Trzy grupy, które najbardziej szkodzą rowerzystom
Pseudokolarscy napinacze, aktywiści rowerowi i niedzielni rowerzyści – co łączy te trzy grupy? Brak pokory…
Pseudokolarscy napinacze, aktywiści rowerowi i niedzielni rowerzyści – co łączy te trzy grupy? Brak pokory…
31 komentarzy do "Trzy grupy, które najbardziej szkodzą rowerzystom"
Podsumowując, taki mamy klimat. My, oni. Taka retoryka jest w polityce, w internecie i na ulicy. Wszędzie.
Poganiacze za kierownicą, 3 grupy rowerzystow wspomnianych w materiale i na końcu piesi samobójcy.
Taka sytuacja z dzisiaj dotyczących np tępych pieszych:
Kraków, skrzyżowanie Kijowskiej z Królewska. Remont. Policjant kieruje ruchem na przejściu.
Stoi przodem do czekających na przejściu co oznacza czerwone światło. No i co? Wyłazi mu gówniarz między auta. Policjant go zatrzymuje, każe się cofnąć. A ten dyskusja, z mordą. Ale jak to??? Ja chcę przejść, co mi tu będziesz kazał???
Sam się zagotowałem czekając obok. Zero pokory, rozczeniowosc i klapki na oczach.
Nie współpracujemy, nie ma w nas za grosz empatii ( nie mylić że współczuciem), nie myślimy, jesteśmy agresywni, wyladowujemy się na sobie nawzajem.
Policjant, dał ciała – powinien skuć gówniarza, posadzić na chodniku i kazać czekać na radiowóz – miał prawo, no panowie z drogówki swoje mają za uszami, ale dyskutować z kierującym ruchem? to już anarchia! w takich momentach policja musi działać zdecydowanie, bo przestanie być policją.
No proszę, proszę. W przypadku filmu, na którym kierowca grzał w terenie zabudowanym ponad 110 km/h nie byłeś taki stanowczy i pryncypialny. Wręcz przeciwnie, szukałeś wymówki i usprawiedliwienia. Zdecyduj się po której stronie prawa stoisz.
Inny problem organizacyjny jaki zauważyłem, to ścieżka dzielona (rowerzyści i pieszy) szerokości metra (miejscami mniej) przy samym krawężniku. Chodzi tamtędy wiele osób, długość ścieżki to około 1 km. Na ścieżce ludzie warczą i wymachują pięściami na rowerzystów. Nawet gdy rowerzysta jedzie bardzo wolno. Czasem nie można doprosić się o przepuszczenie. Natomiast gdy próbowałem jechać drogą, natrafiłem na agresywnego kierowcę, który zajeżdżał mi drogę i kazał “wy…lać” na ścieżkę.
Tutaj ewidentnie organizator ruchu postawił znaki na odlew i zakpił z rowerzystów.
Jeszcze pytanie – czy ze ścieżki rowerowej mogą korzystać osoby jadące na skuterze? Pytam, bo kiedyś taki prawie mnie staranował. Jechał środkiem wąskiej ścieżki i musiałem zjechać na trawnik. Koleś miał jeszcze pretensje, wymachiwał i coś burczał spod kasku.
Bardzo fajnie mówi. To może się odnosić do każdego innego uczestnika ruchu, nie ważne za pomocą czego tam się porusza.
Czy inni uczestnicy ruchu masowo naruszają przepis zakazujący jazdy po chodnikach? – to nie jest “formalne”| naruszenie prawa, to narusza konkretne prawa pieszych! Czy inni uczestnicy ruchu organizują “masy krytyczne” i blokuja innym drogi? – można wymieniać długo….
Ależ oczywiście, że jeżdżą po chodnikach, może w mniejszym stopniu.. A rolnicy nie blokują dróg? Piesie też protestują. Wielu ignoruje podstawowe zasady ruchu drogowego. Jazda na czerwonym świetle, lokowanie skrzyżowanie, wyprzedzanie przed lub na przejściach dla pieszych (realne zagrożenie dla pieszych) itepe to codzienność. To nie środek transportu ale ludzie łamią przepisy. Jak ktoś ma lekceważący stosunek do prawa to nieważne jak się będzie poruszał to będzie je łamał. Rowerzyści czy piesi to równie dobrze i kierowcy jak siadają za kółko.
Blokowanie skrzyżowań.*
“Ależ oczywiście, że jeżdżą po chodnikach, może w mniejszym stopniu” – tee, jak na 1000 roweroekooszołomów jeden kierowca się trafi, to będzie jechał 10km/h, a nie slalomem między pieszymi. Rolnicy? to nie kategoria uczestników ruchu drogowego. Jazda na czerwonym świetle? na 100 roweroekooszołomów 1 kierowca. Wyprzedzanie na przejściach, to szerszy problem (ja nigdy tego nie robię) ale przyczyny ignorowania tego przepisu, to w 90% brak wiedzy – 20-dwadzieścia lat temu, tego na kursie nie uczyli… – znaj proporcjum mocium panie
Sam lepiej poznaj proporcje. Ilu pieszych poruszających się po chodzniku zgineło lub zostało rannych przez kierowców samochodów a ilu przez rowerzystów. Sprawdź zanim rzucisz z czapy te swoje “1 kierowca na 1000 rowerzystow”, “1 do 100”, “90%”…
Ta statystyka, obejmuje wypadki, w których samochód wjechał na chodnik, w skutek utraty panowania nad pojazdem, a nie świadomego poruszania się chodnikiem.
Takich danych nie ma w statystykach policyjnych. Źródło?
Kierowcy sami przyznają się do notorycznego łamania przepisów. Automobilne MK masz dwa razy dziennie, każdego dnia miesiąca.
sugeruje nie karmić trolla
On tobie odpowiadał.
bladteth, po tym jak się w jednej dyskusji popisał zaprzeczaniem temu co sam kilka wierzy wyżej zamieścił, zawsze otrzyma ode mnie tylko jedną krótką odpowiedź
Jak zwykle, każdy może wrócić do dyskusji, o której piszesz i samemu się przekonać kto zaprzeczał i się pogubił. Szkoda klawiatury.
nie karmię trolla
Mi najbardziej się podoba jak startuje do siebie dwóch rowerzystów, kiedy ścieżka rowerowa przecina ulicę, a i na ścieżce jest rower, a także ulicą jedzie rowerzysta. Staję przed pasami, przepuszczam rowerzystę, a rowerzysta, który jedzie ulicą, nie patrzy, jedzie dalej, tuż przed rowerzystą na ścieżce. Na koniec wymieniają się uwagami.
Kiedyś dużo nie brakowało, abym (jako pieszy) sprowadził napinacza rowerowego do pionu. Ledwie wylany asfalt, zero znaków poziomych i pionowych, a taki próbuje kobietę o lasce z chodnika przegonić, bo kilometr wcześniej gdzieś widział znak “droga rowerowa”, a nie dopatrzył się unieważnienia. Szukał jeszcze “wsparcia” pośród innych cyklistów – zmierzyli go wzrokiem i pojechali dalej…
Wiele ludzi nie wie jak korzystać z roweru. Tak samo jak nie bardzo wie gdzie wypada, a gdzie nie wolno palić papierosów, bo rodzice nie wiedząc o ich nałogu nie mogli przekazać im właściwej wiedzy a potem było już za późno na wychowanie. Mentalnie zatrzymali się na poziomie małego Jasia, któremu rowerkiem można jeździć wszędzie i po wszystkim, bo jest traktowany jak pieszy. Niestety dorosłego rowerzystę obowiązują przepisy.
Rowerzystom na drogach najbardziej szkodzi pierwszeństwo przejazdu.
Bo w zderzeniu z samochodem nigdy nie będą mieli szans.
BRAWO!!!! NARESZCIE!!!!! Nareszcie zaczyna się wskazywać na problem, jaki stworzyli roweroekooszołomi (nie mylić z rowerzystami) – podpisuję się “czterema łapami” Jeżdżę i samochodem i rowerem, tylko gdy jadę rowerem, po jedni, to pamiętam jakim z punktu widzenia kierowcy jestem zawalidrogą – więc gdy tylko mogę ułatwiam mu wyprzedzanie mnie – i wiecie co? nikt mi potem nie blokuje przejazdu przy krawężniku przed skrzyżowaniem – uprzejmość rodzi uprzejmość…
Jeden z problemów stworzyli “rowerooszołomi”, ale to wcale nie jest największy. Również jeżdzę rowerem i samochodem. Idioci na rowerach na jezdni zdarzają się stosunkowo rzadko. Znacznie większym problemem (i zagrożeniem) są dla mnie idioci na rowerach, kiedy ja sam jadę rowerem. I jest to problem. Ale jest to nadal żaden problem, w porównaniu do problemu i zagrożenia, które dla prawidłowo jadących rowerzystów stanowią pozbawieni wyobraźni i poczucia odpowiedzialności ignoranci siedzący za kierownicami samochodów.
I to jest grupa, która zdecydowanie najbardziej szkodzi rowerzystom – potem długo, długo nic.
Zresztą, skoro sam piszesz, że jeździsz rowerem, to doskonale wiesz, co by się stało, gdybyś próbował przejechać rowerem przez polskie miasto zgodnie z przepisami, pozwalając sobie na takie ekstrawagancje, jak egzekwowanie (a raczej próba) pierwszeństwa, np. na przejazdach rowerowych.
Jakoś nie mam z tym problemu, tzn nie uważam, że takie wymuszenie to straszna ujma na honorze, zamiast dzwonka mam trąbkę i takiego debila otrąbiam. W Warszawie przynajmniej kierowcy na ogół znają już przepisy, wymuszający to margines. Dużo większym problemem są piesi na DDR – znowu trąbka i zdziwienie, o co chodzi? Jeżdżę rowerem po Warszawie od 40-dziestu lat i miałem jedno zdarzenie z samochodem, przez 40-dzieści lat…
> W Warszawie przynajmniej kierowcy na ogół znają już przepisy, wymuszający to margines.
Chyba jeździsz w weekendy 🙂 Mam do pracy 12 skrzyżowań i średnio (kiedyś liczyłem) na 9 mam wymuszenie.
codziennie przejeżdżam przez dwa przejazdy rowerowe – w ciągu ostatnich 10-sieciu lat bylem świadkiem jednego, wymuszenia
Nie masz z tym problemu, bo postanowiłeś patologię uznać za normę i się z nią pogodzić.
Zgadza się, piesi na DDR to zmora.
Na “patologicznych kierowców i pieszych” kupiłem sobie specjalnie głośną trąbkę, a do alejki na cmentarzu z tabliczką “oni mieli pierwszeństwo” jakoś mi się nie spieszy. Przy czym na Warszawskich kierowców specjalnie nie narzekam – patrz obserwacja wyżej opisana
co za matoł
Adolf. Trochę grzeczniej do ojca gagatku. Pewnie wsiadasz na rower po wojaku i się spinasz, bo koleś nie boi się mówić prawdy. 😀