Potrącenie pieszej i rowerzysty w Olsztynie
Przejścia dla pieszych oraz przejazdy rowerowe w Polsce to enklawy NIEbezpieczeństwa – smutna i przerażająca rzeczywistość, ale lepiej zdawać sobie z tego sprawę.
Przejścia dla pieszych oraz przejazdy rowerowe w Polsce to enklawy NIEbezpieczeństwa – smutna i przerażająca rzeczywistość, ale lepiej zdawać sobie z tego sprawę.
46 komentarzy do "Potrącenie pieszej i rowerzysty w Olsztynie"
W świetle obowiązującego prawa, w obu przypadkach bezsporna jest wina kierującego. Nie zamierzam ich bronić, bo prawo jest prawem, a oni mogli je przestrzegać. Niemniej przypomnę, że gdy wprowadzono przepis o w praktyce bezwzględnym pierwszeństwie rowerzysty na przejeździe, przy jednoczesnym przyzwoleniu na wjazd na ten przejazd nawet “pod maskę” samochodu pisałem tu na tym forum: “będą trupy” – niestety miałem rację.
??? na filmiku, rowerzysta jedzie na zielonym prosto, kierujący skręca na zielonym w lewo, ale bez światła bezkolizyjnego. Czyli siłą rzeczy przecina drogę pieszych i rowerzystów. Jakby dać w takim przypadku prawo przejazdu skręcającemu w lewo, to byłby ewenement na skalę europy.
wystarczyło by zlikwidować tam przejazd dla rowerów i zmusić rowerzystów do przeprowadzania rowerów, a przejazdy i inne ułatwienia dla rowerzystów wprowadzać, (podobnie jak w zachodniej Europie) we właściwej kolejności skorelowanej z pełną modernizacją infrastruktury
Kierowca nie ma pierwszeństwa i może – jak pokazuje film – kogoś zranić lub nawet zabić swoim beztroskim zachowaniem, więc wprowadźmy restrykcje dla ofiar, czyli rowerzystów. Logika poziom mistrz. O jakiej modernizacji infrastruktury piszesz w tym konkretnym przypadku?
nie karmię trolla
Byłam właśnie na urlopie Słowacja, Czechy, Węgry. Dużo więcej rowerzystów, infrastruktura zazwyczaj taka sama, przejazdy też, częściej natomiast w miejsce kulawych ścieżek rowerowych, są wydzielone pasy w jezdni. Ale u nas to by dopiero trup się ścielił gęsto jakby tak było. W żadnym z tych krajów 50 nie znaczy 99, tylko raczej 45-50, a to kolosalna różnica, bo te pasy dla rowerów super szerokie nie są. Tam nawet na autostradzie do 130km/h, dla 99 procent kierowcow znaczy do 130km/h. Więc radziałbym poprostu rozglądać się i jechać przez miasto jak przepisy mówią, jak nie ma widoczności ANI PIERWSZEŃSTWA, to się rozejrzeć, a nie jechać zakładając, że nikt drogi nie przetnie.
to zweryfikujmy Twoje doniesienia – porównałem dwa odcinki dróg krajowych po około 40 km (w Polsce od skrzyżowania z obwodnicą Mińska Maz do Łochowa i na Węgrzech od ronda za Miszkolc do Novajidrany) w Polsce ograniczeń do 40km/h x 3, 50km/h x 8, i po jednym 70km/h i 60 km/h , na Węgrzech 50km/h x 2, 60km/h x 1, 70km/h x 6. Na Węgrzech na odcinkach poza miastami zakaz wjazdu: rowerów, zaprzęgów, ciągników. W polce, choć trasa nie przechodzi przez miasteczka spotkałem jednego rowerzystę, na Węgrzech ZERO.
Sorry kolego ale dziś naprawdę można wejść w Google Maps i zweryfikować “byłem i widziałem”…
Po pierwsze koleżanko, po drugie jak mają ścieżkę rowerową, która idzie obok, to mają zakaz. W Polsce masz tak samo. Za to w samym Miszkolcu ścieżek jest mało i rowerzyści jeżdża po ulicy. Po trzecie co ty próbujesz udowodnić? Zrzuć się w góry bukowe na mapach, okolice balatonu albo trase nad Dunajem. Ja w 2 minuty w górach bukowych znalazłem 5 rowerzystów, poza miastem, na ulicy. Niestety kolego, ale dziś każdy może wejśc na google Maps i zweryfikować kolesia co myśli, że ma wyłączność na rację.
Po pierwsze wzdłuż tej drogi nie ma DDR (podałem dokładną trasę mogłaś sprawdzić). Po drugie Twierdziłaś iż “tam” jest analogiczna infrastruktura co u nas i więcej rowerzystów – dokonałem porównania dwóch analogicznych odcinków dróg – infrastruktura tam zdecydowanie bardziej przykazana kierowcą samochodów i zdecydowanie bardziej zaawansowana. Rowerzystów w miasteczkach! ZERO – być może w szczególnych miejscach jest ich więcej, ale nie pisałaś, o szczególnych miejscach tylko ogólnie “tam” – to wiozłem dwa porównywalne miejsca w Polsce i “tam” i porównałem – udowodniłem (bo podaję konkretne trasy każdy może sobie sprawdzić) iż to co napisałaś prawdą nie jest.
Porównywalne bo? Tak z ciekawości weszłam na ten odcinek na węgrzech co mówiłeś. Jesteś geniusz. Czy Twoim zdaniem analogiczne jest porównanie drogi krajowej na Węgrzech o numerze jednocyfrowym, na których jest zakaz poruszania się rowerem, tak samo jak na autostradzie, z polską drogą, gdzie rowery mogą jeździć? I udowadnianie tezy, że tam jest mniej rowerów. W miastach robią ścieżki, albo dobre, albo wcale i wtedy rowerzyści jeżdża ulicą, nie robi się na siłę ścieżek rowerowych w chodniku. Ale widząc jak chorujesz na samochodozę i uważasz, że przekraczanie prędkości to pierdoła, a to jedna z przyczyn dla których lepiej mieć gówniane ścieżki rowerowe, niż wrzucić niedoświadczonych rowerzystów na drogę. Ty też raczej szczęśliwy byś nie był, że masz rowerzystów na ulicy.
Mówisz o liczbie ograniczeń, nie będę cię uczyła demografii i gęstości zaludnienia, ale OK. Niech będzie, że my mamy więcej ograniczeń od nich dla zabawy, a nie dlatego, że Węgry mają naprawdę długie odcinki krajówek bez żadnych wiosek. Tam jak masz 50, to zwolnisz do 50, u nas jak masz 50 i nie ma fotoradaru, to przelecisz 70-99? Liczba wiosek po drodze ma decydować, czy stosujemy się do ograniczeń czy nie?
Udowodnij jeszcze, że mają mniej samochodów z polską rejestracją, niż w polsce, bo policzyłeś. Poprzeglądałam Twoje komentarze i powiem krótko – nie karmię więcej trolla. Ekspert od ruchu drogowego i rozwiązań rowerowych w europie się znalazł.
Po pierwsze, skąd tyle agresji? Bo na moje merytoryczne argumenty nie możesz znaleźć odpowiedzi, i musisz udawać, że nie rozumiesz? Dlaczego te drogi są porównywalne? ano dlatego że są to drogi krajowe zapewniające połączenie pomiędzy podobnej wielkości miastami. To że na Węgrzech na tego typu drodze jest zakaz poruszani się rowerów, a w Polsce nie ma jest jednym z argumentów obalających Twoje twierdzenie o podobnej infrastrukturze, ta droga na Węgrzech (w odróżnieniu od tej w Polsce) przechodzi przez kilka miasteczek, gdzie nie ma zakazu jazdy na rowerze i gdzie należało by tych rowerzystów oczekiwać, o czym wyraźnie napisałem ” Rowerzystów w miasteczkach! ZERO” – a Ty piszesz o drodze z zakazem jazdy rowerem – to kto tu trolluje? Dalej to już niczym nie poparte wycieczki ad persona – zarzucać samochodozę człowiekowi, który rowerem po Warszawie jeździ od czterdziestu lat, to faktycznie trafienie w punkt, możesz wskazać, gdzie napisałem “że przekraczanie prędkości to pierdoła”? – Mnie rowerzyści na ulicy nie przeszkadzają, sam często jestem rowerzystą, minie przeszkadzają roweroekooszołomi łamiący przepisy, wjeżdżający “pod maskę” itd. “a nie dlatego, że Węgry mają naprawdę długie odcinki krajówek bez żadnych wiosek” – znowu argument oderwany od rzeczywistości, bo na przedmiotowym odcinku Węgierskiej krajówki wiosek było całkiem sporo, ale jeśli będziesz się upierać, to mogę policzyć ile było wiosek w Polsce ile na Węgrzech. “tam” nie spotkałem ani jednego bezsensownego ograniczenia prędkości, w Polsce się od nich roi i dlatego “tam” kierowcy bardziej szanują znaki. Jak kierowca co i rusz widzi ograniczenie, bo miesiąc temu były roboty na drodze i ktoś nie zdjął tablicy, albo 30km/h na zakręcie gdzie starym garbusem przejechałem 60km/h trzymając kierownicę małym palcem (tak kiedyś byłem młodym i trochę narwanym kierowcą), a kawałek dalej przed zakrętem o 90 stopni jest tylko 40km/h, a tam przy 40 km/h to się z zakrętu wylatuje, to są przyczyny lekceważenia znaków i polegania na własnej ocenie.
Ekspertem oczywiście nie jestem, ale 26 lat bezwypadkowej jazdy o czymś świadczy. Nazywanie mnie trollem, gdym na wszystkie argumenty odpowiadam merytorycznie, świadczy tylko o Tobie.
Szofer – ty nazywasz swoje argumenty merytorycznymi, mimo że zupełnie takimi nie są. Moim zdaniem to koleżanka Cię zjadła na śniadanie, bo Ty masz swoją teorię ruchu drogowego i wszystko dopasowujesz pod nią, a nie odwrotnie. Mówienie, że w miastach i wioskach na węgrzech, słowacji etc. jedzie się 50, bo znaki mają więcej sensu, a w Polsce każdy jedzie 100km/h przez wioski, miasta, bo nasze ograniczenia poza miastem są bezsensu… jest bezsensu, a nie merytoryczne. Mówienie, że wzdłuż krajówki na wiochach, którą dalej rowerem nie pojedziesz, więc jechanie wzdłuż niej ma sens tylko dla jakiejś babci do sklepu, również jest bezsensu. Co to za porównanie? A ty nazywasz to merytoryką, wiem że zaraz mi znowu wyłożysz “merytorycznie” – ruch drogowy według starego szofera, 26lat bezwypadkowej jazdy- więc wiem co mówię.
Biorę czipsy i czekam na wnikliwą analizę starego szofera.
nie karmię trolla
Pierwsze nagranie to efekt braku umiejętności w jeździe samochodem, wina kierującego jest bezsporna, martwe pole i zbyt szybka, arogancka jazda, w obszarze przejścia dla pieszych, doprowadziły do tej sytuacji – szkoda się nad tym rozwodzić, ktoś taki nie powinien zdać egzaminu.
Drugie nagranie to już inna para kaloszy, tutaj winę ponoszą przede wszystkim ustawodawca oraz zarządca drogi, który w takim miejscu wprowadził przejazd. Pieszy ma obowiązek zatrzymać się przed przejściem, rozejrzeć się i dopiero, gdy nic nie jedzie może przejść, nie wolno mu przez nie przebiec (ani nawet do niego dobiec), natomiast metr dalej rowerzysta może dojechać i przejechać z pełną prędkością, mając przy tym pierwszeństwo, natomiast kierowca samochodu ma go “jakimś cudem” dostrzec, choć cyklista porusza się szybko i nadjeżdża z boku – ten film znakomicie obrazuje jak niebezpieczny i patologiczny jest w praktyce ten chory pomysł.
Druga sytuacja to normalne skrzyżowanie, nawet z dość daleko odsuniętym przejściem/przejazdem, by właśnie kierowcy mieli możliwość ustawić się do nich prostopadle i mieć dobry ogląd w obie strony. Do tego zarządca postawił migające żółte światło. Wszystko jest zgodnie z przepisami. Rowerzysta z obowiązkowym oświetleniem, więc tu też wszystko legalnie. “Jakimś cudem” kierowcy są (w większości przypadków) zdolni zauważyć inne pojazdy przecinające ich tor jazdy a poruszające się znacznie szybciej od rowerzysty. Nie wiem czego oczekujesz. Nawalił kierujący autem i tyle.
sugeruje nie karmić trolla
Z oceną przepisu zgadzam się w 100%, dodam, że tu no trzeba winić jednak kierowce, bo przepis jest przepisem, ale co z kierowca dostawczaka, ciężarówki idt. skręcającego w prawo? Jak on ma ustąpić pierwszeństwa rowerzyście którego nie widzi? – w takich pojazdach przy skręcie w prawo DDR jest niewidoczna!
Proste. Zrobi to samo, co w przypadku niestrzeżonego przejazdu kolejowego.
Przejeżdżanie pieszych na przejściach dla pieszych jest spolecznie akceptowalne. To nie wypadek tylko rezultat nie przestrzegania przepisów, chamskiej i agresywnej jazdy.
@m4ght
Prawda. Nasz język jest trochę za ubogi na precyzyjniesze rozróżnienie. Anglicy maja crash i accident, a my tylko wypadek. Wiec mozna dojsc do wniosku, ze u nas jak cos zlego sie dzieje na drodze to przez przypadek. Crash to zaden przypadek, tylko efekt zaniedbanie, glupoty, zlosliwosco itd.
Czytajac komentarze mozna dojsc do wniosku, ze jak bede przejezdac samochodem przez przejscie dla pieszych i ktos we mnie przydupi, to bedzie to jego wina. W sumie, to moglem je przepchac, ale po co. Pojazd nie pojazd, jeden wuj.
Kiedy w końcu powstanie przepis, żeby każdy pedalarz, chcąc przekroczyć drogą, był zobowiązany do zatrzymania roweru i przeprowadzenia go na drugą stronę – niezależnie, czy jest ścieżka rowerowa, czy jej nie ma.
@Nazhir
Nie potrzeba takiekgo przepisu. Wystarczy zlikwidowac przejzady rowerowe. Zamiast modlić się o przepis, który nigdy nie będzie istniał, zacznij lobbować za swoją wizją organizacji ruchu u organizatora ruchu. Jak masz argumenty, to może coś osiągniesz.
I taki spieszony rowerzysta i tak dostanie za swoje jak ta pani z pierwszego filmiku….
Piesza miała pierwszeństwo.
Rowerzysta też. Zresztą obaj kierowcy stracili prawka. Dodatkowo ten pierwszy wydmuchał 0,4 promila.
A co z pieszymi? Oni też są przejeżdżani na przejściu. Mają się czołgać, czy po prostu siedzieć w domu?
Walnij się w łeb. Jedynie rowerzysta na przejściu dla pieszych ma przeprowadzić rower. A jak ty nie ogarniasz co się dzieje na przejściu czy przejeździe dla rowerzystów to oddaj prawko.
Czy kierowca samochodu ma także przepychać auto przez skrzyżowanie?
Idąc tą drogą, spróbujmy przepisu, który zobowiąże kierowców do zatrzymania się przed każdym przejściem dla pieszych i przejazdem dla rowerów.
Na co dzień jeżdżę samochodem, ale nie mogę czytać takich tego typu bzdur. Po prostu w naszym kraju jest ogólne przyzwolenie na jazdę na pamięć, bezmyślnie i na siłę byle do przodu, to auto niesie kierowcę, nie ważne znaki, przepisy. I wypowiedź kolegi Nazhir tylko utwierdza mnie w mojej opini.
Genialna uwaga,zapewne nie jesteś kierowcą bo w przeciwnym razie zrozumiał byś problem przejazdów rowerowych…
@B
Problem przejazdów rowerowych (i przejść dla pieszych) jest taki, że bardzo dużo kierowców je ignoruje, nie zwalnia, nie dostosowuje prędkości do warunków widoczności na przejsciu (ilu kierowców zwolni zbliżając się do przejścia przy zakorkowanym pasie do jazdy w przeciwną stronę?). O wyprzedzaniu na przejściach/przejazdach nie wspominając. Ot, przeszkoda na drodze obniżakąca przepustowość.
Te pierwsze zdarzenie chyba też dobrze eksponuje dosyć czesty problem przy skrętach w lewo. Kierowca skręcający czeka na jakąś lukę w pojazdach jadących z naprzeciwka i często z pośpiechu decyduje się jechać jak ta luka jest jednak za mała. Musi ruszyć dynamicznie, ale przez to, oraz przez to, że większość jego uwagi była skierowana na ruch z naprzeciwka nie orientuje się co ruchem na przejściu, które on zaraz będzie przecinał. 3 lata temu pod moim biurem zginął tak starszy człowiek, auto które go uderzyło wystartowało od 0km/h i skręcają uderzyło go zaledwie po 7 metrach. Tylko tyle wystarczyło. Jak ten pan zaczynał wchodzić na przejście to auto, które go chwilę później uderzyło stało.
Ja jestem kierowcą i nie mam z przejazdami rowerowymi żadnego problemu. Podobnie, jak nie mam problemu z drogami z pierwszeństwem przejazdu.
a ja mam (choć jeszcze nie udało mi się trafić żadnego) – przejazdy są słabo oznaczone, czasem pasy na drogach są tak wytarte że ledwo widać że jest przejście dla pieszych , a co dopiero dostrzec ścieżkę rowerową , po za tym pieszy nie wpierdzieli się “znikąd” z prędkością 30-40km/h , a rowerzysta już potrafi i nie mówię tu o sytuacji gdy jedziesz w dzień i znasz drogę na pamięć.
Same pasy (oznaczenie poziome) nie jest decydujące. Może spaść śnieg i je zakryć. Pierwszeństwo wymusza znak pionowy D-6 (i pochodne). Jeśli dojeżdżasz do znaku A-7, to też nie walisz na pałę przez skrzyżowanie z drogą z pierwszeństwem, po której pojazdy poruszają się często znacznie szybciej niż 30 km/h. Sprawa jest prosta. Wystarczy sobie wyobrazić, że zamiast przejazdu dla rowerów dojeżdżasz do niestrzeżonego przejazdu kolejowego. W ten sposób nie będziesz miał wątpliwości jak masz się zachować i nic Cię nie zaskoczy.
Przy natłoku znaków na naszych drogach mało kto zwraca uwagę na wszystkie , po za tym ogarnij różnicę jak jest oznakowany przejazd kolejowy niestrzeżony , a jak jest oznakowane przejście dla pieszych z przejazdem rowerowym w porównaniu do zwykłego przejścia (nie mów że doszukujesz się rowerka na znaku , aby spodziewać się niespodziewanego czyli rowerzysty który uważa się za Pendolino).
@rrrr
Ja wypatruje ludzi na przejsciach/przejazdach i w ich okolicach, obojetnie, czy na rowerze, czy bez i chrzanie tak naprawde czy to przejscie, czy przejscie z przejazdem.
A jesli chodzi o same znaki pionowe, to coraz więcej mamy teraz znakow informujacych o przejsciu na kontrastowym tle. Chyba najlepiej widoczny znak jaki mozna sobie wyobrazic, a na naszych kierowców dalej słabo to działa….
To jest właśnie problem polskich kierowców – nie dostrzegają znaków ograniczeń prędkości, zakazu parkowania itd. Asfalt na przejazdach rowerowych jest często pomalowany na czerwono by kierowcy z problemami wzrokowymi mogli je zauważyć. Poza tym napisałem by użyć wyobraźni. Z tym też polscy kierowcy mają jak widać problem. Dojeżdżając do przejść/przejazdów masz obowiązek obserwacji nie tylko samej jezdni, ale także jej otoczenia i gdy sytuacja tego wymaga, również zwolnienia. Wynika to z par. 47. rozporządzenia o znakach i sygnałach drogowych.
@Ja
Nie chodzi mi, ze przepis jest zly. Uwazam, ze prawo pierszenstwem rowerzysty i pieszego w tej sytacji jest ok. Mówię o problemie, który stwarza część kierowców, a nie że ten przepis jest dla kierowców jakimś zasadnym problemem.
Nazhir, idąc Twoim tokiem rozumowania: kierowcy powinni na każdym skrzyżowaniu wysiadać z samochodu i go przepychać.
Jak widać na powyższym filmie, nie ważne czy to rowerzysta czy pieszy, kierowcy nie patrzyli.Owszem, rowerzysta POWINIEN uważać, ale czy pieszy też powinien? Kiedy skończy się zabijanie pieszych na drogach?
Nie, piesi nie powinni uważać, przecież ma pierwszeństwo na pasach. Pod auta włażą przeważnie najgłupsi, a zabijanie skończy się, jak Ci się sami wyeliminują.
W przypadku rowerzysty przy pasach od strony kamery jest przerywana linia. Czy nie jest to aby od przejazdu rowerowego? Bo rowerzysta dziwnym trafem jedzie między tą linią a pasami
A co ma poniemiecki szrocik zrobić przed pasami.
A poniemiecki szrocik co ma zrobić chyba że za kierownicą siedzi morderca terrorysta.