Utrata kontroli nad sytuacją
Jako uczestnicy ruchu drogowego musimy starać się pamiętać, że nasza kontrola nad sytuacją może się w każdej chwili i błyskawicznie skończyć.
Taka strategia prowadzenia pojazdu jest jedną z głównych filarów jazdy defensywnej, o której wielu kierowców nawet nie słyszało.
Jeździcie defensywnie? Jakie “triki” stosujecie, aby jeździć bezpieczniej, płynniej, przyjemniej i po partnersku?
Jeżdżę Bezpiecznie, masz jakieś podpowiedzi dla kierowców, którzy nie znają zasad jazdy defensywnej?
71 komentarzy do "Utrata kontroli nad sytuacją"
Ciekawe, ile razy do tej pory mu się udawał taki manewr… Cóż, w końcu karma go dosięgła.
Brawo dla kierowcy karetki, który przewidział taki scenariusz!
Ameba umysłowa.
Żona do męża przy obiedzie:
– Wiesz, kiedy pomyślę, że jesteśmy małżeństwem od 25 lat, to ciepło mi się robi przy sercu…
– Daj spokój, po prostu cycek wpadł ci do zupy.
Nie nie mam żadnych podpowiedzi
Wyrażenie “jazda defensywna” się źle kojarzy. “Bezpieczna” powinno być. Wystarczy stosować się do przepisów i reagować natychmiast na sytuację na drodze.
“Wystarczy stosować się do przepisów” – oj naiwny! naiwny! – prosty przykład: jedziesz krajówką przepisowe 90 km/h 3/4 pozostałych jedzie szybciej od Ciebie, w efekcie jesteś wciąż wyprzedzany, co skutkuje nieuchronnym wzrostem prawdopodobieństwa, że któryś z wyprzedzających popełni błąd i będziesz uczestnikiem wypadku drogowego, co z tego że nie z Twojej winy? – tak samo boli!
Rozumiem. Twoją filozofią życiową jest dostosowanie się do ogółu. Jak grupa dresów leje staruszkę, to lepiej się przyłączyć, bo wkrótce można być tym lanym. Jak wszyscy łamią przepisy, to ja też bo inaczej będę frajerem. Nie mieszkasz przypadkiem gdzieś w okolicy, gdzie numery rejestracyjne zaczynają się na “W”?
To nie jest kwestia filozofii, czy ideologii, tylko jeżdżenia tak, by nie uczestniczyć w wypadkach i analogia z biciem staruszki, jest tu od czapy – ja nikomu krzywdy nie robię! Jak chcesz być tym “jedynym sprawiedliwym” – Twoja sprawa, tylko nie nie nazywaj tego bezpieczną jazdą, bo bezpieczna nie jest.
Ok, masz sporo racji. Ale mimo wszystko przepisowa jazda w PL to narażanie się na wypadek. Sprawdziłem to niedawno sam – pojechałem w trasę 300km drogami wojewódzkimi i krajówkami, CAŁĄ drogę jechałem przepisowo, stosowałem się do KAŻDEGO znaku. Zostałem strąbiony, wyprzedzano mnie niebezpiecznie kilka razy, po prostu masakra. A jak jadę powiedzmy “po polskiemu” czyli nieco szybciej, niż można to jednak rzadziej mi się zdarzają takie sytuacje. A na koniec dodam, że po tych 300km byłem ekstremalnie zmęczony tą jazdą, naprawdę jazda po PL to jakaś masakra.
Problemem polskich dróg jest nadmiar ograniczeń prędkości – one są adekwatne dla 70-cio letniego dziadka w 30-dziesto letnim maluchu! problem w tym, że na drogach poruszają się w większości dużo lepsze samochody kierowane przez lepszych kierowców i nazywanie im jazdy jakby byli tym dziadkiem spotyka się z sprzeciwem, jak dla mnie zrozumiałym. Gdy nie było autostrad, jazda z Warszawy do Wrocławia gdyby przestrzegać wszystkich ograniczeń zajęła by 12-naście godzin! W Polsce jest trzy – cztery razy więcej ograniczeń, niż w Niemczech czy Francji!
A co do meritum, to nie odkryłem ameryki, wszystkie dobre podręczniki do bezpiecznej jazdy zalecą jazdę z “przeciętną prędkością” .
Ile wynosi wg ciebie prędkość przeciętna.
Nie wiesz, czy rżniesz głupa? prędkość przeciętna, to inaczej średnia prędkość pojazdów na danej trasie – to trzeba tłumaczyć?
Przeciętna moich wypowiedzi daleko wykracza poza górną granicę IQ.
Przeciętna twoich wypowiedzi jest poniżej zera IQ
@Alf – dokładnie tak się jeździ na 2oo. Jak jeździłem na dwóch kołach, to ja miałem kontrolę nad sytuacją, a nie Ci co mnie wyprzedzali. To jest to o czym piszesz – jedziesz wolniej od innych – zaczyna się niebezpieczne wyprzedzanie.
Ale tys głupi stary szoferze
To prawda, dlatego zawsze mam rację.
Ty i racja to biegunowo odległe byty
Same przepisy co do zasady bezpieczeństwa nie gwarantują. Ba, w ogóle ledwo zauważalnie je podwyższają.
W sumie nawet, gdyby teraz nagle wszyscy zaczęli jeździć całkowicie przepisowo to nic by to nie zmieniło – wciąż pozostaje czynnik ludzki.
Naiwnością, bardzo krzywdzącą z resztą dla wszystkich jest bzdurne przeświadczenie, że zdarzenia drogowe są wynikiem braku przestrzegania przepisów, czy ich ignorowania. Odnoszę takie wrażenie, że stali, zindoktrynowani bywalcy takich serwisów jak ten, czy w ogóle osób obracających się wokół BRD wychodzą z założenia, że remedium na całe zło ruchu drogowego są – a jakże – przepisy i mandaty.
Jakieś takie dziwne przeświadczenie, że ludzie wsiadający za kierownicę pojazdu przestają być ludźmi. Bo skoro można się zaciąć przy krojeniu chleba to dlaczego nie można popełnić błędu na drodze? Czymże się te dwie czynności tak naprawdę różnią? W zasadzie – niczym. Ludzie najpierw kroją sobie chleb, robią śniadanie, a za pół godziny wsiadają za kierownicę 1,5-tonowego pojazdu i jadą do pracy. Prowadzenie pojazdu jest tak powszechną czynnością, że oczekiwanie od wszystkich profesjonalizmu godnego projektanta mostów jest co najmniej i najzwyczajniej w świecie – głupie.
Nie ma fizycznej i psychicznej możliwości rozdzielnia życia codziennego od prowadzenia pojazdu. Przepisy są tutaj bezradne, bo to nie brak ich przestrzegania prowadzi do zdarzeń drogowych, ale błąd ludzki. Tak samo jak mogę potknąć się na schodach i wybić sobie zęby tak samo mogę wymusić pierwszeństwo.
Styl jazdy części kierowców przypomina krojenie chleba tasakiem. Cholernie niebezpieczne jest wyprzedzanie na przejściach, przejeżdżanie na czerwonym, bo bzdążę. Ot, czynnik ludzki. Błędem części niezrównoważonych kierujących jest ich uczestnictwo w ruchu drogowym.
Zabawne jest to, że zapewne sam siebie oceniasz “nieco” wyżej od osób, które piętnujesz we własnym komentarzu.
Zabawne, że większość osób wygłaszających takie poglądy jak Ty żyje w naiwnym przeświadczeniu o własnej nieomylności.
Ciekawe jak by to wyglądało gdyby zrobiono statystykę korelującą poziom zadufania z ilością zdarzeń, a jeszcze ciekawiej byłoby gdyby do tej statystyki dorzucić jeszcze zmienną w postaci aktywnego pier…olenia na Polskiedrogi.tv. Mogłoby wyglądać ciekawie.
Co do jednego się zgodzę – jazda wielu kierowców przypomina krojenie chleba tasakiem. Wynika to z faktu upowszechnienia się czynności prowadzenia pojazdu. Zdziwiłbyś się jak wielu ludzi ma problem z równym ukrojeniem pajdy chleba, a co dopiero z prowadzeniem pojazdu…
W każdym razie – uzyskanie prawa jazdy to jest co najwyżej kosztowna formalność. Każdy odpowiednio zdeterminowany je otrzymuje prędzej czy później. Dostaje je gówniarz dzień po uzyskaniu pełnoletności, dostaje matka z dzieckiem, dostaje emeryt, który stwierdził, że jeszcze da radę. I Ci wszyscy ludzie – choć niewykluczone, że wśród nich znajdą się dobrzy kierowcy – dostają prawo jazdy, które jest czystą formalnością, a nie sprawdzianem wiedzy i umiejętności.
Przytłaczająca większość ludzi to całkowicie mierni kierowcy z uwagi na to, że jeżdżą, bo muszą, a nie dlatego, że lubią. Do tego dochodzi jakiś odsetek baranów – faktycznie – którzy jeżdżą, bo lubią, ale brakuje im piątej klepki zwanej odpowiedzialnością.
Gdzieś tam w tym wszystkim jest garstka dobrych kierowców, takich zwyczajnych, którzy jeżdżą – jak traktuje post wyżej – defensywnie.
Tak, dobrze mnie rozgryzłeś. Oceniam siebie wyżej. Bo codziennie na swojej trasie dom – praca – dom dostrzegam zbyt dużą ilość wariatów. Ponieważ codziennie dojeżdżam rano do większego miasta, codziennie widzę kierujących którzy w imię nie wiem czego ryzykują życiem i zdrowiem swoim oraz innych. Wyprzedzanie na skrzyżowaniach, zasuwanie około stówki w terenie zabudowanym – to nie są pomyłki w czasie jazdy.
I tak, oceniam siebie dużo wyżej od takich “kierowców”. Jestem zadufanym w sobie zwykłym kierowcą, mimo wszystko zdającym sobie sprawę z pomyłek własnych jak i innych.
Wariatów, szaleńców drogowych chciałbym wysłać do np. opieki nad osobami będącymi w śpiączce po wypadkach drogowych.
Ja oceniam siebie jako dobrego kierowcę – bo od 1992r jeżdżę bez wypadku, wszystko inne jest subiektywną oceną z która można dyskutować, ale z tym faktem już nie. Teraz oczywiście wypadek jest zawsze skutkiem czyjegoś błędu, ale kierowca jadący na granicy swoich możliwości, gdy popełni błąd nie ma już szans go naprawić… Ja też popełniam błędy, ale jak dotychczas zawsze miałem wystarczający zapas, żeby zdążyć błąd naprawić.
“Ja oceniam siebie jako dobrego kierowcę – bo od 1992r jeżdżę bez wypadku”
Skoro to ma być obiektywna miara tego, kto jest dobrym kierowcą, to żyjemy w kraju dobrych kierowców, bo zdecydowana większość kierowców w Polsce przez całe swoje życie nie uczestniczy w wypadku.
Ja nie uczestniczyłem w wypadku przez prawie 30 lat. Znam co najmniej kilkudziesięciu kierowców, którzy mają prawko tak samo dugo lub dłużej i żaden z nich nie uczestniczył w wypadku. W ogóle z kierowców, których znam, tylko jeden uczestniczył w wypadku i to jako pasażer, więc rozumiem, że to nie czyni z niego niedobrego kierowcy.
Sami dobrzy kierowcy!
Znam co najmniej kilkudziesięciu kierowców, – super źródło danych ! Ja też znam wielu kierowców …
Nie rozumiem. To ma być jakaś polemika?
Jaki procent kierowców, których ty znasz było uczestnikami / sprawcami wypadków? Może rzeczywiście to ja się obracam w środowisku samych mistrzów kierownicy i nie znam realiów.
Naprawdę nie rozumiesz?
“Naiwnością, bardzo krzywdzącą z resztą dla wszystkich jest bzdurne przeświadczenie, że zdarzenia drogowe są wynikiem braku przestrzegania przepisów, czy ich ignorowania.
Wiele zdarzeń drogowych ma miejsce, bo ktoś popełnił błąd, ale wiele zdarzeń ma miejsce, bo ktoś umyślnie naruszył przepisy i umyślnie stworzył zagrożenie w ruchu drogowym. Jeżeli ktoś wyprzedza na trzeciego, spychając z jezdni pojazdy jadące z naprzeciwka, to nie jest to błąd wynikający z rutyny. Jest to bandytyzm drogowy,
Co więcej, do wielu zdarzeń nie dochodzi dlatego, że zapobiegają im inni kierujący, myślący nie tylko za tych popełniających błąd, ale także na bandytów.
Kary, surowe, ale przede wszystkim nieuchronne to tylko kawałek rozwiązania.
Może problemem jest to, o czym piszesz – powszechność prowadzenia pojazdu. Kierowanie pojazdem przy dzisiejszym ruchu i prędkościach, to ogromna odpowiedzialność. Dlaczego więc zakładamy, że praktycznie każdy, kto ukończył 18 rok życia ma być do tego predysponowany? Może prawo jazdy nie powinno być prawem, tylko przywilejem i powinniśmy uświadomić sobie, że w społeczeństwie jest sporo osób, które, pomimo pełnoletności nie dojrzały, a być może nigdy nie dojrzeją do poniesienia takiej odpowiedzialności.
Zdziwisz się, bo się z tobą zgodzę – egzaminy na prawko powinny być zdecydowanie bardziej wymagające – w pierwszej kolejności jazda na płycie poślizgowej umiejętność wyczucia granic przyczepności i wyprowadzania samochodu z poślizgu, problem w tym, iż oblał byś taki test…
“problem w tym, iż oblał byś taki test”
Z pewnością. W końcu ja nie miałem możliwości ćwiczyć poślizgów garbusem. Jedyny samochód z napędem na tylną oś, jaki posiadałem, to był Polonez 🙁
Ale brak umiejętności to nie jest główny problem kierowców. Wierzę, że prawie każdy jest się w stanie nauczyć jeździć na tyle przyzwoicie, żeby nie stanowić zagrożenia na drodze. Nie znam statystyk, ale mam intuicję, że większość tych najgroźniejszych zdarzeń drogowych nie jest spowodowana przez kierujących, którzy nie posiedli podstawowych umiejętności kierowania pojazdem. Im nie zabrakło umiejętności, tylko wyobraźni, poczucia odpowiedzialności i dojrzałości emocjonalnej. A tych rzeczy nie można się po prostu nauczyć.
Nie każdy pojazd z napędem na tylną oś jest nadsterowny, a akurat WV Garbus rocznik 1967 należał do wybitnie nadsterownych pojazdów – gdybyś miał elementarną wiedzę z zakresu sterowności samochodów, wiedział byś dlaczego! Stąd moje przekonanie, iż oblał byś test z poślizgów, bo nawet teoretycznej wiedzy w tym, zakresie nie posiadasz. Nie jest też tak, iż samochód z przednim napędem nie wpada w poślizg nadsterowny. Owszem, każdy może nauczyć się jeździć pasywnie, wielu nie stać na nic więcej… I owszem oni wypadku raczej nie spowodują, o ile nie trafi im się błąd, nie będą nagle zmuszeni do jazdy w trudnych warunkach których dotąd unikali itd, a jednocześnie gdy znajdą się “w niewłaściwym miejscu, o niewłaściwej porze” zanim się zorientują będzie BUM!
“Nie jest też tak, iż samochód z przednim napędem nie wpada w poślizg nadsterowny. ”
Oj misiu misiu. To jedno zdanie świadczy aż nadto dobitnie o twojej “wiedzy” w kwestii poślizgów.
Jak chcesz się chwalić swoim rzekomym doświadczeniem za kółkiem, to nie w moim kierunku, bo za długo się znamy, żebym to łyknął.
Po raz kolejny kwestionujesz elementarną tak elementarną wiedzę z zakresu poślizgów. I jeszcze moje doświadczenie kwestionujesz… – jak zwykle zresztą, gdy napiszesz głupotkę i ci to wytknę, to “idziesz w zaparte”, tyle ze KAŻDY kierowca który wie jak wyjść z poślizgu, nigdy ci nie uwierzy. A zaprzeczanie twierdzeniu, iż samochód z przednim napędem może wpaść w poślizg nadsterowny – wskazuje na twoją zerową tak ZEROWA wiedzę w tym temacie!
Oj misiaczku, ty nawet nie rozumiesz czego dotyczyła moja wypowiedź.
A już ci kiedyś to wszystko pisałem. To ja ci pisałem o tym, że poślizgi nadsterowne są najczęstsze, najtrudniejsze do opanowania i najgroźniejsze. Na poparcie moich słów przytoczyłem zdanie fachowców – to naturalnie cię nie przekonało i dalej pieprzyłeś swoje farmazony.
Wklejam link do dyskusji:
https://polskiedrogi-tv.pl/kierowca-pokonany-przez-bezlitosne-prawa-fizyki/
Link nie jest dla innych, którzy to ewentualnie czytają, Nie dla ciebie. Już dawno zdałem sobie sprawę, że jesteś ignorantem z tych najgorszych – takich, którzy nic nie wiedzą, ale uważają, że zjedli wszystkie rozumy. Dlatego wiem, że do ciebie nigdy nic nie dotrze i nigdy nie przyznasz się, że wypowiadałaś się o czymś, o czym nie miałeś zielonego pojęcia.
A ja już ci napisałem, że z bredni na temat poślizgów jakie piszesz wynika jedno: NIGDY nie wyprowadziłeś samochodu z poślizgu! NIGDY!!!! z innych bredni jakie wypisujesz, wnoszę, że w ogóle nie jesteś kierowcą, bo gdy tylko wchodzimy na tematy praktyki za kółkiem wypisujesz takie bzdury, że głowa mała! Widać, iż nie masz zielonego pojęcia o tym, jak się zachowuje samochód w poślizgu! Każdy kierowca który umie opanować poślizg, jak przeczyta twoje brednie, to się za głowę złapie ! Dlatego jestem pewien, że test na płycie poślizgowej zawalił byś koncertowo! Ty nawet nie wiesz od czego zależy pod/nad sterowność samochodu! “Jedyny samochód z napędem na tylną oś, jaki posiadałem, to był Polonez” – a to akurat pojazd zdecydowanie pod sterowny! ba, pytanie czy ty w ogóle odróżniasz samochody pod sterowne od nadsterownych? – podejrzewam, że nie odróżniasz! Jesteś ZEREM w sprawach o których usiłujesz tu pisać tak Z E R E M !!!!!
Oj, aleś się zacietrzewił…
Argumentu żadnego czy przykładu tego, jak to “nie mam zielonego pojecia” i “wypisuję bzdury, że głowa mała” oczywiście nie zobaczymy.
Ja wiem, że boli, jak się nawypisuje głupot w Internecie, a ktoś je potem przywoła. W temacie, który podlinkowałem wypisywałeś niewiarygodne głupoty, pokazujące kto tutaj nie ma pojęcia o kierowaniu pojazdem. Wiem, że to musi cię denerwować, ale ja ci za każdym razem powtarzam, żebyś nie zabierał głosu w kwestiach, o których nie masz pojęcia, bo będę ci twoje brednie wytykał.
A ty ciągle swoje i potem, tak jak tutaj, nerwy, płacz i zgrzytanie zębów.
Cóż mój “ja nadsterowny polonez” już ci pisałem, że nie jesteś w stanie mi dopiec, bo takie zero jak ty to mi lata, całkiem nisko mi lata… Jak ktoś jest dyletantem – megalomanem, to mu się wydaje, że zjadł wszystkie rozumy, a każdy kto uważa inaczej to się kompromituje, nawet gdy SN przyznaje innym rację, to taki ktoś tego nie przyjmie do wiadomości – to się nazywa “wyparcie ze świadomości” , a teraz skoro chciałeś, to jedziemy z twoimi głupotkami:
Potrącenie pieszego w Żaganiu
PAŹ 09 2019
Pieszy idzie przez pasy, nie patrzy w stronę z której nadjeżdża pojazd
Komentarz „Ja”
Na takiej zasadzie, to można o brak zachowania szczególnej ostrożności obwinić każdego kierującego, któremu inny kierujący nie ustąpił pierwszeństwa na skrzyżowaniu. To oczywiście niedorzeczność. Pieszy zachował wymaganą szczególną ostrożność i żadnemu policjantowi nie przyszłoby do głowy zaproponowanie mandatu pieszemu w takiej sytuacji. Pieszy ma obowiązek zachować szczególną ostrożność, ale ma także prawo stosować zasadę ograniczonego zaufania.
“Nie można liczyć na to że NA PEWNO kierowca już mnie widzi i że się zatrzyma.”
Tyle, że takie godzenie się na patologię na drodze doprowadzi do tego, że wszyscy piesi będą się zachowywali, jak teraz
O włos od potrącenia rowerzystki na przejściu dla pieszych
LIS 21 2019
Rowerzystka przejeżdża po pasach mając zielone światło – kierowca nie widzi czerwonego Światała dla samochodów i wjeżdża na pasy
Komentarz „Ja”
Sprawa wbrew pozorom niejednoznaczna.
Kierujący rażąco naruszył zasady ruchu drogowego, ale po pierwsze rowerzystka nie miała prawa przejeżdżać wzdłuż po przejściu dla pieszych, a po drugie, powiązane z pierwszym, rowerzystka w tej sytuacji jest włączającą się do ruchu i kierujący pojazdem nie ma obowiązku ustąpienia jej pierwszeństwa.
Kobieta wchodzi bezpośrednio pod jadący pojazd – sprawcą wypadku zostaje uznany kierowca
STY 31 2020
KATEGORIA: MONITORING, PIESI, POTRĄCENIA, PRZEJŚCIA DLA PIESZYCH / PRZEJAZDY ROWEROWE
Ja pisze:
01/02/2020 O 00:15
O, jeszcze jednej głupoty nie zauważyłem. Trzeba naprostować.
“Kamil – tak, każde wejście nawet na pasach, gdy kierowca jest w odległości nie pozwalającej na bezpieczne zatrzymanie pojazdu, należy interpretować, jako wtargniecie – bo kierowca nie ma już możliwości zahamowania. ”
Brednia. Przede wszystkim “wtargnięcie” to pojęcie z języka potocznego nie znajdujące odzwierciedlenia w przepisach.
Przepis zabrania pieszemu wchodzenia na przejście bezpośrednio przed jadący pojazd. Zakaz ten nie obejmuje sytuacji, w której kierujący pojazdem, na skutek poruszania się z nadmierną prędkością nie jest w stanie zahamować przed przejściem.
Jako przykład (skrajny) można podać nie tak dawną głośną tragedię w Warszawie. Nikomu, poza Starym Ignorantem, nie przyszłoby do głowy zarzucić pieszemu, że wszedł na przejście bezpośrednio przed jadący pojazd, bo “kierowca był w odległości nie pozwalającej na bezpieczne zatrzymanie pojazdu”.
2
Odpowiedz Zgłoś komentarz
Stary Szofer pisze:
02/02/2020 O 10:42
I kolejny raz namawiasz pieszych do samobójstw: “Przepis zabrania pieszemu wchodzenia na przejście bezpośrednio przed jadący pojazd. Zakaz ten nie obejmuje sytuacji, w której kierujący pojazdem, na skutek poruszania się z nadmierną prędkością nie jest w stanie zahamować przed przejściem” – czyli widząc samochód pędzący wprost na pasy, z prędkością uniemożliwiającą zatrzymanie pieszy ma prawo wejść na pasy? – kolejna głupotka do kolekcji
Czy piesi mają prawo łamać prawo?
LUT 04 2020
KATEGORIA: O WŁOS, PIESI, PRZEJŚCIA DLA PIESZYCH / PRZEJAZDY ROWEROWE
twój wpis:
Przykład stosownej uchwały SN (nota bene, powołującej się na przepis, który, twoim zdaniem nie ma mocy prawnej):
https://sip.lex.pl/orzeczenia-i-pisma-urzedowe/orzeczenia-sadow/iv-kkn-64-97-wyrok-sadu-najwyzszego-520647498
twój kolejny wpis:
ten wyrok nie powołuje się na rozporządzenie. Nie wiem, który wyrok zamierzałem wkleić – jak znajdę, to wkleję.
Na razie na otarcie łez wyrok WSA (WSA może być czy też się nie nadaje, jak rejonowy?), ale za to całkiem świeży:
https://sip.lex.pl/orzeczenia-i-pisma-urzedowe/orzeczenia-sadow/vii-sa-wa-180-18-wyrok-wojewodzkiego-sadu-522710621
Wprost powołuje się on na przepis, który ty uważasz za nieobowiązujący.
“wyraźnie pisze, o zakazie stosowania wykładni rozszerzającej ”
Nie. Nic nie ma w tym wyroku na temat zakazu stosowania wykładni rozszerzającej.
I mój komentarz
“Na razie na otarcie łez wyrok WSA” “Wprost powołuje się on na przepis, który ty uważasz za nieobowiązujący” i znowu prośba: zanim coś wkleisz i skomentujesz przeczytaj dokładnie co wklejasz! Bo w uzasadnieniu wyroku WSA nie ma ani słowa o przepisach rozporządzenia, przepis rozporządzenia, jest owszem przywołany, ale jedynie w uzasadnieniu pierwszej instancji administracyjnej, natomiast w uzasadnieniu WSA żadnego powołanie się wprost na przepisy rozporządzenia nie ma.
“Nie. Nic nie ma w tym wyroku na temat zakazu stosowania wykładni rozszerzającej.” tak? to proszę bardzo: “zasady ograniczonego zaufania nie można interpretować tak rozszerzająco, aby kierowców obarczać odpowiedzialnością za każdą sytuację, wytworzoną na drodze ” – cytat z uzasadnienia.
Już ci wystarczy kompromitacji, czy chcesz więcej?
Cóż mój “ja nadsterowny polonez” już ci pisałem, że nie jesteś w stanie mi dopiec, bo takie zero jak ty to mi lata, całkiem nisko mi lata… Jak ktoś jest dyletantem – megalomanem, to mu się wydaje, że zjadł wszystkie rozumy, a każdy kto uważa inaczej to się kompromituje, nawet gdy SN przyznaje innym rację, to taki ktoś tego nie przyjmie do wiadomości – to się nazywa “wyparcie ze świadomości” , a teraz skoro chciałeś, to jedziemy z twoimi głupotkami:
Potrącenie pieszego w Żaganiu
PAŹ 09 2019
Pieszy idzie przez pasy, nie patrzy w stronę z której nadjeżdża pojazd
Komentarz „Ja”
Na takiej zasadzie, to można o brak zachowania szczególnej ostrożności obwinić każdego kierującego, któremu inny kierujący nie ustąpił pierwszeństwa na skrzyżowaniu. To oczywiście niedorzeczność. Pieszy zachował wymaganą szczególną ostrożność i żadnemu policjantowi nie przyszłoby do głowy zaproponowanie mandatu pieszemu w takiej sytuacji. Pieszy ma obowiązek zachować szczególną ostrożność, ale ma także prawo stosować zasadę ograniczonego zaufania.
“Nie można liczyć na to że NA PEWNO kierowca już mnie widzi i że się zatrzyma.”
Tyle, że takie godzenie się na patologię na drodze doprowadzi do tego, że wszyscy piesi będą się zachowywali, jak teraz
O włos od potrącenia rowerzystki na przejściu dla pieszych
LIS 21 2019
Rowerzystka przejeżdża po pasach mając zielone światło – kierowca nie widzi czerwonego Światała dla samochodów i wjeżdża na pasy
Komentarz „Ja”
Sprawa wbrew pozorom niejednoznaczna.
Kierujący rażąco naruszył zasady ruchu drogowego, ale po pierwsze rowerzystka nie miała prawa przejeżdżać wzdłuż po przejściu dla pieszych, a po drugie, powiązane z pierwszym, rowerzystka w tej sytuacji jest włączającą się do ruchu i kierujący pojazdem nie ma obowiązku ustąpienia jej pierwszeństwa.
Kobieta wchodzi bezpośrednio pod jadący pojazd – sprawcą wypadku zostaje uznany kierowca
STY 31 2020
KATEGORIA: MONITORING, PIESI, POTRĄCENIA, PRZEJŚCIA DLA PIESZYCH / PRZEJAZDY ROWEROWE
Ja pisze:
01/02/2020 O 00:15
O, jeszcze jednej głupoty nie zauważyłem. Trzeba naprostować.
“Kamil – tak, każde wejście nawet na pasach, gdy kierowca jest w odległości nie pozwalającej na bezpieczne zatrzymanie pojazdu, należy interpretować, jako wtargniecie – bo kierowca nie ma już możliwości zahamowania. ”
Brednia. Przede wszystkim “wtargnięcie” to pojęcie z języka potocznego nie znajdujące odzwierciedlenia w przepisach.
Przepis zabrania pieszemu wchodzenia na przejście bezpośrednio przed jadący pojazd. Zakaz ten nie obejmuje sytuacji, w której kierujący pojazdem, na skutek poruszania się z nadmierną prędkością nie jest w stanie zahamować przed przejściem.
Jako przykład (skrajny) można podać nie tak dawną głośną tragedię w Warszawie. Nikomu, poza Starym Ignorantem, nie przyszłoby do głowy zarzucić pieszemu, że wszedł na przejście bezpośrednio przed jadący pojazd, bo “kierowca był w odległości nie pozwalającej na bezpieczne zatrzymanie pojazdu”.
2
Odpowiedz Zgłoś komentarz
Stary Szofer pisze:
02/02/2020 O 10:42
I kolejny raz namawiasz pieszych do samobójstw: “Przepis zabrania pieszemu wchodzenia na przejście bezpośrednio przed jadący pojazd. Zakaz ten nie obejmuje sytuacji, w której kierujący pojazdem, na skutek poruszania się z nadmierną prędkością nie jest w stanie zahamować przed przejściem” – czyli widząc samochód pędzący wprost na pasy, z prędkością uniemożliwiającą zatrzymanie pieszy ma prawo wejść na pasy? – kolejna głupotka do kolekcji
Klej ware stary dzoferze. Nikt nie chce czytać twoich dyrdymałów !!
Są wesołe , na ogół.
Moja mała głowa jest mądrzejsza od waszych dużych.
Chciałem ci odpuścić, ale jednak za te inwektywy, nie zasługujesz…
“Ty nawet nie wiesz od czego zależy pod/nad sterowność samochodu! “Jedyny samochód z napędem na tylną oś, jaki posiadałem, to był Polonez” – a to akurat pojazd zdecydowanie pod sterowny! ba, pytanie czy ty w ogóle odróżniasz samochody pod sterowne od nadsterownych? – podejrzewam, że nie odróżniasz! ”
Bzdura. Polonez był nadsterowny i to mocno. Szczególnie dało się to odczuć na śliskiej nawierzchni – na zakrętach na śniegu tył zaczynał bardzo szybko uciekać.
To, że łączysz konstrukcyjną tendencję do pod- lub nadsterowności pojazdu z tym, w jakie poślizgi wpadają kierujący, który poślizg jest groźniejszy i z którego jest trudniej wyprowadzić pokazuje, że jest to “wiedza” którą uzyskałeś usiłując w 5 minut zrozumieć coś, co znalazłeś w Internecie. Po raz kolejny udowadniasz, że twoja wiedza o kierowaniu pojazdem jest żadna.
Mam nadzieję, że inni czytający też widzą.
Po pierwsze, albo kompletnie nie rozumiesz co się pisze, albo celowo kłamiesz:
“To, że łączysz konstrukcyjną tendencję do pod- lub nadsterowności pojazdu z tym, w jakie poślizgi wpadają kierujący” – nigdy tak nie twierdziłem, bo owszem pod sterowny samochód ma tendencję do wpadania w pod sterowne poślizgi, co nie znaczy, że w sprzyjających warunkach nie wpadnie w poślizg nad sterowny. Przykładem jest właśnie polonez – pewnie nigdy tego nie próbowałeś (a to jest klasyczny test na pod/nad sterowność) dodać gazu w polonezie na zakręcie, o ile nie było ślizgawicy i trzymałeś kierownice w stałym położeniu, to Poldek uciekł z zakrętu… – tyle w temacie twojej wiedzy – polonez nadsterowny – bu, ha, ha, ha, !!!! – napisałem prawdę jesteś ZEREM!
Uważaj, bo jak naprawdę jesteś panem w średnim wieku, a nie gimbusem urządzającym sobie żarty w Internecie, to takie nerwy mogą ci zaszkodzić, a tego, mimo całego braku sympatii, bym nie chciał/
“albo kompletnie nie rozumiesz co się pisze, albo celowo kłamiesz”
Oczywiście, jak zawsze 😀
” polonez nadsterowny – bu, ha, ha, ha, !!!!”
No tak! Jak mogłem o tym nie pomyśleć! Polonezem też na pewno jeździłeś i to więcej niż ja 😀
“napisałem prawdę jesteś ZEREM!”
Tylko jak świadczy o “znakomitym ekspercie” Starym Szoferze to, że takie zero jak ja na każdym kroku potrafi go upokorzyć i skompromitować wytykając wypisywane przez niego brednie, a Stary Szofer jakoś nie potrafi wymienić ani jednej napisanej przez to zero?
” takie zero jak ja na każdym kroku potrafi go upokorzyć i skompromitować” – mało że kłamczuch, to jeszcze megaloman.
“o takie nerwy mogą ci zaszkodzić” – niedoczekanie! takie coś jak ty, to mi lata, bardzo nisko mi lata…. A tym nadsterownym polonezem, to mnie nieźle ubawiłeś – dołączam to do twoich głupotek, a od dziś bedize cię nazywał “ja – nadsterowny polonez” … na marginesie to na polonezie robiłem kurs i zdawałem na prawo jazdy, a potem jeszcze był to wóz firmowy w miejscu gdzie pracowałem… Zresztą nie trzeba jeżdzić polonezem, żeby znać jego charakterystykę – wynika wprost z konstrukcji i znowu gdybyś miał ELEMENTARNĄ wiedzę, to byś samochodu z tylnym napędem na sztywnym moście i silnikiem z przodu nigdy nie nazwał nadsterownym, bo to przy takiej konstrukcji niemożliwe do osiągnięcia. i jest to wiedza elementarna, takie
2 x 2 = 4 mój ty znawco…
“A tym nadsterownym polonezem, to mnie nieźle ubawiłeś – dołączam to do twoich głupotek, a od dziś bedize cię nazywał “ja – nadsterowny polonez” ”
Piszę już to po raz enty, do znudzenia: ty zdajesz sobie sprawę, że jesteśmy w Internecie i każdy, kto będzie chciał w przeciągu minuty dowie się, to ty wypisujesz brednie, nie ja?
“byś samochodu z tylnym napędem na sztywnym moście i silnikiem z przodu nigdy nie nazwał nadsterownym, bo to przy takiej konstrukcji niemożliwe do osiągnięcia”
To no leć w Internety i prostuj tych wszystkich innych, którzy twierdzą, że Polonez miał tendencję do nadsterowności.
Wiesz co, może my wszyscy mieliśmy jakiegoś innego Poloneza, bo przecież nie takiego jak ty, wielki “znafca”, bo gdybyśmy mieli takie same, to by oznaczało, że Stary Szofer napisał brednię. A to przecież nie możliwe!
A nie, czekaj… :D:D:D
Oj bidoku bidoku, kiedy ty się nauczysz, że to, że ty piszesz bzdury, byle tylko coś napisać nie oznacza, że wszyscy inni robią to samo?
Opisałem ci niemoto, jak się robi test na pod/nad sterowność – zrobiłeś go kiedykolwiek na Poldku? – oczywiście nie! Zamiast tego zwracałeś głównie uwagę na zachowanie się poloneza na śliskiej nawierzchni, gdy ktoś nieumiejętnie operowa gazem – no jak zerwać przyczepność tylnej osi, to mamy nadsterowny poślizg aż miło – ale to się stanie w każdym samochodzie gdy mu zerwać przyczepność tylnej osi, niezależnie od tego jak (dodając gazu, czy zaciągając ręczny). No i potem pisze dureń jeden z drugim głupoty, o nadsterownym Poldku! W najbardziej pod sterownym samochodzie, jak gwałtownie skręcisz i zaciągniesz ręczny – tył zerwie przyczepność i poleci. Poczytaj trochę, ale nie internetowych mądrości, tylko fachowej literatury, a co narzazie to jak zwykle nie dość, że napisałeś bzdurę, to się przy niej uperasz mój ty “ja – nadsterowny polonez”….
“No i potem pisze dureń jeden z drugim głupoty, o nadsterownym Poldku!”
No, wszyscy durni, jeden Szofer mądry “znafca”. Na konstrukcji samochodów się zna, na prawie, na przepisach ruchu drogowego 😀
” zwracałeś głównie uwagę na zachowanie się poloneza na śliskiej nawierzchni, gdy ktoś nieumiejętnie operowa gazem – no jak zerwać przyczepność tylnej osi, to mamy nadsterowny poślizg aż miło”
Tiaaa, właśnie o tym pisałem. Moją ulubioną rozrywką było wpadanie Polonezem w poślizg.
“Poczytaj trochę, ale nie internetowych mądrości, tylko fachowej literatury, a co narzazie to jak zwykle nie dość, że napisałeś bzdurę, to się przy niej uperasz”
Buahahahaha, ty i fachowa literatura! Błagam!
Studiowaniem budowy pojazdów zająłeś się już po tym jak uzyskałeś doktorat z prawa konstytucyjnego, czy jeszcze przed?
Masz rację, mój Polonez był wybitnie podsterowny, tylko za dużo gazu dodawałem na zakrętach i za mocno kierownicą kręciłem (pewnie przez to doskonałe wspomaganie). Zawsze chciałem być rajdowcem.
Ty, czekaj, a może ja miałem Stratopoloneza i dlatego był nadsterowny! :D:D:D
Ehhh, ubawiłem się 🙂
Osobiście umiejętnie operuję gazem, tym z bagażnika.
te,
ś
w
i
n
i
o
do
c
h
l
e
w
a
k
r
a
ś
ć
c
u
dz
e
p
s
e
u
d
o
n
i
m
y!!!!!!!
O, zdziwiony, że mam cokolwiek szerokie horyzonty? że się interesuję wieloma sprawami? – no, dla takiego ograniczonego osobnika, jak ty, to coś nie do wyobrażenia? Cóż jak ktoś ma klapki na oczach to do stajni winien się udać… hi hi … moje ty ZERO wiedzy… Powiem tyle, znam ludzi, którzy mają wiedzę wielokrotnie większą niż ja, tak, są tacy, przed wiedzą których “nisko się kłaniam” i od których wiele się nauczyłem, ale ty JESTEŚ ZEREM! albo nawet “mniej niż zero”! ty nadsterowny polonezie! Wiem, że poślizgu boisz się jak diabeł święconej wody, ale kto pisał, że mu tył w Poldku uciekał? kilka wierszy wyżej? a rozumiem, ty nawet jak zerwiesz przyczepność, to nie zauważysz… zero jest zerem….
Oczywiście ZERO konkretnej krytyki, tylko deklaracje bez pokrycia i inwektywy.
Musiałem ci wyjątkowo w tym wątku dopiec – ale, jak zawsze powtarzam, sam jesteś sobie winny.
Te “szerokie horyzonty” to sobie daruj. W jedno jestem jednak w stanie w 100% uwierzyć – na budowie samochodu znasz się prawdopodobnie co najmniej tak dobrze, jak na prawie panie “strefa zamieszkania to droga wewnętrzna”, “rozporządzenie w sprawie znaków… nie ma delegacji ustawowej”, “konwencja wiedeńska nie obowiązuje, bo była ratyfikowana przez PRL” itd. itd.
Jest jedna złota zasada, ktora sprawdza się w większości sytuacji – trzeba być skoncentrowanym na jeździe. Nie gadać z kumplem, nie myśleć o niebieskich migdałach tylko patrzeć na to co się dzieje na drodze i myśleć. Tyle i aż tyle.
Fajna i słuszna zasada, ale w “podbramkowych” sytuacjach nie ma czasu na myślenie! albo masz wyćwiczone odruchy – wtedy masz szansę (szansę, nie pewność) zdążyć zareagować, albo zanim pomyślisz, już będzie BUM!
Dlatego trzeba uczęszczać na akademię ćwiczenia odruchów na zjawiska nie znane oraz przyzwyczajać wzrok do ciemności.
bzdura, brednia, kompromitacja
No i jest jak mówiłem mamy 10 komentarzy w tym 2 merytoryczne – degrengolada PD postępuję, jak tak dalej pójdzie, zostanie tu tylko plebs.
Czyli ja.
Ty to się nawet do plebsu nie zaliczasz
Audi i wszystko jasne. No przepraszam, ale przeważnie jak spotykam kierowce Audi, zwłaszcza starsze modele to prowadzi małpa przebrana za człowieka. Nie zawsze, ale w większości przypadków. Tak jak ten z filmu, który zdecydowanie ma za ciężką prawą nogę i powinien przesiąść się na jakieś słabsze auto póki nie dojrzeję do prowadzenia.
Tragiczna jakość czym to było nagrywane? zapalniczkom?
Jak nie potrafisz na takim filmie wypatrzeć istotnych szczegółów, to oddaj prawko (o ile je posiadasz) I idź do okulisty!
Co tam jakaś karetka na sygnale, trzeba pizgać.
Ewidentnie wina Tuska, który jechał suką na przesłuchanie zorganizowane przez jaśnie panującego prezesa.
Jako posiadający prawko od 92 roku i jeżdżący cały czas bez wypadku (wypadku! – kilka stłuczek było) czuję się “wywołany do tablicy”. Cóż, ja starałem się ostro trenować” ale na szutrówkach, placach itp. Natomiast na drogach nigdy nie jeżdżę na granicy moich umiejętności, czy przyczepności opon. nauczyłem się wyprowadzać samochód z poślizgu, ale na drogach staram się nigdy do poślizgu nie dopuścić. Wszystkie manewry na drodze wykonuję na spokojnie, zawczasu je sygnalizując, tak by nikogo moim manewrem nie zaskoczyć – owszem potrafię wykonać szybki manewr, ale tą umiejętność zostawiam sobie “w zapasie”. Liczę się z tym, iż spotka mnie sytuacja ekstremalna, gdzie trzeba wybierać np. czołówka czy drzewo? – na trasie obserwuję nie tylko jezdnię, ale i pobocze – czy w razie czego jest gdzie i jak uciekać. I wreszcie oglądam filmy z wypadków, wyobrażam sobie siebie w takiej sytuacji, ale nie “wygodnie analizującego w fotelu” tylko mającego decydować w ułamkach sekund i wyciągam wnioski. Pamiętam, też, że na drogach są kierowcy, którzy jeżdżą dużo gorzej niż ja – obserwuję styl jazdy innych i staram się przewidywać, głupoty, jakie zrobią.
A co do samego filmu – jezdnia to nie miejsce na takie manewry! no klasyczny figo-fago przekonany, iż jest już mistrzem kierownicy – cóż życie właśnie brutalnie to przekonanie zweryfikowało.
ty to sie nie wypowiadaj
Jak mam wybierać czołówka czy drzewo-wybieram czołówkę, ponieważ nic tak dobrze nie robi na rozum jak solidny plaskacz w czoło.
Kompromitacja, brednia bzdura
Pierwszy
Przykro mi, jest wielu dobrych psychologów.
Czeci!!!!