Szybka kar(m)a po wymuszeniu pierwszeństwa
Oto szybka kar(m)a na polskich drogach.
Na szczęście tym razem udało się uniknąć kolizji.
Policja była na miejscu 😉
Oto szybka kar(m)a na polskich drogach.
Na szczęście tym razem udało się uniknąć kolizji.
Policja była na miejscu 😉
24 komentarze do "Szybka kar(m)a po wymuszeniu pierwszeństwa"
Brawo dla Policji. Takich rekcji na drogach oczekujemy.
Zdaje się, że suv również wymusił, a kierowca renault ma chyba problemy w ocenie odległości. Ja również popełniłem kilka takich błędów jak zaczynałem swoją karierę za kółkiem.
Z tą karmą to rozumiem, że jesteś buddystą?
z tym komentarzem rozumiem ze jestes DEBILEM? 😛
Swój swojego pozna?
Za tak chamskie wymuszenie pierwszeństwa należałoby nie tylko wystawić spory mandat ale odebrać prawo jazdy użytkownikowi Renault (o ile je w ogóle posiada)!
Może się to wydawać nieadekwatną karą, ponad miarę ale tak na prawdę tego rodzaju wykroczenie, świadczy o kompletnym braku najbardziej elementarnych umiejętności w prowadzeniu pojazdu i nieznajomości podstawowych przepisów ruchu drogowego – strach pomyśleć, czego ten baran jeszcze nie wie i jaką kolejną niebezpieczną sytuację na drodze spowoduje swoją głupotą.
prawidlowo mandacik bedzie dla kierowcz renowki
Właśnie z powodu takich sytuacji policjanci powinni więcej czasu spędzać na patrolach w ruchu ulicznym, zamiast kryć się z suszarką w krzakach.
Piękne! I jeszcze świetnie dobrana muzyka “what a wonderful world” (:-D.
Chyba trzeba trafić na ogarnięty patrol.
Dużo jeżdżę, więc właściwie codziennie mam nieszczęście być kierowcą, któremu nie ustępuje się pierwszeństwa przejazdu. Zawsze po prostu przytomnie reaguje i odbijam, zwalniam, czy przyspieszam – do kolizji nigdy nie doszło. Ale takie sytuacje są absolutną codziennością.
Wiele z nich (w tym roku to już może dziesiąt?) miało miejsce przy przejeżdżającym radiowozie i nigdy, ale to nigdy nie nastąpiło zatrzymanie kierowcy, który złamał przepisy:(A były to sytuacje w których trzeba było hamować do oporu (to słychać), były takie, w których trzeba było użyć klaksonu, żeby kierowca który wymusza pierwszeństwo zareagował w porę i odbił… Ale reagującej na takie sytuacje policji w mojej obecności nie widziałem nigdy.
OStatnia taka sytuacja miała miejsce wczoraj. Jechałem po małym rondzie, a Pani kierująca fordem fiestą wryła się przede mnie z podporządkowanej – oczywiście wymuszając pierwszeństwo. Musiałem hamować i użyć klaksonu, żeby się ogarnęła i “ścięła” skręt, bo gdyby dalej jechała tak zamaszyście jak na początku (fiesta to w końcu kawał auta, ciężko się zmieścić na niektórych rondach) – walnęłaby we mnie mimo, że na końcu tej akcji ja już po prostu stałem w miejscu.
Po drugiej stronie mojego wjazdu – jechał patrol w kii ceed. Nic sobie z tego nie zrobili. Było gwałtowne hamowania (piski), był klakson, ale Panowie stwierdzili chyba, że skoro obyło się bez kolizji to nie ma tematu… A rondo miejscowe, malutkie. Odległość między mną, gdy już stałem, a patrolem wjeżdżającym na rondo to było dosłownie 5-8 metrów.
Ale z coraz większą częstotliwością pojawiają się tu filmy z takich akcji, więc mam nadzieję, że idzie ku lepszemu 🙂
Brakuje jeszcze smoków i klaszczących przechodniów.
Musisz naprawdę rzadko prowadzić samochód, jeśli opisana przeze mnie sytuacja jest dla Ciebie bajką. Albo… Prowadzisz samochód w innym kraju 🙂
W innych krajach też tak bywa, chociaż w niektórych faktycznie rzadziej. On po prostu rzadko jeździ i tyle.
Gdy na początku jeździłem raz na parę dni, czasem raz na miesiąc to też nie zauważałem takich zdarzeń. Odkąd używam samochodu w pracy i jeżdżę codziennie, czasami po kilkaset km, to też nie ma dnia żeby albo mi tak ktoś nie wyjechał albo żebym nie widział podobnej akcji. Nawet jeżeli danego dnia przejadę ledwo kilkanaście kilometrów, to i tak ktoś się trafi.
Smutne to jest, niestety 🙁
Ja robię dziennie od parunastu do kilkuset kilometrów (przy czym zdecydowanie częściej kilkaset kilometrów) przebiegu i takie zachowania to dosłownie codzienność.
Właśnie tu jest problem – dosłownie codzienność. Wiesz, zarejestrowanie takich wymuszeń raz na kilka, a może kilkanaście dni nazwałbym po prostu zamyśleniem się danego kierowcy. Ale tych sytuacji w naszym przypadku jest tak wiele, że aż trzeba się zastanowić ile tego typu zachowań jest na co dzień w całej Polsce… Bo określenie “dziesiątki tysięcy” to chyba zdecydowanie zbyt mało.
Źle to świadczy o polskich drogach niestety.
Ps. Żeby była jasność- mnie też zdarzało się “zaspać” za kierownicą i spowodować podobne sytuacje, ale nigdy nie wyglądało to aż tak “drastycznie”. NIe da się jednak ukryć, że kilkukrotnie, gdyby nie przytomna reakcja innych kierowców – pewnie byłbym winnym kolizji 🙁 Niestety, im ktoś częściej jeździ – tym większa szansa na stłuczkę. Niedzielni kierowcy wbrew pozorom mają na to mniejsze szanse niż Ci zawodowi, ze względu na przebiegi roczne 🙂
Jestem kierowcą zawodowym i mam za sobą marne pół miliona, mimo 26 lat na karku. Oczywiście mało wiem, mało widziałem, mam mleko pod nosem.
Nie wiem jak i gdzie jeździsz, ale mimo robienia 10 tys kilometrów miesięcznie klasycznych wymuszeń, które zmuszają mnie do jakiejkolwiek gwałtownej reakcji mogę liczyć w liczbie góra jednej na miesiąc.
Te mniej spektakularne wymuszenia mogę liczyć w ilości co najwyżej jednej na tydzień, góra dwa, jeśli bym był bardzo uparty.
Nie wiem gdzie jeździsz i jak, że sytuacje przez Ciebie opisane są – jak to ująłeś – codziennością.
Mój instruktor na prawo jazdy, jeszcze wtedy kategorii B zadał mi kiedyś takie pytanie. Czy jeśli kierowca notorycznie bierze udział w zdarzeniach drogowych nawet nie z jego winy to o czym to świadczy?
Parafrazując. Jeśli codziennie, notorycznie doświadczasz wymuszeń pierwszeństwa to w pierwszej kolejności zastanowiłbym się nad tym jak prowadzisz samochód, bo problem wbrew pozorom to wcale nie jest takie oczywiste jak się wydaje.
No to u mnie trochę inaczej. Kierowca zawodowy, od 11 lat. Aktualnie już w okolicach 1 – 1,2 mln kilometrów stażu. Ciężko zweryfikować, bo różnymi samochodami jeżdżę.
70% trasy, 30% miasto. Tak na oko.
Przez ten czas ani jednego wypadku, i aż jedna drobna stłuczka. Za to – jako ciekawostka, widziałem dziesiątki wypadków, dziesiątki razy pomagałem ludziom bezpośrednio po wypadkach i gasiłem kilkanaście pożarów samochodów;) Do teraz wożę w aucie 6 kg gaśnicę.
Przez ten czas łącznie 6 punktów karnych.
Zatem ciężko dopatrywać się tutaj jakiejkolwiek mojej winy, szczególnie, że ja na drodze jestem po prostu uważny. Gdybym chciał walić w każdego kto się o to prosi, to nie miałbym czym jeździć 🙂
Ale nie da się ukryć, że jeżdżę dynamicznie. Nie za szybko, tylko dynamicznie. Nie szukam pierwszego biegu gdy zapali się zielone światło etc. To jedyne o co ktoś może mnie oskarżyć, tylko – każdy chyba przyzna, nic zdrożnego w tym nie ma.
Do ryzykanckiego stylu jazdy baaardzo mi daleko.
A co do klasycznych wymuszeń – nie każde wymuszenie zmusza mnie do gwałtownego hamowania do zera. czy omijania innego samochodu. Takich sytuacji codziennie nie mam, to fakt.
Ale generalnie, z założenia – każda sytuacja, która zmusza Cię do znacznej zmiany prędkości, pasa, lub kierunku ruchu jest nieustąpieniem pierwszeństwa.
Zatem jeśli jadę w mieście 50km/h, a jakiś nierozgarnięty kierowca chce wjechać przede mnie z podporządkowanej i robi to zwyczajnie wolno, to w momencie dojeżdżania do niego mam na liczniku np. 25km/h. Ja oczywiście zwalniam i tyle – to jest dla mnie normalna sytuacja na drodze. Ale wg przepisów jest to nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu.
Podobna sytuacja na autostradzie. Jadę lewym pasem dużym dostawczakiem 140km/h. Wyprzedzam inne samochody. Nagle zza tira na lewy pas wyjeżdża jakaś osobówka, bo chce go wyprzedzić. W momencie dojechania do niej muszę zwolnić do np. 95km/h na odcinku dajmy na to 50 metrów.. Jest to nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu wg przepisów? No jest. Ale ja nie siadam mu wtedy na tyłku i nie świecę światłami, tylko zwalniam (albo po prostu nie przyspieszam) o ile trzeba, jadę za nim w normalnej odległości, a gdy już zjedzie na prawy pas – wyprzedzam.
Zmierzam do tego, że gdybym chciał na tym zarabiać, to mógłbym właściwie codziennie walić w inny samochód, szczególnie posiadając kamerkę jako dowód.
I niektórzy tak niestety robią…
Jest też druga strona medalu. Jeżdżę przede wszystkim dostawczakami. Małymi typu caddy, czy dużymi typu kontenerowe ducato itp. Ludzie widząc dużego dostawczaka myślą sobie “ledwo jedzie, zmieszczę się”. Tymczasem takimi samochodami, jeśli się potrafi – da się jeździć do pewnych prędkości absolutnie, ale to absolutnie dynamicznie i bezproblemowo. Taki ducato z 3 litrowym dieslem, jeśli jedzie pusty – potrafi przyspieszyć w mieście lepiej niż większość normalnych osobówek, ale ludzie widząc dostawczaka widzą muła. A to jednak taki sam uczestnik drogi jak oni sami.
Nie wiem jak jeździsz i generalnie nie moim celem jest Cię oceniać.
Stwierdzam jednak fakt, czyli popularne w tym “polskodrogowym” fanklubie przypadłość polegającą na doszukiwaniu się problemów tam gdzie ich nie ma, a na które zwracał mi uwagę mój instruktor jazdy jeszcze zanim kamerki stały się modne u nas w kraju.
W sumie od dłuższego czasu piję do tego kanału i przestałem się tu specjalnie udzielać z tegoż powodu.
Rozumiem pierwotny zamysł tego kanału, ale zauważyłem, że wykreowało się tu pewnego rodzaju towarzystwo wzajemnej adoracji połączone z lożą szyderców i idealistów, którzy za wszystko odbieraliby prawa jazdy, choć pewnie sami na co dzień łamią tuzin mniej lub bardziej istotnych przepisów, ale gotowi są palić na stosie za to, że ktoś nie użył kierunkowskazu.
Stąd też niedaleko do opinii z poprzedniej mojej wypowiedzi, że zdarza się – i zaryzykuję stwierdzenie – dosyć często, iż jeździmy prowokacyjnie. Dlaczego? Bo możemy. A możemy, bo prawo jest zero jedynkowe i niektórzy z tego korzystają. Powody są różne, kiedyś chęć naprawy poobijanego auta, a dziś… chęć zaistnienia i zyskania aprobaty takiego towarzystwa adoracji jak tutaj.
Pomyślałbym, że może to przesada, ale naoglądałem się materiałów na tym kanale bez liku i moje jedyne spostrzeżenie jakie się nasuwa, to takie, że zarówno nagrywający jak i pozostali uczestnicy nagrań to zazwyczaj bardzo kiepscy kierowcy, czyli najczęstsza sytuacja to “trafia swój na swego”, tylko, że prawo zakłada sytuacje zero jedynkowe to ktoś zawsze jest winny, a ktoś formalnie niewinny.
Podejrzewam, że powszechność wideorejestratorów to w ogóle ciekawy temat na pracę magisterską, jeśli nie doktorat z zakresu socjologi.
Wideorejestratory może nie tyle sprawiły, co pokazały i upowszechniły zachowania prowokacyjne wobec innych kierujących.
Samozwańczy strażnicy teksasu, którzy wykuli na blachę kodeks ruchu drogowego i jeżdżą po ulicy z nosem zadartym w górę, że prawie dziurę w dachu swego auta robią i może przez to trzymanie łba zbyt do góry nie widzą wszystkie i walą gdzie popadnie i w kogo popadnie.
Ja z początku miałem podobne zapędy, szybko się wyleczyłem i jeśli autor i właściciel tego kanału miał na celu edukację to mogę mu podziękować – dzięki niemu bardzo szybko oduczyłem się publikowania materiałów i ogólnego robienia szumu wokół już opublikowanych.
Staram się nie jeździć prowokacyjnie i ilość niebezpiecznych zdarzeń spadła diametralnie.
Jako, że jeżdżę 40 tonowym kawałkiem żelastwa, mógłbym w świetle prawa codziennie kogoś zabijać, albo czynić z niego trwałego kalekę.
Ale poszedłem w porę po rozum do głowy – pomyślałem – mam kamerkę dla siebie, a nie po to, żeby udowadniać innym, że to właśnie ja mam rację.
Raz mi kamerka uratowała dupę, w pozostałych przypadkach służyła jako “pamiętniczek”, co by pokazać ojcu, czy kumplowi jaką akcję widziałem.
Natomiast gdy po raz pierwszy sam spowodowałem wypadek, kamerka 10 sekund przed zdarzeniem odkleiła się samoistnie od szyby, co uznałem za pewnego rodzaju znak, że może tak właśnie miało być, jakaś lekcja od losu, że nie wszystko musi być nagrane.
Reasumując, bo wyszedł mi wywód i spora dygresja.
Rzadko tu zaglądam, bo mi niestety towarzystwo wzajemnej adoracji tutaj wyraźnie pokazało czerwoną kartkę, a na facebooku pewien upierdliwy jegomość wiecznie zgłaszał moje posty do administracji co w pewnym momencie stało się dla mnie uciążliwe. I w sumie wyszło mi to na plus, bo nie przesiąkam tą gangreną, na którą prowadzący ten kanał wydaje się być całkowicie ślepy, bądź sam stał się jej częścią i po prostu “taki tu klimat”.
Oglądając od niechcenia kolejne kompilacje nie widzę żadnej poprawy, a raczej wzrost jazdy prowokacyjnej, nastawionej na agresywne udowadnianie racji innym uczestnikom ruchu, którzy mieli czelność popełnić błąd.
Napiszę w skrócie, bo nie za bardzo mam możliwość, żeby teraz napisać elaborat:
Mądrze prawisz! Zgadzam się z każdym słowem.
Rozsądne podejście do tematu. Bardzo rozsądne.
Tego rozsądku rzeczywiście brakuje nam też na drogach.
A kamerki? Tak, to temat do napisania niejednej pracy. W ciągu ostatnich kilku lat (czyli mniej więcej wtedy kiedy kamerki z roku na rok zaczęły zyskiwać coraz więcej użytkowników) – ogólny styl jazdy na drogach faktycznie się zmienił. Może trochę przesadzam, bo nie mowa o ogóle, a o jednostkach, ale ewidentnie coś jest na rzeczy.
Mądre słowa!
I jeszcze pas do jazdy w lewo zmienia w ostatniej chwili…
sierota z Bielska, wszystko jasne
Lubie jak szybko wraca do takich cwaniaczków drogowych, może kieszeń i konto punktowe ich czegoś na jakiś czas nauczy.
Jakie bezczelne wymuszenie. Zamiast mandatu to powinien dostać soczystego plaskacza na ryj.
Nie wiem czy bezczelne czy po prostu niemota, która nie umie samochodem ruszać.
Pewnie dziadek wyjechał na cmentarz. Od środy do niedzieli będzie cała masa takich dzbanów drogowych. Następna taka akcja na wigilię.