Jestem załamany!
Kolejny niezrównoważony?
Niedawno mieliśmy okazję podziwiać popisy – wybaczcie, ale taka jest prawda – szurniętej funkcjonariuszki, która przeganiała radiowozem starszą kobietę przekraczającą przejście dla pieszych [film]. Teraz funkcjonariusz, który poczuł się urażony (?), ponieważ ktoś ośmielił się go wyprzedzać? Kto odpowiada za dopuszczenie do służby niezrównoważonych ludzi?
https://www.youtube.com/watch?v=NbNYkCc3t68
5 przykazań polskiego “wyprzedzacza”
- Przed rozpoczęciem manewru należy koniecznie zawisnąć jak najbliżej pojazdu, który chcemy wyprzedzić – wiadomo, że im bliżej i im większy jest to pojazd, tym lepiej dla nas – mniejsza widoczność = więcej adrenaliny!
- Manewr wyprzedzania najlepiej rozpocząć z zerową różnicą prędkości. To ważne, ponieważ dzięki temu wszystko będzie trwało maksymalnie długo, czyli dłuższa frajda z faktu wyprzedzania i jeszcze więcej adrenaliny! Ułatwi nam to na pewno wyprzedzanie w stylu EKO – czyli wyprzedzanie bez redukcji, na najwyższym możliwym biegu.
- Ważne jest również, aby nie patrzeć w lusterka i nie sygnalizować manewru. Każdy przedszkolak wie, że lusterka są dla tępaków, którzy nie potrafią jeździć, a kierunkowskazów używają tylko idioci lub niedołęgi drogowe.
- Jeżeli wszystko idzie zgodnie z planem, manewr trwa już około dwóch minut, a na horyzoncie prawdopodobnie pojawiają się pojazdy, które bezczelnie jadą w naszą stronę. Jeżeli tak się dzieje, pamiętajcie, niiiiigdy… przenigdy nie należy rezygnować z dokończenia manewru! Po co mamy psuć sobie zabawę, nie to jest naszym celem, poza tym – powiedzmy sobie szczerze – nie jesteśmy leszczami.
- Kiedy wszystkie barany zjadą już nam z drogi, wyprzedzanie należy obowiązkowo zakończyć mocnym hamowaniem. Dlaczego? Proste, nawigacja wesoło oznajmiła nam właśnie, że “Jesteś u celu, prowadził cię Krzysztof Hołowczyc”.