Awaria świateł i kolizja
Szablonowa sytuacja kolizyjna, którą spotykamy na polskich drogach.
Wystarczyło znać (i zastosować) zasadę NIE WIDZĘ – NIE JADĘ
Niestety ten kierowca nie widział i pojechał…
Szablonowa sytuacja kolizyjna, którą spotykamy na polskich drogach.
Wystarczyło znać (i zastosować) zasadę NIE WIDZĘ – NIE JADĘ
Niestety ten kierowca nie widział i pojechał…
11 komentarzy do "Awaria świateł i kolizja"
Rodziewiczówny/Ostrobramska – współczuję wyjeżdżającym tak jak nagrywający biorąc od uwagę natężenie ruchu na Ostrobramskiej…
Gdyby wszyscy byli tak przewidywalni i wszechwiedzacy jak komentujacy na tej stronie, to nie byloby wypadkow :O A jednak sa…
Baloon, hehe w samo sedno. Najbardziej uwielbiam, jak komentujący w necie obarczają winą niewinnych ludzi. W sumie to mogły zostać w kuchni, nie? To by do zdarzenia nie doszło.
A tak na poważnie – jak można wyjechać na pałę? A gdzie zasada “nie widzę, nie jadę”!
Dziadek w królowej lawet vs. panie w yarisie – to nie mogło się skończyć dobrze.
A co to ma wspólnego kto jechał Yarisem. Ktoś wjeżdża im idealnie przed maskę to nie mogły nic zrobić.
Mogła odbić delikatnie w lewo, niestety dla niektórych jest to manewr nie do ogarnięcia.
Delikatnie? Zajął jej połowę pasa a czasu na sensowną reakcję mało. Tacy mistrzowie kierownicy którzy zamiast normalnie hamować mają odruch ucieczki potem lądują na chodnikach, latarniach, innych autach czy ryzykują czołowe zderzenie. Było w jakiejś kompilacji kolo w Audi co się zagapił i nie wyhamował to zamiast uderzyć w tył auta wolał czołowe zderzenie z Fiatem Putno. I potem się jeszcze tłumaczył że jechał tylko ponad 60 i że tak hamował bo ma nowe auto i mu z allegro złe opony przysłali i musiał na zimowych w lato jeździć.
@krzysiok – dobrze prawisz. Tutaj wiele mogło się stać. Jeśli nie ma ABSu (a chyba koła są zblokowane – nie zwalniałem filmu), to mogło ją pociągnąć na białej linii przerwyanej i uderzyłaby w pojazd dojeżdżający do lewego pasa.
Sprawca ucieka, a potem pani ma sprawę sądową za zmianę pasa bez upewnienia i doprowadzenie do kolizji. Podobny przypadek miałem w rodzinie. Auto jechało pod prąd (2 pasy w jednym kierunku) i wyłoniło się zza zakrętu (niewidoczny bo krzaczory) i członek mojej rodziny uciekł na prawy pas. Pech chciał, że na prawym pasie był inny pojazd. Policja uznała winę (zmiana pasa bez upewnienia) i skierowała sprawę do sądu (mandat nie przyjęty). W sądzie uniewinnienie (ale trzeba było 2 rozpraw i świadków, że manewr był wymuszony). Rok stresu.
Sam miałem kolizję (którą się tu “chwaliłem”) gdzie jakbym uciekł to uszkodziłbym zawiechę i felgę o krawężnik. Wybrałem puknięcie w auto, czyli hamowanie aż do zatrzymania na drodze kolizyjnej.
Dalej, przed zwierzętami również nie radzę uciekać na boki – można pozwiedzać rowy.
Co bym zrobił na miejscu kierującej? Ano nie wiem. Miałem przypadki, gdzie nie warto było uciekać i doszło do kolizji, ale miałem też (dużo więcej), gdzie jednak ucieczka się opłaciła i tylko stres został. Ale ja STARAM się patrzeć co się dzieje wokół mnie (z tyłu, przodu i na boki), że w razie W gdzie mam uciekać i czy mam gdzie uciekać.
Ponownie diabeł tkwi w szczegółach. Ten skręcający w lewo z podporządkowanej za daleko wyjechał, blokując tego co jechał na wprost na podporządkowanej, a potem już ciąg wydarzeń i z braku zasady ograniczonego zaufania.
Nie widzę – JADĘ!
Nie widzę przeszkód. ( ͡° ͜ʖ ͡°)