystykę zrobić w Polsce, nie objęłaby wszystkich zdarzeń drogowych (stłuczek, etc.), ale objęłaby te, w których których u uczestnika nastąpiło naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia trwający dłużej krócej niż 8 dni. Takie zdarzenia nie są w Polsce wypadkami ani w rozumieniu prawa karnego, ani statystyki, bez względu na to, kto w nich ucierpiał. Mogą natomiast stanowić katastrofy.
* trwający krócej niż 8 dni
W Europe może najlepsi tylko szkoda że nie we własnym kraju.
w kraju to same eksperty
ze starym na czele, jprd
a na forum aa jest najmądrzejszy, ten z kupą na czole xD xD xD 😀
No, tak trochę autorowi kompletna bzdura z tego wyszła.
Autor materiału przeczytał fragment materiałów szkoleniowych policji i nie zrozumiał o co chodzi. Nie zrozumiał, że jako wypadek nadal traktowane jest do celów statystycznych tylko to zdarzenie drogowe, w którym nastąpiło naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia trwający dłużej niż 7 dni (tyle, że również w przypadku, gdy jedynym poszkodowanym jest sprawca).
Statystyki niemieckie w oczywisty sposób traktują wypadek inaczej – inaczej duża część Niemców byłby stale w trakcie rehabilitacji po wypadku (pewnie 5 do 10% populacji, bo przecież nie w każdym wypadku jest tylko jeden ranny).
Niech się autor nie przejmuje komentarzami niejakiego “ja” – dyżurnego trolla, na tym forum. To przypadek patologiczny – dla niego on jest jedynym wielkim autorytetem, wszyscy inni “kompletnie nie rozumieją” , są ignorantami itd. a w ogóle , to wszyscy czytają tylko jego komentarze (bo przecież tych bzdur co inni wypisują to nikt nie kupi). żeby nie być gołosłownym – wd. “ja” pieszy który przechodząc przez pasy nie zwraca uwagi na samochody zachowuje szczególną ostrożność, natomiast pieszy, który widząc pędzący samochód zatrzymuje się na pasach i go przepuszcza – “godzi się na patologię” .
Tak wiem – obiecywałem więcej nie zaśmiecać forum dyskusjami z “ja” , a teraz On tu ze trzy elaboraty wywali, ale wybaczcie – nie w swojej sprawie to piszę i solenie obiecuję, choćby mnie od arcydebili nawyzywał nie dam się sprowokować.
Zgodnie ze statystykami policji na które powołuje się autor to akurat większość wypadków pieszych jest z winy kierowców.
Statystyki policyjne mogą służyć za wiarygodne źródło wiedzy o do ilości wypadków zgłoszonych Policji ilości uczestników rannych i zabitych. Natomiast co do przyczyn i winy, jest to co najwyżej ciekawy materiał do badań nad funkcjonowaniem urzędników i o tym, ja urzędnicza sprawozdawczość fałszuje rzeczywistość.
Czyli sam wybierasz wedle uznania które statystki są wiarygodne, bo statystyki nie są po twojej myśli. No super. A przypominam że 90% wypadków z udziałem pieszych jest z winy kierowców. Jednak bardziej ufam policji niż tobie.
Nie “ja sobie wybieram” tylko wiedząc jaka jest metodyka zbierania danych do danego raportu, wiem gdzie muszą być przekłamania, a w jakim zakresie dane są wiarygodne, Każdy zgłoszony Policji wypadek ląduje w statystyce – stad co do ilości jest ona wiarygodna, ale już przyczyny? – sam formularz jaki ma wypełnić Policjant tak zawęża możliwe przyczyny wypadku, iż musi powodować przekłamania, ale to pikuś, bo Policja nie ma z reguły czasu na szukanie rzeczywistych przyczyn – wpisać “nadmierna prędkość” i jechać do kolejnego zdarzenia – to taka nieformalna instrukcja… Nie wierzysz? A jak było w sprawie Najsztuba? – potrącenie na pasach, wiec wiadomo, że wina kierowcy, no tyle, że sprawę dostał dobry mecenas i zaczęły się pytania o zabezpieczone ślady, rzetelną dokumentację zdarzenia i d…… – brak dowodów! A jak tego Ci mało, to ,polecam Raport NIK O Drogach – suchej nitki na policyjnych raportach nie zostawia.
Dziękuję ci Szoferze za tą celną, konstruktywną i jakże (co zresztą dla ciebie charakterystyczne) pełną merytorycznych kontrargumentów.
Wyniosę z niej niejedną naukę, a jestem pewien, że nie tylko ja, ale każdy inny, kto ją przeczyta.
*Rzecz jasna chodziło mi o krytykę – celną, konstruktywną i merytoryczną krytykę.
Te jego statystki to do niczego są. Liczy się ilość wypadków na (z reguły) miliard przejechanych kilometrów, ewentualnie w stosunku do całej populacji, co jest już mniej miarodajne, ale na pewno lepsze niż ilość produktów pojazdów. No i też jak piszesz kwestia co to jest wypadek i ile ich jest ujętych w statystykach też może się różnić w danych krajach.
Sorki, ale “produktów” mi się jakoś napisało samo na telefonie..
Statystyki z dupy. Proszę dokładną definicję wypadku ze statystyki polskiej i statystyki niemieckiej. Każdy inaczej definiuje wypadek i inaczej go liczy (u nas często stłuczka rozwiązywana jest za “gotówkę” i nie podlega żadnym statystykom. W Reichu jest inaczej – wszystko musi być legalnie z Policją). Dodatkowo wyliczenia nie uwzględniają liczby kilometrów pokonywanych przez kierowce Polskiego a Niemieckiego rocznie itp. Po prostu zaprezentowane dane są nieporównywalne. To tak jak porównywać jabłka z pomarańczami…
By uznać Polaków za dobrych kierowców warto przeanalizować statystyki wypadków ze względu na narodowość kierowców w innych krajach. Tu niestety obojętnie czy na wyspach (UK i Irlandia) czy nawet u naszych południowych sąsiadów prym wiodą Polacy (niewspółmierny do procentowego udziału w społeczeństwie). Polecam przeanalizować ten czynnik…
ale przed tiro-ćfokami
tiro-ćwok cie zrobil. w kamazie z przyczepom na opale pod Grajewem.
Zgadza się tirowcy są najgorsi ale zawsze dawaja napiqek
Nio 😉
Tiry nie stają po lasach bo nie ma miejsca.
Podjeżdżają za to same ulańce zza monitora w starych audikach, beemkach i innych 20letnich parchach…
Takie @ aa-tki z palącą duqą
jprd
Kłamie parszywek. Oczywiście, że tiry stają po lasach, ale w miejscach wyznaczonych. T I R zaś najpierw pląsa po wilgotnej ściółce (ze szczególnym uwzględnieniem zadu), a później przyjmuje aktywnego. Jak tłok dobry, to i grosza nie skąpi.
jep… jaki kretynoidiota [facepalm]
@ aa zmień śpiewke o tych bierno aktywnych, bo jak sie stara dowie to cie do seninarium wyśle … nio 😉
Nie ma sprawy, deklu.